Skocz do zawartości

Jagna

Użytkownik
  • Zawartość

    854
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Days Won

    19

Zawartość dodana przez Jagna

  1. Jagna

    Andalucía 2009

    Poprzedniego wieczora (jeszcze przed wieczornym winkiem) P. wjechał jak najwyżej się dało pod domek, żeby rano nie nosić za dużo bagaży (BTW, czy wy też tak macie, że na każdy kolejny wyjazd zabieracie mniej rzeczy? My tym razem mieliśmy tylko trzy standardowe kufry, nic na wierzch, nawet tankbag został w domu :) a wszystko na 16 dni wlazło. Nawet perfumy i sukienka się zmieściła :lol: ) Jak poprzednio, wjazd wymagał mojej asekuracji, bo moto na raz nie chciało się zmieścić w zakręcie. Rano wstajemy po ciemku, czyli o 7, mówmy adiós i ruszamy. Po 1 km się zatrzymujemy. Zimno!!!! A polary oczywiście na samym spodzie :lol: Przed 10 jesteśmy w Granadzie. W przewodniku piszą, że w sezonie bilety do Alhambry trzeba zamawiać miesiąc wcześniej - nie brzmi to zachęcająco. Na szczęście jest 7 wrzesień, środek tygodnia. Bilety są. Kosztują jakiś lekki koszmar (ponad 20 e), ale P. serwuje swój ulubiony text (jakbyśmy mieli tu specjalnie przyjechać raz jeszcze, to wyjdzie chyba drożej, co?) , wyciągam kartę kredytową, wzdycham i idziemy. Uprzejmie nas informują, że możemy w kompleksie być max. do 14, później zapłacimy podwójnie :roll: Na szczęście są szafki - jest gdzie zostawić kaski i kurtki. Czekamy pół godz. aż przyjdzie jakaś panienka i przepuści kaski przez rentgen jak na lotnisku i już możemy biec dalej. A więc szanowni czytelnicy, Alhambra (h się nie wymawia) to nie tylko typ Seata :( Alhambra (arab. "czerwona wieża") to warowny zespół pałacowy, zbudowany w latach 1232-1273 i rozbudowywany do XIV wieku, za panowania mauretańskich kalifów z dynastii Nasrydów - Jusufa I i Muhammada V. Zabytek arabskiego budownictwa w Europie. Składa się z pałacu z kilkoma dziedzińcami i dekorowanymi salami, Alkazaby, Generalife - letniej rezydencji z ogrodami oraz z samych ogrodów znajdujących się na całym wzgórzu. Wewnątrz jest Patio de los Leones (podwórze lwów) z wodotryskiem opartym na 12 lwach; do dziedzińca tego przylegają 4 sale: jedna z nich: Sala de las Dos Hermanas (sala dwóch sióstr), zwana tak z powodu dwóch jednakowych płyt marmurowych w podłodze. Dziedzińce okolone cienistymi kolumnadami; wiele chłodnych zakątków, ogródki z płynącą wodą, na zewnątrz zaś balkony, z których roztaczają się widoki. Alhambra była ostatnim punktem oparcia Arabów w Hiszpanii. Do roku 1492, w którym została zdobyta, była siedzibą emirów Grenady. Tyle z Wikipedii :lol: Miło tych niemożliwych tłumów