Skocz do zawartości

Leaderboard


Popular Content

Showing content with the highest reputation on 16.07.2017 in all areas

  1. 12 points
    5 dzień, wyjeżdżamy z Mohylewa i ruszamy dalej na szlak, kierunek wschód… Pierwszy postój robimy gdzieś nad niewielką rzeczką Basią, tak oczywiście, dobrze się domyślacie, była tutaj bitwa . Jesteśmy bowiem dalej na szlaku Pana Paska, który uczestniczył i w tej potrzebie, barwnie opisując w swych pamiętnikach całe starcie (bitwa nad Basią odbyła się kilka miesięcy po bitwie pod Połonką -pierwszy nocleg). Wyniku bitwy pewnie też się domyślacie, tak wygraliśmy. Konsekwencją tej bitwy był carski rozkaz wydany moskiewskim dowódcom, zabraniający im przyjmowania bitew w otwartym polu z Polakami, gdyż zawsze kończyły się tak samo i robiło się to już powoli nudne… Po krótkiej pogadance i lekcji historii odbytej gdzieś na poboczu drogi, lecimy dalej do następnego punktu wycieczki. Tak, dobrze zgadujecie, to też będzie pole bitwy. Wiem, wiem, to też powoli robi się już nudne… Lenino. To tu w 1943 roku miała miejsce pierwsza bitwa LWP tworzonego u boku armii radzieckiej. W czasach PRL-u bitwa służyła za symbol polsko-radzieckiego braterstwa broni. Jako wychowanek tegoż PRL-u mam uraz i jednocześnie ugruntowany stosunek do tamtych czasów, podobnie jak i do Ludowego Wojska Polskiego, w związku z czym przez wiele lat zupełnie nie interesowałem się bitwą, gdyż wszystko co dotyczyło tamtych czasów pogrążone było w morzu kłamstw i przeinaczeń. Warto jednak spojrzeć na uczestników tamtych wydarzeń po odrzuceniu polityki. Niezwykły jest los i decyzje zwykłych żołnierzy, którym obca była polityka. Ci ludzie, którzy w wyniku represji Stalina znaleźli się w ZSRR mieli tylko jeden cel – wyrwać się z tego raju na ziemi jakim był ZSRR. W tej bitwie szafowano ich krwią, nikt nie robił tego specjalnie, taka była po prostu natura frontu wschodniego i Rosji – życie ludzkie nigdy nie było tam wiele warte… Ginęli tutaj tysiącami i to na stosunkowo niewielkim odcinku (ok. 2km linii frontu), warto w tym miejscu pochylić głowę. Ich śmierć nie miała żadnego wpływu na przebieg ogólnych zdarzeń, ot zwykły bez znaczenia epizod, w którym w ciągu niecałych dwóch dni walk ginie, bądź jest rannych lub zaginionych ok. 3 tys. ludzi… Chylę głowę tak nisko jak tylko mogę... Polacy atakowali z tego wzniesienia, atakując w dół w dolinę rzeczki Mierei… …a potem w kierunku w oddali leżących łąk. Zwiedzamy mauzoleum, cykamy foty. Dać chłopcom zabawkę. A tak się niektórzy oburzali, kiedy stwierdziłem, iż fakty z naszej 1000-letniej historii mówią, iż jesteśmy narodem zmilitaryzowanym i o zgrozo! lubiącym wojaczkę i podboje (o tej agresji wobec innych narodów to jeszcze będzie…). Obserwuję wprawne ruchy kanonierów i uśmiech na gębach. Sami pacyfiści... Jeszcze chwilę rozmawiamy o wydarzeniach z minionych lat i lecimy dalej. Część drogi to oczywiście szuterki, trafiamy na jakiś długi, prosty odcinek na którym trudno się zgubić, więc odkręcamy manetki i kolumna rozciąga się w długiego węża, każdy jedzie swym tempem. W takich sytuacjach poszkodowanym jest zamykający, który ma obowiązek jechać na końcu, na tej pozycji zawsze był to artex, zbierał na siebie cały pył wszystkich uczestników. Artur - wielkie dzięki, dla Ciebie i taty. A