Skocz do zawartości
Jagna

Rock, sand & heat, czyli babska wyprawa na Dziki Zachód

Recommended Posts

Jagna, salsę to się je, a nie tańczy :lol:

Gdzie te rozbierane zdjęcia z plaży? Miały być, a nie ma :lol:

A ona już wróciła z Rumunii, czy wrzuca wieści siedząc u Drakuli? :lol:

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach
Szkoda, że tylko można nacieszyć oko fotkami- super wyjazd!!

Absolutnie się zgadzam. Mało tego, nikt już nie pamięta, że wyjazd nie był na moto :lol:

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Dzień 13

Ruszamy na własną wycieczkę meksykańskim pekasem :lol: do Tulum, pięknych majowskich ruin na morskim klifie. Daleko nie jest, jakieś 100 km chyba niecałe, ale bus jedzie 2 godziny. Taniutko jest, coś koło 7$ na osobę. A jak luksusowo! Nawet miejsca się wybiera na monitorze w kasie.

IMGP3017.JPG

Kolejny dowód na ogromne kontrasty meksykańskie. Nowoczesność obok biedy... Dworzec autobusowy w Cancun wygląda jakby kosmici wylądowali. Tak pasuje do reszty...

Mamy mały problem ze znalezieniem naszego autobusu, nic nie rozumiemy z komunikatów, kierowcy krzyczą wszyscy na raz. W końcu wyławiamy w ogólnym harmidrze "Tulum" (z akcentem na ostatnią sylabę) i okazuje się, że nasz bus jedzie do Mexico City. Jedyne 28 h :lol:. Wsiadamy, szczelnie się zawijamy (klima jak zwykle ustawiona na 18 stopni) i jedziemy.

Tulum jest fajne. To już zdecydowanie nie kurort jak Cancun. Trochę turystów jest, ale zdecydowana większość przyjeżdża wyłącznie do ruin z wycieczkami, więc w mieście jest tylko trochę packpakersów.

Kupujemy od razu bilet powrotny, i dobrze, bo są ostatnie miejsca.

A to Tulum:

IMGP3018.JPG

IMGP3020.JPG

IMGP3021.JPG

Nie chce nam się iść kilka km w ten ukrop, więc bierzemy taxi do ruin. Całe 50 pesos ;) Tak to ja mogę jeździć :D a taksówkarz nawet Polskę kojarzy, papieża widział i "Walesa" też kojarzy.

W samych ruinach pełno tego:

IMGP3030.JPG

A to same ruiny: (oczywiście te w tle)

IMGP3039.JPG

Tulum było podobno najdłużej zamieszkałe, do XV w. Było to miasto-port, położone na dość wysokim klifie. Na konkwistadorach musiało robić wrażenie.

IMGP3042.JPG

IMGP3057.JPG

IMGP3083.JPG

Niektórzy zwiedzają inaczej:

IMGP3044.JPG

A ludziom pewnie i tak najbardziej podoba się plaża. Swoją drogą można sobie fajną przerwę w zwiedzaniu zrobić:

IMGP3068.JPG

IMGP3073.JPG

IMGP3079.JPG

Co też zaraz czynimy:

IMGP3089.JPG

Pod wieczór wyganiają nas z plaży (zamykają cały kompleks), wracamy więc do miasta. Prosimy taksówkarza o podrzucenie do lokalnej knajpy no i mamy. Pytamy kelnerkę o menu, a ta ciągnie nas za rękę, odkrywa wszystkie gary i pokazuje z uśmiechem mówiąc "menu". No to wybieramy :lol: Za 50 pesos zestaw dnia, wraz z sokiem świeżo wyciśniętym. Patrząc na kuchnię stwierdzamy, że jak teraz nie dostaniem rozstroju żołądka, to już chyba wcale :D

IMG_0878.JPG

Wystrój w sztucznych kwiatkach:

IMG_0879.JPG

A obok był warsztat motocyklowy:

IMGP3098.JPG

I fryzjer:

