Skocz do zawartości

Leaderboard


Popular Content

Showing content with the highest reputation on 16.08.2019 in all areas

  1. 1 point
    Ogarnąłem najpilniejsze sprawy, rehabilitacja w toku więc można wziąć się za relację. Ale po kolei... Jakoś w czerwcu, głównie ze względów zawodowych (zmiana roboty) okazało się, że będę miał dłuższe wakacje. Po rodzinnych konsultacjach mogłem rozpocząć przygotowania. Kierunek: Gruzja i Armenia, czas: wrzesień 2018. Zdecydowałem się skorzystać z usług Ernesta, "przezświat.eu" . Wakacje szybko zleciały, w tzw. Międzyczasie odstawiłem maszynę do Ernesta. Nadszedł czas wyjazdu. Lot Wizzairem przebiegł spokojnie. Kutaisi przywitało mnie upalną pogodą. Tip: Warto wykupić na miejscu pakiet telefoniczny na internet i/lub rozmowy , na lotnisku rozdają darmowe karty SIM. Potem za kilka EUR można wykupić doładowanie (dane, rozmowy).Opłaca się, bo koszty rozmów i smsów do kraju są bardzo wysokie. Po dobiciu targu z taksówkarzem jadę do hotelu. Po przybyciu na miejsce, yyy ... no ok. Potem okazało się, że to bardzo fajne miejsce i mili ludzie. Przez kilka dni było to nasza baza wypadowa. Wypakowałem graty i niewiele myśląc wsiadłem na moto i pojechałem do Kutaisi (jakieś 10 km od hotelu). Pierwszy szok: jak oni jeżdżą ! Ciągła? Jaka ciągła? Wyprzedzanie na chama, na trzeciego. Wyjeżdżanie pod nos z podporządkowanej. Massakra! Do tego fatalny stan taboru, samochody bez reflektorów, szyb na porządku dziennym. Oczy wokoło głowy! Oprócz tego należy zwracać uwagę na wszechobecne zwierzęta hodowlane: krowy, świnie i bezpańskie psy. Poźniej już trzeba było nie raz testować hamowanie awaryjne... Następnego dnia (już w trasie) przy wyprzedzaniu TIRa jadącej za nim osobówki, kierowca tejże osobówki nie patrząc w lusterka wyjechał i wypchnął mnie na przeciwny pas pod nadjeżdząjącą ciężarówkę. Na szczęście zmieściłem się w lukę między wyprzedzanego TIRa a ciężarówkę z przeciwka. Ale było gorąco !!! W Kutaisi, krótka przejażdżka po okolicy (oswajanie się z ruchem ulicznym...) i pierwszy posiłek Potem powrót do hotelu, pakowanie się na jutrzejszą trasę no i nocleg. Rano w drogę. Ponieważ przyleciałem do Gruzji już po rozpoczęciu wyprawy przez „grupę Ernesta” umówiliśmy się, że do nich dojadę. Jak to określił Ernest „takie fajne miejsce na nocleg”, miłe złego początki... Pomijając niską kulturę jazdy Gruzinów, podróż z Kutaisi w rejon Omalo przebiegała całkiem fajnie. Mijałem po trasie jakieś zamki... Mijałem krowy przy drodze... Mijałem też przepiękne kościoły... (hmm.. wywrócił się ) W końcu wjechałem na drogę prowadząco do Omalo... Najpierw było w miarę spoko, widoki przecudne... Ale potem zaczęły się schody, Strome skaliste podjazdy, No i zakręty... Mnóstwo kurewskich zakrętów... Ujechałem około 50 km, byłem już solidnie zmęczony. Na jednym z takich podjazdów (takim zakręcie o 180 stopni) położyłem maszynę niestety. Pech chciał, że motocykl poleciał na lewą stronę i wyłamał klamkę sprzęgła. No zajebiście, myślę sobie... Jestem sam, GPS pokazuje przeszło 1600 m npm, motocykl bez sprzęgła, zbliża się już zmrok a na dodatek nie ma tu zasięgu. Nie mam jeszcze takiego skilla, aby jeździć bez sprzęgła. Co tu robić? Co tu robić? Lekcja pokory... (a mówili – kup klamkę zapasową, niestety nie zdążyłem przed wylotem). Wdrapałem się na jakieś kamienie, mały pagórek i połaziłem, udało się – dodzwoniłem się do Ernesta. Po jakimś czasie udało Mu się zorganizować pomoc w postaci gruzińskiego samochodu pick-upa, wyposażonego w pasy transportowe. Minęła godzina, druga. Noc zapadła, zimno się robi. Oczyma wyobraźni widzę już siebie nocującego pod gwiazdami – matę i śpiwór mam. Kuźwa! A wilki? Albo niedzwiedzie? Nie ma śmiechu, poważna sprawa... No mam cykora. W końcu, po długim czasie nadjeżdza „mój” Gruzin Moto wtaczamy po desce na pakę, mocujemy pasami do burt samochodu. Graty na pakę, ja do kabiny i w drogę! W drodze na dół, przy dzwiękach gruzińskiego disco-polo ucieliśmy sobie z Kierowcą długą i serdeczną pogawędkę. Musicie wiedzieć, że kierownica była po prawej stronie, więc siedząc jako pasażer za szybą miałem już tylko przepaść. W nocy... Bezcenne Poznałem Jego rodzinę, okazało się że kuzyn był w Polsce, ale u Nas mało płacą Standardowe pytanie: ile kosztuje taki motocykl jak mój? No z 5 tys EUR... Drogo, on za samochód zapłacił 300. Aha... W końcu pytam: a te tabliczki przy drodze to co to? A to pamiątka po tych „szto papali”, w dół papali – znaczy się... Już mi się odechciało gadać. Sprawdziłem tylko, czy drzwi w aucie są zablokowane. Późnym wieczorem docieramy do hostelu. Wytaczamy motocykl i żegnam się z gruzińskim Wybawcą. Zmęczony „jak koń po westernie” idę spać. Rano, po wyjściu z pokoju taki widoczek: No i widok naszego hostelu i Ekipy... Pakujemy się i ruszamy z powrotem do ... Kutaisi CDN.
  2. 1 point
    Właśnie wróciłem z wyjazdu na południe Polski, ponad 2200 km pękło. Chciałem tu podziękować @MrBodekom Sylwii i Michałowi oraz @ZWIERZom Ani i Radkowi za zaproszenie nas, ugoszczenie i podarowanie noclegu. Do niezapomnianych będzie też należeli nocni goście u Bodków, z którymi miałem przyjemność dzielić łoże, to raz z kotką, to z wielkim psem również rodzaju żeńskiego to znów z kotką, . Kurka wodna musiałem aż do Imbramowic zjechać by się dowiedzieć żem zoofil
  3. 1 point
    Ja też bym był pomocny gdyby nie to, że wolę być wredny i nielubiany ...
  4. 1 point
    Jak to fajnie, jak się gdzieś jedzie i ludzie są pomocni. Sam pomagam jak mogę (kto był, ten wie). Cieszę się, że nie jestem sam


×