Skocz do zawartości

Leaderboard


Popular Content

Showing content with the highest reputation on 17.07.2019 in all areas

  1. 6 points
    Dzień czwarty, czyli po trochę wszystkiego, a głównie zamków Poranek rześki, ale szybko przechodzi w lekki upał. Na szczęście nikt nikogo nie pogania, każdy zbiera się jak chce, śniadanko, prysznic, do woli. Raf, typowy przedstawiciel narodu znad Wisły, prezentuje urlopowy zestaw klastyczny: sandałki i skarpetki: Janina jest już zupełnie bez benzyny, wyłudza trochę od KTMa, ale i tak zamiast na track, musimy najpierw zaliczyć stację. A wszystko przez Calgona i jego puste rotopaxy !!! W końcu wszyscy spakowani, grupami wyjeżdżamy z kempingu. My na razie asfaltem na Grodziszcze, na stację. Ale po drodze fotka jeziora Świteź: A tankowanie, jak to na Białorusi: najpierw płacisz, później tankujesz, i dostajesz ewentualny zwrot. Ukraść się nie da Na stacji Raf wbija tracka i jedziemy na północ na azymut, żeby gdzieś dobić do kreski. Track musiał być bez jakiś niespodzianek i szczególnego piachu, bo nic z niego nie pamiętam Dobijamy do zamku w Mirze: O, w końcu zamek, a nie ruiny! I to całkiem, całkiem! Zamek z przełomu XV/XVI, należał do Radziwiłłów, a później, do II wojny do rodziny Światopełk-Mirskich. Nie mam pojęcia, jakim cudem się zachował… Zwiedzanie z zewnątrz nie wymaga biletu, a w środku znajduje się muzeum, podobno z ekspozycją „od Sasa do lasa”. Ale oczywiście nasza wycieczka (no może oprócz braci) programowo mówi zabytkom i zwiedzaniu gromkie „NIE”. Więc zamiast na dziedziniec, wszyscy ruszają do budek z jedzeniem. Fakt, naleśniczki z serem były wyborne Później, w nowoczesnej i zachodniej w stylu kawiarni espresso. Ja się jednak wybiłam z grupy i choć obeszłam dziedziniec: Dobra, dobra, jedziemy, bo my tu w offa przyjechaliśmy, a nie tam jakieś zamki! Wgrywamy następnego tracka (to dopiero 7 z 21 przygotowanych przez Chemika!). Co za pech. Na końcu tracka znowu zamek! [cdn]
  2. 3 points
    Dziękuję wszystkim za podpowiedzi czego szukać. Powodem awarii była przetarta wiązka przewodów wychodząca od startera. Przewody są już polutowane i motorek śmiga jak nowy
  3. 3 points
    Wszelkie cześci wydechu odesłane, poszukam czegoś innego jeszcze. Oryginalny licznik (przebieg też) dostał nową ramkę, szybę i linkę. I mam nadzieję że udało się usunąć wyciek z kranika. Głupie to rozwiązanie z tym gwintem aby kranik był we właściwą stronę i nie ciekło przy okazji. Wysłane z mojego S61 przy użyciu Tapatalka
  4. 2 points
    Kiedyś był wyraźny powód - sąd jeśli nawet przegrałeś, nie dawał punktów. Od jakichś dwóch lat punkty przy nieprzyjęciu mandatu idą do "zamrażarki" i są odmrażanie jeśli przegrasz, tyle że zanim sąd rozpatrzy - mogą ci z konta zejść jakieś wcześniejsze punkty i unikniesz "kumulacji". No i - jak widać przy wideorejestratorach - jest duża szansa że wygrasz, tyle że pierwszy wyrok w postępowaniu zaocznym prawie zawsze jest na twoją niekorzyść i trza się odwoływać i już pochodzić do sądu - tu zgoda, nigdy tego nie robiłem. Sąd zwykle daje tyle co proponowano na drodze albo mniej plus koszty postępowania - jakieś 9 zł od każdej zasądzonej setki. Nie zdarzyło mi się żeby nieprzyjęcie mandatu skutkowało brakiem postępowania - aż tak dobrze nie jest. Za to zdjęcia z fotoradarów regularnie wrzucam w kosz i.. to kończy postępowanie jeszcze nigdy nie miałem dalszego ciągu
  5. 2 points
    Widać, że kolega informatyk [emoji23]
  6. 1 point
