Skocz do zawartości

Leaderboard


Popular Content

Showing content with the highest reputation on 14.07.2022 in all areas

  1. 3 points
  2. 3 points
    Twierdza w Szkodrze zwana Razafą najładniej wygląda z dołu a w środku... kupa gruzu. Ja od dziś ją nazywam Łańcuchową, od mariuszowego łańcucha, którym przypina motocykl jak krowę jaką, czy konia, co by mu nie uciekł i kłódkę jaką ma, że jakby rozkręcił to jednym machem by ubił wołu. Później już po powrocie z twierdzy podchodzi do mnie uśmiechnięty pełną gębą, że wszystkie zęby widać, ten sam gość z biletowej budki wskazując wpierw na Mariusza kręcąc dłońmi niczym kołowrotkiem i mówi Polako, Polako zinxhir! Śmieję się z całej tej sytuacji, no ale cóż, łańcuch rzecz poważna Camping nad jeziorem Szkoderskim. Upał niemiłosierny mnie rozwala na dodatek jeszcze źle się czuję. Nie wiem, po co w ogóle rozkładałem ten namiot, było tak gorąco w nocy, że spać można było na materacu w śpiworze pod gołym niebem. Nienawidzę namiotów! Prysznic, prysznic, królestwo za prysznic! W pobliżu jeziora na campingu jest restauracja, tam wsuwamy po pizzy i popijamy piwem. Emocje odchodzą. Znów spać nie mogę, co najmniej do 3-4 nad ranem błąkam się w około, to próbuję zasnąć u ciecia na kozetce, kijowo bo nogi wystają, to na krzesełku przy namiocie ale wychodzi na popielniczkę, obok chrapie stadko pijanych Holendrów dwie panie i dwóch panów ze średnią wieku 80+ (potem Mariusz powie, że to ja tak chrapałem) wreszcie sam nie wiem kiedy ale otwieram oczy o 6 rano. Punkt szósta jak co dzień czas wstawać i przychodzi mi taka chęć by się wydrzeć na cały senny jeszcze camping "pobudka wstać! koniom wody dać! ja już poję pół godziny..." idę jednak nieśpiesznie pod prysznic. wóz campingowy, niemiecki solidna znaczy się Raniutko aby nie było tłoku udajemy się na SH20. SH20 jest puściutka ale po zeszłorocznych Alpach nie robi na mnie wrażenia. Marzę aby niedługo wrócić na włosko-szwajcarskie serpentyny. Koniec z marzeniami czas dzidować do Kotoru w Czarnogórze. P.S. mamy w paszportach jedyną pieczątkę właśnie czarnogórską. Zatoka Kotorska widziana z drogi R-1. Kierujemy się w dół na półwysep Rose do Strand von Dobrec, czyli do dawnej dziury w skale po jakimś okręcie podwodnym. Napis na szczycie zrobiony w zasadzie niedawno bynajmniej nie jest na naszą cześć a w języku serbsko-chorwackim znaczy "powoli". popatrzcie jaka woda z zatoce... nigdzie nie widziałem tak klarownej wody w PL, no chyba, że w wannie przed kąpielą. Panowie trochę robią syfu na nabrzeżu pozbywając się bez skrępowania swoich odpadów budowalnych. Na górze majaczy fort Kabala połączony tymi tunelami z nabrzeżem, czas goni a upał smaży niemiłosiernie, zgodnie odpuszczamy, lecimy w kierunku noclegu na Żabljaka. Garmin ku mojemu zdziwieniu bez pardonu ładuje nas na prom przez Zatokę Kotorską. Jeszcze ostatnie spojrzenie z innej drogi na Zatokę Kotorską i dzida. Sveti Đorđe – jedna z dwóch wysepek u wybrzeży miasta Perast w Zatoce Kotorskiej, należącej do linii brzegowej Czarnogóry. Drugą z nich jest Gospa od Škrpjela, lecz w przeciwieństwie do niej, Sveti Đorđe to wyspa naturalna. Żabljak. Jezioro Crne. Nieopodal tego jeziora mieliśmy kwaterę. Do Żabljaka docieramy rzygając zakrętami zrobionym tego dnia. Wieczorem idziemy na piwko i kolację oczywiście. Przeczuwając, że w nocy temperatura może spać poniżej 10 stopni pakuję się do wygodnego twardego łóżka (takie lubię) przykrywam się dwoma kołdrami i nawet nie wiem kiedy zasypiam po dwóch nocach nieprzespanych i męczącym dniu. Rano widzę Mariusza skulonego, chyba nie z przegrzania... Podobno w nocy wstał i się ubierał, a okna nie zamknął, znaczy się była zamknięte ale tylko drewniana okiennica, która była akurat nad jego łóżkiem. Przykrywam go grzecznie, niech pośpi z godzinkę w ciepełku, co będę mu żałował.
  3. 2 points
