Piotreo 2 189 Zgłoś ten post Napisano 30 Październik 2018 (edytowane) Późnym popołudniem, ścigając się z deszczem docieramy do Tbilisi. Jeszcze w Stepancmindzie część grupy stwierdziła, że "wali" jazdę offem i wybiera opcję relax. W związku z tym zarezerwowaliśmy "na bogato" noclegi w całkiem luksusowym hotelu "Golden Palace". Cztery gwiazdki, a jakże Ponieważ, jak już wcześniej pisałem rozdzieliliśmy się na podgrupy, ja z Kolegą Tomkiem dotarliśmy jako pierwsi do hotelu... Pierwsze wrażenie całkiem pozytywne: Trzeba było zobaczyć miny panienek na recepcji - my uwalani błotem, po deszczu. W brudnych ciuchach motocyklowych. A z drugiej strony wychuchany , wymuskany hotel. Bezcenne Oczywiście, jak światowo, to światowo. Znalazła się i pomoc przy bagażach: Zalogowaliśmy się do pokoju, standard bardzo przyjemny. Wypakowanie, pranie ciuchów, kąpiel. Tzw. administracyjne roboty. Potem, taksówką wyjazd "w miasto". Z dużych miast (Batumi, Kutaisi, Tbilisi) to własnie Tbilisi podobało mi się najbardziej. Rozumiem, że to stolica kraju, jednak kontrast - szczególnie np. wobec Kutaisi był ogromny. Centrum miasta w bardzo ładnym stanie. Dużo bardzo ciekawej architektury, w porównaniu np. do konserwatywnej Warszawy to nie ma o czym mówić. W nocy przepięknie oświetlone, na tarasach budynków pełno restauracji, ogródków, muzyki na żywo. Co warte podkreślenia, podczas całego Naszego pobytu czułem się w Gruzji bardzo bezpiecznie. Nie chodzi o naturalną sympatię Gruzinów do Polski, ale duża ilość policji, posterunków powoduje że po kraju przemieszczasz się bez obaw. Oczywiście nie zabrakło przejażdżki kolejką linową, widok ze wzgórza zamkowego na panoramę miasta jest przepiękny. Na drugi dzień część Naszej Grupy pojechała nad morze do Batumi. Część wróciła na drogę do Shatili, a my z Tomkiem zdecydowaliśmy zostać w Tbilisi jeszcze jedną noc i pozwiedzać okolice miasta. CDN. Edytowane 30 Październik 2018 przez Piotreo 13 1 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
Piotreo 2 189 Zgłoś ten post Napisano 30 Październik 2018 (edytowane) Rano po śniadaniu, na "lekko" ruszamy w stronę Mcchety. W okolicach tej miejscowości położonej nad rzeką Kura znajdują się dwa monastyry. Pierwszym z nich, który zdecydowaliśmy się obejrzeć był Monastyr Dżwari (monastyr Krzyża). Przepięknie położony na szczycie góry, u jego podnóża rozpościera się zniewalający widok. Następnie udaliśmy się w dół do katedry Sweti Ccholweli (widać go po prawej stronie na pierwszym zdjęciu). Jest to rodzaj fortecznej budowli, cały kościół wraz z otaczającym go placem jest otoczony wysokim murem ( zresztą na zdjęciu powyżej - stamtąd robiłem fotki monastyru Dżwari). Po obiadku w McChecie zaczął znowu kropić deszczyk. Zdecydowaliśmy się wrócić do Tbilisi, pomału nadchodził czas popołudniowego szczytu, a chcieliśmy uniknąć korków w drodze (jak pamiętacie - korki + gruziński styl jazdy = mieszanka wybuchowa ). Po przyjeździe do hotelu, pojechaliśmy z Tomkiem na kolejną część zwiedzania Tbilisi. CDN. Edytowane 30 Październik 2018 przez Piotreo 12 1 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
