Skocz do zawartości

Leaderboard


Popular Content

Showing content with the highest reputation on 26.10.2013 in all areas

  1. 4 points
    Jedną z pierwszych wycieczek po odebraniu prawka był wyjazd motliem w Bieszczady. Do tej pory łaziłem po nich trochę na piechotę, a od kilku lat rowerem. Czas na zmiany. :) Któregoś dnia, pod koniec sierpnia szybkie pakowanie i w drogę! Wyjazd na lekko bez namiotu, noclegi u znajomych w Smereku. Pierwszy postój gdzieś za Warką. W trakcie tego kilkudniowego pobytu w Bieszczadach pogoda nie rozpieszczała, i nie każdego dnia dało się jeżdzić. Pomimo tego udało się nawinąć ponad 700 km błąkając się tu i tam... Pierwsza trasa przez Wetlinę na Berehy Górne, widok na zachmurzone połoniny. Na przełęczy zimno i grabieją palce, więc szybko pakuję aparat i szbko uciekam (no, może nie tak szybko, bo na dół prowadzą piękne winkielki). Kręcąc się po okolicy docieram do Stuposian i dalej przez Muczne do Bukowca. Dla mnie droga z Tarnawy do Bukowca to jedna z najpiękniejszych widokowo tras w Bieszczadach. Piękny szuterek i pustka wokół. Wracam przez Solinę, robię kilka zdjęć i jadę dalej. Tutaj wkrada się już komercja. Nie moja bajka. W ciągu następnych dni, wykorzystując przerwy w opadach robię kolejne wycieczki. Odkrywam kilka przepięknych odcinków, poniżej jeden z nich: Baligród- Bereżnica Wyżna. Następnego dnia znowu leje, no cóż na opady nie ma rady, chyba że: Nastaje dzień powrotu, pogoda na szczęście piękna, więc decyduję się wracać przez Beskid Niski. I była to perełka tego wyjazdu! Beskid Niski jest przepiękny! Jadę przez nieznajową i Radocynę. Mijam (na szczęście o tej porze płytkie) liczne brody - jest genialnie. Do domu wracam pod wrażeniem widoków z ostatnich dni. Jeszcze na wysokości Radomia w głowie kiełkuje nowa myśl - to trzrba powtórzyć! I to szybko. Po powrocie ogarniam nieco sprawy domowe i pracę i ....po trzech tygodniach jadę z powrotem w Bieszczady :) Gdzieś na trasie między Duklą, a Komańczą. Cała ta trasa to widoki, widoki, widoki... Podczas mojej nieobecności Bieszczady zmieniły kolorystykę, teraz wyglądają tak: I znowu przez kilka dni odwiedzam ustronne miejsca, nawijam kilometry i cieszę oczy widokami. Trochę szutrami, trochę asfaltem. ...a z boku takie widoki... Wszystko co dobre szybko się kończy i czas wracać do domu...
  2. 4 points
    I pomyśleć że mi potrzeba tylko otwieracza :-) :beer:
  3. 3 points
    sprzedaję mojego kanarka. moto w bdb stanie, co niektórzy na forum znają :) cena 10.400, promocja listopadowo-grudniowa ;) więcej fot kanarka: https://plus.google....partnerid=gplp0
  4. 3 points
    Nie na darmo w mitologii greckiej bóg handlarzy i złodziei to ten sam bóg - Hermes :-D
  5. 2 points
    Znalazłam jeszcze kilka zdjęć. No to tyle w temacie, chwilowo ;) Pozdrawiam i życzę miłego wieczoru! :)
  6. 2 points
    Opinie są różne, często poparte własnym doświadczeniem, dla mnie handlarz to handlarz i prawdy albo Ci nie powie, jeśli nawet całą zna, albo jej po prostu nie zna, a maluje historię taką jaką chciałbyś usłyszeć, oczywiście nie można tego uogólniać, pewnie kilku handlarzy w kraju porządnych jest - choć osobiście nie znam żadnego. ;-)
  7. 2 points
    A gdzie to cudo ma wejście na tą żarówkę?
