Skocz do zawartości

Leaderboard


Popular Content

Showing content with the highest reputation on 19.10.2021 in all areas

  1. 2 points
    Pewnego zimowego wieczoru w trakcie biesiady z naszą grupą motocyklowego entuzjazmu, w samym środku szalejącej pandemii, Jasinek wpadł na genialny pomysł: w 2021 cała nasza szóstka rusza na wyprawę. Uwaga! Uwaga! Kierunek – Włochy! Jedziemy, aż na Sycylię! Pomysł w czasie pozamykanych przez covidka krajów był tak nierealny, że wszyscy natychmiast i z wielką radością przyjęli go do wiadomości i zaczęło się snucie planów: co zobaczymy, co zjemy, co wypijemy i same ochy i achy! Punkt pierwszy jawił się niczym najwspanialsza, intelektualna kostka Rubika – ustalić taki termin, żeby całej, ciężko pracującej, szóstce pasował. Założenie wziąć 3 tygodnie urlopu. Pierwszy termin: przełom sierpnia i września, został dość szybko obalony, bo w naszym towarzystwie mamy wykładowcę akademickiego i we wrześniu już musi układać plany dla młodych, rządnych wiedzy umysłów, To może czerwiec? No, niestety, podopieczni naszego dzielnego wykładowcy będą się bronić i zdobywać pierwsze tytuły zawodowe, a tak szlachetny nauczyciel nie pozostawi młodzieży bez wsparcia. Może ruszymy 1 sierpnia? Tym razem Ala, pani weterynarz, przedsiębiorca, hamuje nasze plany, bo przecież w pierwszym tygodniu miesiąca musi oddać wszystkie dokumenty do ZUS, US, księgowości. 7 sierpnia? Ktoś tam przebąkuje, że to największe upały, ktoś, że środek sezonu wakacyjnego, ale już nikt tego nie słucha. Jest termin! Rozpoczynamy przygotowania. Wszyscy zapisują się na szczepienia, motocykle na przeglądy. Jasinek siada z mapą i w programie gogle maps wyrysowuje arcydzieło strategii malowane pędzlem geniusza. Kręta droga przez całą Europę wygląda cudnie. Gotowe mapki rozsyła do wszystkich. W ramach przygotowań ustalamy: co kto bierze, co w razie awarii motocykla, co na codzienne noclegi, posiłki. My z Jasinkiem nawet oglądamy na YT co warto zwiedzić, na co się nastawić. Jasinek przygotowuje logo wyprawy na nalepki i koszulki. Kolejna burza to wybór koloru koszulek wyprawowych, pomysły od różu, do czerni, przez całą paletę barw. Ustalenia kończymy na tym, że każdy wybrał inny kolor i jedziemy prawie w kolorach modnej tęczy, ot takie: United Color Of Benetton. W lipcu przygotowuję mini słowniczek polsko-włoski, w końcu to zawsze miło wyskoczyć z buongorno i grazie do tubylców, co by zobaczyli, że polacco przyjechali przygotowani i co raz częściej trafiam na artykuły, że Włochy są piękne przez 11 miesięcy w roku, ale nie w sierpniu i dlaczego nie warto jechać do Włoch zahaczając termin 15 sierpnia. Eee, na pewnie tak było przed covidem, teraz tłumów nie będzie, sami to sprawdzimy Ostatecznie ruszamy 8 sierpnia w niedzielę. Temperatura ok 20 stopni. Każda para mieszka w innej miejscowości tak więc spotykamy się na trasie. Pierwszy motocykl BMW1200 – kierownik wyprawy Jasinek z pasażerką Martą Jasinkową. Drugi motocykl BMW1150 – z Białej Podlaskiej – wspomniany wykładowca AWF, nie bez przyczyny zwany Długi (wzrost 202) z pasażerką Martą zwaną Wifi. Trzeci motocykl Africa Twin przyjechał ze środka lasu z okolic Białegostoku/ Supraśla – kierowca Bartek, weterynarz wraz z pasażerką, żoną Alą, również weterynarzem. Do granicy odprowadza nas jeszcze Janusz i Krysia. Całe towarzystwo dawno skończyło już 50 lat, a niektórzy nawet 60, tak więc odpowiedzialni, stateczni ludzie wyruszają w podróż, w podróż za niejeden uśmiech. Pierwszy nocleg jeszcze w PL, Sucha Leśna, ja, jako księgowa wyprawy odnotowuję koszty 42zł czyli 9,15€ za parę podróżników. Wieczorem przy kolacji snujemy plany, wyciągamy mapy i okazuje się, że nikt do przesłanych map nie zajrzał. Ot, płyną na wyprawę jak klasyczny plankton, za prowadzącym. 