Skocz do zawartości
Jagna

Jagnię w sosie potrójnie afrykańskim, czyli Rumunia din nou

Recommended Posts

:lol:

Kurde... chyba za dużo Hitchcocka Jagna ogląda i nam tu suspens funduje. A wiara napalona na opowieści opowiada co ma w garażu albo w stodole ;) :beer:
:lol:

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Ja pierdziu...

...znowu przerwa na reklamy :lol: i to jakiejś puszki ze stajni Aro ;)

Tytułem wstępu

W Rumunii (prawie) każdy porządny motocyklista był.(...)

A czy jak byłem w Rumunii w 2008 roku puszką to się liczy :?:

Byłem 2 razy w tą i z powrotem :lol: :beer:

Jagienka, bardzo chciałbym zobaczyć tą afrykę z 6-ma kuframi, rozumiem, że masz jakąś fotę, która wypłynie w trakcie dalszej relacji :D :beer:

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Jagienka, bardzo chciałbym zobaczyć tą afrykę z 6-ma kuframi, rozumiem, że masz jakąś fotę, która wypłynie w trakcie dalszej relacji :lol: :beer:

Pierwsza od lewej na pierwszym zdjęciu. miała 2 boczne, 2 sakwy z przodu, centralny i tankbaga. Krążownik szos :lol:

Już piszę dalej, nie krzyczeć... ;)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Ponieważ wszyscy śpimy w jednym pokoju, tym razem Rychu i jego wczesne pobudki górą. Nie szans udać, że się go nie słyszy… i nie widzi…

Skuszeni niską ceną pokoju zamówiliśmy wczoraj śniadanie. Za pomocą słowniczka polsko – rumuńskiego znajdującego się na końcu przewodnika. Udało nam się sklecić coś w stylu „śniadanie – jutro – ósma” .

Później Bliźniak próbował konwersacji po angielsku, ale gość za barem z promiennych uśmiechem powtarzał każde wypowiadane przez niego słowo. Podobno z doskonałym akcentem :lol:

Schodzimy na dół, śniadania ani śladu. Czy w wydawnictwie „Bezdroża” uwzględnią naszą reklamację? Na szczęście do przybytku zagląda angielskojęzyczna mieszkanka wsi (która zresztą robi spore wrażenie na męskiej części ekipy;) ) i tłumaczy, że śniadania ciut się spóźni. W końcu jest:

DSCF1066.JPG

Nie ma co prawda masła, ale nie chce nam się już szukać w słowniku.

Rychu próbuje słoniny, nieco twardawej:

DSCF1068.JPG

Już prawie skończyliśmy, a tu wjeżdża jajecznica i … masło. Hmmm.

Wylewnie żegnamy się z całą dostępną obsługą (pewnie za miesiąc trafią im się następni goście) i jedziemy dalej.

Ruszamy wąską asfaltową dróżką dalej przez wieś. Dróżka kończy się na czyimś podwórku.

GPS pokazuje, że droga biegnie obok. No biegnie, ale czy droga? Jakaś babinka-pasterka pokazuje, że jechać, jechać.

Dobrze, że mam ciemne okulary, bo mój wzrok mógłby zabić. Ja mam zawrócić na tym kamienistym wąskim czymś, a potem zjechać ostro w dół tym wąwozem? O nie!

Zjeżdża mi Raf (mam nadzieję, że Was nie wyklną za siadanie na BMW ;) )

Dalej szuter z kamieniami, jadę sama. I kolejny ostry zjazd w dół, w połowie którego uświadamiam sobie, dlaczego GS tak dziwnie hamuje. A w zasadzie nie hamuje. Bo ma ABS włączony!!!! A na dodatek nie pamiętam, jak go się wyłącza!!!

Kolejny raz mam chęć mordu w oczach. Nie umiem się pohamować i głośno mówię (padło na Rycha) co myślę o umawianiu się na jedno i robieniu drugiego. Oraz ciąganiu niedoświadczonych w teren. I jeszcze chyba o roli kobiet w motocyklizmie. :evil:

Chłopaki nic nie mówią i puszczają mnie przodem. Na szczęście to był już ostatni ostry zjazd…

Przed nami już tylko kamienisty szuter. Za to z brodami. Przecież ja w życiu przez wodę nie jechałam! A tu jeszcze za rzeczką trzeba ostro pod górę skręcić. Miotnęło mi tyłem nieźle, ale jakoś wyjechałam. Następne dwa brody z jazdą na wprost to już lajcik był…

DSCF3552.JPG

Po wyjechaniu na asfalt Bliźniak stwierdza: „Jagna, pod koniec to już chyba trójkę wrzuciłaś!”

