Skocz do zawartości
Jagna

Góry Kaczawskie ver 2.0

Recommended Posts

Skoro już się produkuję na forum Afica Twin, a kiedyś tam mianowaliście mnie nadwornym pisarzem, to wklejam i tu.

Kto się czubi, ten się lubi, czyli Africa Twin i BMW on tour

Motyw przewodni: Objazd tras sobotnich na IZI Meeting

Występują:

Honda AT RD07 - jako doświadczona

BMW F650 GS - jako początkujący

IMGP0806.JPG

Gościnnie występują:

Jagna - jako początkująca kierowniczka

Fazi (Fassi) – ponoć doświadczony kierowca i nadworny fotograf

IMGP0679.JPG

Natchnienie: Szparag („bez napinki”)

Miejsce zdarzenia: Góry Kaczawskie

Straty:

BMW: urwany na dziurach na A18 zaczep od lampy przedniej oraz 2,5 litra paliwa na rzecz AT

AT: cztery ząbki w łańcuchu

Zyski:

BMW: po dziurach na A18 zaczęły ponownie stykać żarówki obrotomierza

AT: 2,5 litra benzyny ciężkostrawnej z BMW

Dzień I

Założenia:

spotkanie w Proboszczowie o godz. 18.00

Rzeczywistość:

1. BMW z niemiecką precyzją, pomimo huraganowego wiatru, przybywa punktualnie z zachodu.

2. Jagna schodzi z maszyny na trzęsących się lekko nogach, bo nie miała jeszcze okazji prowadzić motocykla po prostej drodze w przechyle 45 stopni na prawo i mimo to skręcać w lewo. Samochody na wszelki wypadek trzymały za nią bezpieczną odległość 200 m. Na szczęście na autobanie Jagna jechała z wiatrem.

3. AT mniej więcej o 18 wyjeżdża z domu i kieruje się na zachód – czyli pod wiatr. Coraz bardziej huraganowy.

4. AT dzielnie walczy z wiatrem, ale pod względem prędkości zdecydowanie przegrywa…

5. Fazi nie ufa swojej męskiej intuicji i 8 km od celu dzwoni do Jagny z pytaniem „w którą stronę mam skręcić?” Jagna oraz BMW nie bardzo wiedzą, bo BMW standardowo jadą tam, gdzie wskaże GPS i nie zwracają uwagi na drogowskazy…

6. Po 40 km Fazi postanawia zaufać sam sobie, wraca i tym razem skręca dobrze.

7. 22.30 AT w końcu parkuje koło BMW. Na razie boi się za blisko podejść, więc staje lekko z tyłu. W końcu nigdy nie wiadomo, co te Germańce wymyślą… Na wszelki wypadek AT jest pilnowana przez miejscowego psa

IMGP0656.JPG

cdn...

  • Like 1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Dobrze się zaczyna, gdzie cd??????? :) ;) :D

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

jagienka jak zwykle nie dowali w całości tylko czeka az emocje urosna :) dawaj dalej dziewczyno

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Siadmy w fotelu i opowieść na 3 dni :) albo i więcej…

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Nie porzucam. Co najwyżej zaczynam cierpieć na rozdwojenie jaźni :)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Dzień II

Założenia:

Od bladego świtu (czyli 8 rano) objazd trasy geologiczno - krajoznawczej, którą ma prowadzić niedoświadczona motocyklowo Jagna (ale za to doświadczona krajobrazowo i geologicznie). Hasło dnia: „bez napinki – wersja hard”

Rzeczywistość:

10.00 Fazi wygląda za okno, czy AT i BMW nie pogryzły się przez noc. Jakoś nie – pewnie pies czuwał nad całością.

10.15 pierwsza poranna kawa kierowców

10.30 druga poranna kawa kierowców

10.45 nie wiesz gdzie położyłem/położyłam kluczyki/kask/mapę itp.? 20 raz pada hasło – tylko bez napinki

11.00 Jagna wciąga na siebie 3 polar (w końcu jest poniżej 20 stopni) i już można ruszać:

Fazi prowadzi na Grodziec, chociaż tego w planie Jagny w ogóle nie było. Garmin by BMW nie zna drogi na Grodziec i powoduje, że kierowca BMW jedzie jak w nocy bez noktowizora. To jak ci wszyscy Niemcy tu trafią? AT jedzie po prostu przed siebie i o dziwo trafia.

