No to kilka słów ode mnie na temat aku. Ostatnimi czasy Giselle odpala z trudem. Po nocy spędzonej pod wiatą przy temp. ok. 0 st. C nie chciała w ogóle odpalić. Próby doładowania (yntelygentną ładowarką) nie dały efektu, bo po kilku senkundach gasła lampka ładowania, a wskaźnik napięcia fruwał między 13 a 14 Volt. Natomiast przy odpalaniu, po wciśnięciu rozrusznika komputer się resetował, wszystko przygasało i dopiero po ok. sekundzie ciszy rozrusznik zaczynał pracować. Bateria jest z końca 2007 r. a najwcześniej z pocz. 2008 r. Innymi słowy założyłem, że cholerstwo do wymiany. Nic nie pomagało. Mogłem być minutę po długiej jeździe na wysokich obrotach, a z odpaleniem i tak były kłopoty (jak wyżej).
Chcąc kupić nowe aku, wyjąłem swoje z motonga, żeby pomierzyć dokładnie i nie kupić czegoś, co się nie zmieści. Okazało się, że akumulator mam bezobsługowy. Na akumulatorze nie było żadnych zakrętek do cel czy ogniw, a jedynie bardzo dokładnie spasowany pasek tworzywa z napisem "DO NOT REMOVE". Jak takie rzeczy wypisuje się na przedmiotach, to wiadomo, co zrobi Polak. :lol: Zdjąłem to gówno, a tam w celach ani grama wilgoci. To dolałem wody "wydestylowanej". I co? I franca zaczęła pracować jak należy. Odpala bez mrugnięcia okiem. Co ciekawe, po włączeniu zapłonu przestała wyświetlać się pomarańczowa ikona w kształcie trójkąta. Teraz wiem, że sygnalizowała słaby akumulator. Za chwilę zejdę do garażu i sprawdzę czy odpala o ręki, czy znów zaczął kombinować. Cytując klasyka: to wszystko co mam do powiedzenia. :)