pyliło się coraz bardziej, gdyż po kilku dniach ładnej pogody szutry zdążyły obeschnąć. Kolejny postój wypada pod Orszą w pobliżu zakola Dniepru. To na tych polach w 1514 roku doszło do bitwy pomiędzy wojskami Rzeczpospolitej, a Moskwicinami. Starcie było jednym z największych w ówczesnej Europie, na tym stosunkowo niewielkim terenie mordowało się tu w sumie ok. 100 tys. ludzi. Bitwa wygrana przez wojska Rzeczpospolitej. Wiem, że dużo tych pól bitewnych na naszym szlaku i zaczyna się to wszystko się mieszać (a to jeszcze nie wszystko), ale taki był zamysł, by pokazać uczestnikom wyprawy jak wiele się tu działo z naszym udziałem na tych terenach. Na przestrzeni kilku wieków było tu więcej walk niż w tym samym czasie na terenach centralnej Polski. To tutaj przez ponad dwa stulecia toczyliśmy rywalizację z Moskwą, którą to rywalizację przegraliśmy. I to sromotnie. Skończyło się zaborami. Lecz tak na prawdę nic się nie zakończyło, życie toczy się dalej, a piłka w grze... Gdzieś na trasie wita nas Lenin ze słowami: Towarzysze! Zapraszam do baru!” …a w barze: Jemy posiłek w przydrożnej knajpce i jedziemy dalej, oczywiście szutrami i bocznymi asfaltami. Po drodze agreSorek chwyta prawym okiem osę, czy pszczołę. Efekt wiadomy, twarz się powiększa, ale dobrze, że tylko na tym się skończyło… Robimy przymusowy postój. Wieczorem, już po zachodzie słońca docieramy na miejsce noclegowe nad jeziorem. Z tymi miejscami to nigdy nie jest do końca pewne co zastaniemy, gdyż wybierałem je na etapie planowania trasy, posiłkując się jedynie zdjęciami satelitarnymi z googla. Miejsce niby fajne, ale nigdy nie wiadomo, czy za kolejnym zakrętem nie znajdziemy czegoś lepszego. Szukanie taką zgrają motocykli było by kłopotliwe, więc na zwiady rusza zawsze szpica. Tu właśnie „szpica” wraca. Decyzja – na nocleg pozostajemy tutaj. Miejsce nie jest przypadkowe, przypadkom jak wcześniej napisałem trzeba trochę pomagać. Oczywiście będzie trochę historii, tym razem i przez następnych kilka dni motywem przewodnim będą kampanie Stefana Batorego (Batory, to nie tylko nazwa statku, mieliśmy kiedyś też takiego króla), lata kampanii to 1579-1581. Rys historyczny Moskwicini zawsze mieli i mają parcie na zachód, w 1564 roku Iwan Groźny postanowił przesunąć swoje granice nad Bałtyk (wiadomo nie od dziś, że kasiorę trzepie się dzięki handlowi i umożliwiającym go portom), na drodze stało jednak Wlk. Księstwo Litewskie. W zasadzie ówczesna Litwa, to był taki nadmuchany balonik, wystarczyła jedna kampania i praktycznie połowa Litwy (czyli i Białorusi) znalazła się pod skrzydłami Moskwy, tak z grubsza to tereny dzisiejszej Estonii, Łotwy i części Litwy znalazły się w raju, czyli w Rosji. Pech chciał, że ówczesna Litwa była w związku (małżeńskim, ale luźnym i bardzo tolerancyjnym) z Koroną, czyli Polską. A w związku małżeńskim jaj wiadomo, partnera kochamy bardziej jak życie zagląda nam do dupy. Podobnie było z Litwą. Rzuciła się w nasze ramiona z okrzykiem: kochanie ratuj! Bardzo Cię kocham! Już nie będę miała nikogo na boku. Cóż było robić, trza było pomóc kobiecie. W Rzeczpospolitej uchwalono gigantyczne podatki, zgromadzono wojska i kolejno rok po roku ruszyły trzy wyprawy na Moskwę ( na Połock i Psków). Te wyprawy to arcydzieło umysłu ludzkiego w dziedzinie organizacji