Zamek Grodziec robi wrażenie, Fazi wyobraża sobie jak to było ongiś, księżniczki wychylające się z okien wieży, a po ich warkoczach wspinający się dzielni rycerze w lśniących zbrojach, przynoszący im to, co najlepsze...

AT i BMW jeszcze się trochę na siebie boczą i udają, że na siebie nie patrzą:

IMGP0676.JPG

Ich właściciele na szczęście się na siebie nie boczą:

IMGP0687.JPG

Fazi zaprasza na zlot,a BMW sobie myśli: ciekawe, czy mnie też wpuszczą? Może wprowadzą dodatkowe opłaty za holowanie?

IMGP0680.JPG

IMGP0661.JPG

12.00 ekipa rusza dalej, ale bez napinki. Czas zacząć właściwy objazd trasy. Garmin nadal nie umie się znaleźć…

12.30 czas na kawę w stylu bez napinki. Godzinna przerwa na rynku w Złotoryi. Bomba kaloryczna w postaci sernika rozleniwia, czas na sjestę...

13.30. Znowu na kółkach, kierunek - Kościół Pokoju w Jaworze. Jagna wykonuje swój popisowy numer na parkingu:dizzy:, czyli parkuje z górki. A pod górkę brak wstecznego, nóżki bezradnie machają w powietrzu… Pamiętajcie, aby dotykać BMW tylko w rękawicach i nie zarysować 12-warstwowej politury zabezpieczającej powłoki lakierowe!. Fazi stosuje się do zaleceń i zastępuje bieg wsteczny :bow:

14.30 Tempo jazdy gwałtownie przyspiesza, na czym cierpi hasło „bez napinki”. W 4 godziny – 80 kilometrów. Czas na Bolków. Krajowa 3 ma tu całkiem fajne winkielki. Nagle AT widzi coś fajnego na lewo i zawraca. BMW (a dokładniej Jagna) tak szybko zawracać nie umie:dizzy:To coś fajne to zamek Świny:

IMGP0689.JPG

Fazi w Świńskich lochach:

IMGP0695.JPG

Jagna na Świńskim balkonie:

IMGP0697.JPG

Przy Świńskim zamku jest ładny parking. Ciut offroad’owy, przynajmniej dla wymuskanych beemek. Biedny GS jeszcze nie wie, jaki los zgotuje mu AT pod wieczór…

Grupa Jagny na 100% zwiedza zamek w Świnach.

14.30. Ciąg dalszy winkli na DK 3. Zamek w Bolkowie wydaje się bardziej ucywilizowany.

Tamtejsi rycerze bardzo polubili Faziego i intensywnie wpraszają się na zlot jako pomoc dla ochrony. Porządku ma pilnować 2metrowy miecz obosieczny razem z operatorem nim wymachującym. Żołądki kierowców ściągają dB-Killera i słychać je nawet podczas jazdy. Fazi dostaje namiary na lokalne knajpy zdolne przerobić 50 motocyklistów/godzinę.

15.30 Ciąg dalszy winkli na DK 3. Jagna patrzy smętnie w prawo (wspominając studenckie praktyki z kartowania geologicznego), bo chciała zaciągnąć BMW w szuterki przez Radzimowice, ale z daleka szuterek wygląda mocno piaszczyście. A do piasku BMW (oraz Jagna) jeszcze nie nawykłe :cold:

16.00 Najważniejsze bez napinki – godzinna przerwa na obiad gdzie Fazi przeżywa obrazę roku. Właściciel restauracji oświadcza: ładnym BMW pan przyjechał. (Mimo wszystko zjecie w tej knajpie obiad w czasie zlotu). Na szczęście nie skończyło się na rękoczynach, ale było słychać zgrzytanie zębów. Uzbrojeni w 6 pierogów/głowa Jagna+BMW oraz Fazi+AT jadą dalej. Dla zadośćuczynienia obrazy Faziego, AT ryje niepostrzeżenie szutrowy parking przed restauracją ;)

16.30 A jakby tak mała zamiana? AT nie bryka, nie wierzga i daje się dosiąść Jagnie. Efekt jest, jaki jest… Jechać by się dało, palce na ziemi są, tylko czemu te liczniki zasłaniają drogę? Jakiś wybrakowany ten model... Chyba jednak para Jagna+BMW sprawdza się lepiej…

A dlaczego nie ma zdjęcia Faziego na BMW? Aż taki byłby wstyd? Widocznie do życiowych decyzji trzeba dorosnąć...