    Właśnie wróciłem z Norwegii.. tam to jest dopiero odjebka! [emoji28] nic.. po prostu nic nie musisz spinać, zakluczać, zabierać, chować, ukrywać [emoji28] Kask na kierownicy jak idziesz na 6 godzin w góry, buty pod motocyklem, ale tylko dlatego bo może przypadkiem padać deszcz, kurtka i portki na kanapie, kufry otwarte, bo.. co ma Ci ukraść ktoś kto zarabia na godzinę więcej niż Ty w miesiąc? [emoji848][emoji28][emoji28][emoji28] Trudno było, ale po trzech dniach jakoś nieśmiało ale jednak przywykłem [emoji28] Wysłane z mojego SM-A525F przy użyciu Tapatalka
  4. 2 points
    Hehe.. porządny łańcuch robi robotę [emoji28][emoji106] Bodaj w 2011 jak pojechaliśmy zwiedzać Rumunię, też wziąłem łańcuch, ale taki motocyklowy zbajerzony [emoji1] spueliśmy 5 motocykli.. ale biba była taka wyśmienita, że zostawiliśmy pootwierane kufry z dokumentami na wierzchu i kluczyki od motocykli w ich zamkach [emoji28].. o dziwo udało się wrócić [emoji28] Wysłane z mojego SM-A525F przy użyciu Tapatalka
  5. 1 point
    Durmitor jest zajebisty! [emoji106] .. znaczy zawsze był.. uznawałem tę drogę za jedną z najlepszych na świecie.. tak uważałem przez dłuższy czas, jednak po ostatniej eksploracji Norwegii.. na tyle, na ile mogłem ją przejechać, znalazłem jeszcze lepszą trasę.. i teraz ona jest tą najlepszą [emoji33] W najbliższej relacji napiszę który to dokładnie odcinek i gdzie jest [emoji482] Wysłane z mojego SM-A525F przy użyciu Tapatalka
  6. 1 point
    Dakarowy kiedy relacja Chłopaki gdzie ciąg dalszy pięknie się wspomina: https://www.facebook.com/mariusz.jasinski.988/videos/2188871867793138
  7. 1 point
    Ja używam do przypinania ciuchów i kasku 1,8 metrowej linki rowerowej, bo do przypinania tegoż właśnie służy ten łańcuch. Mówiłem nie raz Mariuszowi, weź linkę, wygodniejsza skręconą w spiralę podpiąć można z tyłu motocykla do stelaża na kufry na przykład, nie trzeba jej wozić zapakowanej w kufrze. Mam taką, za każdym razem mówi Mariusz ale to syn mi kupił z nostalgią spoglądając na łańcuch.
  8. 1 point
    Mariusz już w zasadzie wszystko opowiedział, więc ograniczę się w większości przypadków tylko do zdjęć. Tak, przez Macedonię Północną tylko dzidujemy, tankujemy i dzidujemy a szkoda bo kraj wart odwiedzenia. Drogi w Macedonii, przynajmniej tymi, którymi jechaliśmy są w bardzo dobrym stanie. Autostrady również, część odcinków płatna (za grosze) na bramkach. Niemalże wszędzie przy drogach gdzie można by się było na chwilę zatrzymać uprawiany jest recykling. Masy porozwalanych mebli i innego sprzętu AGD oczywiście wybebeszonych ze wszystkiego, co nadaje się do zaniesienia na skup złomu. Bardzo szkoda, że nie można było zrobić zdjęcia dla ogromnej góry w niedawno wykutym w niej tunelem, przez który min. za kasę UE poprowadzona została autostrada. Oto i on, zdjęcie z netu. Macedonia jako jedna z trzech pierwszych republik socjalistycznych wystąpiła z federacji jugosłowiańskiej i w pierwszych latach na jej terenie nie było żadnych działań wojennych,. Dopiero w 2001 roku wybuch tam lokalny konflikt pomiędzy Macedończykami a miejscowymi Albańczykami i Albańczykami z Kosowa, który trwał przez 7 miesięcy. Dlaczego o tym wspominam, bo kiedy jechaliśmy przez Ochrydę pani z Garmina powiedziała do mnie skręć w lewo w ulicę Marszałka Tito, a więc w Macedonii Tito do dziś ma swoje ulice i zapewne pomniki. Albania, jezioro Ochrydzkie spowite masą burzowych chmur. To tutaj w miasteczku albańskim miasteczku Lin Garmin znalazł nam nocleg za 30 ojro ze śniadaniem w cenie pokoju. Kolacja, o której wspominał Mariusz składająca się głównie z Salmo letnica, czyli łososia występującego jakoby tylko w tym akwenie, a którą mi w połowie wpierdzieliły miejscowe koty, była odpłatna oddzielnie. Przywitano tam nas rakiją i kawą robioną naprawdę po turecku, którą piłem tak przyrządzoną pierwszy raz w życiu. Była czachodymna i przesmaczna ale do 3 nad ranem zero snu... Były i barany. i zero snu. Za to ranek był przepiękny. śniadanko, przepyszne! fetę i wszystkie ogórki znów Mariuszowi pomogłem zjeść Żegnamy się z naszymi wspaniałymi gospodarzami i dzidujemy przez Tiranę na Szkodrę.
