Skocz do zawartości

Leaderboard


Popular Content

Showing content with the highest reputation on 09.11.2017 in all areas

  1. 3 points
    Nie mam twarzoksiążki :(, Xel kiedyś szklankę puściłem samą i się potrzaskała . Słuchaj, dałem za nią 350zł,kupowałem używkę, jakbyś bardzo chciał ją mieć, taka kwota może mnie zmotywować i mogę ją zdemontować. Jest jeszcze druga opcja... Szyba gratis przy zakupie motocykla...
  2. 2 points
    Mam taką jaka Ciebie interesuje, z 2015, ładną, za odpowiednią ilość banknotów NBP mógłbym się zastanowić nad sprzedażą [emoji1] Zamienilbym w sumie na jakieś nieprzelatane adv z 2016 z dbv [emoji6] Wysłane z mojego LG-H440n przy użyciu Tapatalka
  3. 1 point
    Aaaa, to tam kupujesz te wszystkie ideały ?
  4. 1 point
    Takie ramy mają dakarówki KTMa i jakoś dają radę
  5. 1 point
  6. 1 point
  7. 1 point
    Generalnie wystarczyłoby nie psuć tego co było dobre, a poprawić to co niedomagało, wystarczyła by ewolucja, a nie rewolucja (bo w tym wypadku to definitywnie krok wstecz) Wystarczyło dodać w pełni regulowane zawieszenie PW przód i tył, normalne felgi, w sensie żeby się nie gięły od patrzenia, być może zwiększyć trochę pojemność baku, albo obniżyć spalanie (które i tak jest małe), wstawić z porządnego materiału tuleje kół i tyle.... albo aż tyle, wizualnie każda poprawka będzie dobra, a wchodzenie z wagą z pierwotnie 207kg na 230kg to strzelanie sobie w kolano - tak uważam. Finalnie warunki dyktuje klient który ma kase i to kupi, a nie my biedni forumowicze
  8. 1 point
    nie mogę już słychać tego stękania na forach na to i na tamto, i że ludzi nie słuchają. Prawda jest taka, że oni doskonale wiedzą, co zrobić, żeby się sprzedawało. I będzie się sprzedawało dobrze. Po co czekać na jakieś cuda, których nigdy nie będzie. Jest husqa 701 - super silnik, waga i moc idealna. Minimalne dostosowanie i sprzęt ponadprzeciętnie uniwersalny.
  9. 1 point
    Ja się właśnie zastanawiam ostatnio, czy w tych wszystkich biurach projektowych pracują debile? Czy próbują z nas robić debili? Chodzi mi o wagę motocykli. Moja babcia Teresa ma 27 lat w tej chwili. Materiał to stal, stal, stal i trochę plastiku, grubego, żeby był mocny. Waży całość zatankowaną jakies 230 kilo właśnie. Te wszystkie ultranowoczesne bez przeproszenia gówna, co do których próbują nam wmówić że to.w teren jest, ważą tyle samo. Materiał - alu, plastik, carbon, srarbon, inne tworzywa i trochę stali. To ja się pytam - co tu qrwa tyle waży??? Taki zbiornik na dole to.musi być zajebista sprawa, za każdym razem sobie tak.mysle, jak dźwigam tego.mojego grzmota z błota. Po co więc się cofać w rozwoju i spowrotem ładować zbiornik na górę? Pewnie po to właśnie, żeby się częściej wypierdalać i szybciej połamać wsio co odstaje, po to, aby kupić nowe. Kolejna genialną, gownowarta informacją jest podawanie wagi motocykla "na sucho". Znacie.kogos kto jeździ motocyklem bez płynów, oleju i benzyny? Czy to po to podają, żeby w razie gleby można było wszystko w pizdu pospuszczac i wtedy sobie podnieść ciesząc się niezmiernie jaki to zajebiście.lekki mamy motocykl? Kat ten 790 ma.mies 115 koni podobno? Prawda to? Szkoda że nie qrwa 200! Mega przydatne są te wszystkie konie! A gdyby było ich więcej, to moglibyśmy się cieszyć jeszcze częściej z remontu generalnego silnika. Super. Wysłane z bagna
  10. 1 point
    TURBO BAŁKANY 2017 Zacznę od tego czym dla mnie jest turystyka motocyklowa. Podróżując motocyklem szukam miejsc oddalonych od wielkich aglomeracji miejskich. Miejsc, gdzie trasa jest kręta, a widoki sprawiają, że doceniasz piękno natury. Zwiedzanie jest tylko małą częścią moich wojaży. Za to nieodłącznym elementem jest smakowanie lokalnych przysmaków. Wyjazd na Bałkany był moją pierwszą duża wycieczką zagraniczną. Rok wcześniej byłam na kilkudniowym wyjeździe na Słowacji i Węgrzech. Po przejechaniu kilkuset km serpentyn w Słowackich Tatrach przekonałam się, że turystyka motocyklowa jest moją pasją. W sezonie 2017 w weekend majowy objechałam południe Polski- od Bieszczad po Sudety. Wtedy też podjęłam decyzję o zmianie motocykla. Honda Hornet nie była najwygodniejszą opcją do turystyki. Wybór padł na BMW F650GS. Wybrałam go ze względu na swój wzrost. Duże znaczenie miał skok zawieszenia który umożliwia mi komfortową jazdę po gorszej jakości