IMGP0701.JPG

17.30. Po obiedzie czas na chwilę przerwy, oczywiście w klimacie bez napinki. Tym razem AT musi posłuchać się BMW, bo żeby dojechać do Organów Wielisławskich, trzeba wiedzieć, komu wjechać na podwórko.

Jagna i jej hobby: skały i BMW. Cos tam z boku jeszcze wlazło nieproszone, ale niech tam…. A zielony polarek, aby lepiej zakamuflować się w trawie.

No i AT już się nie boi parkować tuż obok BMW…

IMGP0708.JPG

Ponieważ BMW nieco posmutniało widząc swoją właścicielkę na wielkim biało-czerwono-niebieskim konkurencie, trzeba było to jakoś wynagrodzić:

IMGP0715.JPG

IMGP0717.JPG

I tak prześlicznie tam było:

IMGP0720.JPG

Chociaż hasło przewodnie poprzedniego weekendu (Szparag dzięki raz jeszcze) brzmiało „bez napinki”, tutaj podniosło się do kwadratu. Po godzinie leżenia w trawie, pod skałką, nad rzeczką, jeźdźcy stwierdzili ze 160 km w 6 godz. to jednak zbyt mocna napinka i zostają jeszcze na kolejne pół, aby delektować się wiosennym słońcem. No ale trzeba było się w końcu ruszyć. Jagna wymyśla trasę „ciut dookoła” przez Lubiechową drogami, które nawet nie są białe na mapie. Niestety okazuje się, że mapa do najnowszych nie należy, a drogi doczekały się asfaltu. Ale zakrętów nie wyprostowali i fajnie jest.

IMGP0723.JPG

Drogi puste oraz kręte, więc Fazi postanawia pobawić się w Szpilberga. Jagna z przerażeniem obserwuje, jak kierownik AT wchodzi w zakręty, redukuje, przyśpiesza i jeszcze trzyma w ręku wielką lustrzankę i kręci do tyłu. Ale filmiki wyszły…

Jagna (+GPS by BMW) na koniec prowadzi, więc koniec końców ekipa ląduje nie wiedzieć czemu i po co we Wleniu na rynku, gdzie AT tłumaczy BMW co oznacza taki śmieszny znak: okrągły, z białym tłem i czerwoną obwódką. Naprawdę nie było napisane „nie dotyczy BMW”?

Z Wlenia prowadzi Fazi, przez Marczów trafiamy pod wulkan. Trzeba na koniec dnia zaliczyć największą geologiczną atrakcję, czyli Ostrzycę Proboszczowicką (fot. archiwum).

Ostrzyca2.JPG

Jagna pamięta, że jakaś dróżka prowadziła pod sam wulkan. No i jest. AT nie myśli, tylko …dzida! BMW woli nieco spokojniej, aby nie zarysować 25tej warstwy politury na elementach narażonych na uderzenia kamieni. Dróżka powoli przechodzi w łączkę (na szczęście suchą) a następnie w ścieżkę pełną kamieni. AT pruje dalej, BMW (a raczej Jagnę) ogarnia zwątpienie. Na taki off się nie pisali… W punkcie, w którym kamienna ścieżka bierze ostry zakręt w lewo i leci mocno pod górę, BMW (a raczej Jagna) mówi dość, a poza tym system alarmowy uszkodzeń lakieru BMW zablokował zapłon. A szkoda, bo 100 m dalej ścieżka robi się znów bardziej cywilizowana, szutrowa. Jagna chowa dumę w kieszeń i przeobraża się w plecaczek na AT, z plecakiem na plecach. Fazi dojeżdża pod same bazaltowe schodki na szczyt.

IMGP0730.JPG

Dalej już nawet AT nie wjedzie… Ale Jagna i Fazi wejdą. To znaczy Jagna bardziej zostaje wciągnięta…

IMGP0738.JPG

IMGP0733.JPG

IMGP0735.JPG

Zachód słońca na szczycie wulkanu – bezcenne.

Dzida w butach motocyklowych na szczyt – tutaj hasło „bez napinki” w ogóle nie działa, mimo ciągłego powtarzania. Płuca pracują jak miechy kowalskie...

