Skocz do zawartości

Leaderboard


Popular Content

Showing content with the highest reputation on 19.03.2019 in all areas

  1. 9 points
    Dzień 8 Wypoczęliśmy, niektórzy to nawet pranie zdążyli zrobić Śniadanie serwował Harry. Posileni pakujemy majdan i żegnamy się z gospodarzami. Dziś kierunek Kopaonik. Po drodze sporo fajnych ścieżek – trochę szutrów, trochę błota. Była walka, były gleby, ale wszystko z uśmiechem na ustach (no może oprócz grymasu Karsona w pewnym momencie kiedy nadgarstek zabolał ) Środek dnia zastał nas na punkcie widokowym w Kopaonik – to takie miejscowe Zakopane. Widoczek był na tyle urokliwy, że stał się tłem dla zaręczyn naszej młodzieży. Przyszła pani młoda trochę wystraszyła Harrego, ale ostatecznie powiedziała „tak” i pierścionek przyjęła. Gratulacje Przejechaliśmy przez rodzaj tamtejszych Krupówek, ale jakoś nie było nacisku na zatrzymanie więc zjechaliśmy niżej, na jakiś posiłek. Nauczony doświadczeniem i zaniepokojony faktem zacząłem sprawdzać, czy następny oznaczony przez Osmand „kamping” to rzeczywiście kamping. No i wyszło że to... obóz harcerski. Nic, jedziemy drogą wzdłuż rzeki, będziemy szukać miejscówki nad nią. I szukaliśmy. Ale pech chciał że nad rzeką postępowały prace regulacyjne. Aż w końcu dojechaliśmy do drogowskazu na kamping – obóz. No skoro jest drogowskaz – to coś tam musi być – jedziemy. Tylko czekałem, czy dojazd nie zamieni się w wymagający teren ale.. tylko ostatnie 2 km było po szutrze, nic trudnego. Docieramy, jest... stoliczek. Na szczęście ktoś zajrzał za małą rzeczkę i.. tadam!! Stoi chata, obok niej ławy, stos chrustu, wężami podprowadzona woda ze strumienia... Piękne urokliwe miejsce, w środku gór, nad strumieniem.. Bajka Już po chwili płonie ogień, a do kubków leje się zaręczynowy szampan. Na zdrowie !! mapa: miejsce kampingowe (zaznaczone jako obóz harcerski w Osmand):
  2. 5 points
    Noooo, przy Arturze trzeba trzymać dyscyplinę
  3. 3 points
    No nie wiem, czy są tacy na tym forum
  4. 3 points
    Dzień 7 Ja tam się wykąpałem Niektórym przeszkadzało gliniaste dno i dojście do jeziora (niski stan), więc dziś jest ciśnienie na kamping z prawdziwego zdarzenia. Tyle że... wszelkie urządzenia nawigacyjne takich luksusów nie przewidują Ok, ok, zmienimy trochę trasę i pojedziemy nad kolejne jezioro – jest tam avto camp. Dziś mamy sporo kamienistych ścieżek, trochę się wspinamy. Mijamy pojedyncze domy... jest trochę jak w skansenie. No i nie widać młodzieży. Jeśli już kogoś spotykamy – to starszych ludzi. Same ścieżki natomiast fajne, można się wyjeździć. Po drodze jeszcze jakieś żarełko Nad Jezioro Vlasinsko docieramy jeszcze za dnia, będzie czas na relaks na kampingu.. taa, jasne. Przejeżdżamy miejscowość gdzie niby ten kamp ma być. Ani śladu. Mało tego, gubię z lustra Harrego.. Ciśnienie mi skacze, zawracam i spotykam naszą młodzież pod budką z pamiątkami. Wściekam się (niepotrzebnie, wiem – umówiliśmy się wcześniej że jak chcą stanąć to trąbią i stają, ponoć trąbili, ja nie usłyszałem zajęty szukaniem kampu). Nic, zostawiam ekipę i jadę szukać tego kampu. I znajduję.. a raczej to co z niego zostało. Czyli rozwaloną budkę przy rozwalonym szlabanie. Zjeżdżam