Peterka 5 564 Zgłoś ten post Napisano 30 Październik 2018 7 godzin temu, Piotreo napisał: To Ty jesteś Piotreo na tej focie? Bo we wrześniu spotkałem Neno na moście w Tbilisi, pogadaliśmy chwilę a później po wjechaniu kolejką na górę widziałem 3 gości w 'firmowych" koszulkach przy piwku, jeden z nich to mógł być ten fotki Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
Piotreo 2 189 Zgłoś ten post Napisano 30 Październik 2018 No generalnie ten Koleś to ja Nie mam koszulki z Gruzji, mam tylko tę pomarańczową ze sklepu Neno. Byłem z kumplami na górce w tym czasie, miałem na sobie te koszulkę.Co więcej, było Nas czworo, ale akurat jeden się oddalił w wiadomym celu Także - mogliśmy się widzieć ... Wysłano na Berdyczów... 1 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
Mario 6na9 6 800 Zgłoś ten post Napisano 30 Październik 2018 8 godzin temu, Piotreo napisał: Gruzja na skuterze?!!!! Kozak. 1 3 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
jasinek 6 042 Zgłoś ten post Napisano 31 Październik 2018 PKP. Qwa wracają wspomnienia, jeszcze kiedyś tam pojadę Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
Rademenes 27 Zgłoś ten post Napisano 31 Październik 2018 Gruzja chodzi mi po głowie. Tylko bardziej w wersji OFF. Miasta mnie męczą. No ale tu jest klimacik dobry. 1 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
Piotreo 2 189 Zgłoś ten post Napisano 31 Październik 2018 Opony na kostce i bagaże na lekko - to minimum (Moto z bambetlami to walka).Dobrze mieć lekką maszynę - były miejsca że duże GSy zawracały...A poza tym - jedź, naprawdę warto . Szczerze polecam !!! Chyba najtańsze będzie wypożyczenie motka na miejscu, transport tam/powrót 900-1000 EUR. Wysłano na Berdyczów... Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
Neno 1 724 Zgłoś ten post Napisano 5 Listopad 2018 Dnia 30.10.2018 o 21:19, Peterka napisał: To Ty jesteś Piotreo na tej focie? Bo we wrześniu spotkałem Neno na moście w Tbilisi, pogadaliśmy chwilę Świat jest mały... A miesiąc potem znów się udało spotkać Piotrze - pisz, pisz, dobrze Ci idzie. Transport motka to ok 800€ Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
Piotreo 2 189 Zgłoś ten post Napisano 6 Listopad 2018 (edytowane) Kolejnego dnia rytuał się powtórzył - śniadanie, pakowanie gratów i w drogę. Tym razem już tylko we dwoje. Kierunek południowa część Gruzji, spróbować dotrzeć do Batumi lub przynajmniej w okolice. W planach mieliśmy również nocleg pod namiotem. Po wyruszeniu z hotelu okazuje się, że poranny szczyt ciągle ma się dobrze. Przepychając się między samochodami wolno posuwamy się do przodu. W końcu przekrzykując otaczający Nas hałas decydujemy się "umknąć" z Tbilisi najbliższą drogą, która wyprowadzi Nas z miasta. Potem okaże się, że była to decyzja brzemienna w skutkach... Jedziemy. Rzeczywiście nawigacja wyprowadza Nas w miarę szybko w bok od miasta. Początkowo droga prowadzi wzdłuż jakiegoś jeziora. Zakręty, wąskie uliczki. Jest dobrze. Potem jednak droga przechodzi z asfaltowej w częściowo wyasfaltowaną. Potem pojawiają się szutry, kamienie. Do tego coraz większe wzniesienia i zjazdy. Robi się ciężko. Co chwilę też musimy się zatrzymywać, albo nawigacja głupieje, albo my - gubiąc kierunek jazdy. I tak walczymy, kilometr za kilometrem. Godzina za godziną. Z rzadka mijają Nas samochody. Czasem mijamy jakąś osadę, generalnie pustka do Nas woła. Na