Skocz do zawartości

Leaderboard


Popular Content

Showing content with the highest reputation on 27.06.2019 in all areas

  1. 11 points
    z moją nie ma dyskusji... dobrze że jeszcze napić się pozwala... ale tylko u teściów... dlatego jeżdżę na abstynenckie zloty z forum...
  2. 8 points
    Użyłeś większej ilości znaków interpunkcyjnych niż kolega opisujący swój motocykl, problem, objawy, przebieg napraw i niekompetencję Jarka.
  3. 5 points
    Dziś w planie było poskładanie silnika ale udało się tylko spolowić. Planowanie płaszczyzn, kalibracja gwintów, kompletowanie części i tak zeszło. Jakość współczesnych części jest tragiczna! Np podkładki zabezpieczające, zębatka rdzewieją już w workach zabezpieczających. Wysłane z mojego S61 przy użyciu Tapatalka
  4. 3 points
    To juz nie wystarcza Ci widok Twej twarzy nieskalanej myślą? [emoji28] Wysłane z mojego SM-J530F przy użyciu Tapatalka
  5. 2 points
    John Heart ? @raby a co to masz za łopony ? dla pewności - nie mowie tu o Komarze
  6. 2 points
    Z tego wszystkiego przypomniało mi się stare dobre polskie kino:
  7. 2 points
    Zielony 2352? Proszę... Bestia kuzyna, to przez niego zaczęła się cała zabawa w reanimację. Masz mesengera? Tak było by naj łatwiej pogadać. Wysłane z mojego S61 przy użyciu Tapatalka
  8. 2 points
    Żeby nie było że nie w temacie Nie polecam Seny 10U wbudowanej do kasku Shoei Neotec, bo... bateria trzyma max. 6-7h, co w porównaniu np. z wbudowanym systemem SRC Schubertha jest jakąś totalna porażką. Niby montaż fajny, wygląd ok, bo w zasadzie widać tylko mikrofon i działa w miarę ok, ale bateria trzyma słabo Przestań się łamać.. z każdego czasami można się pośmiać, to i z Ciebie wypada Poza tym PIS... PO.. i LOVE
  9. 2 points
    póki co przerwa... jak się odkuję to tu wrócę! narazie na zloty samochodem pewnie że można kłamać... ale ja bym nie chciał być okłamany, więc i sam nie zamierzam...
  10. 2 points
    Komar dla kolegi- jego pamiątka z dzieciństwa. Ogólnie dużo roboty, ale jest frajda z jazdy 30-tką. Właśnie docieram.
  11. 1 point
    Jak obiecałem, a ja zawsze dotrzymuję obietnicy, tak i zrobiłem, i specjalnie dla Ciebie @Dziadek przetłumaczyłem ten artykuł. Zapraszam jednak wszystkich chętnych. Za marzeniem na motocyklu (autor: @Katrina) Onliner.by Wszystko zaczęło się a może, to było moje przeznaczenie. Wpisuję w szukaczu „Koniec świata” przeglądam obrazy, linki i w jednej z nich pierwszy raz widzę dźwięczną nazwę Szykotan. Koniec świata — to przylądek, oficjalnie noszący taką geograficzną nazwę, znajduje się na wyspie Szykotan, południowo-kurylski rejon, obwód sachaliński. Wyspa należy do Rosji, co kwestionują Japończycy. Serce już wali w zawrotnym tempie, i w głowie tylko jedna myśl — „jadę tam!” Myśli aby przejechać bezgraniczną Rosję pojawiały się wcześniej, ale w tej chwili cel nabrał znaczenia, forme i nazwę. Szykotan tłumaczy się z języka ajnuskiego jako „Najlepsze miejsce” (w innych interpretacjach — „Duża osada”. Dotrzeć do go nie jest łatwo, a po to aby dostać się na samą wyspę, trzeba na dwa miesiące przed załatwić graniczne pozwolenie w Służbie Bezpieczeństwa Federalnego FR. Ale decyzja podjęta. Teraz — tylko do przodu! Droga do portu Wanino (10 000 km) zajęła mi 14 dni. Kontynentalne przygody zasługują na oddzielnie opowiadanie, ale