turystów - trzeba to zobaczyć. Choć Alkazar w Sewilli też niczego sobie, taka mniejsza Alhambra :lol: Pałac Nasrydów: I te misterne rzeźbienia w wapieniu... Jest jak zwykle koło 36-40 stopni. Nie chciało nam się przebierać, czyli łazimy w spodniach moto. Moje są skórzane :twisted: Nie będę bliżej opisywać, jak było fajnie :evil: Mało nie doszło do rękoczynów, jak usłyszałam za sobą text (po polsku) "patrz, jak się idiotka ubrała". Mojej odpowiedzi nie zacytuję :? Tuż przed 14 opuszczamy ogrody, idziemy po kurtki i kaski. Po drodze toaleta. Zdjęcie przyklejonych szczelnie do ciała spodni zajmuje mi jakieś 10 min. Wciągnięcie z powrotem jeszcze więcej. Pewnie dość komicznie to wygląda, jak tak podskakuję i centymetr po centymetrze wciągam spodnie do góry. W połowie tej trudnej operacji telefon od P. "czy coś ci się stało?" Ależ skąd. Daj mi jeszcze tylko pół godziny... Wychodzę mokra jak szczur i wściekła jak osa. Spodniom skórzanym już dziękujemy. Mam już tekstylne :) Jedziemy dalej. Autobana, czyli 150 km/h, czyli nie czuć tak upału. Trochę się śpieszymy, bo klucze do mieszkania musimy odebrać przed 17tą z jakiegoś biura turystycznego. Torrevieja to klasyczna miejscowość turystyczna na Costa Blanca, niedaleko Alicante. A wszystko przez to, że chciałam poleżeć na plaży. Do biura zdążamy na czas, w biurze Brytyjki (jak ja kocham ten akcent! godzinami mogę słuchać!) Dostajemy pęk 7 kluczy (brama, bramka, garaż, korytarz, mieszkanie - gubię się w połowie), jedziemy pod blok. Hmm. mamy klucz do blok nr 1 oraz do garażu pod blokiem nr 2. Coś chyba nie tak? Do tego mieszkania są ponumerowane od nowa na każdym piętrze. To która 5 jest do cholery nasza? Mamy kluczem sprawdzać??? Szybki tel. do biura, mieszkanie odnajdujemy. Moto wstawiamy pod drugi budynek. Mały problem. Jak później wejść do garażu od środka, skoro nie mamy klucza do drugiego bloku? Uff... to nie jest na ten upał.... Widoki zdecydowanie inne niż w Andaluzji: Że też dało się upchnąć tyle apartamentowców! Tam z tyłu jest morze :) Tego wieczoru dajemy sobie spokój z łażeniem gdziekolwiek i delektujemy się klimatyzacją oraz lodami o nieznanym smaku z pobliskiego sklepu. Lody okazują się cynamonowe. Bywało gorzej... Dziwi nas nieco radio. W Montejaque przez cały tydzień nie usłyszeliśmy w żadnej stacji angielskiej piosenki. Za to dowiedziałam się, że nawet Roxette nagrywało hiszpańskie wersje swoich przebojów ;) Tymczasem tu nie możemy znaleźć niczego po hiszpańsku - o co chodzi? Języki jakieś dziwne... Szwedzki? Holenderski? Sprawa wyjaśnia się rano. W Torrevieja po prostu brak Hiszpanów :shock:
  2. Jagna