dokładkę jest gorąco. Kończą Nam się zapasy wody. Na nasze szczęście trafiamy na źródło z wodą (chyba oligoceńską). Pijemy i wlewamy wodę w co możemy Ruszamy dalej. Zaczęły się strome podjazdy, kamienie, koleiny i bruzdy w drodze. Na jednym z takich ostrych podjazdów zbyt mocno przegazowałem pod górę i przesadziłem... Na wielkiej koleinie wybiło mi moto do góry i zniosło z drogi. Wszystko oczywiście trwało ułamki sekund. Szczęście w nieszczęściu, że poniżej drogi były krzaczory i drzewa. Motor wpadł w zarośla a ja przeleciałem przez kierownice i zatrzymałem się na wystającej półce. Pierwsze chwile nie mogłem złapać oddechu (potem okazało się, że to pęknięte żebra). Po kilku chwilach zacząłem dochodzić do siebie. Zerwałem się na równe nogi i zacząłem wyciągać moto z krzaczorów. Zrzuciliśmy bagaże i szarpaliśmy się z Tomkiem z moto. Po jakiejś półgodzinie mijał Nas rosyjski jeep, zobaczyli co się święci i przyszli nam z pomocą. Podpięliśmy za pomocą pasów holowniczych motocykl do haka w jeepie i postawiliśmy je na drodze. W sumie oprócz pękniętego dzióbka (od czego trytytki ) i bolącej ręki byłoby ok. Byłoby... Chwile trwało zanim ochłonęliśmy. Załadowaliśmy motocykl z powrotem i pomału ruszyliśmy dalej. Dalej z mozołem posuwaliśmy się kilometr za kilometrem. W miarę jak odpuszczała mnie adrenalina ból w ręce stawał się coraz większy. Koło godziny 15 wjechaliśmy na asfaltową drogę w okolicach Algeti. O naszej radości niech świadczą słowa Tomka "kurwa, nie wierzę"... Krótki postój na odpoczynek i ruszamy dalej w stronę Tsalki. Dojechaliśmy do miejscowości Tsalka (Calka) czy jakoś tak. Zatrzymaliśmy się na stacji, tankujemy. Widzę że mi lusterko lata, trzeba więc dokonać małych napraw. Przy okazji czas na obiad. Chcieliśmy się rozłożyć na tejże stacji, ale tubylec - pracownik pyta nas, czy widzieliśmy ich kanion? No nie widzieliśmy. Okazało się, że to tylko dwa kilometry. Niewiele się zastanawiając wsiadamy na moto i ruszamy. Po paru minutach dotarliśmy na miejsce. Wow Kanion nazywa się Dashbashi: Jest czas na przygotowanie jedzenia (jak zwykle jeśli chodzi o żarcie, to znikąd pojawiły się bezpańskie psy...) Był też czas na prowizoryczne naprawy. Pokrzepieni i z naprawionym motkiem ruszamy dalej w stronę Ninotsmindy. Drogi lepsze i gorsze, afaltowe i miejscami szutrowe, ale widoki niezmiennie piękne: W miarę mijanych kilometrów ręka doskwierała mi coraz bardziej. Ogromną trudność sprawiało mi operowanie klamką sprzęgła i zmiana biegów. Szybko spadała też temperatura powietrza. Po dość burzliwej wymianie zdań z Tomkiem, stwierdziliśmy że odpuszczamy nocleg pod namiotem. Prujemy jednak jak najdalej południową trasą i po drodze szukamy noclegu. Szarzało jak dojechaliśmy do Ninotsmindy. Rozłożyliśmy mapę i zaczęliśmy zastanawiać się nad ewentualnym noclegiem. Napotkany Anglik zaproponował nam abyśmy pojechali do Aspindzy - więcej hoteli i niższe ceny. Ruszamy. Po zmroku docieramy na miejsce. Rzeczywiście, zaraz przy wjeździe trafiamy na "Family hostel". Cena 50 GEL za pokój rodzinny (ok 70 zł) z kuchnią i łazienką wydaje się atrakcyjna. Zostajemy na noc. Rano pytamy właściciela o najkrótszą drogę do Batumi. Okazuje się, że po trasie jest kilkadziesiąt km offu. Ja z opuchniętą i bolącą ręką nie