drogach. Po zakupię postanowiłam przetestować moto w dłuższej trasie. Planowałam odbyć wycieczkę samotnie jednak w ostatniej chwili zdecydowałam się, że pojadę z kolegą na moim motku. Na pewno odbycie takiej podróży było dla mnie jako kobiety bezpieczniejszą opcją. Trochę statystyki na początek. - Jeden motocykl- dwie osoby J dwóch kierowników na zmianę - Łącznie 3950 km - 8 dni Plan trasy był zupełnie inny pierwotnie jednak warunki pogodowe jak i termin powrotu do Polski zweryfikował plan podróży. Wystartowaliśmy z Warszawy 19 września. Pierwszego dnia zrobiliśmy szybki przejazd do Rumunii. W Słowacji przywitał nas pierwszy deszcz. Później deszcz w Rumunii stał się codzienną rutyną. W Rumunii zatrzymaliśmy się na nocleg w miejscowości Atea. Podróżny osiołek Następnego dnia mieliśmy w planach dotarcie pod miejscowość Bran, gdzie znajduje się zamek Draculi. Jednak potężna burza połączona z ulewą pokrzyżowała nasze plany w trakcie jazdy. Zdjęcie powyżej obrazuje jaka ulewa nas spotkała. Zatrzymaliśmy się w przydrożnej knajpie, gdzie postanowiliśmy szukać w pobliżu hotelu. A poniżej efekt zamawiania dań w knajpie, gdy menu jest tylko w języku rumuńskim. Nie pamiętam nazwy dania, ale składało się ono z startych ziemniaków, sera, dużej ilości roztopionego masła i śmietany na wierzchu. Niestety nie zjedliśmy do końca tego „pysznego dania”. Znaleźliśmy hotel w miejscowości Fântânele. Niestety do hotelu mieliśmy jakieś 20 km, które musieliśmy pokonać nadal w ciągu burzy. Jak dla mnie była to najgorsza burza w życiu. W pewnym momencie obawiałam się czy w ogóle dojedziemy do hotelu. Następnego dnia ruszyliśmy w stronę Șugag, gdzie mieliśmy kolejny nocleg. Tego też dnia przejechaliśmy słynną transalpinę od miejscowości Sugag do Novaci. W samym Sugagu warunki pogodowe były znośne. Temperatura około 14 stopni. Jednak im wyżej wjeżdżaliśmy temperatura spadała. Na jezdni było widać pozostałości po powalonych drzewach. Dzień wcześniej przeszła tamtędy burza, która pozostawiła zniszczenia. Jednak najgorszy był powrót z Novaci do Sugag. Na trasie była bardzo gęsta mgła która ograniczała widoczność do 1m, temperatura wynosiła 0 stopni do tego wracaliśmy w nocy. Motocyklowy dramat jednym słowem. W najgorszym momencie jechaliśmy 20km/h z włączonymi światłami awaryjnymi, aby żadne auto nie uderzyło w nas. O tym jak były ekstremalne były warunki świadczy to, że nie spotkaliśmy żadnego motocyklisty po drodze. A przejeżdżający kierowcy kibicowali nam trąbiąc i machając do nas Transalpina była głównym celem w Rumunii dlatego zdecydowaliśmy się ją przejechać pomimo ekstremalnych warunków. Wtedy było to ciężkie przeżycie jednak jak człowiek czegoś chce to może dokonać wszystkiego.
  11. 1 point
    Ciąg dalszy relacji Następnego dnia pożegnaliśmy się z Rumunią i ruszyliśmy dalej w stronę Serbii. Co najbardziej zapamiętam z Rumunii. Bardzo pozytywne nastawienie to turystów motocyklowych. Styl jazdy Rumunów był zaskoczeniem. Kierowcy jeżdżą rozważnie i nie mieliśmy żadnych przykrych sytuacji na drogach. Mimo, iż panuje tam bieda ludzie potrafili się uśmiechać. Zaskoczył mnie również stan dróg. Stanowi to pewien kontrast. Jedziesz wioską, gdzie z domów odpadają tynki, ale asfalt jest gładki i bez wybojów. Serbia tak naprawdę była dla nas krajem przelotowym, gdzie mieliśmy nocleg w Kruševac. W Serbii znów nastąpiło zderzenie z dużą biedą. Mnóstwo bezpańskich psów i żebrzących. Same nastawienie Serbów również nie było przyjazne. Podczas obiadu w restauracji czy to wizycie w sklepie dało się odczuć wrogie nastawienie z niewiadomych powodów. W Serbii mieliśmy kilka sytuacji, gdzie auto wymusiło pierwszeństwo i mieliśmy awaryjne hamowanie. Styl jazdy Serbów można w skrócie opisać- większy ma pierwszeństwo. O tym jak niebezpiecznie jest na drogach świadczą liczne tabliczki upamiętniające ofiary wypadków drogowych. Dlatego też nie mieliśmy ochoty zagrzać tam dłużej miejsca i obraliśmy kierunek Czarnogóra. I znów losowanie w przydrożnej serbskiej knajpie. Tym razem smaczne. Różnego rodzaju mięsa i kiełbaski pieczone na rożnie. Trasa niedaleko granicy Serbia- Czarnogóra Czarnogóra to raj motocyklowy. Górzysty kraj przez który wiodą drogi w kształcie serpentyn. Za każdym zakrętem razem czaił się piękny krajobraz górskiej przyrody. Dla takich widoków wyrusza się w świat.


×