    Andalucía 2009

    OK. Obowiązki wypełnione, płytkarz dostał płytki, tynkarz dostał tynki (okazało się, że Passat mieści bez składania siedzeń ponad 30 m2 płytek), hydraulik rur nie dostał. Można słowotokować dalej :lol: Kolejny dzień w Andaluzji spędziliśmy na bocznych dróżkach (choć nadal asfaltowych) gdzie mijaliśmy auta w ilości max. 1 szt/h. Takie warunki odpowiadały na najbardziej. Tu bardzo przydał się w końcu Garmin, bo tych dróg nie było już na mapie papierowej (ja jestem jeszcze człowiek epoki sprzedGPS, więc nie umiem zaplanować trasy bez mapy rozłożonej na podłodze). Wokół Rondy rozciągają się góry Sierra de Granzalema, które są częścią Gór Betyckich (Cordilleras Béticas brzmi znacznie lepiej :lol: ). Droga wyjazdowa z Montejaque (bardzo podobał nam się znak "uwaga ślisko" przy 40 stopniach!): ale podobno śnieg też się czasem trafia A to kwintesencja okolic Rondy, sucho i żółto: Czasem było widać, że okolica jest rolnicza: BTW jest to ulubiony typ zdjęć z lusterkiem :lol: Nota bene 50 % moich zdjęć było robionych zza kasku, trzeba mieć tylko IS w aparacie :lol: Wyczytaliśmy w przewodniku, że w okolicy jest rzymski amfiteatr, ale był to zabytek z gatunku "gdzieś tu chyba był" "ktoś to kiedyś oglądał chyba?". W końcu, na drodze gminnej nr xxx malutki szyld "archeologico" . Może to to? Ano to. Środek niczego (ale na górce) i ruiny rzymskiego miasta Acinipo z 45 p.n.e. I wejście za darmo. Za chwilę rozumiemy, dlaczego za darmo. Bo trzeba w tym piekielnym upale przejść 0,5 km mocno w górę. Cienia oczywiście brak. Ale chyba warto, bo z dołu wrażenia nie robi, dopiero w środku: Ten fajny dość zabytek zwiedzają głównie owce: Przejeżdżamy przez kilka "białych miast" . To poniżej to Olvera. Na ten widok nas zatkało , bo to było pierwsze co widzieliśmy w Andaluzji. Mieliśmy wtedy przejechane 900 km z Barcelony w upale i wszystkiego dość, a pod czaszką coraz częściej pojawiało się pytanie "dlaczego jednak nie pojechaliśmy do Finlandii???". Ale jak zza zakrętu wyłoniła się Olvera... Drogi całkiem kręte, asfalt ciągle ideał Nawet czasem jakaś woda się trafia (sztuczny zbiornik oczywiście) A czasem szuterki: Czas pozwiedzać Rondę. Miasto na dłuuugą historię, od Celtów poczynając. Położone na dwóch brzegach głębokiego na 100 wąwozu, nad którym dopiero w XVIII w. zbudowano most Puento Nuevo. Jest tak wysoki, że nie sposób go ująć zdjęciem. Tu widok z góry: P. uparł się na porządne zdjęcie. W tym celu zjechaliśmy w dół jakąś polną ścieżką prowadzącą na pastwiska. Na pastwisku były konie i jakoś tak dziwnie się na GSa patrzyły... Może kolor im nie pasował... Trochę się baliśmy, jak jeden koń staną metr od ścieżki. Jak tu przejechać? Wolno? A jak kopnie? Albo wejdzie na ścieżkę tuż przed motocyklem? No to może gaz do oporu? Ale jak się wystraszy i bryknie? :? Ja na wszelki wypadek zamknęłam oczy. Zdjęcie w każdym razie jest :) . Potem są samą ścieżką z powrotem do miasta, przejeżdżamy przez w/w most na drugą stronę - arabską. Tu klimaty bardziej średniowieczne: Hmm... my chcemy na dół... po tych schodkach to nawet GS rady nie da... Ja schodzę per pedes, panowie dookoła szukają czegoś z mniejszą ilością stopni. Udało się, choć pieszo było dużo szybciej. Ale za to moto przejechało po rzymskim mostku. Swoją drogą, ponad 2000 lat, a u nich taka zwykła rzecz, auta po to tym jeżdżą... Zwiedzamy jeszcze prehistoryczną jaskinię La Cueva de la Pileta. Są tam paleolityczne rysunki (głównie zwierząt) i robi to fajne wrażenie (nie mniejsze niż angielski przewodniczki - chyba to był angielski). Niestety zdjęć robić nie wolno, podobno flesze szkodzą. No i w jaskini było 20 stopni! Po prostu mróz! Na parkingu "jaskiniowym" zauważam świetną naklejkę na auto i koniecznie chcę taką mieć (ja muszę!!!) Do końca pobytu w Hiszpanii szukam jej na każdym cepeenie, ale są tylko byczki... Chyba w końcu sama taką zamówię na podstawie zdjęcia: Powoli żegnamy się z Montejaque, tydzień okazał się zdecydowanie za krótki, szczególnie, żeby poleniuchować wśród agaw i migdałowców. Czeka na nas inna część Hiszpanii - Walencja, tym razem nad morzem. Na koniec spacerek (pieszo tym razem) po Montejaque: Rano wyjeżdżamy, mamy 600 km do Torrevieja (wymawia się Torrewieha, jak to odmienić?) po drodze Alhambra w Granadzie - punkt obowiązkowy w Andaluzji. Trochę daleko z Montejaque, więc decydujemy się pozwiedzać po drodze. Ale to już może innym razem, o ile nie padliście jeszcze z nudów ;)
  3. Jagna

    Andalucía 2009

    Wierz mi, gdyby nie moje zakichane 158 cm, to by ten GS dalej stał w moim garażu. Wygoda , wygoda i jeszcze raz komfort. No i w czasie żadnej z wypraw nie zepsuło się nic, nawet najmniejsza śrubka się nie poluzowała.... Oby mój mały GS poszedł w jego ślady :lol:
  4. Jagna

    Andalucía 2009

    A żebyś wiedział że z bańki; :beer: Jak mnie ktoś nie wyhamuje, to zaleję was słowotokiem :? Ale na dziś koniec, jutro poniedziałek, ciężki dzień mnie czeka, jakiś hydraulik, płytkarz, tynkarz, brrrr.... I nie chcę straszyć, ale jeszcze w kilku innych fajnych miejscach moto byłam :lol:
  5. Jagna

