Leaderboard

Na wstępie - "Kalimata" to samoistne słowotwórstwo z "kalimera (dzień dobry)" i "karimata". Parę tygodni temu w zaprzyjaźnionej ekipie padł pomysł, żeby ruszyć tyłki gdzieś gdzie jest ciepło. Sprawnie padł wybór, kierunek Grecja, ogarnięty transport motków, bilety i... od 5 do 14 listopada zajefajnie spędzony czas. Poslaná z telefonu bez zdravého rozumu Piąteczek Rozładunek mototongów, Kanał Koryncki i meta w Nauplion. Baaardzo klimatyczny początek. Ekipa 12 osobowa, 9 motków... 26 stopni i z dala od dróg z odcinkami prostymi C.D.N. Poslaná z telefonu bez zdravého rozumu

Sobota c.d. Nie samymi skorupami człowiek żyje, więc dalej była już zabawa w zakręty, przewyższenia po 1000 m, po drodze rzut okiem na Czerwoną Skałę i lądowanie w Gefirze Potem standardowo "bania bania" i lokalna kuchnia. C.D.N. Poslaná z telefonu bez zdravého rozumu

Sobota c.d. Upał, więc przelot do Epidauros. Kult Apollina zastąpił tam Asklepios, czyli Eskulap W sumie taki Ciechocinek - kompleks ówczesnego NFZ z abatonem, czyli sypialnią, gdzie podczas snu byli uzdrawiani, sporo eskedr, czyli półkolistych ławek dla pacjentów itp. Jest też doskonale zachowany teatr grecki o niesamowitej akustyce. Szczęka poddaje się grawitacji. Zacne jest też to, że turyści występują symbolicznie, więc jest poczucie obcowania sam na sam z krajobrazem C.D.N. Poslaná z telefonu bez zdravého rozumu

Sobota rano Czas na więcej skorup, więc najpierw Mykeny. Fajne uczucie, gdy w tle, gdzieś w głowie się plącze, że po tych kamieniach od 1500 roku p.n.e. stąpał mityczny Perseusz, Agamemnon czy kontyngent walczący pod Termopilami i Platejami. Można się zawiesić Poslaná z telefonu bez zdravého rozumu