    No nie zupełnie się zachował. To co obecnie widzimy to odbudowa. Już w latach Kampanii Napoleona Bonapartego zamek był w początkach ruin z przyczyn, że w 1812 roku dwukrotnie był areną działań wojennych wojsk francuskich i rosyjskich, świadczą o tym ryciny Napoleona Ordy. Później w latach międzywojennych przez właścicieli nieco odbudowany i przebudowywany. O! Ekspozycja ostatnimi laty znacznie się poprawiła, jeszcze kilka lat temu po wykupieniu biletu można było zobaczyć takie zamkowe eksponaty jak plastikowe szynki, ryby, owoce i warzywa oraz różnego rodzaju gliniane czerepy. Ostatnio zamkowe muzeum wzbogaciło się o kilka malowanych reprodukcji czerpanych z polskich muzeów a także kopii zbroi husarskich i rycerskich.. Tak wyglądał w 1916 roku A tak już w roku 1982. A tak w latach 90 ubiegłego wieku Chyba najwięcej tego typu obiektów na dawnych rubieżach Rzeczpospolitej zburzyli i zniszczyli Szwedzi i Rosjanie podczas licznych wojen prowadzonych na tych terenach. W ZSRR nie burzono burżuazyjnych zamków, pałaców czy dworów. Owszem niszczono je, dewastowano w taki sposób, że zakładano w nich fabryki, szkoły, szpitale, sierocińce. Kiedy budynek popadał w ruinę, mało który miał szczęście na remont. Po prostu opuszczano go pozostawiając samemu sobie na pastwę miejscowych.
  7. 1 point
    Dzień II część II Dla upamiętnienia robimy jeszcze kilkuminutowy rajd filmowy po Nowogródku i udajemy się w dalszą drogę Kierunek Holszany i Krewo. Dyndaliszki to malutka wioseczka na skraju Białorusi, nieopodal Iwia. Przy drodze znajduje się mogiła żołnierzy I/77 pp AK poległych 24 VI 1944 roku w walce z Niemcami. W drugiej połowie VI 1944 r. hubalczyk i cichociemny mjr Maciej Kalenkiewicz „Kotwicz” poprowadził z terenów nadniemeńskich zgrupowanie „Bagatelka” na wschód. Chciał dotrzeć do Puszczy Nalibockiej i połączyć zgrupowanie ze Zgrupowaniem Stołpeckim AK. Pod Dyndyliszkami, na wskutek donosu, żołnierze „Kotwicza” zostali zaatakowani przez żandarmerię z Iwia. Zgrupowanie „Kotwicza” atak odparło, ale poległo 8 żołnierzy, co spowodowało, że batalion AK zawrócił. Sam „Kotwicz” zresztą pod Dyndyliszkami został ranny w przedramię, które później nie leczone musiało zostać amputowana do łokcia. W Dyndyliszkach, w partyzanckiej mogile spoczywa 4 żołnierzy zgrupowania „Bagatelka”, pozostałych czterech ich rodziny pochowały na cmentarzach w rodzinnych miejscowościach. Tuż za miejscowością Traby pod laskiem znajdujemy widoczne świadectwo wielokulturowości Kresów Wschodnich - stary pożydowski kirkut. Widać kiedyś ktoś chciał odnowić napisy na macewach w kolorze turkusowym. Na Wschodzie niebieski jest ulubionym kolorem w upiększaniu cerkwi i prawosławnych nagrobków ale, że przyszło komuś do głowy aby pomalować w turkusiku macewy? Pewnie kilku miejscowych kołchoźników dostało prikaz pomalowania ogrodzenia (jedynie od zewnątrz), a że im farby zbywało, by jej nie taszczyć na oborot w kołchoz dokonali renowacji żydowskich nagrobków. Spotkanie Wschodu z Zachodem?.. Dwóch Rosjan jedzie pociągiem w tym samym przedziale, w pewnym momencie jeden wychodzi z przedziału a po paru chwilach wychodzi drugi. Obydwaj spotykają się na przy końcu wagonu i zaczynają palić papierosa. Jeden z nich zaczyna:- Mozet poznakomsia. Mienia zawód Pasza.- A mienia zawod Sasza.- Kuda ty jadziosz? - Ja jedu iz Moskwy wo Władywostok. A ty Pasza?- Nu a ja jedu iz Włodywostoka w Moskwu. Obydwaj umilkli i w ciszy dalej palą papierosa...W końcu Pasza przerywa milczenie i z podziwem mówi:- Wot kakaja nasza russkaja tiechnika... cdn...