    Andalucía 2009

    To jedziemy dalej :lol: Sewilla przy 40 stopniach trochę nas wykończyła. Następny dzień: szatański plan: nie robić nic do południa. Leżeć w cieniu , moczyć się w basenie (a co, nawet basen mieliśmy!) a wszystko przy dochodzących z oddali odgłosach hiszpańskiej sjesty... I nikogo oprócz kóz w promieniu 0,5 km...To jest życie... Jednak po południu jak magnes przyciągnął nas GS i ruszyliśmy w tzw. drogi gminne dookoła Rondy. Czyli wszystkie zaznaczone jako widokowe. I tu górą wrzesień: momentami czuliśmy się, jakbyśmy byli sami na bożym świecie :lol: Wszędzie idealny asfalt i ciut bocznych, górskich szutrów: Piękna droga 369 z Rondy do San Roque: Zjeżdżamy w Park Narodowy Sierra de Granzalema. Las! Cień! Zielono! W końcu nieco chłodniej, i ciągle ani żywej duszy. Za to trwa zbiór korka, i wszędzie przy drodze leżą hałdy kory korkowców. Kawałek oczywiście wzięty na pamiątkę :) Po wieczór zajeżdżamy do Rondy, gdzie właśnie trwa jakiś festiwal, i ilość turystów nieco przekracza nasze możliwości. Ale miasto trzeba zaliczyć, bo to najważniejsza i najstarsza arena do corridy w Hiszpanii oraz słynny most Puento Nuevo. Dziś tylko zwiedzanie corridy, postanawiamy podjechać później jeszcze raz, żeby się nie przeciskać przez roztańczony tłum na ulicy Wracamy wieczorem naokoło przez Benaojan, wysokie góry zasłaniają słońce i nawet... jakby... trochę... chłodnawo? Czyżby temperatura spadła do znośnych 35 stopni? Ja tradycyjnie w koszulce na ramiączkach i klapeczkach (jak się kiedyś wypier... to będzie ;) , Przemek tradycyjnie (jako tzw. świński blondyn) długie nogawki i długi rękaw. Czas pozwiedzać lokalne bary :( Montejaque nie leży na trasie turystycznej, więc nie ma co liczyć na angielski, a nas hiszpański ogranicza się do Hola oraz Gracias... Z piwem problemu nie ma, ale jedzenie... Menu równie dobrze mogłoby być po chińsku :? Wybieramy knajpę polecaną przez naszą gospodynię i najbardziej hiszpańskie danie, czyli tapas - po prostu przekąski. Talerzyk po 1 E. Istna ruletka - nie mamy pojęcia, co się trafi. A spis tapas liczy sobie kilkadziesiąt pozycji! postanawiamy próbować wszystkiego po kolei, w końcu wybredni nie jesteśmy. Nasz sprytny plan następnego dnia runął w gruzach, po menu okazało się być zmieniane codziennie... No to metodą na chybił - trafił. Wybrałam trzy kompletnie różne tapas. I dostałam trzy talerzyki krewetek. Ale każde inne :D Jak dobrze, że ja lubię krewetki... Z knajpami mamy jeszcze jeden mały problem. Nasze słowiańsko-germańskie dusze domagają się jasnego określenia, kiedy co jest otwarte. A tu wychodzi na to, że jest otwarte, jak się właścicielowi chce. Albo nie chce :beer: Ale przynajmniej nikogo nie dziwi, że się na piwo przyjechało motocyklem :) Tyle, że P. zostawia moto dwa zakręty niżej niż zwykle :oops: Następnego dnia rano stwierdzamy, że nigdy nie byliśmy w GB, to chociaż na Gibraltar pojedziemy :lol: Żeby nie jechać tą samą drogą co dzień wcześniej, jedziemy trochę górkami do Marbelli i dalej wybrzeżem. Marbella i dalej wzdłuż wybrzeża to chyba najbardziej snobistyczna część Costa del Sol, więc zdjęcia rezydencji i hoteli sobie darowaliśmy :lol: Słynna skała Gibraltaru widoczna z daleka: Jedziemy na koniuszek Europy, żeby popatrzeć z bliska na Afrykę. Przez cieśninę wieje tak, że urywa głowę i mimo prawie 40 stopni ubieramy polary. Zadziwia trochę meczet. Do tego wszędobylskie napisy arabskimi robaczkami i się człowiek zastanawia, czy jeszcze jest w Europie. GS na tle mewy, tankowca i Afryki: Trzeba wjechać na tę jedną, jedyną górkę, jaką tu mają... Płaci się jakieś straszne pieniądze, ale w tym zwiedzanie jaskiń, twierdzy itp. itd. drogi fajne, takie, jak GSy lubią najbardziej :) No i jedyne małpy w Europie, oczywiście też na tle tankowców i Afryki. To w dole to Gibraltar. No i długo będę jeszcze słyszeć uprzejmą odpowiedz każdego Giblartarczyka, ze wspaniałym, angielskim akcentem: "certainly, madam". A sama muszę sobie cały czas powtarzać: R, L, R, bo inaczej mi jakiś Giblaltal wychodzi :? Wracamy jak zwykle nieco naokoło, przez Tarifę, chyba najbardziej wysunięty na południe kawałek Hiszpanii. Zajeżdżamy na plaże, moczymy ciała w Atlantyku (żeby nie było, że nie), dokonujemy ekwilibrystyki, żeby piasek z plaży wytrząsnąć z kasków, rzut oka na port i promy do Afryki (to innym razem) i wracamy. I jeszcze pamiątkowe zdjęcia z Afryką: Wracamy oczywiście przez bar z tapas ;) Tym razem coś jakby rosół z małżami ;) Na szczęscie małże też lubię. Dziś mamy gościa w domku. Mam nadzieję, że okaże się kulturalny i będzie cicho nocą, bo wyprosić się nie da. P. twierdzi, że wyłapie nam wszystkie pająki. W każdym razie rano nie ma ani gościa, ani pająków..
  6. Mam nadzieję, że się wydawnictwo o copyrights nie doczepi, w końcu sama to pisałam :lol: artykuł ze Świata Motocykli 9/2005 A jeśli ktoś spragniony lepszych foto: http://picasaweb.google.com/A.Gontaszewska/DaniaJutlandia2004#
  7. Jagna