9 sierpnia. Janusz i Krysia poszli zwiedzać zamek Czocha, a my zrobiliśmy sobie z nimi fotkę i ruszyliśmy na podbój Europy. Gnamy drogami szybkiego ruchu przez Niemcy, chcemy jak najszybciej powitać Italy, na autostradzie spoglądam na GPS, uuu! 160km/h, ale to tylko przy wyprzedzaniu uspakaja Jasinek. Nie lubię fast foodów, ale z poprzednich wypraw, wiem, że warto zatrzymać się w jakimś McDonaldzie czy KFC, bo tam parking jest obok stolików, czyste kible i wiadomo, że nie będzie drogo. Tyłek już trochę boli od tej jazdy i spać się chce, bo tylko bziu, bziu mijające pojazdy. Uzgadniamy z Jasinkiem , że już wysila wzrok w poszukiwaniu postoju. Do McDonalda trzeba było zjechać z głównej trasy i po ok. 2km lokalną drogą dobrnęliśmy zgodnie z planem. Towarzystwo oczywiście marudzi: kawa niedobra, ale cukier podwójny każdy bierze i jak chytra baba z Radomia chowa do kieszeni dla tych co słodzą. Obok jest stacja benzynowa więc jeszcze tylko tankowanie i zaraz powrót na trasę i zgodnie z zamysłem do Monachium. Wyjeżdżamy ze stacji, Jasinek prowadzący mknie do trasy szybkiego ruchu, ale hallo, hallo gdzieś nam grupa zniknęła. Zawracamy. Motocykl Długiego bez powietrza w tylnej oponie. Wszyscy cieszymy się, że stało się to w takim momencie, a nie przy 160km/h na autostradzie. Jasinek już kiedyś reperował Długiemu oponę jak wbił mu się gwóźdź, wtedy jakiś magicznym kołkiem zalepił dziurę, a nabojem jak do PRL-owskiego syfonu napompował koło. Wtedy został bohaterem dnia i cały dzień go chwaliliśmy. Więc Jasinek ma szanse na kolejną odznakę „podróżnika dnia” i wyciąga cały sprzęt. Ze zdziwieniem odkrywa, że Długi wybrał się na Sycylię (wyprawa ok. 8000km) na tej oponie sprzed 2 lat z tym dzielnym kołkiem. I tak stoją nasze 3 smutne motocykle, my kręcimy się koło nich, a Ala zmęczona podróżą śpi w trawie. Bartek machnął na Motocyklistę na BMW jadącego w przeciwnym kierunku. Miły gość zawrócił i postanowił nam pomóc, chyba sam się nie spodziewał, że właśnie postanowił poświęcić nam 3 godziny ratując naszą wyprawę. Zaczęło się niewinnie, żeby podpowiedział nam gdzie kupimy oponę do BMW. Gość obdzwonił x warsztatów, ale tam nie ma tylnej opony o określonych wymiarach, w końcu po godzinie na telefonie, znalazł punkt gdzie uda się Długiemu kupić ten wymarzony przedmiot. Więc gość się upewnia czy sami damy radę wymienić oponę i oczywiście nie! My potrzebujemy jeszcze serwis gdzie nam to zrobią. Facet jak centrala telefoniczna wykonuje znowu x połączeń i informuje mnie, że on mieszka 3km dalej, pojedzie do domu, zostawi motocykl, weźmie auto i zawiezie Długiego do sklepu. Dziękujemy gościowi za pomoc, wciskamy mu termosik z polskim bimberkiem oklejony naszym logo MotoItlay. Nasz Moto-Angel faktycznie wraca do nas i tak jak było ustalone zabiera Długiego do sklepu. My zostajemy przy szosie, w tym czasie iło, iło zdążyła zatrzymać się karetka czy trzeba udzielić pomocy patrząc z przerażeniem na Alę w trawie, po chwili kolejni ludzie chętni do pomocy, samochód i pani, która mówi, że jest pielęgniarką i już chce ratować rannych. Po chwili podjeżdża busik z logo sklepu rybnego, kierowca mówi, że on ma serwis i nam wszystko naprawi, okazuje się, że nasz Moto-Angel już to wszystko pozałatwiał. Busik ze sklepu rybnego odjeżdża po to żeby przyjechać odpowiednim autem po BMW1150. Faktycznie za parę minut jest minibusik, pan nam się przedstawia Chris Meyer, gość suchy jak liść bobkowy, max 170cm wzrostu, zanim nasi panowie się pozbierali gość zdążył już odpalić motocykl i po deseczce wjechać na pakę, stoi tam z tym wielkim motocyklem zgięty w pół jak lampka pixara. Jestem w szoku jego umiejętności, Chris jedzie przodem, my za nim, zadbane jednorodzinne domki i jest warsztat. Na warsztacie pierwszy wolny termin 11 sierpnia, ale BMW już na podnośniku, opona zdjęta czeka na nową. W międzyczasie żona Chrisa częstuje nas kawą, wodą. Cudowni ludzie, całe szczęście, że do nich trafiliśmy. Chris podchodzi do nas i mówi, że on naprawia głównie auta, ale w sercu ma motocykle i czy chcemy zobaczyć jego zaplecze. Z wdzięczności za pomoc głupio byłoby odmówić, a do tego przecież nie mamy co tu robić. Wspinamy się po schodach na piętro warsztatu, mijamy regały opon, niestety wszystkie samochodowe . I odrywamy, że Chris ściga się na motocyklach 250, w gablocie medale, wieńce laurowe. Ma 2 synów, którzy jeżdżą w motocross. W międzyczasie wraca Długi z kierowcą i oponą. Okazuje się, że sklep był, aż 30km od warsztatu w jedną stronę. Nasz Moto-Angel, życzy nam udanej wyprawy, nie przyjmuje, żadnej kasy. Chris błyskawicznie zmienia oponę. Długi podsumowuje wydatki dnia – nowa opona 130€, wymiana 30€. Jasinek komentuje, że taniej niż w Warszawie, jeszcze pamiątkowa fotka z Chrisem i ruszamy w drogę. Ciąg dalszy kiedyś nastąpi :-)
  2. 2 points
  3. 2 points
    https://www.youtube.com/watch?v=mM73r3KlYP0


×