No dobra, to jadymy z tymi fotkami dalej, pisania nie będzie za wiele, bo wczorajszy wieczór był ciężk.. upał straszny w pomorskiem
Poranek jak zwykle super słoneczny, dzisiaj jedziemy w Dolomity
Po jakimś czasie postój na przełęczy na kawę pomysł fajny, ale czasu zabiera niestety sporo za to okoliczności przyrody.. zajebiste!
Tu ustalamy, że na rozjeździe kilka km dalej, jedziemy na Bolzano, w prawo, część pojechałą szybciej, część później, no i część pojechałą w lewo, a część ekipy w prawo
Ja z Jurkiem i Vengoshem pojechałem w prawo, wjazd i zjazd z tej przełęczy był mega zajebisty, pod każdym względem, zakręty, górki, przewyższenia.. po prostu czad! Żadne zdjęcie nie oddaje klimatu, jaki odbiera się widząc to na żywo
Spotykamy się w Bolzano, na kawie, tam ustalamy dalszą drogę, zanim wyjżedziemy z miasta, a jest 30*C zdążymy się sporo upocić, tu wprasowany goretex zaczyna być lekko problematyczny Ciągniemy się jak flaki z olejem, a przed nami jedzie grupa z 50ciu motocyklistów rżnej maści, widać że jadą potrenować winkle, to włosi, więc tempo części grupy jest wymagające bo widać że mają różny poziom zaawansowania. Było gorąco, więc postanowiłem ich wszystkich wyprzedzić zajęło mi to dłuższą chwilę i wyprzedziły mnie finalnie dwie Multistrady i jeden olejak 1200 .. ale powiedzmy sobie szczerze.. to byli wariaci na motocyklach .. szczerze.. lepszej jazdy nie miałem i wszystko nagrałem, kiedyś wkleję
Po tym morderczym tempie czas stanąc na pizzę
Kierujemy się na Livigno, przez przełęcz Gavia.. problem w tym, że są tam zawsze ładne widoki, ale nie w deszczu i mgle, więc jedyne co widzimy to te Deloriany o których wspomniał Jacek do tego zalewam sobie telefon w kieszeni któa nie jest wodoodporna, jak się okazało
No i przeskok temperaturowy, w Bolzano 30*C, na przełęczy 2*C i tu wprasowany goreteks już był super
Do tego droga dziurawa jak szwajcarski ser
Jacek się bardzo cieszy, bo nie zdążyłwpiąć podpisnki, nie zsiada nawet z motocykla
Stajemy kawałek dalej, już na przełęczy, jest jeszcze gorzej więc spadamy czym prędzej w dół
Spadamy czym prędzej do Livigno, bo pogoda nie służy ani widokom, ani jeździe
Tego popołudnia logujemy się w prywatnej kwaterze, po 23E za łebka, bo upał jakby zelżał, a my z lekka przemoczeni, bardzo szybko się spiliśmy