  8. 1 point
    (...) Aaaa... uczciwych ludzi to jest sporo. Mój szwagier na ten przykład, niejaki Szymczak, taksówkarz, jechał jak raz po lufie, aż tu nagle zatrzymuje go patrol. To on się przysięga, że nic nie pił, normalnie nie? A na wszelki wypadek wkłada dwójkę w prawo jazdy. Ten patrolant to mówi tak: "Panie Szymczak, wysiądź pan i chuchnij. Bo jak pan nie piłeś, to ja grosza od pana nie wezmę". Teraz uczciwych ludzi jest sporo. (...)
  9. 1 point
    Ale czekaj, bo nie rozumiem. Są "H....." bo? Jest ograniczenie prędkości? Jest zakaz używania świateł drogowych niezgodnie z przeznaczeniem (nie znam literalnie brzmienia przepisu)? Może zabrzmi trochę dziwnie, ale wyjeżdżając na drogę i czasem jadąc trochę nie do końca zgodnie z przepisami podejmuję pewną grę. Czasem ta gra się udaje a czasem (jak napisał Bodek)- nie do końca. Wtedy nie mam żalu do Policjantów tylko ewentualnie do siebie, bo przecież reguły tej gry znałem od początku, prawda? Nie podejmuję tu tematu jakiś aspołecznych egzemplarzy typu upierdliwa menda, ale jazda po Policjantach bo zatrzymali za wykroczenie jakoś mi nie leży.
  10. 1 point
    Dzień II Planowana marszruta: Lida, Nowogródek, Holszany, Boruny, Krewo, Wilejka, Budsław, Dołhinów, Mińsk. W zasadzie rano nie nastawiamy budzików ani też nie umawiamy się na żadną godzinę wyjazdu. Jakoby mamy mało czasu na polatanki po różnych miejscach bo o 17 mamy być w Mińsku w umówionym miejscu, abyśmy mogli zostawić bezpiecznie motocykle w garażu i wraz z Siergiejem, tak, tak tym z Ciareszek, być odwiezionym przez niego do jego mieszkania, gdzie chata stoi pusta, znaczy się kotka Marusia w niej samotnie zamieszkuje. Siergiej ostatnio podupadł nieco na zdrowiu i hospitalizuje się ale wypuszczają go raz, czy dwa razy dziennie do domu aby mógł nakarmić Marusię. Rano przecieram oczy, w oknie widzę ścianę deszczu z zachmurzonego nieba. No ładnie, a przecież miało już nie padać. 6,20 znaczy się jeszcze można pokimać po wygranej krwawej wojnie. Kimam i myślę 6,20 czasu polskiego, czy białoruskiego, bo jak białoruskiego to polskiego 5,20 a jak polskiego to białoruskiego 7,20. Na szczęście czas był białoruski… O którejś tam godzinie stuka Cezary do drzwi. Idziemy w miasto na małe śniadaniowe zakupy. Podczas śniadania ustalamy szybko skróconą marszrutę, bo już przez nasze guzdranie się, wiemy, że wcześniejsza marszruta nie jest do zrealizowania. Droga do Nowogródka jest spokojna, wręcz pusta ale i obsrana jak cała Białoruś fotoradarami. Tak, tam nawet w byle głubince spotkać można fotoradar nierzadko robiący zdjęcia z wakacji pojazdom od zakrystii. Nie wspomniałem, że dnia poprzedniego pierdzielnęło nam po fotce w jakiejś podlidzkiej wsi na szczęście od facjaty w kasku i w blendzie. Nowogródek, mityczna kresowa miejscowość, która do dziś prawie zachowała swój pierwotny układ z wieloma drewnianymi willami i murowanymi kamieniczkami. Na szczycie górują ruiny dwóch wierz zamku Mendoga z XIII w. To miasto działalności AK i polskiej partyzantki. To tu w kościele Przemienienia Pańskiego zwanym farnym lub Farą Witoldową, w 1422 Litwin król Polski Władysław II Jagiełło zawarł związek małżeński z Litwinką Zofią (Sonią) Holszańską, matką przyszłych królów Polski Władysława III Warneńczyka i Kazimierza IV Jagiellończyka. W tej samej świątyni w 1799 roku ochrzczony został nasz wieszcz Adam Mickiewicz. W samej świątyni znajduje się wiele unikalnych tablic i eksponatów sakralnych. W Nowogródku też jak wszystkim wiadomo znajduje się odrestaurowany dom Adama Mickiewicza. Sarkofag z ekshumowanymi szczątkami zakonnic znajduje się w bocznej kaplicy kościoła. cdn…