Fazi na szczycie wygłasza orędzie do świata na temat lepszej lepszości AT nad BMW, słońce ze wstydu chowa się za horyzont. Na koniec pozdrawia motocyklistów i kierowców BMW. Na szczęście Jagna ledwo zipie i nie ma siły zbyt intensywnie protestować. Schodzenie bez latarki z wulkanu może spowodować zbyt bliski kontakt skała – twarz, trzeba więc niestety powoli złazić.

AT cierpliwie czeka: (może nawet tęskni za kolegą GS?)

IMGP0740.JPG

GS czeka 200 metrów dalej i świeci z daleka :mur: Fazi przekręcił stacyjkę pozycję za daleko (ach ta niemiecka zaawansowana technika…) i GS stoi na pozycyjnych. W AT pewnie padłoby już aku… Nie, nie padłoby aku, no bo przecież AT nie można zostawić na postojówkach…

Fazi dosiada BMW (nikt nie widział bo było ciemno, wstydu nie było) i zjeżdża krytyczne 20 m w dół. Po łączce i szutrze Jagna sobie już radzi sama.

Faziemu chyba spodobało się te 20 m na BMW, bo postanawia przejechać się później na nim nieco dalej, aby się upewnić w swoich konserwatywnych przekonaniach.

Niestety po ciemku okazuje się, że lampa BMW oświetla głównie niebo i gwiazdy oraz oślepia AT. Werdykt brzmi: ułamany zaczep, lampa lata jak chce. Oczywiście komentarze o BMW – cytuje $/&!!!§?!$%&&!!!, słychać cala drogę. A Africa w tym czasie pęka z dumy, aż na owiewkach to widać... Po powrocie do agroturystyki następuje naprawa w stylu rejli: rękawica Faziego klinuje lampę i wszystko gra.

Tak naprawione BMW wiezie obu kierowców do najbliższej punktu wydającego kolacje chmielną - piwo należy się po takim dniu. 180 km w 10godz., to nie każdy da radę. Jagna się przekonuje, że jej motocyklem da się tak zahamować, żeby tylne koło poszło do góry oraz kilku innych ciekawych rzeczy. ABS wygrywa rożne ciekawe melodie na asfalcie, ale do Beethovena jeszcze daleko... Rękawica zostaje w międzyczasie zastąpiona chustą, bo 3 stopnie w plusie powodują ze ręka Faziego straciła kontakt z dowodzeniem. Piwo nabyte, lokalesi pod sklepem i tak nie uwierzyli, do kogo należy moto (no bo żeby baba?) i można wracać. Fazi wypowiada kilka komplementów pod adresem BMW (jeszcze nie wypił piwa, a gada jak n... . Pewnie nigdy publicznie do tego się nie przyzna). Jagnie nie trzeba tego wcale mówić, przekonań beemiarzy nie da się zachwiać, są jak granit, są jak porfir, są jak skała wapienna :)

cdn...

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

I mnie się ciekawie czytało :)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach
gdzie cd???????

No właśnie gdzie????? :beer:

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Ostrzcie (ostrzyjcie? naostrzcie? naostrzyjcie?) sobie apetyt. Będzie 1 część na 1 dzień.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Jagienka, coś jest nie tak :?:

Brakuje opisu pomiędzy godz.22.30 dnia pierwszego a 10.00 dnia drugiego :mrgreen:

Git opis, dawaj cdn.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Nie bądz taki szczegółowo - dociekliwy :)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Dzieki za kolejny odcinek, czytało się super:) Zdjęcia też bardzo udane, czekam na dalszy ciąg. Wstyd się przyznać ale znałem tylko zamek w Bolkowie, nie przypuszczałem że, na dolnym śląsku są takie tereny i tyle zamków - wstyd :oops:

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach
Ostrzcie (ostrzyjcie? naostrzcie? naostrzyjcie?) sobie apetyt. Będzie 1 część na 1 dzień.

mniam mniam dzis kolejny dzien wiec bedzie kolejny fragment powiesci w odcinkach - czekam z niecierpliwoscia ;)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Dzień III

Założenia:

Od bladego świtu (czyli gdzieś 9 rano, niedziela w końcu) objazd trasy Deutschland, którą ma prowadzić Fazi. Hasło dnia: bez napinki ale o 20.00 chciałbym być w domu w Berlinie...

