Skocz do zawartości

Leaderboard


Popular Content

Showing content with the highest reputation on 09.05.2018 in all areas

  1. 4 points
    Rano lecimy w stronę Żabljaka. Dróżki wąskie i kręte. Na jednej z nich, na piachu miałem uślizg tylnego koła. Instynktownie podparłem się lewą nogą, którą wygieło w drugą stronę. Żeby nie buty (Falco Avantur), chyba wróciłbym w gipsie. Do dzisiaj kuleję... Docieramy do Żabljaka i jedziemy dalej w dolinę rzeki Tary... (most pewnie Wam znany) : Przejażdzka wzdłuż rzeki. Kierujemy się w stronę Sarajewa. W deszczu wjeżdzamy do miasta. Przemoczeni docieramy do hotelu (hotel Bosnia, przywoity z parkingiem zamykanym). Nie miałem siły na wieczorny spacer. Idę spać. Dopiero rano rundka po okolicy. Po śniadaniu jedziemy zobaczyć Aleję Snajperów (słynną ulicę śmierci w oblężonym mieście) Z Sarajewa jedziemy do Srebrenicy. Kolejne miejsce gdzie zginęło niepotrzebnie wielu ludzi. Wszyscy jesteśmy przygnębieni: Zamordowano tam w okolicznych lasach 8372 osoby. Straszne Z Srebrenicy kierujemy się pomału w stronę granicy z Serbią. Taki postój na popas przy drodze... Pod wieczór docieramy do miejscowości Valjevo. Nocleg w hotelu Grand, który czasy świetności miał dawno za sobą... Kolacja i spacerek po okolicy: Lulu. A rano cięgiem w stronę Wegier i okolic Budapesztu. Już na Węgrzech lunch w miejcowości Kecsem (czy jakoś tak). Po obiadku lecimy w stronę Budapesztu. Korki na obwodnicy, nie wjeżdzamy do miasta, tylko szukamy miejsca w jakimś sensownym motelu. W okolicach Vac, znaleźlismy miejscówkę nad samym Dunajem. Hotel Camelot. Pożegnalna kolacja w pięknych okolicznościach przyrody: W sobotę rano nasze drogi się rozdzielają. Ruszam samotnie w stronę Warszawy. Po 750 km, wiaderku kawy. tysiącach samochodów stojących w korkach docieram do domu. Zmęczony, ale z bananem na gębie. I żyli długo i szczęśliwie K-O-N-I-E-C ps. Wkrótce epilog i podsumowanie
  2. 3 points
    Mała dygresja : Jeszcze zanim dotarliśmy do Livna po drodze, na autrostradzie taka sytuacja: Okazało się, że... odbywał się amatorski wyścig kolarski. Częściowo po autostradzie Po jakiejś pół godzinie postoju w słońcu zdecydowaliśmy się zjechać w boczne drogi. Tak więc rano z Livna ruszamy w stronę Czarnogóry. Drogi coraz bardziej kręte, widoki coraz piekniejsze: Oczywiście nie zapomnieliśmy o popołudniowej kawie Kafejka przy stacji paliw pełna palaczy, zażyczyliśmy sobię kaffkę na zewnątrz. Voila Docieramy w końcu do Kotoru w Czarnogórze. Kraj, który najbardziej mi się podobał w trakcie Naszej wyprawy: Idziemy spać. Następnego dnia ruszamy na "agrafki" Kotoru i dalej w stronę gór Durmitor. Drogi kręte jak makaron. A widoki, cóż - sami zobaczcie I Wasz "hero"... Lecimy w stronę Durmitoru. Jakiś postój po drodze i obowiązkowy "food porn" Porcja nie do przejedzenia. No i pycha ! Docieramy w okolice Narodowego Parku Durmitor. Cóż, widoki zapierające dech w piersiach. Jesli kiedykolwiek, ktokolwiek zaproponuje Wam wyjazd w tamtą stronę. RZUĆCIE WSZYSTKO I JEDŹCIE. WARTO !!! Okazało się, że droga jest nieprzejezdna (zresztą nie tylko my tak mieliśmy w tym czasie). Nawrotka i zatrzymujemy się po drodze w Eko Sielo Durmitor. Cudna agroturystyka (?), klimatycznie położona. Przepyszne i tanie żarcie. Z tego co wiem, miejsce oblegane. Decydujemy się na nocleg. Zanim podali kolację, zrzuciłem bagaże i hop w teren (wiem, wiem - park narodowy, ale wybaczcie ekolodzy wszelkiej maści, nie mogłem się powstrzymać)... Dla takich chwil warto żyć Jak to chłopaki stwierdzili po moim powrocie - widać było szczęście na mojej gębie... Kolacja i spanko: Spałem w domku KTM (najbliżej drogi). Obok, domek oblepiony wlepkami. Nasza na samym dole ( Aaa, i Doodek tam był ) :
  3. 2 points
  4. 2 points
    Czy o tej porze roku cykady już nadają? Nigdy więcej nie pojadę na Bałkany w porze cykadowej; byłem kiedyś i prawie 2 tygodnie przez nie nie spałem. Za to szczerze pokochałem subtelne polskie świerszcze. Oby kostka nie dokuczała, bo wiesz, w tym wieku (ekhem!) to już nie tak jak kiedyś, gdy miałeś otwarte złamanie nogi a na drugi dzień już szedłeś na WF. Ja ze 2 lata temu wdepnąłem w dziurę wykopaną przez psa na trawniku (dzięki, Koda!) i kostka do tej pory daje o sobie znać, kiedy tylko ma się zmienić pogoda albo rząd chce podnieść podatki. A tak na serio, to bierz czarci pazur i może będzie dobrze! Fajna wyprawa, szczytny cel - o to chodzi.
  5. 2 points
    Epilog: W 6 motocykli przejechaliśmy ponad 4200 km. Trasa wiodła z Polski przez Czechy, Austrię, Słowenię, Chorwację, Bośnię i Hercegowinę, Czarnogórę, Serbię, Węgry, Słowację i Polskę. Dzięki przejechanym kilometrom zebraliśmy ponad 25.000 złotych na rzecz Fundacji Ratownictwa Motocyklowego (więcej info tutaj https://www.unilink.pl/otworz_strone/uniblog-motomajowka-2018-z-unilink-relacja). Obyśmy nie musieli z tego korzystać... I na koniec: Bartek, Krzysztof, Marek, Michał i Robert - BARDZO, BARDZO DZIĘKUJĘ ZA SUPER PRZYGODĘ Było zajebiście !
  6. 2 points
    No i wróciłem. Cały, choć ze skręconą nogą ( o tym później) ale umordowany i szczęśliwy. Chciało by się krzyczeć, LUDZIE SIADAJTA NA MOTOCYKLE I JEŹDZIJTA. Gdzie się da i ile się da. Świat jest piękny !!! Ale po kolei... Ruszyliśmy w czwartek 26-go kwietnia w okolicach 16tej. Cel: okolice Kindberg w Austrii, u rodziny Kolegi. Jedziemy we dwoje, droga w miarę spokojna, w okolicach Piotrkowa T. złapała Nas koszmarna ulewa i wichura. Przerwa, herbata i w drogę. Wieczorkiem dojechaliśmy do Mszany, gdzie był pierwszy nocleg (Leśne Runo). Całkiem przyzwoicie. Rano w drogę. Dotarliśmy do Mikulova. Tam zbieramy po drodze ludzi z Bielska, Szczecina i Gorzowa. Jestesmy w komplecie. Już w 6 maszyn grzejemy do Austrii. Po południu docieramy do Kindberg. Urocza alpejska wioska, nocujemy w gospodarstwie rolniczym. Wieczorkiem kolacyjka w "wiejskim stylu"... Rano śniadanko i smarowanie łańcucha, mamy polatać po okolicznych górkach. Patrzę, a tu niespodzianka (pierwsza dzisiaj)... O żesz Ty w mordę Po krótkiej dyskusji (jednak