    Nieco historyczna relacja z Danii

    Były takie. Ale to był 2005... Po prostu nocleg wyszedł nam jak za darmo, 140 euro/4 osoby/tydzień. Takie duńskie last minute :lol: Zresztą od tego wyjazdu prawie zawsze wynajmowaliśmy domek/mieszkanie przez niemiecką stronę http://www.fewo-direct.de. Można znaleźć tanio, zawsze jest wyposażona kuchnia, więc koszty restauracji odpadają. Dwa ostatnie wyjazdy (Lizbona i Andaluzja) znaleźliśmy super miejsca po 200 e/tydzień. Tylko musi być to takie miejsce, żeby przez tydzień było gdzie jeździć dookoła. Ja nie usiedzę :lol: Na przyszły sezon powoli szukam czegoś na Korsyce. Podobno fantastyczne drogi dla motocykli. Więc trzeba sprawdzić organoleptycznie :lol: A to mój ulubiony kawałek Jutlandii (klif Bovbjerg):
  8. Jagna

    Ładowanie aku

    Pawel, wielkie dzięki, oto mi się rozchodziło :lol: . Jest szansa , że GS się jutro "popasie" na prostowniku. Gniazdo mam, ale nie od Ursusa, tylko takie fachowe z Louisa - całe 3,5 ojro. Tylko jak to połączyć? Musze pomęczyć znajomych elektroników, bo na wiosnę trzeba jakoś Garmina ładować w trasie, a w R1150GS gniazda nie było, więc był podpięty "na sztywno". Tu gniazdo jest, więc grzech nie korzystać :lol:
  9. Jagna

    Ładowanie aku

    Ja się właśnie o to pytam. Kompletnie się nie znam. Byłabym wdzięczna, gdyby ktoś (wirtualnie) pokazał: tu trzeba podpiąć + a tu -.
  10. Jagna

    Witamy ponownie wszystkich - REAKTYWACJA

    Witajcie. Jakby człowiek do starych, wygodnych kapci wrócił...
  11. Jagna

    początkująca

    Witaj, spotkałyśmy się już na forum Afrykanów, ale powitań nigdy nie za dużo :beer: Moto czeka na oględziny
  12. Jagna

    Smaczne dobre jedzenie na trasach

    :D :) :) Następnym razem przyjedź kiedy nie mam zajęć, to w porządnej cafe usiądziemy i może nawet w filiżankach dostaniemy :?
  13. Jagna

    Podobno ideał - chcę więc kupić :)