Rzeczywistość:

10.00 Poranna kawa – kwadrans wcześniej niż wczoraj! Pełen sukces!

10.15 Trzeba jakoś ogarnąć całość i rozlokować w kufrach. AT ma 1 kufer, BMW oczywiście jest o 300% lepsze. Jagna ma jeden kufer na drobnostki, aczkolwiek niezbędne dla Kobiety, czyli: kosmetyczkę, suszarkę, prostownice, papiloty, szlafrok, i 15 rodzajów środków pielęgnacyjnych za dnia i nocy itp., a pozostałe dwa na ciuchy. Gdzieś te wszystkie polary i bielizny termoaktywne na zimny :cold: polski klimat trzeba upchnąć…

10.30 Fazi już wczoraj intensywnie myślał o poziomie paliwa w zbiorniku AT, dziś usiłuje go znaleźć. Pociera bak jak lampę w której mieszka Dżin, trzęsie, przechyla, gwiżdże do środka, na końcu woła po imieniu do baku – nikt nie odpowiada. Paliwo wyparowało, albo w nocy ktoś spuścił do traktora.... Chcąc nie chcąc, trzeba się włamać się do BMW…

IMGP0749.JPG

BMW samolubne (aż tak) nie są, więc się podzielą. 2,5 litra Pb95 zmienia właściciela. AT przy nalewaniu paliwa dziwnie drży, jakieś delirium chyba. Po wlaniu paliwa, poklepaniu po brzuchu, odbiło jej się i nawet odpaliła. BMW puchnie z dumy, porównując spalanie obu maszyn: GS – 4,2 l/100 km, AT w piątkowych porywach wiatru włączyła rezerwę po 200 km czyli jakieś osiemipólnasto. :dizzy:

IMGP0751.JPG

11.00 w końcu wyjazd, poprzedzony szczegółową analizą mapy. Znajduje się jeszcze kilka nieobjechanych dróżek w okolicy Proboszczowa. Fazi pokochał bycie Szpilbergiem na dwóch kółkach i szuka dróg z małym natężeniem ruchu, nakręcając swoją pasję. Pogoda idealna, błękit nieba łączy się na horyzoncie z wiosenna zielenią pól, wywołując samowolny uśmiech obserwatora.

Zjazd do Świerzawy, AT uzupełnia płyny i …dzida! Droga gminna Sokołowiec – Lubiechowa posłużyła za plenery filmowo – zdjęciowe.

SbCptmj7ZfE

Na filmiku przez pierwsze sekundy widać po lewej wulkan. A jak ktoś jest bardziej wnikliwy, to stwierdzi, że GS jedzie na awaryjnych:Thumbs_Up:. To najnowszy system Drogotecha alarmujący o krytycznym napięciu politury na lakierze. Ech, i znowu trzeba będzie polerować cały weekend. Fazi coś tam machał, ale Jagna uwagi większej na niego nie zwracała ;)

Jagna zaciąga ekipę w kierunku drogi 365 w okolicy Dziwiszowa, która wpadła jej w oko w czasie ostatniego weekendu. Całej czwórce uśmiech nie znika z twarzy/owiewki. Fazi nie wypuszcza aparatu z łapy. I nawet sam sobie jadąc pstryka fotki:

IMGP0767.JPG

Lekko germańskie geny Jagny krzyczą jej w kasku: a co z bezpieczeństwem jazdy?! Jednak później się dowiaduje, że niektóre modele AT są wyposażone seryjnie w motopilota :D

Więc dla świętego spokoju czasem fotograf pstryknie coś do tyłu :

IMGP0770.JPG

IMGP0778.JPG

Ale na szczęście głównie do przodu:

IMGP0768.JPG

IMGP0760.JPG

Kawałeczek bardziej głównej drogi (365) i znowu w drogi gminne. Cel – tama w Pilchowicach, ale kto powiedział , że droga musi prowadzić prosto do celu? Więc nieco dookoła, przez Dziwiszów, Płoszczynę, Czernicę ekipa osiąga Pilchowice.