  11. 1 point
    Dzień I Lida cz. II Jak wspominałem Lida przypomina typowo sowieckie miasto o szerokich arteriach i wielkich placach. Ale też w ponad 100 tysięcznej Lidzie odnosi się wrażenie jakby miała nie więcej niż 30 tysięcy mieszkańców, miasto a przynajmniej centrum jest czyste i zadbane. W lipcowych godzinach wieczornych, w centrum tłumów nie było a knajpki zwane na Białorusi „Cafe” oblegane były głównie przez młodzież w wieku 17-20 lat, która co rusz zasilała swoje stoliki przyniesionym z pobliskich sklepów piwem i chipsami. Zjedliśmy z Cezarym po porcji szaszłyka odgrzanego w mikrofalówce, nie zabrakło też czeburaków, całość popiliśmy lekkim ciemnym lidzkim piwem i poszliśmy w miasto odwiedzić kilka po polskich obiektów. Po pieszej wycieczce po centrum przyszła nam ochota przejechać się po ulicach Lidy motocyklami. Wracamy na parking hotelowy, na którym spotykamy Polaka na samochodowych numerach DW. „Witamy chorągiew wrocławską!” rzucam mu na powitanie, czym wzbudzam jego lekki uśmiech. Okazuje się, że ów człek z Dolnego Śląska od kilku lat prowadzi tu jakiś biznes, który jak sam mówił kręci się z roku na rok coraz słabiej. Wymieniliśmy z nim zgodnymi poglądami na temat historii miasta oraz tego w jak opłakanym stanie jest stary cmentarz katolicki i tego, że Białorusini w odróżnieniu od Litwinów i nas Polaków nie przykładają zupełnie do tego wagi. Wrocławianin mówił, że nie ma co się dziwić stanowi starego zabytkowego cmentarza skoro nowe także są zaniedbane. Ponad 70 lat sowieckiego prania mózgu chcąc nie chcąc musi odnieść skutek. Żegnamy się z nowym znajomym zakładamy kaski i w miasto. Na pierwszy rzut idzie właśnie wspomniany cmentarz znajdujący się blisko hotelu, czyli w centrum, do którego prowadzi polna piaszczysta uliczka przepleciona gdzie nie gdzie dziurawymi skrawkami asfaltu. Wygląda to jakbyśmy z centrum w mgnieniu oka przenieśli się gdzieś na daleką białoruską prowincję. Oczywiście przy jednej z głównych ulic jest brama i z zewnątrz to nie wygląda źle ale my właśnie chcemy odwiedzić groby żołnierzy wojska polskiego, a te znajdują się na jego drugim końcu tuż przy rozwalającym się cmentarnym murze. „Na wsi” jak na wsi, cisza wprost cmentarna, z pobliskich drewnianych zabudowań niosły się jedynie odgłosy drących się w walce kotów. W jakim stanie jest ta nekropolia sami wiedziecie… Rotmistrz Witold Pilecki miał swój majątek pod Lidą, czyżby to jego przodek? Wieczorem wróciliśmy do hotelu, piwko, kawior-podróbka i suszone rybki przegryzane paluszkami krabowymi umilały nam wieczór. Noc była ciepła i krwawa zarazem. Obudziło mnie około 3 nad ranem stado komarów, które urządziło sobie ze mnie ucztę. Ja pierdziu! zawyłem na pół Białorusi Zwilżony ręcznik służył mi za broń obusieczną w znaczeniu, że wpierw tłukłem komary na ścianach, bo nie lubię być podjadanym a później tym samym ręcznikiem zmywałem ze ścian pokomarze krwawe plamy aby pani etażowa (w tym hotelu jak i w wielu innych na Białorusi każdego piętra pilnuje pani etażowa) nie zrobiła ze mnie tego samego. cdn…
  12. 1 point
    https://www.bmwstore.pl/pl/katalog/diagram/51_0172-komplet-zamkow/i51725 Nr 5


×