  9. 1 point
    What happens in Shkodër stays in Shkodër. Nie ma tak dobrze by pomyśleć, że jest sielankowo. Czas był przywyknąć do siebie. Ty znosisz cierpliwie moje płacze i fochy, a ja cierpliwie Twoje ADHD i latanie po wszystkich gruzowiskach w okolicy, najważniejsze, że jest dzida i razem koła się toczą dalej.
  10. 1 point
    Nie słodź, nie słodź. Jedziemy dalej. Macedonię robimy tranzytem, szybko i sprawnie. Granice bez problemu. Wczesnym wieczorem meldujemy się w Albanii. Zaraz za granicą jemy taki sobie obiad a na niebie zaczyna się kotłować. Ruszamy do miejscowości LIn nad Jeziorem Ochrydzkim gdzie KaeS-a Garmin wskazuje nam sympatyczny pensjonacik. Dosłownie w bramie pensjonatu burza nas dopadła. Dawało całą noc ale od rana super pogoda. Albańczycy, szczególni ci starsi rozmawiają po włosku, tak że ten tego no, KaeS nawijał z gospodarzem. Gospodyni proponuje nam na kolację smażonego łososia ochrydzkiego. Początkowo odmawiamy ale po konkretnym kielonku rakii jednak się decydujemy. Kolacja była przepyszna. Śniadanie też smaczne i do syta. Zakupiliśmy też 3 x 0,5 litra rakii którą pędzi ciotka gospodarza. Troszkę skosztowaliśmy na dobry sen. Rano zrobiliśmy pieszą wycieczkę w poszukiwaniu pozostałości ruin ale nie było to nic ciekawego. Zetknęliśmy się natomiast naocznie z albańskim folklorem - z jednej strony ulicy pensjonaty a kilka kroków dalej podupadłe domy i ścieki płynące rynsztokiem prosto do jeziora. Startujemy, cel Szkodra. Droga jakoś mija aż do momentu wjazdu do Tirany. Niby robimy ją bokiem ale tu czujemy jak się jeździ w Albanii. Do tego żar leje się z nieba. Późnym popołudniem wymęczeni docieramy do Twierdzy Szkodra. Polaki, polaki..... Zaparkowaliśmy, kupiliśmy bilety i mocujemy bambetle do motocykli. Wyciągam swój łańcuch do przypinania kurtki i się zaczęło. Kasjer wypadł z budki i nawija coś po swojemu, że nie trzeba, że nic nie zginie co chwila powtarzając ,,polaki, polaki,,. Dołącza do niego drugi który schodził z twierdzy, niezłe przedstawienie. Musieli sobie pomyśleć jakie mamy o nich zdanie. Słowo o łańcuchu. Jak jechaliśmy na Rumunię poprosiłem syna żeby kupił mi w OBI 1,2 metra w miarę mocnego łańcucha i porządną kłódkę. To kupił łańcuch który utrzymał by byka na pastwisku bo podobno delikatniejsze nie spełniły by swojej funkcji. Twierdza Szkodra. Po zwiedzaniu szukamy noclegu pod dachem co okazuje się trudne. Trafiamy na zamknięte obiekty albo na pokój za 20 euro od głowy, w standardzie ,,pleśń i robale gratis,, Podejmujemy decyzję o noclegu na ogólnie polecanym i chwalonym kempingu Lake Szkodra Resort. Faktycznie warunki bardzo dobre. Przyjeżdżamy w ostatniej chwili bo za pół godziny inni motocykliści zostają odprawieni z braku miejsc. Generalnie trzeba robić rezerwacje nawet pod namiot. Żeby nie było że tak sobie pięknie i zgodnie jedziemy to właśnie tu zaliczamy pierwszą i całe szczęście jedyną zwadkę. Przed nocą wszystko omówione i wytłumaczone. Jest OK. Rano jedziemy na SH 20 ale nie całą tylko serpentyny w obie strony. Następny cel to już Czarnogóra i wykuty w skale schron dla łodzi podwodnych w miejscowości Rose. Dojazd dość trudny. Powrót kawałkiem kamieni i szutru pod górę, KaeS jedzie ,,na listonosza,, ja na stojąco i ogień jak by to zrobił dakarowy. Znowu spotykamy się z albańskim folklorem bo przy nabrzeżu stoi barka i wywala sterty śmieci nie zważając na to że z drugiej strony łódkami przypływają turyści oglądać to miejsce. Kierujemy się na Kotor. Jedziemy serpentynami. Czad. Zdjęcie z netu. CDN - może.


×