decyduję się na takie wyzwanie. Ruszamy zatem z Tomkiem naokoło przez Kutaisi, jakieś 300 km. Po drodze ( a jakże) łapię mandat. Za co? Za przekroczenie ciągłej linii. Przekroczenie ciągłej ! W Gruzji ! To tak jakby wybrać się nad polskie morze i nie trafić na żaden parawan. No niemożliwe. Szlag by to trafił... Na szczęście skończyło się na 50 GEL kary. Opłaciłem to kilka dni później w banku. CDN. Edytowane 6 Listopad 2018 przez Piotreo 17 1 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
jasinek 6 042 Zgłoś ten post Napisano 7 Listopad 2018 No to Gruzja się zmienia, mandat w Gruzji?????????? Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
Neno 1 724 Zgłoś ten post Napisano 7 Listopad 2018 Tak jest już od dość dawna. Plus taki, że nie łapią za prędkość ( nie mają chyba radarów), maja tylko videorejestratory ale bez mierzenia prędkości, stąd mandaty za wyprzedzanie. W Armenii już np. mają i tam trzeba się z prędkością pilnować... Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
Piotreo 2 189 Zgłoś ten post Napisano 12 Listopad 2018 (edytowane) Tak, jak wspomniałem ruszyliśmy rano z Aspindzy do Batumi naokoło przez Kutaisi. Droga, jak to droga - owszem piękna, ale warunki do jazdy słabe. Znaczy gruzińskie. Około 13 dotarliśmy do Kutaisi. Ponieważ nasza trasa przebiegała obok hotelu-bazy zdecydowaliśmy się "zrzucić" trochę klamotów. Bez sakw i namiotu, to była zupełnie inna jazda. Droga w stronę Batumi mijała spokojnie. Po trasie mieliśmy jakieś przerwy techniczne na picie i przekąski: W końcu w okolicach 16 docieramy do Batumi. Jedziemy do wybranej miejscówki. Gorąco, spoceni a my kluczymy po mieście w poszukiwaniu naszego hotelu. Docieramy na miejsce. Tutaj ZONK - nie ma miejsc Niewiele myśląc przy pomocy booking.com rezerwuję miejsce w najbliższym hotelu. Po przebiciu się przez uliczny ruch i dojechaniu na miejsce, szczęka trochę Nam opadła Musicie wiedzieć, że była to "dzielnica handlowa" (bazarowa, czy jeden ch...). Syf naokoło niemiłosierny. Droga dziurawa, szutrowo-kamienista. Zaparkowaliśmy na "parkingu hotelowym" i poszliśmy się zalogować. Kąpiel, tzw. ogarnięcie i poszliśmy na miasto. Tomek koniecznie chciał zamoczyć cohones w Morzu Czarnym. Ja cierpliwie czekałem. Jakieś zwiedzanko, fotki - te sprawy... Generalnie miasto ładne, ale pełne kontrastów. Obok wyszukanej architektury pustostany i syfilis jak nie przymierzając w Afryce. W tzw. międzyczasie łokieć zaczynał doskwierać mi coraz bardziej. Zsiniał i spuchł "jak bania". Niewiele myśląc zdecydowałem się zadzwonić do swojego ubezpieczyciela. Krótka rozmowa i odzwonili (żeby nie naciągać mnie na koszty). Skierowali mnie do "American Medical Center" . Potem okazało się, że to biuro 5x5 m2 z jedną panią doktor (akurat bardzo ogarniętą). Wypełniłem jakieś kwitki i pojechaliśmy razem do szpitala. Na miejscu prześwietlenie i jasna diagnoza "w gips". Kurcze - kłębek myśli w głowie... Co z motocyklem? Jak wrócić? Kiedy? Kto mi pomoże? Kobieta, która mnie oprowadzała (była pani doktor) dała namiary na firmę transportową. Powiedziała, że sprawa jest poważna i trzeba łapę włożyć w gips. Cóż, nie było co walczyć "z wiatrakami" - poddałem się. Na szczęście (potem okaże się dlaczego) założyli mi usztywnienie - taką rynienkę