    A udało :D , żałuj, że Cię nie było :) Że też nie zrobiliśmy pamiątkowej foty GS x 2 :) Teraz kolej na nas dwie. Wyślę Ci na priva tel. i czekam na kontakt. Do Żar też ewentualnie mogę podjechać, mam aż 35 km z domu
  14. Jagna

    Podobno ideał - chcę więc kupić :)

    Agat - spokojnie :lol: Ja jestem tu cały czas, jeszcze zdążymy :) Jak jedziesz z ZG do Żar, to w zasadzie przejeżdżasz koło mnie, więc tylko daj hasło i się umówimy, zrobimy damską nasiadówę garażową :) , albo bardziej elegancko w jakiejś kafejce ;) Leff - jak nie dasz rady po 16, to możemy się spotkać na "szybkiej" kawie nieco wcześniej - mam w pracy dwie przerwy po 40 min. Zawsze coś, choć zdecydowanie za mało, żeby porządnie obgadać nasze "ślicznotki". Gdyby było choć > 5-7 stopni, to może też bym wyjechała z garażu dwukołowo? Ale dziś było -2 :evil:
  15. Jagna

    Podobno ideał - chcę więc kupić :)

    No takiej okazji nie można przegapić :beer: . 3 listopad to środa, ja pracuję do 16.45. Więc jak najbardziej można się wieczorkiem umówić, albo na mieście, albo w moim garażu (ekspress do kawy też mam obok w domu :lol: ) jeśli macie ochotę popatrzeć na moje moto. Ja dokładnie mieszkam pod ZG (200m od drogi na Żary zresztą). Jakie godziny Wam pasują?
  16. Jagna

    Podobno ideał - chcę więc kupić :)

    Top chyba jesteś już trzecią babką na czarnym;) Trzeba będzie niedługo jakieś stowarzyszenie założyć, czy coś ;)
  17. Jagna

    Reah wita ;)

    Witam! Cześć kobieca rośnie w siłę!
  18. Jagna

    jak się wchodzi, to się puka...

    Oj znam ten ból. Jakoś dużo kobiet robi prawko... i na tym koniec. Ale z facetami też się da ;) Chociaż jak niedawno jeździłyśmy we trzy damskie sztuki to fajnie było popatrzeć na reakcje niektórych (czytaj: męskich) osobników ;)
  19. Jagna

    jak się wchodzi, to się puka...

    To wracamy do powitań: witam kolejną babkę na czarnym moto ;) ale za to jaki piękny zaraz po umyciu ;) i jakieś następne 5 min :?
  20. Jagna

    dział damsko-męski czyli odzież w trasę

    Ja właśnie też. I to też :D I było mi ciepło aż do nastania ciemności, kiedy trzeba było dorzucić cienki polar. Polecam: http://www.e-horyzont.pl/koszulka-crystal-powder-halfzip-women_45661t.html Jak dla mnie najfajniejsze jest to, że jest to b.cienkie i nie krępuje ruchów. Czekam jeszcze na zamówione getry i żadna temperatura nie będzie straszna :D Co do butów: Daytona. Fakt, że kosztują straszne pieniądze, ale mnie przekonały Daytony mojego męża, które po ok. 8 latach eksploatacji były bez zarzutu i nie przemokły nigdy, nawet po kilku godzinach jazdy w deszczu. Swoje testuję dopiero 2 miesiąc. Czasem udaje się je dostać w jakiś obniżkach w niemieckich sklepach...
  21. Jagna

    Siemanko

    :? Ale o co chodzi? Normalne zdjęcie normalnego GSa? No może mało ubłocony :lol: ale na razie jeżdżę głównie asfaltami :D
  22. Jagna

    Siemanko

    W imieniu Pań dziękuję za poprawkę :lol:
  23. Jagna

    Siemanko

    oj, czuję się mocno dyskryminowana :cry: ale i tak witam :lol:
  24. Jagna

    Witam z lubuskiego

    To ja też z Lubuskiego witam!
  25. Mam pytanie dot. obniżanej kanapy. Są takie akcesoryjne (Touratech, Wunderlich) o niebotycznych cenach. Na ebayu niemieckim sporo jest takich"Original BMW". A ja mam wątpliwości - czy nowy, fabrycznie obniżony miał inną kanapę? Czy tylko obniżone zawieszenie? Kotś wie? Bo niektórzy piszą "kanapa niska, 780 mm" , czyli dla nich ta normalna jest niska. Nie chciałabym sprowadzić sobie przez pomyłkę drugiej takiej samej jak już mam :?
×