Skocz do zawartości

Wyszukaj

Wyświetlanie wyników dla tagów 'ktm serwis' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukuj po tagach

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukuj po autorze

Typ zawartości


Forum

  • Na dzień dobry
    • Przywitalnia
  • Ogólne
    • Zamierzam kupić moto...
    • Inne motocyklowe
  • Dział Techniczny
    • Mechanika ogólna
    • Dział elektryczny
    • Odmieńcy i inne przypadki
    • Nasze samoróbki i modyfikacje
  • Wyprawy
    • Foto(i)relacje bez blokady
    • Przewodniki
  • Techniczno-historyczne
    • Modele
    • Historia
    • Testy, porównania
  • Giełda
    • Sprzedam
    • Kupię
    • Nie związane z motocyklami
    • Jest robota

Znajdź wyniki...

Znajdź wyniki które...


Data utworzenia

  • Rozpoczęcie

    Zakończenie


Ostatnia aktualizacja

  • Rozpoczęcie

    Zakończenie


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Rozpoczęcie

    Zakończenie


Grupa podstawowa


AIM


MSN


Strona WWW


ICQ


Yahoo


Jabber


Skype


Gadu-Gadu


Lokalizacja:


Motocykl


Przebieg

Znaleziono 1 wynik

  1. KTM serwis – taka sytuacja. Dlaczego kupujemy nowe motocykle i serwisujemy je w autoryzowanych stacjach? Głównie dlatego, żeby mieć pewność, że nie są kombinowane, ze skazą na pochodzeniu i mieć pewność dobrze i odpowiedzialnie wykonanej obsługi. Że pomogą, doradą, nie zostawią w potrzebie „swojego” (tzn. kupionego i serwisowanego u nich kilka razy w roku) motocykla i jego właściciela. Można tego oczekiwać zwłaszcza po „firmowym” zakładzie którego właścicielami są motocykliści, rozpoznawani w całym kraju i środowisku motocyklowym rajdowcy. Przedstawiciele KTMa w Warszawie. Których mechanicy obsługują ich rajdówki. Znają KTMy na wskroś. Niestety. Proza życia i stawiane wobec niego oczekiwania często się rozmijają. Taka sytuacja. Podczas tegorocznego – jesiennego „Kowalowego” wyjazdu do Maroka, już w drugim dniu, kilka kilometrów przed wyznaczonym na nocleg biwaku, w Przemkowym KTMie ADV padło sprzęgło. Po prostu nie wysprzęgla i już. Motocykl chwilę postał i po kilkakrotnym odpompowaniu klamką zadziałało na tyle, że weszła dwójka i dojechaliśmy na nocleg. Koledzy nie zawiedli. Konsylium orzekło, że przyczyną awarii jest nieszczelność pompki przy klamce sprzęgła. Delikatny wyciek płynu spod uszczelki (raczej pocenie) i zbyt mały poziom płynu w zbiorniczku. Po płyn pojechałem w nocy, w deszczu, serpentynami w dół 20km do najbliższego miasteczka. Dopiero na trzeciej z kolei stacji benzynowej było coś innego niż paliwo i olej silnikowy. Wykupiłem wszystko co nie było olejem, płynem do spryskiwaczy albo płynem do chłodnic. Po powrocie na biwak okazało się, ze nabyłem płyn hamulcowy i płyn hydrauliczny. Po jakimś czary mary z uszczelką, wyrzuceniu czegoś czarnego co odpowiadało silikonowi uszczelniającemu pompę, Koledzy wymienili stary oryginalny, zafalfuniony płyn Magury na tenże płyn hydrauliczny. Uszczelniający oring został dodatkowo pokryty nowym silikonem. Zadziałało. Sprzęgło ożyło. Mogliśmy jechać dalej. Do czynności serwisowych doszła codzienna kontrola płynu w zbiorniczku. Drugiego dnia dolaliśmy 3ml, później już nie było takiej potrzeby. Awaria normalna sprawa. Każda mechanika może się zepsuć, takie jej prawo. Ale to co najciekawsze było kilka dni później. Dojechaliśmy do Mercugi. Traf chciał, że w tym samym miejscu i czasie odbywał się rajd Mercugi. Uczestniczyła w nim wspomniana na początku ekipa, w której stajni motocykl (obecnie 3latek/ok.30 tys przebiegu) został kupiony jako nówka sztuka i regularnie (nawet 2-3x w sezonie) serwisowany. Zainteresowana grupa podjechała kilkadziesiąt kilometrów do bazy rajdu. Marokański bramkarz, zgodził się nas wpuścić na teren obozu – ale bez motocykli, te zostały przy bramie. Nasz Polski team był widoczny z daleka. Wielka ciężarówka pełna części do KTMa. Przy niej czterech! znajomych mechaników i serwisantów, którzy w Warszawie ogarniali Przemkowego ktma. Jak już podeszliśmy grupą, to owszem zrobili sobie przerwę w palcówce na smartfonach. Pozwolili nam zrobić sesję zdjęciowa przy rajdowej maszynie. I na tym koniec. Przemek opowiedział im o awarii serwisowanego przez nich motocykla. Jedyną odpowiedzią było wzruszenie ramion. Oczywiście nie ma mowy żeby przeszli 100 metrów do bramny i obejrzeli motocykl. Na konkretne pytanie o oring odpowiedzieli, ze nie mają takich rzeczy. Na pytane co trzeba zrobić, odpowiedzieli, że zastosować zestaw naprawczy pompy. Oczywiście nie mają takiego zestawu. Wymieniają całe pompy. Odpowiedzi były takim tonem z łaską pańską, ze nawet nie śmieliśmy się zapytać o możliwość udostępienia, sprzedania takiej pompy. Ostatnie pytanie dotyczyło płynu Magury do pompy sprzęgła. Oczywiście takiego płynu nie mają, więc nie mogą nam go nawet troszkę odstąpić. Mam jakieś takie dziwne przeczucie, ze rozminęli się z prawdą. W miarę rozmowy, oczy naszych kolegów, którzy jeżdżą „normalnymi” motocyklami robiły się coraz większe. Dla mnie też nie było to takie załatwienie sprawy jakiego oczekiwałem. Rozumiem rajd, i wynikające z niego obowiązki. Ale dla normalnych mechaników, którzy mają temat swojego sprzętu ogarnięty i walczą z nudą mogliby wykazać jakąkolwiek, chociażby najmniejszą chęć jakiejkolwiek pomocy. Nawet nie padło : - sorki chłopaki, ale nie możemy wam pomóc, ale chociaż obejrzymy sprzęta. Ok., daje nadzieje, że dojedzie, tylko ostrożnie, delikatnie. Jak wrócisz do wawy do wstawiaj i będziemy działali konkretne. Chociażby jakikolwiek słowo pocieszenia: - to nic, tak jak jest teraz to możesz jeździć itd. Itp. COKOLWIEK!!!!!!!!!! Było tylko wzruszenie ramion i niewypowiedziane: - odpier.. się pan panie i bajka o wężu S……..laj. Trudno w to uwierzyć, ale w całym tym samochodzie nie ma ni jednej części do KTMa, przynajmniej tak twierdzą mechanicy. Zarobiony jestem, czasu nie mam, nie znam się na tym, a w ogóle to mnie tu nie ma.... Trudno mi pojąć takie podejście. Nawet jeśli już nie do swojego klienta, z którego żyją. Sprzętu którym się opiekują. A już tak po ludzku, koleżeńsku, jak motocyklista motocykliście, kilka tysięcy kilometrów od domu, odmówić jakiejkolwiek pomocy w potrzebie. WSTYD I nie da się tego niczym wytłumaczyć. Przynajmniej ja takich słów nie znajduję. Jaka była reakcja Warszawskiej siedziby firmy na całą akcję? - No tak, zachowali się trochę nie tak jak należy. Jak wrócą to z nimi porozmawiamy. Oczywiście motocykl naprawimy. Tylko nic nie mówcie szefom, bo się zdenerwują. Do tego była jedna próba połączenia telefonicznego z Przemkiem jeszcze w Maroku. Do końca wyjazdu serwis ktma był dyżurnym tematem mniej lub całkiem niewybrednych żartów i docinek. Potencjalnych przyszłych klientów raczej skuteczne zniechęcili. Taka sytuacja. Gdy byliśmy w bazie rajdu, namawiałem Przemka, żebyśmy podeszli do innej ekipy rajdowej posiadającej KTMa. Przemek, jednak po rozmowie ze swoim serwisantami był tak skutecznie zniechęcony, że nie chciał rozmawiać już z nikim z KTMa. Ja osobiście do tej pory jestem ciekaw, jak by się zachowali serwisanci z innych ekip. Taka sytuacja.
×