na rękę. Późnym wieczorem wróciłem do hotelu. Głodny wybrałem się po okolicy coś przekąsić. Akurat trafiłem na kebabownię gruzińską, która właśnie zamykali. Kiedy właściciel zobaczył mnie w gipsie bez gadania sprzedał mi kebeb i piffko. Oprócz tego wyniósł mi przed sklep krzesełko, abym mógł spocząć. Szacun naprawdę. Poranek następnego dnia spędziłem na telefonowaniu celem organizacji transportu dla moto. Zadzwoniłem do ubezpieczyciela (AXA) - niestety nie obejmował tego zakres ubezpieczenia. Zadzwoniłem do PZU w Gruzji - niestety AC i Assistance nie działa. Zadzwoniłem do firmy transportowej (przy pomocy gościa z recepcji hotelowej), niestety mimo wielu prób ostatecznie mnie zbyli. Zadzwoniłem do Ernesta z prośbą o pomoc - stwierdził, że był już umówiony z ekipą na wyjazd do Armenii. Powiedział, że "grupa miałaby mu za złe" gdyby się spóźnił. Cóż... Umiesz liczyć - licz na siebie Nie pozostało mi nic innego jak rozpruć gips, wsiąść na moto i wrócić te 150 km (kierując jedną ręką) do Kutaisi. Tak też zrobiłem. Po drodze kupiłem jeszcze bilet powrotny na samolot do Warszawy. Po czterech dniach szczęśliwie wróciłem do kraju K-O-N-I-E-C PS. Niestety ominęła mnie Armenia, ale to siła wyższa. I co zrobisz jak nic nie zrobisz... PS2. Wkrótce wnioski i przemyślenia osobiste. PS3. Korzystając z okazji chciałem bardzo podziękować Tomkowi z którym podróżowałem. Za pomoc, za wsparcie, za wyrozumiałość. WIELKIE DZIĘKI Tomku !!! Edytowane 12 Listopad 2018 przez Piotreo 12 1 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
Piotreo 2 189 Zgłoś ten post Napisano 13 Listopad 2018 (edytowane) PODSUMOWANIE Jak już wcześniej wspominałem, chciałem napisać parę podsumowujących zdań o wyjeździe. Trochę dla innych, ale też trochę dla siebe – zebrać wszystko w jednym miejscu i być może wrócić do tego za jakiś czas, przed kolejną wyprawą. Gruzja – czy warto? Oczywiście – warto, a nawet trzeba. Przepiękne górskie krajobrazy, surowa przyroda i naprawdę mili ludzie. Trzeba mieć tylko na uwadze azjatycki styl jazdy gruzinów. Można wybrać się na off, ale również na normalną, asfaltową trasę. W czasie mojej wyprawy była grupa osób, która śmigała w 99% na asfaltach. Informacje o głównych atrakcjach znajdziecie w netach. Wydaje mi się, że na Gruzję trzeba optymalnie 10-14 dni. Jak dojechać? Na 3 sposoby: na moto naokoło przez Turcję, lub promem z Odessy do Batumi, cena od 250 USD. Można przylecieć do Gruzji i wypożyczyć motocykl na miejscu (cena od ok. 90 EUR/doba)np. Tu : http://caucasusenduro.com/page/41/rent-moto Można też zlecić transport motocykla do Gruzji/powrót (cena 800-900 USD). Trzeba pamiętać jednak o ewentualnych dodatkowych kosztach dojazdu po motocykl i z powrotem. Ważne szczególnie jeśli mieszkasz z dala od dużych aglomeracji lub nie jesteś na trasie przejazdu pojazdu z motocyklami. Jaki sposób wybrać? Oczywiście wszystko zależy od budżetu, czasu na wyprawę, chęci ale też i towarzystwa. Ja akurat jechałem sam, trafiłem do dużej, kilkunastoosobowej grupy. Ma to swoje plusy i minusy (dla mnie chyba więcej minusów) – niby człowiek się nie nudzi ale z drugiej strony tempo jazdy jest bardzo różne. Przerwa na papierosa, siku, kupę, kawę lub naprawę moto to norma. Jeszcze jedna sprawa, która mi