niżej, do zagajnika nad jeziorem – stoi kilka namiotów, kilka przyczep, wrzaski, muza.. To nie dla nas. Wracam, a ekipa stoi z jakimś lokalesem, który mówi że nas na kamp weźmie. No to.. jedziemy za nim. Ale nas przewiózł wioska nad jeziorem na zboczu, a my wjechaliśmy chyba do najwyżej położonego domu Okazało się że „kamp” to w rzeczywistości pokoje. Po obejrzeniu decydujemy, że zmieścimy się w jednym. Napięcie rozładowują kolejne kieliszki domowej rakiji. Motocykle lądują w garażu i przed nim, my w pokoju, gospodarz czeka aż się zagospodarujemy żeby nam pokazać gdzie jest sklep. Wyszedł z tego bardzo fajny luźny wieczór, Znów całkiem przypadkiem spotkaliśmy serdecznych ludzi, którzy nas ugościli a zapłaciliśmy... no właśnie, gospodarz zapytał ile chcielibyśmy zapłacić i przyjął naszą propozycję z uśmiechem mapa i nocleg:
  5. 2 points
    Kto to widział !!! Jakieś pierścionki, jakieś klękania - to takie zniewieściałe !!! Panowie a gdzie nasz męski szowinizm !!! Za moich czasów to się dopiero odbywało - robiło się zajazd, porywało białogłowę - moja ci ona i tyle, nie miała nic do gadania. Przy okazji spaliło się jakąś strzechę, zgrabiło jakiegoś drobiu albo i świniaka coby na ucztę weselną starczyło, pod żebro wsadziło kosę przeszkadzającym oj to były czasy ..... ps. Dobrze, że moja żonka tego nie czyta. ps2. Harry nie bierz sobie tego do serca, jakiegoś małpiego rozumu dostałem - gratuluję zaręczyn w tak wspaniałych okolicznościach przyrody.
  6. 2 points
    To był początek, potem dostaliśmy jeszcze po świni a jak komu brakło to jeszcze po ryju... A rano.... rano zbudził nas jakiś zwierz wyjący, może ryczący w oparach mgły. Wygramoliłem się z namiotu sprawdzić co to i znowu opierdol, że budzę... Tak Piotrze z Arturem nie ma miętkiej gry, jak pisze że się wkurzył to się wkurzył.
  7. 1 point
    Cześć wszystkim Forumowiczom! Korzystam z wiedzy tu zgromadzonej od czasu kiedy posiadam własny sprzęt, dlatego wielki czas się przywitać Przede mną 3. w życiu sezon motocyklowy, a motek to F650 (1998). Aktualnie prowadzone prace przy sprzęcie to: wymiana napędu; montaż Motooilera; poszukiwania standardowego łącznika amortyzatora w tylnym zawieszeniu. Poprzedni właściciel obniżył i chciałbym przywrócić nominalną wysokość.
  8. 1 point
    bielskie czy żywieckie ? No fakt. Pomyślę "czy Cię gdzieś wysyłać" ...., ale raczej nigdzie gdzie jest dobrze to szybko nie będzie o tej porze roku. W Żywcu raczej nie, ale w Bielsku czy Kętach coś by się znalazło - choć z Twojego wpisu nie wynika czy szukasz ochotnika czy warsztatu. Jak chcesz przegonić pająki z wydechu i pogadać w realu na ten temat to zapraszam na PW
  9. 1 point
    No to mi się podoba, dziewiąta rano, kawa gorąca i można już se popaczeć jak ludzie w błocie się męczą . Tak Pan trzymaj Panie Arturze
  10. 1 point
    Na admina wsparcie zawsze można liczyć. Dzięki Paweł!!
  11. 1 point
    W tej sytuacji bardziej przejąłbym się łańcuchem A w temacie - w serwisie nie ma?
  12. 1 point
    Cichy ma z tyrki jakieś 15000 km więc cierpliwości
  13. 1 point
    @Cichy, w takim razie grzecznie czekam
  14. 1 point
    Kur .. Arthur jak wy te namioty woziliście ?


×