gwóźdź nie sterczał, ale nawet był dociskany) decydujemy nie ruszać ścierwa. I było OK. Przejechałem całą wyprawę z "goździkiem". W trakcie smarowania przetaczałem motocykl, źle musiałem chyba ustawić nóżkę na trawie. Generalnie nie z tego, ni z owego maszyna poleciała na bok. Tak nieszczęśliwie upadła że owiewka uderzyła w betonową ścianę, wyłamyjąc czachę i szyby (wiem, wiem - nikt nie uwierzy, że to parkingówka ) . Załamka... Po jakiejś godzince dłubania, klejenia taśmą, trytykowania, kombinowania, modzenia itp, itd. Coś tam zdziałaliśmy (przy pomocy kawałka widelca i dwoździków): Ostatecznie mój "Weasel" (czyli łasica, bo to małe gówienko prawie wszędzie wjedzie), zyskał adwenczerowego stajla . Starczyło na całą wyprawę (nalepki tylko szkoda, przykro mi KaeSie - pójdzie do kosza razem z popękaną owiewką): Ruszamy polatać po "górkach" Szybka kawusia w MariaZell (ichniejsze sanktuarium). I pomału lecimy do domku na obiad. Po obiadku pakowanie i w drogę. Dalej przez Austrię, Słowenię i do Chorwacji. Nocleg w Varażdin. Rano ruszamy w kierunku BiH. Po drodze niespodzianka, uroczysta msza w Chorwacji. Postaliśmy i popatrzyliśmy, a potem po cichu wsiedliśmy na motki i odjechaliśmy... Wjeżdzamy do Bośni i Hercegoviny. Zaczyna być coraz ciekawiej: Docieramy do miejscowości Livno. Nocujemy w hotelu "Park". Hotel, jak hotel (trochę biedny) ale pierwszy raz mamy taki garaż Po opuszczonej dyskotece. Zamykany na kłódkę, a jakże... CDN (zaraz, wrzucę kolejne fotki. Cierpliwości)...
  7. 1 point
    Ja też przynajmniej w połowie jestem w teksasie ... , a więcej teksasu mam w szafie ...
  8. 1 point
    Mam inne buty BMW i są o jeden numer większe niż większość moich butów.
  9. 1 point
    Może się komuś przyda ‎Witold TechPure‎ do Moto Bazar - Motocykle 7 godz. · bmw r1200gs WYNAJEM 250 zł 44-100 Wynajem motocykla BMW R1200 GS 2014r. Cenny wynajmu: Pon - Pt - 250zł /24h (limit kilometrów 300km /24h, za każdy przekroczony km - 0,50zł) Sob - Nd - 300zł /24h (limit kilometrów 300km /24h, za każdy przekroczony km - 0,50zł) Wynajem na weekend: od piątku po godz.12 do poniedziałku do godz. 12 - 750zł (limit kilometrów- 1000 km, za każdy przekroczony kilometr 0,50zł) Wynajem na 1 tydzień - 1500zł (limit kilometrów 2500km) Wynajem na 2 tygodnie - 2000zł (limit kilometrów 5000km) Wynajem na 1 miesiąc - 3000zł (limit kilometrów 7500km) Motocykl jest zawsze w pełni sprawny. Posiada fabryczną nawigacje. Ubezpieczenie OC + AC. Zatankowany do pełna (zwrot z pełnym bakiem). Dodatkowo można wypożyczyć kufry + tank bag, (100zł komplet niezależnie od okresu wynajmu), Kask, kombinezon i rękawice do ustalenia indywidualnie. Wymagane dokumenty: - prawo jazdy kat.A - wiek 24 lata lub 20 jeśli posiadało się od 2 lat prawo jazdy kat. A2 - drugi dokument tożsamości, - podpisanie umowy najmu, - kaucja zwrotna - 2500zł Miejsce wypożyczenia – Gliwice. Dowóz do klienta za dodatkową opłatą. Na innych ogłoszeniach do wynajęcia KTM 250 TPI 2018r oraz przyczepa do transportu motocykli.


×