i logistyki, a przypominam, nie było wtedy telefonów komórkowych. Rosjanie, a raczej Moskwicini po wkroczeniu na ziemie Litwy, budowali bardzo sprawnie zamki, dookoła było dużo lasów, więc budulcem było drewno. Na terenach dzisiejszej pn-wsch Białorusi (czyli tam gdzie się szwędaliśmy) jak grzyby po deszczu zaczęły wyrastać moskiewskie fortece i to w miejscach bardzo przemyślnych- na wyspach wśród jezior, czy w widłach przy ujściu rzek. Poniżej zamieszczam zdjęcie z trasą dojazdu na biwak, tak nie mylicie się na tej wysepce na j. Susza zlokalizowana była rosyjska forteca wybudowana przez wojsk Iwana Groźnego. Wygląd ówczesnej fortecy Susza. Susza Wielka forteca z liczną załogą i do tego na wyspie, prawie nie do zdobycia. Ale prawie, robi wielką różnicę. Jaki wynaleźliśmy sposób na zdobywanie takich zamków? Bardzo prosty. Ówcześnie strzelano z dział kulami żelaznymi, no ale kule grzęzły w drewnianej budowli nie czyniąc żadnych szkód. Do czasu. Do czasu, aż wymyślono, że należy strzelać kulami uprzednio rozgrzanymi w piecu do białości. Nie muszę mówić jaki efekt dawało naszpikowanie drewnianej fortecy rozżarzonymi kulami…Po jakimś czasie wszystko stawało w ogniu, a obrońcy zamku myśleli tylko o jednym: znaleźć się jak najdalej od płonącej fortecy. Proste? Proste. W przypadku Zamku Susza nie trzeba było nawet strzelać, obrońcy sami uciekli pozostawiając cały dobytek i uzbrojenie Polakom. Kiedy przejeżdżaliśmy przez zabudowania wioski znajdującej się na wyspie zastanawiałem się ilu jej mieszkańców wie coś o jej historii… No biwaku: Niektórzy są przed… \ Inni już po… a\\ a niektórzy jak Przemek są akurat w trakcie…dmuchania. Miejscówka jest naprawdę przednia, nad samym jeziorem i z dogodnym zejściem do wody. Nawet komarów jak by ciut mniej. Zabieramy się za rozkulbaczenie motków i stawianie namiotów. Po kilkunastu minutach nad brzegiem jeziora wyrasta miasteczko namiotowe Wieczór to dobra pora na składanie raportów z całego dnia… Potem jest kąpiel. Jest moc . Raportów ciąg dalszy... Trafiamy na klimatyczny zachód słońca, jest naprawdę ładnie. Takie chwile to dla mnie kwintesencja motocyklowego szwędu. Sami zobaczcie. Humory nam dopisują. Potem kolacja. ...a na koniec ognicho i % Jest pięknie. c.d.n. Ostatnie zdjęcie ogniska, to jednak nie ten dzień i nie ten biwak, ale klimat oddaje...
  2. 6 points
    Hej! Tu Jasinkowa, czytam wspomnienie z Waszej wyprawy. I ten tekst "Gdzieś na trasie wita nas Lenin" przywiał mi wspomnienie z przed lat: Razem z koleżanką z klasy wbijamy do niej do domu, mamy pewnie po 10 lat, czasy PRL-u. U koleżanki w domu babunia gotuje pyszny obiad, babcia ubrana w fartuszek gospodarczy w klapie wpięty znaczek Lenina. Koleżanka pyta: "Babciu dlaczego Lenina wpięłaś sobie w klapę?" Babcia naciąga fartuszek, mruży oczy, spogląda na znaczek i mówi: "Lenin? To Lenin? A ja myślałam, że to Ojciec Święty".
  3. 3 points
  4. 2 points
    Znalazłem na białoruskich portalach kilka mapek z pól bitewnych Bitwa nad Basią I faza. Dla nieznających rosyjskiego powiem tylko, że na dole nasi a na górze moskale Bitwa nad Basią II faza. Bitwa nad Basią III faza. Bitwa pod Kuszlikami. Kolor czerwony to nasi, kolor niebieski to moskale Bitwa pod Połonką. Bitwa pod Orszą 1514
  5. 2 points
    O biustach się nie dyskutuje.