  8. 2 points
    Zlot weteranów rok 2010 jeżeli pamięć mnie nie myli :)
  9. 2 points
    No tak .... Polak popatrzył na sąsiada za płot i od razu wymyślił coś czego nikt na świecie by nie wymyślił - czego tych dziecek w szkole uczą ?? :lol: Może popatrz w drugą stronę ( na sąsiadkę ) i zostaw moto, a weź na pych miernik ;)
  10. 2 points
  11. 1 point
    Wiem, że jest tu kilku fanów klasyki i staroci, w tym wątku można umieszczać fotki nieco starszych niż jeżdżone na co dzień maszyn old i new-schoolowych :-D Na początek kilka fotek ze zlotu starych pojazdów z tego weekendu. Z obejrzanych motocykli dla mnie nr 1 to Sokół 1000, po prostu bajka :wub: Podpatrzony stary gaźnik i filtr powietrza wypełniony metalowym czymś :roll: Polska sekcja enduro :-D Junak cafe racer Oj chciało by się mieć taki garaż :shock: I ciekawostka "Polska Opona":
  12. 1 point
  13. 1 point
    Myślę, że to będzie odpowiednie miejsce. Cały "kalendarz" jest na czeskiej stronie Moto Guzzi http://www.prvnikozi.cz/data/kalendar_nahled.pdf Miłego oglądania :beer:
  14. 1 point
    Rano Fazi przedstawia nam swoje nowe, nieco spuchnięte oblicze. Komary ucztowały sobie pół nocy na jego policzku ;) a maska szkodnika robi za kuchnię i oddział opatrunkowy dla połamanych jagnięcych palców ;) Krzychu sięga w przepastny kufer Szkodnika po kolejne zupki kuksu: Po śniadaniu wracamy na szlak. Jest coraz bardziej pusto. Czasem 10 - 20 minut nie mijamy żadnego samochodu… Zjeżdżamy na chwilę do cywilizacji, czyli najbliższego miasta, póki jeszcze jakieś są ;) bo na mapie mamy już powoli tylko jeziora i lasy… Zajeżdżamy więc do Miedwieżiegorska, który okazuje się niezłą prowincjonalną dziurą ;) ale jest bank, są sklepy… Choć czas jakby stanął gdzieś koło roku 1985... Chopy idą do banku wymienić pieniądze, frele zostają przy autach… Podoba mi się ten apcybilder*: Mina kota jakoś przypomina minę Fazika pod lodówką ;) Po chwili do Agi i Jagny podchodzi miejscowy chłopak z pytaniem, czy naprawdę jesteśmy z Polski, bo on ma pradziadka Polaka ;) I tak poznajemy Saszę. Sasza jest magistrem rusycystyki, pracuje w fabryce (skąd my to znamy…) i jest właścicielem typowej rosyjskiej duszy ;) Po kwadransie siedzimy u niego w kuchni, pijemy porządny rosyjski czaj, oglądamy zdjęcia pradziadka-Polaka (w sumie to raczej Białorusina, ale co tam ;) ) i słuchamy koncertu gitarowego w wykonaniu Saszy… To nasza pierwsza styczność z niesamowitą życzliwością Rosjan. Ale nie jest to takie proste… Mimo wszystko Rosjanie są dość “na dystans”. Mało kto potrafi przemóc się i podejść do nas na ulicy, zagadać z ciekawości... Pewnie to jeszcze skutek dawnych czasów, kiedy za kontakty z innostrańcem można było pójść siedzieć. Ale za to kiedy już kontakt zostanie nawiązany… Gość w dom, Bóg w dom to przy tym pikuś ;) Obiecujemy Saszy solennie, że go odwiedzimy drogą powrotną, Sasza w zamian poprawia błędy na naszych naklejkach (oj, było ich, było…) I wracamy na M18… Jesteśmy już na wysokości Archangielska i Morza Białego… Znów kilometry bieżące brzozowych lasów dookoła… Naszą główną rozrywką są niezbyt mądre rozmówki przez CB, Krzychu żali się, że już na pamięć zna każdą nutę każdej z ośmiu piosenek jakie ma w komórce (radia już nie mmm w tej brzozowej pustce…) Ja dla odmiany mam ich w komórce więcej, ale