przeszkadzała w trakcie wyjazdu w takiej grupie „ad hoc” – brak ustalonego planu podróży. Niby na tym to wszystko polegało, ale ostatecznie ton i kierunek nadawały mniejsze „podgrupy”. Jeździliśmy tam, gdzie chcieli Ci co krzyczeli najgłośniej Jednak najlepiej jeździło mi się na 2 motocykle z Tomkiem. Nie skarżę się, po prostu zwracam uwagę na niuanse takiego podróżowania. Następnym razem będę celował w grupy 3-5 osobowe max. Kasa Misu, kasa... O kosztach transportu motocykla wspominałem. Do tego należy dodać ewentualny przelot do Gruzji i z powrotem. W zależności od ilości dni do wylotu przelot w wysokości 300/400 pln w jedną stronę. Okazjonalnie można kupić bilety taniej.https://zyciewnamiocie.pl/jak-dostac-sie-do-gruzji-loty-i-prom/ Do tego należy doliczyć koszty ubezpieczenia motocykla (strachowka) ok. 40 zł/miesiąc. Wiza nie jest wymagana. Niezależnie od tego sugeruję (po własnych doświadczeniach) zakup indywidualnego ubezpieczenia na wyjazd. Zwróćcie uwagę na wysokie sumy kosztów leczenia szpitalnego, cena ubezpieczenia w okolicach 150-200 zł na 3 tygodnie. Koszty życia w Gruzji są niższe lub porównywalne do naszych. Nocleg w dobrej jakości hotelu kosztuje 50-100 zł od osoby. Oczywiście można taniej, ale ze standardem bywa różnie. Jedzenie generalnie tańsze, posiłki w restauracjach taniej niż u nas lub podobnie (oczywiście zależy od miejsca, ilości turystów itp.). Śniadanie w małej knajpce przy drodze w okolicach 10-15 GEL (ok 20-22 zł). Piwo najczęściej 3 GEL (ok 5 zł). Paliwo taniej niż w Polsce (ok 4,5 zł). Na co jeszcze zwrócić uwagę? Ja np. żałuję, że wziąłem namiot. Wyjazd niewiele ucierpiałby z atrakcyjności, a motocykl miałbym dużo lżejszy (szczególnie przydatne przy jeździe offem lub jeździe singlem). Baza noclegowa w Gruzji nie jest wysokich lotów, ale nie ma problemów z dostępnością. Spanie można znaleźć praktycznie w każdej osadzie ludzkiej, a poszukiwanie takiego noclegu to też element przygody. Można ewentualnie wziąć śpiwór i lekką matę. Także kwestia pakowania – u mnie do poprawki. Policji w Gruzji pełno. W mundurach i pewnie po cywilu też. Widać że mocno zainwestowali w bezpieczeństwo. W wielu małych, zapadłych osadach stoją nowe, kontenerowe posterunki policji. Ichniejsi policjanci noszą kamery i nagrywają interwencje (także inne metody perswazji odpadają... ). Plus jest taki, że czujecie się na miejscu bardzo bezpiecznie. To chyba na tyle... Jedźcie do Gruzji, zanim całkowicie się skomercjalizuje, co przy tej ilości turystów pewnie dość szybko nastąpi Uff... To już jest koniec. Nie ma już nic ... Edytowane 13 Listopad 2018 przez Piotreo 10 1 1 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
jasinek 6 042 Zgłoś ten post Napisano 15 Listopad 2018 I o to chodzi, PKP 1 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
trolik 3 169 Zgłoś ten post Napisano 15 Listopad 2018 Dzieki za relację, a szczególnie za podsumowanie! pozdrawiam trolik 1 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