  6. 2 points
    Podrzucam projekt koszulki wyprawowej:
  7. 2 points
    Powiem tak: gdybym szukał kobiety na coś więcej niż jedna randka to byłbym wdzięczny każdemu kto by posiadał wiedzę i mi ją przekazał, że akurat ta kobieta ma problem z częstym "bólem głowy"
  8. 2 points
    @up: nie mogę nic dodać pod zacytowanym tekstem. Chciałem tylko napisać, że taka reakcja to chyba syndrom stada, bo Sylwia mówi, że pod koniec też się zaczęła oglądać za dziewczynami. @up2: O, samo połączyło posty. Fajnie.
  9. 2 points
    Dla mnie ten wyjazd, to trochę taki rzucony kamień - może nie na szaniec, ale na pomost łączący Polskę i Białoruś, drobny przyczynek do uświadomienia sobie czym była i jest obecnie dla nas Białoruś - naród żyjący tuż za miedzą, a odległy jak Papuasi na Nowej Gwinei. W rzeczywistości, patrząc chłodno na fakty, to jest to jedyny sąsiadujący z nami naród z którym nie mieliśmy większych sporów, czy konfliktów. Przez 1000 lat sąsiedztwa, było wręcz przeciwnie, zgodna koegzystencja – a przez 400 lat wspólnie tworzyliśmy nawet, budowaliśmy i broniliśmy jednego państwa – Rzeczpospolitej. To walę: Pewnie wszystkim jest znany fakt, że bez mała 400 lat tworzyliśmy kiedyś wspólne państwo z Litwą. Tyle teoria, a w praktyce? W praktyce wyglądało to tak, że 90% mieszkańców Wlk. Księstwa Litewskiego stanowili… No kto? Oczywiście Białorusini, ich możnowładcy, szlachta (bojarzy), mieszczanie i chłopi. Czyli de facto unię i wspólne państwo tworzyliśmy głównie z Białorusinami, a Litwa tylko firmowała całe przedsięwzięcie, dając swój szyld. Drugim ważnym faktem jest, iż nikt Białorusinów nie zmuszał do akcesu przystąpienia do Rzeczpospolitej, oni sami żądali przyłączenia do Polski, bo w ten sposób nabywali prawa, o których wcześniej mogli tylko marzyć. I teraz drobna uwaga: w jakichkolwiek publikacjach i tekstach, czytając o niegdysiejszych przedsięwzięciach polsko- litewskich, musimy mieć świadomość, że były to „de facto” działania polsko-białoruskie. To tyle o historii, bo to w końcu forum motocyklowe, a nie historyczne. Po jednym dniu wypoczynku, (trzeci dzień wyprawy) pakujemy klamoty… robimy pamiątkowe foty… Siergieju, dziękujemy za gościnę. Grupa szwędająco-szutrowa w pełnym składzie. …i ruszamy dalej, oczywiście tą samą drogą, którą przybyliśmy… Podążamy ku cywilizacji. W najbliższej wiosce robimy pierwszego STOPA, trzeba naciągnąć łańcuchy, korzystając z kluczy miejscowego warsztatu. Dzisiejszy, czwarty dzień wyjazdu jest lajtowy, do pokonania coś ok. 270-300 km szutrów i bocznych asfaltów, więc jedziemy niespiesznym tempem oglądając Białoruś. Mijamy okoliczne wioski i miasteczka przypatrując się życiu Białorusinów. W wioskach nie ma bieżącej wody w domach. Są za to przydrożne hydranty z których mieszkańcy noszą wodę do domów, a to patent – pozwalający nabrać wodę, ale tylko wtajemniczonym, niezbędny jest bowiem do tego specjalny klucz... i cegła. Charakterystyczne domy białoruskich wiosek, we wschodniej Białorusi drewniane domy to prawie 100% zabudowy, im bliżej zachodniej części, tym udział domów murowanych wzrasta. Szutrowanie… Jadąc jako pierwszy w grupie, oglądam w lusterku niesamowity widok: gromada motocykli jadąca całą szerokością szutrowej drogi w tumanach pyłu przez, który przebijają się światła reflektorów. Cykane foty niestety nie oddają tego zjawiska, gdyż tutaj kolumna jest zbyt rozciągnięta i nie