A co!

Jak ktoś ma ochotę, to droga 705D z Cib na południe zaprasza serdecznie :P

Dojeżdżamy do cywilizacji, czyli Petrosani, gdzie Bliźniak udaje się na poszukiwania dorabialni kluczy, bo wieczorem miał okazję złamać ten od kufrów i ma mały problem.

Ja w międzyczasie usiłuję od różnych bardziej zorientowanych w temacie uzyskać przepis na wyłączenie ABSu. Przepis ten jednak w ogóle nie chce się sprawdzić w rzeczywistości… Dopiero 2 dni późnej wspólnymi siłami wpadamy na rozwiązanie :lol: Ach ta zaawansowana niemiecka technologia…

Gnamy dalej w kierunku Transalpiny, po drodze zatrzymując się w Mănăstirea Lainici.

IMGP3235.JPG

Już uświęceni ruszamy dalej na trasę. W końcu mamy tę Transalpinę!

Bliźniakowi bardzo podobały się łączki obok drogi. Afryka wręcz nie chciała jej opuścić:

IMG_1579.JPG

Trafiliśmy na sam koniec asfaltowania. Ostatnie resztki:

IMG_1585.JPG

Asfalt nówka:

IMG_1596.JPG

Chyba w najwyższym punkcie Transalpiny:

IMGP3263.JPG

Moje pierwsze agrafki. Muszę stwierdzić, że jako pasażerka bardziej się bałam przepaści...

DSCF3624.JPG

I trochę dalej:

DSCF1107.JPG

DSCF1110.JPG

IMGP3277.JPG

IMGP3285.JPG

IMGP3287.JPG

BMW też sobie zjechało na łączkę, ale na szczęście nie miało (jak Afryki) potrzeby bliższego bratania się z glebą :D

IMG_1608.JPG

IMGP3298.JPG

Zjeżdżamy na dół, na północnych agrafkach jeszcze częściowo brak asfaltu, ale jest piękny wyrównany tłuczeń.

Na koniec coś nam się myli i zjeżdżamy 7C na zachód, gdzie znów mamy trochę szutrów. Zawracamy i dalej na północ, nad jezioro Oasa, gdzie nawet znajdujemy coś w stylu pola namiotowego.

Rychu na pole wjeżdża z impetem:

IMG_1621.JPG

Ale później jest już dobrze ;-)

IMGP3312.JPG

  • Like 1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Dawaj Jagienka dalej dawaj dalej

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Jaga, a gdzie zdjęcie tej rumunskiej krasawicy, co was o spóźnionym śniadaiu poinformowała? :lol:

Najciekawsze momenty odpuszczasz. Tak samo było z ostrymi zdjęciami z plaży w Meksyku. "Będzie ostro, będzie ostro!" a później jakieś wielkie żarcie papryczek i nic więcej. Równie dobrze mogłabyś napisać, że będzie pieprzenie, a później wsadzić zdjęcia z doprawiania zupy w garnku...wszyscy dobrze wiemy jaką przyprawą... ;)

Mam znajomka fotografa, który kiedyś wybrał sięna Oktoberfest do Muenchen. I co? Ano zrobił z 300 zdjęć...tylko dekolty "Gretśenek" roznoszących browary w litrowych (chyba) kuflach...to dopiero było fotostory. :lol: :drinkbeer:

Oddając ci jednak honory, przyznaję bez bicia, że rumuńskie agrafki dorównują alpejskim...

P.S. czytałem kiedyś bloga koleżki, który przeszedł całe Karpaty z buta. Długo szedł...niestety nie mogę odkopać tych zapisków... :D

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Dlaczego wszyscy się o tę Rumunkę pytają, ja się pytam?!

Ja nie wystarczam? :cry:

Leff: pieprzenia na pewno nie będzie :lol: ani nawet papryczek...

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach
Dlaczego wszyscy się o tę Rumunkę pytają, ja się pytam?!

Ja nie wystarczam? :cry:

Leff: pieprzenia na pewno nie będzie ;) ani nawet papryczek...

Pytają się o Rumunkę, bo napisałaś o niej niewiele, ale na tyle dużo, że przynajmniej samce są zainteresowane :lol: i wyobraźnia wariuje :drinkbeer:

Paparyczki były w Meksyku, a i na pieprz przyjdzie pora :lol:

Nie znasz dnia ni godziny :D

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Oj Panowie!

Testosteron rozpiera? Jutro rano na motonga i kilka godzin wietrzenia :lol:

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach
Oj Panowie!

Testosteron rozpiera? Jutro rano na motonga i kilka godzin wietrzenia :lol:

Nie testosteron rozpiera (dzisiaj mówiłem Jagnie, że ja to sporo babskich hormonów mam) ;) tylko Jagna szczuje. :D Zaczyna, narobi smaku, uruchomi wyobraźnię i kończy sprawozdanie. :lol:

P.S. Jeżu Kolczasty, to mój 800 post... jak ja to zrobiłem?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach
utrzymuje stały poziom napięcia :lol:

Panie tak mają ;)

Nie używaj słowa "napięcie", bo mam jednoznaczne skojarzenia (od razu zaznaczam, że megaseksistowskie) związane z zespołem napięcia przed-, w trakcie i po- miesiączkowego :lol:

Kończę pisać bzdury, bo mi zaraz adminy znów dowalą...albo Cox :D

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach
utrzymuje stały poziom napięcia :lol:

Panie tak mają :lol:

Nie używaj słowa "napięcie", bo mam jednoznaczne skojarzenia (od razu zaznaczam, że megaseksistowskie) związane z zespołem napięcia przed-, w trakcie i po- miesiączkowego :lol:

Kończę pisać bzdury, bo mi zaraz adminy znów dowalą...albo Cox :lol:

A co ja taki zły jestem :shock:

prosze Jagience wątku nie zaśmiecać :lol:

......ale tą rumunkę to bym chętnie zobaczył :roll:

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Cox całe zło :lol: :drinkbeer:

Jagna, zapodawaj tę Rumunię!!! :lol:

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

No w zasadzie to o motocyklach miało być...ale fajną Rumunkę to by ogryzł :twisted:

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

loczki_wb.JPG

Trzy Rumunki stojące w wałbrzyskiej szopie podbiły moje serce. Wysiadłem dla nich z pociągu...

http://www.kow.com.pl/blogi/jacek-zemla ... y-rumunki/

Macie chłopaki trzy rumunki ... to o to chodziło :?: :?: :shock: :shock:

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Zamiast mi tu dwie strony o Rumunkach pisać, proszę się merytorycznie do tekstu odnosić.

Np. że sobie świetnie w offie radzę :lol:

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

No tekst jak zwykle świetny.Z offem u Ciebie wspaniale a o Rumunkach to nie my zaczęliśmy :lol:Czekamy na cd. :lol:

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Nocleg pod namiotem, w górach, we wrześniu… Hm. Już wiem, po co kupiłam wełnianą bieliznę… Było baaardzo przydatna…

Rano wszystko jest mokre i zimne. Zebranie się do kupy trwa jakby ciut dłużej.

Po tym nieco dłuższym zbieraniu się jedziemy Transalpiną (67C) do końca, do Sebeş, obok którego Rychu wynalazł jakąś ciekawostkę zwaną małą Kapadocją. Dojazd szutrem, jak to na wsi rumuńskiej. Ale wcześniej jeszcze kilka nawrotek po Sebeş, bo nie do końca wiemy gdzie jechać. Nawrotki polegają m.in. na jeździe pod prąd na rondzie oraz skręcaniu na zakazie. A Raf prawie fika przy wyjeżdżaniu z koleiny głębokiej chyba na 20 cm.

DSCF1163.JPG

A końcówka po wyschniętej łączce:

DSCF1159.JPG

IMG_1636.JPG

I kolejna lekcja terenowa dla mnie: jak już jedziesz ostro pod górę po czym śliskim (np. po wyschniętej trawie…) to nie usiłuj się zatrzymać w połowie. Nawet jak ktoś przed tobą (RYCHU!!!!) to robi. Klamka hamulca na maxa, a bmw powolutku stacza się w dół… Kolejny raz Raf ratuje sytuację i łapie całość w ostatniej chwili…

Ale „Mała Kapadocja” ładna…

IMGP3320.JPG

Niektórzy podjechali popatrzeć z drugiej strony i też mieli przejściowe problemy (2:1 dla Rycha).

DSCF3698.JPG

No i w końcu można zacząć Transfagaraską, od północy.

IMG_1649.JPG

Straszyli nas, że od jednej strony asfalt bardzo dziurawy. Albo my już na dziury po tych szutrach nie zwracaliśmy uwagi, albo coś się komuś pomyliło.

IMGP3338.JPG

Jedno z tych trzech to ja:

DSCF3736.JPG

DSCF3737.JPG

Motocykli jak na lekarstwo, spotykamy chyba dwóch Niemców i parę Serbów, na AT oczywiście…

IMG_1658.JPG

A w ramach wspomnień, to samo, ale lipiec AD 2005, jako pasażerka jeszcze:

IMG_0218.JPG

Jakoś tak, po sześciu latach, trasa nie robi już na mnie takiego wrażenia. Może dlatego, że w między czasie było sporo alpejskich przełęczy? Ale na chłopakach też ta trasa robi mniejsze wrażenie niż transalpina.

Zjeżdżamy na południe powolutku, z zatrzymywaniem na fotki co 500 metrów. Dojeżdżamy do jeziora Vidraru, gdzie Raf daje hasło do zjazdu z asfaltu i szukania noclegu w pięknych okolicznościach przyrody.

To zjeżdżamy, do kempingu 9 km szutru:

DSCF3743.JPG

Kemping. Hmmm. Lata 70-te? A może raczej 60-te? W każdym bądź razie wiekowe. Domki kempingowe są tak oldskulowe, że musimy w nich zanocować :lol:

IMGP3369.JPG

A konie i krowy na polu namiotowym były gratis:

IMGP3357.JPG

Na kempingu nawet były łazienki, też mniej więcej z lat 70tych. I bez ciepłej wody. I drzwi. Za to z grzybem. I żabą.

DSCF3780.JPG

Na bezczelnego podeszłam do właściciela z zapytaniem. gdzie mogłabym umyć się w CIEPŁEJ wodzie. I dostałam klucz do pokoju w hotelu :lol: Grzyb co prawda też był, ale nie było chociaż żab.

Wieczór Afrykańcy poświęcili na roboty warsztatowe. Właścicielki BMW miały wolne :lol:

IMGP3351.JPG

Rychu znalazł chyba element, który zablokował mu rano tylne koło:

IMGP3354.JPG

a Bliźniak doszedł w końcu do ładu ze swoim ssaniem i nareszcie przestało za jego AT śmierdzieć jak za rafinerią płocką :lol:

co naprawiał Raf, to już nie pamiętam, ale na pewno coś było :lol:

  • Like 1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Kolejna fantastyczna część.Jak patrzę na te fotki to mnie zatyka a jak pomyślę,że na motku to ...no nie umiem nic powiedzieć.I pomyśleć że jeden mój znajomy pytał po co te ludziska jeżdżą na tych motorach :lol: .Tłumaczyłem ale chyba nie załapał a tu wystarczy popatrzeć.Czekam na CD :lol:

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Jagienka świetna relacja ale to u ciebie już standart pisz dziewczyno dalej bo obawiam sie że jakas przerwe robisz

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Uff… ja sobie poczekałem aż dojdzie do 5 strony, żeby sobie nie dawkować emocji, ale dzięki dywagacjom o Rumunkach zawiodłem się nieco :lol: nie przeczytawszy wszystkiego naraz :lol:

Oj Jagna, Jagna… w ilości „miodnych” wyjazdów oraz jakości opisów chyba ciężko będzie Cię w tym roku pobić w wyścigu o Leffy Pazur. :lol:

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Jagucha, to w rogu, to była "rapucha", a nie żaba. To dwa zupełnie różne gatunki. :lol: Ropuszek się nie bój, one zżerają robactwo, które ciągnie do łazienki. :lol:

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Żeby dodać komentarz, musisz założyć konto lub zalogować się

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą dodawać komentarze

Dodaj konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się tutaj.

Zaloguj się teraz

×