IMG_0921.JPG

I musimy wracać na dworzec. Znowu nie możemy trafić na nasz bus. Podjeżdża jeden z napisem Cancun, ale kierowca twierdzi (chyba, hiszpańskiego w końcu nie znamy) , że to nie nasz. To gdzie nasz? Przyjeżdża w końcu, trochę spóźniony. Po nocy wracamy do hotelu, załapujemy się jeszcze na proszoną polsko - amerykańsko -profesorską kolację i idziemy spać.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Czekam aż wody nieco opadną i wtedy wybiorę się tam na moto. Przez Syberię, Cieśninę Beringa, Alaskę i dalej już spacerkiem do Meksyku. Chyba, że most zrobią nad cieśniną, to nie będę czekał na obniżenie poziomu oceanów. :lol: :lol: :lol:

Super wycieczka! A jak było w Rumunii? ;)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Dzień 14

(i ostatni)

wstajemy z Daną po 5tej, żeby w końcu zobaczyć wschód słońca nad Morzem Karaibskim. Ciut jednak zaspałyśmy chyba:

IMGP3109.JPG

robi się coraz bardziej żółto:

IMGP3114.JPG

i takie coś do mnie przypełzło i się gapi:

IMGP3115.JPG

Czas się pakować (odwieczne babskie pytanie: jak się ze wszystkim zmieszczę), Dana zaczyna lekko panikować przed lotem do Hawany (Gośka i ja wracamy do domu).

W ramach rozprężenia i na specjalne zamówienie jednego Afrykańca robimy sobie pikantne zdjęcie na koniec:

IMGP3120.JPG

(chyba każdy widzi papryczki?)

i lecimy na lotnisko.

Zaczyna się dobrze. Samolot do Hawany jest opóźniony 8 godzin (a lot trwa niecałą godzinę!) więc Dana będzie warować sama na lotnisku. Do tego nie może znaleźć papierka od cła meksykańskiego i musi latać do okienek.

Ciekawie wyglądają bagaże ludzi lecących do Hawany:

IMGP3123.JPG

Mam uczucie deja vu z późnych lat 80tych...

Nasz samolot do Houston przyjmuje na pokład zgodnie z planem, więc musimy się pożegnać. Ostatnia fotka:

IMGP3124.JPG

po czym spędzamy godzinę w samolocie, bo był "overbooked" i trzeba odfiltrować bagaże tych, co jednak nie lecą. Wszystko fajnie, tylko połowa pasażerów na w Houston przesiadkę i zaczyna się robić nerwowa. Na pytania o spóźnienie, przesiadki itp. załoga ma odpowiedz "It's not my bussiness". Continental Airlines - szczerze polecamy :evil:

W Houston mamy 40 minut. Jak to zrobić z odprawą celną , Immigration Office oraz rentgenem? Jesteśmy wściekłe na USA, które nie uznają tranzytu i sprawdzają wizy. Na szczęście pozwalają nam przejść przez imigracyjnych osobną bramką dla dyplomatów, bo przed innymi kolejki na godzinę stania. Urzędnik się pyta "co pani taka zziajana" (biegłam przez całe lotnisko) więc mu tłumaczę. A on na to "to trzeba było wybrać wcześniejszy lot". Świetnie. to trzeba było nie lecieć przez USA :evil: Jeszcze raz bieg przez całe lotnisko (niemałe) i możemy wsiadać do kolejnego Continentala, do Frankfurtu. Zdążyłyśmy. Niestety nasze bagaże nie, o czym przekonujemy się w Poznaniu.

I to tyle mojej przydługawej relacji, ukłony dla tych, co dotrwali do końca :beer:

Do usłyszenia w następnej :lol:

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Piękna dynamiczna wyprawa i relacja. Dużo fajnych fotek. Kiedy następna i wyprawa i relacja ?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Byłaś w Poznaniu i nie zadzwoniłaś...:lol:

Mogłyście zrobić jeszcze jedno ostre zdjęcie z żyletkami :lol:

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

fajnie a bagaże dotarły?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Pewnie z tydzień później :lol:

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Tak tragicznie nie było. Gochy bagaże dotarły 24 h później, moje 48 h. Ale rozlało się co tylko mogło. opócz tequilli na szczęście :lol:

Ale w Poznaniu też miałam pecha, bo akurat padł system komp. i pociągi na zachód jechały tak 20 km/h. I moja jazda Poznań - Zbąszyń trwała ponad 3 h...

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Trza było zadzwonić, to bym podrzucił do ZG albo chociaż do Zbąszynka czy Zbąszynia :lol:

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Żeby dodać komentarz, musisz założyć konto lub zalogować się

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą dodawać komentarze

Dodaj konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się tutaj.

Zaloguj się teraz

×