ma efektu skumulowanej chmury pyłu… Po drodze zatrzymujemy się w różnych, dziwnych miejscach. Tutaj to Druck, stare słowiańskie grody pamiętające czasy Rusi Kijowskiej i Waregów. W tym miejscu w 1660r miała miejsce potyczka oddziału Kmicica ( tak, tego z sienkiewiczowskiego „Potopu” z wojskami moskiewskimi. Po pierwszej porażce wojsk Rzeczpospolitej (Kmicic pokpił sprawę), kiedy z odsieczą przybyły chorągwie Czarnieckiego, Moskali rozbito. Po południu docieramy do Mohylewa, tutaj czeka na nas hotel i grupa „szosowo-hotelowa”. Po czterech dniach podróżowania nareszcie możemy się domyć i wyspać bez towarzystwa meszek i komarów. Ale zanim pójdziemy spać ruszamy na podbój miasta :). „Trzej Panowie w fotelach ( nie w łódce) nie licząc psa…” Mohylewski ratusz, najstarsza część miasta – tutaj stał niegdyś zamek. Dniepr – dla mnie niezwykła rzeka, to tędy przed tysiącem lat płynęli Wikingowie podbijając okoliczne ludy i ustanawiając swą władzę. Dawali płatną ochronę okolicznej ludności, mniej więcej to samo co oferuje dzisiejsza mafia… i demokratycznie wybrane władze państw szczycących się wolnością . W jakiejś knajpce. Ten wieczór, to dla mnie wielka nauka i lekcja życia. Mam okazję zaobserwować profesjonalne zachowanie swoich kompanów, którzy niczym skanery omiatają wzrokiem znawców niewieście kształty sunące deptakiem. Co ja naiwny robiłem przez tyle lat??! Marnowałem tylko czas… Upojeni zapewne widokami i atmosferą tego europejskiego miasta wracamy do hotelu, trochę gadamy, a w zasadzie to głośno się drzemy ( no,dobrze - dyskutujemy) w hotelowym hallu, a potem walimy się spać... Bez komarów i meszek...baaajka.
  10. 1 point
    Tysiące wspaniałych wspomnień utrwalone w krótkim klipie. Dokładnie za pół roku wracamy na te trasy ponownie - musimy wyrównać niektóre rachunki !
  11. 1 point
    Hej! Tu Klaudia. Jeżdżę od 3 lat na moto. Wcześniej była to Honda Hornet pc41. Po dwóch dalszych wojażach na mojej hondzie stwierdziłam, że to moto kompletnie nie nadaje się to turystyki. Hanka została sprzedana i teraz chcę się stać szczęśliwą posiadaczką gs-a W związku z tym poszukuję BMW F650 GS rocznik 2008-2010.
  12. 1 point
    Już widać problemy z kolorami , a jeszcze nie ten czas
  13. 1 point
    Mam model 2004, płyn zmieniam co dwa lata bez względu na przebieg, póki co nawijam km i będę się martwił jak mi je...nie a jak będzie - pażywiom, uwidim.
  14. 1 point
    Chcesz, to kup, Twoje pieniądze, Twoja sprawa. Tylko później nie zakładaj tematu "jebła mi pompa, pomocy". Masz wyłożone jak na tacy, co może być nie tak, więc jak kupisz i Ci jebnie, to nie miej do nas żalu.
  15. 1 point
    Na szczęście malowanie typowo męskie
  16. 1 point
    Pewnie tak przecież Twin to taki damski motocykl jest
  17. 1 point
    ten przewód sam wymieniałem dwa razy na nowy...teraz Gural sie z nim meczy. Cholerstwo!
  18. 1 point
    Poka zdarte tłoki. Wysłane z mojego Lenovo B8000-H przy użyciu Tapatalka
  19. 1 point
    Mila jeszcze kilka wyjazdów z nami i nadrobisz stracony czas [emoji4] Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
  20. 1 point
    Widzę, że rozmowa zeszła na temat troche poboczny, czyli czy ten ABS jest wadliwy i dlaczego, a nie czy warto kupic ten motocykl czy nie. A przeciez motor to nie tylko ABS. Bo czy kobieta to tylko głowa, ktora czasem boooooli...? Mimo wszystko dziękuję
  21. 1 point
  22. 1 point


×