Ale Jagna znów ciągnie w bok, na Maciejowiec, gdzie prowadzi świetna kręta droga z pięknymi widokami wtopionymi w zieleń i błękit, aż chce się patrzeć. I znowu całej czwórce uśmiech nie znika z twarzy/owiewki… Jagna chciała dojechać do Maciejowca i zrobić zwrot, ale Fazi kierując się przewodnim hasłem (bez napinki) jedzie dalej. Po kilku km asfalt kończy się na czyimś podwórku, jakaś babcia wymachuje groźnie kosturkiem w oknie, więc już naprawdę trzeba zawracać, może babcia ma dubeltówkę :confused: Przewodnie hasło spełnia się doskonale – jest po 12.00 , a jeszcze żaden punkt z trasy Faziego nie został zaliczony ;)

Wracając przez Maciejowiec AT nagle zobaczyła wspaniałą pagórkowatą łączkę i poczuła zew natury. Fazi walczył jak Rossi na GP, próbował hamować, AT poszła na popas. A biedne BMW stoi na asfalcie i się waha, czy czasem system alarmowy zabrudzenia motocykla nie zadziała w tym jakże nieczystym terenie. Po takiej łączce team BMW+Jagna jeszcze nie jeździł… Fazi się lituje i podjeżdża czarnym rumakiem zamiast Jagny (zupełnie niepotrzebnie :D )

Po takiej długiej trasie (będzie ze 20 km) należy się odpoczynek. Jest słońce, błękitne niebo, soczyście zielona trawa i dwa wspaniałe rumaki na pastwisku – czego chcieć więcej od życia?

IMGP0780.JPG

IMGP0783.JPG

IMGP0789.JPG

Rumaki trochę widać z drogi i ktoś się zatrzymuje i wyciąga telefon. Szybkie info na policję, że wandale rozjeżdżają pastwisko? Eeee, zdjęcie wariatów raczej…

Cała czwórka delektuje się widokami i pogodą przez ponad godzinę. A motorki chyba zaczynają się lubić. O proszę, Afri nawet koło już wykręca w kierunku młodszego kolegi ;)

IMGP0786.JPG

Fazi: Jagna, zrobiłaś prawo jazdy na motocykl?

Jagna: Tak, a co?

Fazi: To dlaczego jeździsz na BMW?

Delektując się śpiewem ptaków i spokojem dookoła nikt nie zauważył niebezpieczeństwa czającego się w krzakach. Zwierz to bardzo niebezpieczny, potrafi się postawić i przeciwnika konkretnie walnąć o ziemie i sponiewierać. :dizzy: Fazi wziął intruza mocno za rogi, nie bacząc na krzyk Jagny walczył długo i wytrwale. W końcu obaj zmęczeni padli na trawę...

IMGP0794.JPG

Jako doświadczony znawca dzikich stworzeń okiełznał potwora. Jak wiadomo, Żubry lubią się postawić.

IMGP0795.JPG

Jagna korzystając z Fazowatego rozprężenia może się w końcu dorwać do aparatu (swojego własnego zresztą).

Jaka śliczna beemeczka…. Cacuszko….

IMGP0798.JPG

Jagna: Fazi, Ty chyba jesteś na dorobku...

Fazi: A to niby czemu?

Jagna: Bo jeździsz na AT, jak się w końcu dorobisz, to i tak kupisz Gieesa...

Wszystko co leniwe, kiedyś się kończy. Czas zacząć objazd trasy Faziego…

Ale najpierw chrzest bojowy Jagny na pastwisku (poprzedzony cennymi radami, z których połowy i tak nie umiała wcielić w życie):

IMGP0804.JPG

IMGP0805.JPG

BMW też umie popasać na pastwiskach!!!!

Jeszcze króciutka sesja foto na drodze Maciejowiec – Pilchowice:

IMGP0806.JPG

A to zdjęcie kierowcy chyba w ramki sobie oprawią:

IMGP0808.JPG

AT: „Mmmm, fajny zadupek...”

BMW „Gdzie on mi zagląda w kufer !!!”

No i w końcu jest: punkt z trasy Faziego: tama w Pilchowicach. Tu od dołu:

IMGP0809.JPG

Ponieważ minęło dobre 15 minut od ostatniego odpoczynku – czas na kawę. Karczma przy tamie – taka sobie. Kawa jeszcze mniej sobie.