bom 148 Zgłoś ten post Napisano 14 Sierpień 2019 Gamardzoba! Wróciłem z Gruzji. Piotreo napisał właściwie wszystko, nawet ma takie same zdjecia, krótko , dodam, że najlepszy zasieg ma sieć Magti, czacza nie wybacza, jak chcesz wstać rano nie pij, na Omalo tez złamałem klamkę ale mialem zapasową (warto mieć), namiot jednoosobowy tez warto wziąść, zwłaszcza, że padł Ci moto na 2900mnp i zbliza sie noc, albo łapać Gruzina, który akurat jedzie w dół, pakować sie na miekko, max 15kg (da sie), zajrzeć czasem do filtra powietrza i "wyczepać", wziasc zapasowe dętki(tamtejsze są mega drogie z uwagi na to, że motocyklista to atrakcja sama w sobie i zdjecie z Tobą chce miec prawie kazde tamtejsze dziecko), drogi kręte jak spagetti, (stelvio to jak lego duplo), gruzja nie jest wyasfaltowana, mielismy kilka kapci nawet druciory w oponie, jak ktos mysli że bedzie jezdził tylko po asfalcie myli sie, ruchu ulicznego mozna mieć dosc po godzinie, potem juz tylko sie modlisz aby zjechać w teren, pamiętać ze gruzini nie używają lusterek a wiekszy ma wiecej do powiedzenia na drodze, linie i znaki są tylko zalecane, albo Ty wyprzedzasz albo jestes wyprzedzany, na rondach do dzis nie wiem jak tam jeżdzą,na autostradzie dwupasmowej wyprzedzają sie nawet na poboczu na ktorym jakas babcina handluje akurat miodem czy serem, rowerzystów brak, skuterów mało, krowy świnki,konie psy najczesciej begają po ulicach i są w tunelach!! w dodatku czarne, wszystko co nie jest przykrecone do motocykla odpadnie, zgubiłem na dziurach nawet gacie od deszczówki, w Kutaisi warto isc na targ w Polsce juz takich nie ma, po wsiach czasem handlują benzyną jakby co sprzedadzą z baniaka, spać można wszedzie z noclegiem nie ma problemu, gruzini chetnie pomagają, wznoszą toasty od serca i goszczą po królewsku, piękny kraj, fajni ludzie zawsze pozdrawiają jak jedziesz ,wracam za rok na bank. I te widoki, zielony kaukaz, złote udabno, biały kazbeg i spokojne morze... Szkoda, ze Piotreo rozwalił ręke, droga z Aspindzy przez Kuhlo (2052npm) do Batumi jest cudna ... off. Od tego roku w Gruzji obowiazkowe jest OC wiec trzeba sie wyposażyć wnie, np w banku mozna kupic, na tpl.ge itp, chyba kosztowało 30GEL na 15 dni, ale mandat to juz 100GEL za brak... 3 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
bom 148 Zgłoś ten post Napisano 14 Sierpień 2019 5 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
bom 148 Zgłoś ten post Napisano 14 Sierpień 2019 6 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
xel 3 495 Zgłoś ten post Napisano 15 Sierpień 2019 @piotreo, znowu? :-OWytapatalkowane z magicznego pudełka Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
cychug 1 184 Zgłoś ten post Napisano 18 Sierpień 2019 Fajna relacja. Inspirująca. Może we wrześniu 2020 by tak skoczyć?MakeRideEasy.com Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
artex 8 447 Zgłoś ten post Napisano 18 Sierpień 2019 16 godzin temu, cychug napisał: Fajna relacja. Inspirująca. Może we wrześniu 2020 by tak skoczyć? MakeRideEasy.com Jakaś Rosja też się kroi... 2 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
Jarek 22 816 Zgłoś ten post Napisano 18 Sierpień 2019 Tak sobie popatrzyłem na tytuł, popatrzyłem i się zadumałem ... Jak Прогулка to chyba по Грузии ..., ale może to inna Прогулка ... Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
cychug 1 184 Zgłoś ten post Napisano 18 Sierpień 2019 Jakaś Rosja też się kroi...Dawaj znaki jak by co:)MakeRideEasy.com Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach