Skocz do zawartości

Leaderboard


Popular Content

Showing content with the highest reputation on 13.07.2019 in all areas

  1. 3 points
    Są postępy. Silnik gada Jest gaz, zbiornik paliwa z oznakowaniem i chlapacz. Silnik pali i to zajebiście ale tylko jak ciepły. Na zimnym chiński gaźnik ma problemy ale to do opanowania. Wydech to niestety grubszy temat bo kolejny nie pasuje. Wysłane z mojego S61 przy użyciu Tapatalka . Wysłane z mojego S61 przy użyciu Tapatalka
  2. 2 points
    Czekamy na chłopaków i podziwiamy resztki bazy: To pewnie była mapa pochodu na Berlin, bo jest i Warszawa, i Kostrzyn: W końcu słyszymy i widzimy Janinę, który idzie po betonowej drodze. Tylko dlaczego idzie, a nie jedzie? „Pomożecie podnieść XTka?” Janusz tak szczęśliwie ześlizgnął się z betonowej płyty, że motek leżał prawie kołami do góry w pokrzywach… We trójkę podnosimy , na co nadjeżdża Raf. Z kompletnie innej strony niż wyjechał. „Ścieżki nie ma, ale są hangary” No dobra. Ale i tak wolę bunkry Bracia twierdzą, że wyjechali z bazy trackiem i trzeba było „tylko kilkanaście metrów przedrzeć się przez krzaki”. Nie wiem, nie widziałam I zdaje się, że kolejna grupa też odbiła gdzieś w bok My wybraliśmy piękny szuter równoległy do tracka: Za to las był pełen poziomek i każde zatrzymanie się na siku kończyło się co najmniej 15 minutami zbieractwa Szutry, szutry… Ale w końcu szutrów koniec, zjeżdżamy w las. Na wjeździe do lasu jakaś rozpadająca się budka i resztki napisu „….strielat’ ”. Ale co? Nie strzelać? Czy będą strzelać? Trudno, jedziemy Nooo, takich kałuż to jeszcze nie było na tym wyjeździe O tym, jak było fajnie, świadczy kompletny brak zdjęć. Ktoś ma? Dziwi nas brak śladów, ale ewidentnie jesteśmy na tracku. Ciekawe. Wjeżdżamy w mega kałużę – i Raf pięknie wkleja, źle obrał trajektorię. Ja, choć dramatycznie boję się jeździć wąskimi „groblami’ pomiędzy kałużami czy koleinami, wybieram tę drogę i suchą stopą docieram na drugi brzeg, a Marysia i Janina idą w moje ślady. Raf też w końcu się wygrzebuje i w tym momencie nadjeżdżają Bracia Przy Kasie, którzy byli na obiadku. Tym razem naprawdę przez moment byliśmy pierwsi Kolejnych kilka km to prawdziwa droga czołgowa, góra, dół, góra, dół. Doły pełne błota, podjazdy piaszczyste i strome. W pewnym momencie widzę coś podłużnego na drodze, wygląda na snopek trawy czy siana. Ale jak na to wjeżdżam, na szczęście całkiem szybko, to widzę, że to grubaśna kłoda. O mamusiu, na żadnym szkoleniu nie zmusiliby mnie do przejechania czegoś takiego! A potem słyszę „Jezu, Jagna, widziałaś tę kłodę??” Zjechaliśmy z tracka, ale nie z drogi i widzimy, że bracia też tędy jechali, jedziemy dalej tą czołgówką. W końcu widzimy koniec drogi oraz zjazd na asfalt. Oraz szlaban i napis „poligon”… Uff, musimy trochę odpocząć. Zjeżdżamy z tracku do miasta (Słonim) po zaopatrzenie. Janina marudzi, że mały wybór piwa, a ja że wina. Wszystkie są słodkie Jednak zupełnie ostatnie na półce nosi napis „pol-suche”. Ha, jesteśmy uratowani! Nieważne, że w kartoniku! Oglądając ostatnio serial „Czarnobyl” byłam pod dużym wrażeniem autentyczności rekwizytów użytych w filmie. Patrząc na stację pogotowia w Słonimie już wiem, że zdobycie karetek nie było zbyt trudne No dobra, wracamy na tracka. Trochę późno się zrobiło, pewnie wszyscy już nas wyprzedzili i czekają na nas nad Świtezią. Końcówkę tracka zamieniamy więc na szutry i dobijamy nad jezioro, gdzie mamy zaplanowany nocleg. Okazuje się, że cała ekipa zjechała się w ciągu 5 minut! Cóż za timing Niestety milicja stanowczo oznajmia, że biwakowanie nad jeziorem jest zabronione, rezerwat itp., Chemik wyszukuje więc jakiś pensjonat po drugiej stronie jeziora. Jedziemy. Ale nie dojeżdżamy, bo wcześniej widzimy pole namiotowe. Najważniejsze pytanie – można zrobić ognisko (ależ z nas już ludzie Zachodu – zakładamy, że może to być zabronione…). Można! Jest nawet prysznic! Czarek z Calgonem coś knują: … a pół godziny później podchodzi do mnie Czarek i mówi: „Jagna, schowaliśmy Człowiekowi bez Butów jego buty, będzie śmiesznie. Jakby co, to powiem, że to Ty, na ciebie tak się nie wkurzy” No jasne! Wino w kartoniku okazało się bardzo znośne, a chłopaki zaczęli dzielić się męskimi doświadczeniami, o których lepiej pisać publicznie nie będę Do tego trochę historii rodzinnych, ogólnoświatowych, polityki oraz dowcipów Calgona. Oraz oczywiście wyśmiewania się z jego BMW I o dziwo, żadnych rozmów motocyklowo – technicznych! Czyli piękny wieczór przy ognisku z ciekawymi ludźmi [cdn.]
  3. 2 points
    Odwieczne prawa natury. Koło tam gdzie było krzywe, już nie jest, więc zgodnie z zasadą zachowania krzywizn, jest krzywe w innym miejscu. Pan mechanik być może zaplanował przychód w dłuższej perspektywie czasu, taka krzywizna plus. Poslaná z telefonu bez zdravého rozumu
  4. 2 points
    Na pewno nie pomagają ładować zmywarki; kiedyś jedną zjadłem, a zmywarka dalej pusta. Wytapatalkowano z magicznego pudełka
  5. 2 points
    W sumie to temat odnośnie ładowania... Skoro takie kapsuły pomagają ładować... Może i ja spróbuję?...
  6. 2 points
    Jeszcze parę postów i wyjdzie na to, że Król wycentrował króciec bo linka gazu była krzywa
  7. 2 points
    Stary człowiek i może... bo od czego jest chemia w niebieskim kolorze!
  8. 2 points
    Wychodzi z tego, że Pixel jest mały i mało może, a kaes jest duży i może więcej...
  9. 2 points
    Jak przypadkiem trzyma to ktoś kto zagląda na forum i czyta co piszesz i jak go widzisz to uważaj bo możesz dostać w ryja i to nie świńskiego ...
  10. 2 points
    Zajeżdżamy pod pałac Sapiehów w Różanej, który od drogi prezentuje się nawet, nawet: Ale na budynku bramnym koniec. Ogromny pałac zbudował kanclerz litewski książę Aleksander Sapieha w latach 1784-1788 według projektu Johanna Samuela Beckera. W 1784 roku kanclerz gościł w pałacu króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Aleksander Sapieha przeznaczył jedno ze skrzydeł swej rezydencji na teatr, założył też w Różanie i innych swych dobrach kilka fabryk włókienniczych. W 1831 roku Rosjanie za udział w Powstaniu listopadowym skonfiskowały, a następnie przerobiły pałac na fabrykę włókienniczą. Pałac został spalony w 1914 roku podczas I wojny światowej, po czym po 1930 roku rozpoczęto jego długą odbudowę, którą przerwało ponowne spalenie go w czasie II wojny światowej w 1944 roku. Pałac jest od 2008 roku odnawiany dzięki funduszom UE. W 2012 roku wyremontowano bramę główną i odbudowano z ruin obie kordegardy. No cóż, na razie można tylko mocno uruchomić wyobraźnię. Może za kilka lat będzie lepiej: Janina wychodzi z założenia, że kto widział jedne ruiny, to jakby widział już wszystkie i podąża w jedynym słusznym kierunku, czyli ławeczce pod budynkiem kordegardy. Na szczęście jest poniedziałek, więc znajdujące się tam muzeum jest zamknięte Szybko się nam zwiedzało Vis a vis pałacu piękna socjalistyczna zabudowa: Zjeżdżamy 200 m w dół do miasteczka pod pierwszy lepszy sklep i tradycyjnie wciągamy na murku po drożdżówce zapijanej jogurtem i kwasem. (Na ostatni dzień skapnęliśmy się, że kwas jednak nie zawsze jest bezalkoholowy. No cóż, trudno.) Zawijamy na kolejny track, spotykamy pod pałacem ekipę II (która chwilowo jedzie za grupą III), krótko dzielimy się wrażeniami i pędzimy w offa Ten odcinek to głównie szuter-autostrady: Białoruskie szutry są IDEALNE. Może ze 2 razy widzieliśmy odcinki z tarką. Da się na tym jechać w zasadzie ile kto chce. My jechaliśmy tak koło 80 km/h, powyżej DR zaczynała niebezpiecznie kołysać się na boki oraz przypominać sobie, że ma tylko 350 ccm Zdarzały się fragmenty bardziej luźnego żwiru - wtedy motki zaczynały tańce w bok. Konkretnie trzy motki, bo 690 Rafa szła jak po sznurku - amortyzator skrętu :bow: Po kilku km opanowaliśmy do perfekcji jazdę we czwórkę po takim szutrze, który oczywiście kurzy niemiłosiernie. Jechaliśmy obok siebie, ale każdy nieco dalej, tuż za tylnym kołem poprzedzającego. Tym sposobem kurz zawsze był za nami. Oczywiście pod warunkiem, że nic nie jedzie z naprzeciwka i cała szuter autostrada nasza Naszym następnym celem były zagubione w lesie resztki bazy rakietowej, gdzieś za wsią Okuninowo. My z Rafem lubimy takie tematy, choć można by powiedzieć jak Janina - kto widział (najlepiej przed zdewastowaniem w latach 90tych) bazy w lasach koło Piły, wszystko widział Jedziemy, ścieżka coraz bardziej zarośnięta, resztki płyt betonowych na drodze, jakieś fragmenty budynków w chaszczach. A przede wszystkim pierdyliardy komarów!!! No dobra, dupy to ta baza nie urywa Za to drogę tak Wgrywamy w asyście hord komarów kolejnego tracka - mamy jechać prosto. W te chaszcze? No myślę, że wątpię. Widzimy na mapie, że jest jakaś ścieżka w bok, która wiedzie w pożądanym przez nas kierunku. Ale jest ona głównie na mapie. Janina: "To ja pojadę tu w prawo i może znajdę tę ścieżkę" Raf 15 minut później: "To ja pojadę szukać Janiny" Maryśka i Jagna kolejne 15 minut później: "To co robimy?" [cdn.] PS. Niniejsza wypowiedz powstała pod wpływem kwasu - co prawda nie białoruskiego, tylko lubuskiego. Browar Witnica, polecam!
  11. 1 point
    Czyli, cza ubrać górę, żeby pokręcić dołem? Chyba jednak nie znam się na kobietach
  12. 1 point
    Nie ma sprawy. Zatem rąbek: jeżeli masz zdjęte wałki rozrządu to sobie może kręcić silnikiem do woli w jedną i drugą stronę z tym tylko, że trzeba uważać, aby Ci luźny łańcuszek się nie wkręcił między jakieś elementy obudowy czy obudowę silnika, a zębatkę wału lub nie uszkodził ślizgaczy. Mam nadzieję, że teraz już posiałeś całą potrzebną wiedzę.
  13. 1 point
    Tomek, życzliwa uwaga na przyszłość, bo tu już mleko się wylało. Jak każdy projekt - najpierw warto pozbierać tutoriale, trochę wiedzy, zastanowić się "czy potrafię", odpowiedzieć sobie na pytanie, czy jak coś pójdzie nie tak - czy Masz środki na koncie, żeby opłacić kogoś, kto poskłada zabawki, popytać "przed", choćby po to, żeby w sobotę o 17 nie okazało się, że brakuje jakiejś popierdółki, czy narzędzia normalnie dostępnego od ręki, a tu sklepy zamknięte. Nie mam w tej chwili czasu, żeby dawać rybę, ale tu jest wędka: Gdzieś w tej masie tematycznej jest wszystko. Na marginesie - kiedyś, sto lat temu stwierdziłem, że rozkręcenie, wyczyszczenie i złożenie mechanicznej lustrzanki nie może być trudne. Na koniec okazało się, że to jak gra na fortepianie - z boku wydawało sie proste. Jakaż była radość serwisu, gdy położyłem na stół worek z puzzlami. Dało się złożyć. Kieszeń też zabolała Epoka przed internetem zresztą. Teraz jest łatwiej Poslaná z telefonu bez zdravého rozumu
  14. 1 point
    Ostatnio jakoś napisałem, że forum bawi i uczy. Ten wątek jest tego najlepszym przykładem [emoji23] Wytapatalkowano z magicznego pudełka
  15. 1 point
  16. 1 point
    Może i jestem głupi, ale rozsądny! Nie wyjąłem sam, bo wiem, że bym nie poskładał :-D Wytapatalkowano z magicznego pudełka
  17. 1 point
  18. 1 point
    biore w ciemno! jeśli w budżecie kolegi się mieści


×