Jagna i Fazi z przerażeniem stwierdzają, że pomimo niedzielnego południa i super pogody panuje totalny brak motocyklistów na drodze. Co za czasy…

Po tamie krótki spacerek, potem przejażdżka – po drugiej stronie tamy jest droga w technologii kosmicznej – dziury jak na księżycu. Jagna znowu trenuje zawracanie na wertepach :mur:

Ponieważ jest jeszcze przed 18tą (czyli nadal bez napinki) to ekipa rusza wąziutką drogą wzdłuż torów oraz Bobru. Zabytkowy mościk po drodze:

IMGP0812.JPG

I znowu jesteśmy w Pilchowicach. Tu już niestety zaczynamy kierować się ku północy, czas odwrotu nieubłaganie nastąpił.

Kierowca AT nadal nie wypuszcza aparatu z ręki, motopilot działa:

IMGP0823.JPG

IMGP0839.JPG

IMGP0851.JPG

IMGP0845.JPG

Dojeżdżamy do Lwówka, gdzie Jagna ma swoją ulubioną pizzerię, tylko nie bardzo umie ją znaleźć. Ale na szczęście z daleka widać, że jedzie baba (kto inny mógłby być taki mikry i stać na środku skrzyżowania blokując ruch?) i kierowcy udają, że są anielsko cierpliwi. :bow:

Przy pizzy mija krytyczna godzina 18 i zaczynami się konkretna napinka. :at: Droga 297 do Zielonej Góry też dość fajna, ale już nie ma czasu na widoki i fotki. Jagna prowadzi, w końcu to dobrze jej znana droga.

AT udziela BMW wielu cennych rad (nie jedz tak blisko TIRa, nie wyprzedzaj, nie jedz tak szybko, nie tak blisko osi itp. itd.). BMW cenne rady wpuszcza przednim błotnikiem, wypuszcza tylnym. Co prawda Jagnie od czasu do czasu się przypomina, jak niewiele jej brakuje do magicznej sumy 24 punktów. Ale czegóż się nie robi, żeby Fazi zdążył do domu…

Ponieważ w swej dobroci BMW oddało 2,5 litra zupy, teraz jedzie na oparach i modli się o stację. A BMW nie tankują byle gdzie, o nie. ORLEN w Kożuchowie ratuje sytuację, BMW dojeżdża szczęśliwie do domu pod ZG. AT ma przed sobą jeszcze równiutko 200 km, Berlin musi być jeszcze dzisiaj zdobyty.

Ostatnia, pamiątkowa fotka (zaprzyjaźnionych chyba w końcu) maszynek:

IMGP0854.JPG

Wyjazd był pełen śmiechu, pięknej pogody, piątkowego huraganu i budzącej się do życia przyrody.

BMW i AT pomykały jak rumaki na prerii mimo ciągłych docinek w niekończącej się dyskusji lepszej lepszości jednych nad drugimi, których nikt z nas nie brał oczywiście na serio.

W końcu to ludzie są motocyklistami, a nie motocykle ludźmi.

The End (a w zasadzie Happy End)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Jagienka, super opowiastka!! Tym bardziej ze opisujesz moje rejony! We Lowenbergu to się nawet urodziłem ;)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Ależ było emocji, a ile oglądana i czytania. Człowiek się poczuł co najmniej jak na dobrym spektaklu albo na programie Tonego Halika ;)

Dzięki Jagienko na super foto-historię i za to jak ją opowiedziałaś ;) Wszystkim i sobie życzę, abyśmy zawsze mieli czas i ochotę utrzymać choć podobny poziom relacji z wypraw.

Wyśmienita robota ;)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

W komplementach jesteście niezastąpieni :beer:

Aż się chce pisać.

Ale uczciwie muszę dodać, że ten text nie był w 100% mój, strona afrykańska się dołożyła (w złośliwościach na bmw najwięcej oczywiście ;) )

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Fajne, fajne chciałoby się więcej :beer:

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

A to już na samiuśki koniec (ale oczywiście tylko tego wątku, od pisania to ja jestem głęboko uzależniona i na pewno coś Wam jeszcze zaserwuję, niech no tylko się gdzieś wybiorę. O - Ramleje chyba)

Filmik podsumowujący, czyli twórczość Faziego po obróbce Jagny

N8DH4Ljf2Gk

A tekst "you look so sad" przy zdjęciu AT wyszedł mi zupełnie niechcący :D

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Żeby dodać komentarz, musisz założyć konto lub zalogować się

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą dodawać komentarze

Dodaj konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się tutaj.

Zaloguj się teraz

×