nie mam jej jak podłączyć ;) Fazi wpada na pomysł przegrania muzyki z mojej komórki na Krzychową, bierze więc obydwie i przesiada się do szkodnika, a Aga do opla. Do jakiejś godzinie jazdy efekt jest następujący: - komórka Krzycha wzbogaciła się o jedną piosenkę (zdaje się , że była to Adele) - komórka Jagny dostała najważniejszą śląską piosenkę (nieśmiertelna Cila…) - zapasy piwa w szkodniku uległy zdecydowanemu zmniejszeniu... - zapada decyzja o kupnie kabelka w najbliższej cywilizacji, czyli za jakieś 800 km ;) Chłopaki tak się wczuły w przegrywanie międzykomórkowe, że….: Przerwa obiadowa (ponieważ poszliśmy spać koło 5, a wstaliśmy koło południa, to obiad wypadł koło 20) w formie fasolki po bretońsku pichconej w astrze: Burdel mamy już niezły ;) A raczej bardak ;) Jakieś to mało śląskie, złośliwie zauważę... Jesteśmy już w Republice Karelii, jest jeszcze bardziej pusto, dookoła cienkie brzózki rosnące tak gęsto, że do lasu w zasadzie nie da się wejść. Robimy sobie przerwę na kawę: Kawie towarzyszy puszczona na cały regulator “Cila”. Wszystkie karelskie niedźwiedzie pewnie uciekły głęboko w tajgę słysząc śląski ;) Patrzymy na mapę, analizujemy i postanawiamy użyć pierwszego kontaktu przekazanego nam przez ekipę “Projektu Aurora” czyli Igora z Kandałakszy (motocyklisty rzecz jasna). Damską część ekipy bardzo pociąga perspektywa możliwości wzięcia prysznica… Eh, płonne to były nadzieje … Igor oczywiście zaprasza, będzie czekać na wjeździe do miasta. Nie zauważamy, że jest już prawie północ i trochę głupio o takiej porze zwalać się ludziom na głowę ;) Igor bez problemu instaluje nas w swoim domu, i ani słowa nie mówi o dziwnej porze odwiedzin ;) Kiedy wjeżdżamy na podwórko, nagle wyskakuje Igor i krzyczy “halt, halt!!” Czyżby coś dowiedział się o niemieckich paszportach części ekipy?? Uff, chodzi jedynie o to: Tak kończą zbyt długi anteny CB radia na Igorowym podwórku ;) Na szczęście w porę zahamowaliśmy! Co byśmy zrobili bez CB radia? Jakbyśmy umawiali się na kafeja?? Igor przekazuje nam we władanie swój dom (a nie wie o nas przecież nic…) a sam nocuje u znajomej. Dom typowy dla rosyjskiej wsi. Biednie, skromnie… Jest już po północy, ale co to ma za znaczenie, jak jeszcze o 1 świeci słońce?: Niestety na prysznic nie ma co liczyć, więc dziewczyny radzą sobie tak: To po prawej to przykład techniki radzieckiej obecnej prawie w każdym domu ;) Plastikowy zbiornik od spłuczki łazienkowej, a w środku grzałka z termostatem ;) Od góry otwarte, łatwo dolać wody, od dołu kranik ;) Jedyny minus - kopie prądem ;) Domek jest mikroskopijny, jeden pokój robi za wszystko: ale jest komputer! I nawet internet! Co prawda szybkości żółwia, ale zawsze ;) I do czegóż ten komputer służy Ślązakom?? Do oglądania śląskich kabaretów!! Słownik ślunskiej godki: apcybilder - naklejka
  15. 1 point
    Chłopaki ... ogarnijcie się trochę ;) Ale wszyscy wiedzą, że na prądzie się nie znam i ogólnie zarobiony jestem :roll:
  16. 1 point
    A jak miał na myśli kod PUK ? a nawet kilka kodów ;)
  17. 1 point
    Mój Dakar jeździł do Mongolii na lawecie żeby było szybciej, był użytkowany tam na miejscu:) moje nie dopowiedzenie :P obecnie czekam na kuriera koszt bendixu 340 PLN szlifowanie 20 , zobaczę ile zapłacę za robotę.Pogoda piękna a moto rozebrane , eh....
  18. 1 point
    Przepraszam, że wtrące swoje trzy grosze ale .... to trochę jest inaczej niż napisałeś. Rzeczywiście gdy masz wyłączony silnik to mogłeś mierzyć w ten sposób pobory kolejnych odbiorników, włączać, je razem , osobno, sumować , dodawać, etc. Akumulator jest wtedy żródłem napięcia i pomiar prądu tuż za nim tzn szeregowo daje Ci pełny obraz. Niestety tą metodą przy włączonym silniku jedyne co pomierzysz to prąd ładowania akumulatora. Akumulator w tym przypadku jest jedynie odbiornikiem, jednym z wielu. Żródło napięcia teraz to alternator. O ile dobrze Cię zrozumiałem to chodzi Ci o pomiar całkowitego prądu pobieranego z alternatora. A więc pomiar przed pierwszym węzłem obwodu elektrycznego, tyle, że od strony alternatora - dokładnie jak to zrobiłeś przy wyłączonym silniku od strony aku. ...ale tak jak napisali pozostali ... raczej cęgami Dietza (prąd stały), wtedy i pomiar dokładny i nic się nie uszkodzi. W marketach ciężko je tanio kupić, tam zazwyczaj są mierniki cęgowe do pomiaru prądów zmiennych. Chemik333 powyżej wspomniał o przystawce, to bardzo dobre rozwiązanie gdyż ma ona zazwyczaj długie przewody a miernik masz wtedy osobno, nie wiem czy Ci to akurat potrzebne w Twoim przypadku ale ja często to stosowałem w innego typu urządzeniach trochę większych gdyż dawało mi to dwa metry odległości - tzn mogłem sterować innym obwodem a w innym miejscu a mieć odczyt na obwód kontrolowany. Niezależnie czym to zrobisz (przystawka czy cęgi) to raczej nie zwykłym miernikiem.
  19. 1 point
    Znam przynajmniej dwóch handlarzy moto, którzy mają sprawdzone , pewne sprzęty. Poświęcają czas aby wyszukać , przywieźć , nawet serwisować /poprawić. Co złego w tym , że doliczając swoją marżę- w ich przypadku rozsądną? Osoba która nie zna rynku na szukanie wyda duzo wiecej ( czas, dojazdy, indywidualny transport itp)i często kupuje podpiciwany złom w który wkłada kolejną kasęna reanimację zakupu. Oczywiście zdarzają się złote strzały, ale to rzadkość a nie norma. Prawdziwy handlarz dba. swoją reputację bo w środowisku moto szybko stracić moze rynek z ktorego żyje. Chodzi mi o to, że uogólnienia nie są sprawiedliwe dla nikogo. Od uczciwego handlarza warto kupić, bo w efekcie , mimo marży, płaci się taniej.
  20. 1 point
    Jeszcze nie padło mi na dekiel, by wydawać majątek na tego typu zabawki. Ale prezenty przyjmuje :P
  21. 1 point
    Wymieniłeś mocno dyskwalifikujące wady... Pamiętasz oczywiście o tym że kupujesz używany motocykl?
  22. 1 point
  23. 1 point
  24. 1 point
    W zeszłym tygodniu odwiedziłem francuskie muzeum Bugatti, kilka fotek z ciekawostkami technicznymi: Stare motki wciąż na chodzie :)
  25. 1 point


×