po tych dwóch tygodniach mocno zmieniłam mą opinię o Rosji. Osławione rosyjskie drogi okazały się nie takie znowu i złe, chociaż i były odcinki bardzo nieprzyjemne. Bajkał jest ogromny i zachęca by zatrzymać się na dłużej. Spotkanie z tutejszym świtem — bezcenne. Miasta łączą w sobie współczesną architekturę i czar rosyjskiej prowincji. A jeszcze — ogrom. Wszystko tu pobudza wyobraźnię swoimi rozmiarami i przestrzenią, albo kopalnia Korkińska z niemowlęcymi-BiełAZami bądź wielka bezkresna tajga. Im bliżej końca kontynentu, tym większe nasycenie kolorów i jaskrawość piękna naturalnego. Ale nie można zapomnieć by zadzwonić do dyspozytora w pobliżu znaku „Lidoga” i powiadomić go, że się jedzie, inaczej twoje miejsce na promie mogą oddać komuś innemu, a łączności aż do samego portu już nie będzie. Na promie gra sowiecki hymn, pachnie starością a kompleksowe wyżywienie „cieszy” pełnością diety. Ale przez 18 godzin drogi stopniowo rośnie w duszy przedsmak nowych odkryć i wrażeń. Oto i Chołmsk. Wita mnie znak drogowy, informujący, że to „Najlepsze miasto, gdzie szczęśliwy jest człowiek”. Na Sachalinie spędziłam cztery dni, odwiedziłam muzeum krajoznawcze, dowiedziałam się wiele o historii wyspy, Ajnach, Niwcha, miejscowej faunie i florze, znalazłam ślady japońskiego dziedzictwa, spróbowałam gotowanych krabów i wykąpałam się w Morzu Ochockim. Ale Sachalin — nie jest punktem końcowym mojej drogi, a tylko krokiem ku Marzeniu i pora mi już udać się do bliskiej sercu wyspy Szykotan. Dlatego muszą spakować mego wiernego BMW do skrzyni i załadować na pokład statku „Igor Farkhutdinow” (nosi nazwę na cześć gubernatora obwodu sachalińskiego, który zginął w katastrofie helikoptera). W porównaniu z promem „Sachalin- 9” ten właśnie „Farik” (tak delikatnie nazywają miejscowi statek) jest o wiele bardziej komfortowy i współczesny. Prawie 30 godzin drogi, i oto już koła Henry'ego dotknęły szykockiej ziemi. Tu wszystkiego są dwie miejscowości — wsie Małokurylskie i Krabozawodskoje. Długość całej wyspy to 27 km, szerokość — od 5 do 13 km. Ludność — około 3000 osób. Do 1994 roku było tu prawie 8000 mieszkańców, ale bardzo wielu wyjechało po szykotańskim trzęsieniu ziemi i tsunami. Teraz na całej wyspie można zobaczyć tabliczki, ostrzegające o tym, że w przypadku tsunami trzeba uciekać na wzniesienia a budynki na górze są oznaczone jako sejsmiczne. Na wyspie znajduje się przetwórnia ryb, tutaj na dobry zarobek przyjeżdżają tymczasowi robotnicy, jest współczesny szpital, szkoła, urząd pocztowy, cerkiew, filia „Sbierbanku”, remiza, policja, kafejki i kilka sklepów. Mało, ale jest wszystko to, co potrzeba do życia. Stacji paliw nie znalazłam ale są ludzie, u których zawsze można kupić benzynę. Ceny, co prawda, nieludzkie, ale co poradzić —„północny współczynnik”. Wile pojazdów, konstrukcji, okrętów a nawet pomnik mówiący o odkryciu wyspy okrywa się rdzą i zapomnieniem, mocno kontrastując z otaczającym pięknem. Przejdźmy do najprzyjemniejszej i widowiskowej części podróży. Koniec świata. Jak często słyszymy to połączenie słów w codziennym życiu. A on istnieje, i droga do niego, oj jak bardzo niełatwa. Na Szykotanie asfalt obiecują położyć już ponad 10 lat, a na razie cała powierzchnia wyspy to szutrówki, kamienie, piasek, glina, dziury, kałuże, błoto i grząskie błotnisko. Droga na przylądek zajęła mi kilka godzin. Dotarłam na wskroś przemoczona od bryzy rzek, które wypadło przekroczyć, albo od potu, ale to nieważne. Przecież oto on, sam Koniec świata. Serce kołacze ale chcę milczeć i się zachwycać. Dałam radę, dojechałam. Wiecie, jestem bardzo rada, że droga na Koniec świata właśnie jest taka — całkiem nieprosta. Ona i powinna być taka — trudna, aby włożyć wysiłek do osiągnięcia celu. Potem był przylądek Niepokorny i latarnia morska Spanberg. Martin Spanberg — rosyjski żeglarz morski, który odkrył wyspę Szykotan. Latarnia morska zbudowana została przez Japończyków, wokolo wiele zardzewiałych części od jakichś morskich podzespołów, obok swobodnie pasą się dwa konie. Wszystkiego ich na wyspie trzy — jeden żyje w Małokurylskim i dwa tu. Przylądek Niepokorny stał się moim ukochanym. Tu można siedzieć w nieskończoność myśląc o sensie życia i wielkości Przyrody. Jeszcze na wyspie jest ogromna ilość zatok, pagórków i niewydeptanych przez turystów ścieżek. Szczególnie chcę wyróżnić przylądek Szykotanu w pobliżu Małokurylskiego. O zachodzie słońca rozpościera się stąd wspaniały widok. To prawdziwy wierzchołek świata. Pod tobą ścielą się obłoki, horyzont zalewa różowe światło, widać wulkan Tiatia na Kunaszyrze, i wierzę, że nawet widzę Japonię choćby kątem oka. Nie mogłam wyjechać nie spróbowawszy prawdziwej ikry pięciominutówki. Miejscowe dzieci zgodziły się zabrać mnie na ryby! Nadmuchujemy łódź, rozstawiamy krabołowki, zastawiamy sieci. W gruncie rzeczy na wszystko trzeba otrzymywać licencję ale łapaliśmy nie na przemysłową skalę, także będziemy uważać, aby miejscowa fauna nie ucierpiała zbyt mocno. Opływamy na wiosłach Koniec świata ze strony Oceanu Spokojnego. Zaczynają znosić nas fale, trzeba wracać. W czasie kiedy pływaliśmy, w krabołowku już wpadły dwa pierwsze kraby, a w sieciach są już cztery gorbusze! Dzieci wprawnie rozcinają rybom brzuchy, nas trzy dziewczyny z jajami! Otóż to powodzenie! Słona woda morska gotuje się na ognisku, następnie tam wrzucą ikrę, i wuala gotowa — słynna ikra pięciominutowa. Smaczniej w życiu nie jadłam! Soczysta, duża, nawet chleba do niej nie trzeba. Teraz przyszedł czas na kraby, których złapało się wiele. Po prostu je wrzucają do wody morskiej i gotują, aż one staną się pomarańczowo-czerwone. Smakołyk! Jeszcze gorbuszę upiekli w folii z przyprawami. Po prostu święto brzucha po szykotańsku. Doskonałe towarzystwo, wspaniali ludzie. W przedostatni dzień jedziemy na Czetyrkę — tak miejscowi nazywają górę Szykotanu, która ma wysokość 412 metrów. Jest najwyższa na wyspie. Wierzchołek góry cała okryty jest mgłą, ale ruiny wojskowych lokalizatorów w taką pogodę dają wrażenie tego, iż znalazłam się raptem w Stonehenge. Żegnam się niestety z Szykotanem. To moje miejsce mocy, moja święta wyspa. Kto wie, może kiedyś odwiedzę ją znów. Tłumaczenie własne.
  12. 1 point
    Przyprowadził mi ostatnio kuzyn komarka na reanimację, miałem zrobić go do jazdy i tak zeszlo 3 dni i jak się w końcu przejechałem to wszystkie wspomnienia wróciły w końcu pierwsze 2 koła. Zapragnąłem zrobić też swojego! Kupiony ok roku 1999 z przebiegiem 2tys km i użytkowany do ok 2001 Komar 3 2350 rocznik 1975 obecnie 5tys km. Wykopałem go z pod stosu desek i zawiozłem do garage. Wystarczyło napompować koła, wyczyścić gaźnik i ...
  13. 1 point
    Sprzedaję o to: https://www.olx.pl/oferta/bmw-f650-funduro-96-CID5-IDAtXdX.html#939cffd38a dla forumowicza jakiś rabat się wymiśli
  14. 1 point
    Janek, jak to przerwa? Te baby to są, tak wziąć i zabronić.
  15. 1 point
    To Komar w wersji na rynek amerykański, tam lubjeją takie opony
  16. 1 point
    Wszystkich. Zeby nie wqrwialy. Ja lubie jednal miec niezmacona mysl na moto.
  17. 1 point
    I jeszcze trochę gratów. Można zaczynać składanie silnika. Wysłane z mojego S61 przy użyciu Tapatalka
  18. 1 point
    Kolejny dzień i cos do przodu idzie... Drobnica zawieziona do ocynku. Rama w proszek. I odebrałem silnik ze szkiełkowania. Wysłane z mojego S61 przy użyciu Tapatalka
  19. 1 point
    No hej :-) do kompletu chwalenia się jeszcze brakuje fotek :-) Wytapatalkowano z magicznego pudełka
  20. 1 point
    Cześć. Bez paniki - jeszcze urośniesz
  21. 1 point
    Nie to nie jest głupie ale chcę zachować jak naj więcej z oryginalu. Rury nie wymieniam ale obspawalem ja solidniej i oszlifuje. Pewnie nie będzie jak oryginał ale działać będzie. Dziś odebrałem kolejną partię gratów z piaskowania. Jutro jadę załatwić ocynki. Znów było trochę spawania i sprawdziłem czy wahacz po cięciu i spawaniu pasuje z nowymi tulejami, pasuje więc działamy dalej. Wysłane z mojego S61 przy użyciu Tapatalka
  22. 1 point
    Pierwsza partia gratów Wysłane z mojego S61 przy użyciu Tapatalka
  23. 1 point
    Coś sobie przypominam że pierwszy deep off nim robiłem Mniej asfaltu widział w życiu niż polnych ale poprawie to i owo. Trochę blach wróciło z piaskowania to jedziemy. - Dorobienie nowych podnóżków - prostowanie widelca (pogięty przez brak ogranicznika skrętu) Wysłane z mojego S61 przy użyciu Tapatalka Dalej wzmocnienie spawów i poprawki po poprzednich spawaczach. Niestety jakość montażu w roku 75 jest daleko za obecnym chińskim wykonaniem, strasznie oszczędnie wszystko było spawane i przez to same problemy. Wysłane z mojego S61 przy użyciu Tapatalka
  24. 1 point
    Zapowiada się mozolna walka z każdym elementem. Tu na stół trafiła blacha siedzenia do prostowania i spawania. Siedzenie było już chyba ze 2 razy spawane i danej jest popękane a przy zdejmowaniu pokrowca zaczęły odpadać blaszki mocujące. Wysłane z mojego S61 przy użyciu Tapatalka
  25. 1 point
    Zapadła decyzja że odnawiam i rejestruje. Udało się zrobić przegląd, zarejestrować i ubezpieczyć praktycznie od ręki. Skoro formalności mam za sobą to czas brać się za mechanikę. A będzie co robić... Komarek przestał 18 lat i przeszedł mniej lub bardziej fachowe naprawy. Łańcuch rozpadł się na dzień dobry podobnie jak instalacja. Wysłane z mojego S61 przy użyciu Tapatalka Po dwóch popołudniach komarek rozpadł się na części. Od razu zawiozłem silnik do szkiełkowania i ramę aby oczyścić co kryją tajemnicze spawy. Wysłane z mojego S61 przy użyciu Tapatalka Części wstępnie zweryfikowane, zrobiona główna lista zakupów i poszły pierwsze zamówienia. Co ciekawe większość części jest ciągle w produkcji i można kupić nawet naj mniejsze detale jako nowe, są też zapasy z częściami oryginalnymi. Wysłane z mojego S61 przy użyciu Tapatalka


×