Skocz do zawartości

Recommended Posts

A wiec powrót. Jest już środa. Wracamy 17 do drogi i w Loding skręcamy na 80. Po drodze kolejne spotkanie z łosiem, ten dał się sfotografować.

164421168a4ffac3gen.jpg

Jedziemy spokojnie, wręcz dostojnie, mając świadomość, że to ostatni fiord który możemy podziwiać. W Fauske wjeżdżamy na „drogę północną” E6 którą jechaliśmy już na początku podróży. Decydujemy się na powrót inną nieznaną drogą nr 95. W Strjord, tuż za ośrodkiem parku zjeżdżamy na 77 która wiedzie przez malowniczą dolinę Parku Junkerladen. Na początku drogi nieco daje nam do myślenia tabliczka, że droga jest otwarta. Ale prawdopodobnie pozostała ona jeszcze z okresu zimowego. Na symbolicznej granicy zmienia się nr drogi, teraz jedziemy 95. Znowu po wjechaniu nieco w górę (ok800m), jesteśmy w strefie zimy. Skarłowaciałe drzewa i śnieg na poboczu, ale sam asfalt bez zastrzeżeń.

7d1e6db91a7fd993gen.jpg

bf65bac42685f72bgen.jpg

5a157587bb394720gen.jpg

Zbliżając się do kręgu polarnego rozglądamy się za „stacją polarną” gdzie planujemy uzupełnić zasób pamiątek dla rodziny. I zupełne zaskoczenie, prawie ja przeoczyliśmy. Jest tylko mały sklepik spożywczo przemysłowy, stacja benzynowa, plac dla kamperów, a w głębi kilka domów.

d5c11a1ba2dd5e75gen.jpg

Sklep mały, niepozorny, ale zaopatrzony we wszystko to co na tym odludziu jest niezbędne. Stosowne do okoliczności naklejki też były.

e606ecba350c0161gen.jpg

"Polarna" stacja benzynowa.

b44f624c69dfa1c6gen.jpg

drogowskaz dla skuterów .................................. śnieżnych.

31358abc02f4ae29gen.jpg

i do serduszka, to chyba dla zakochanych.

Jedziemy dalej, prosta monotonna droga, góry, lasy, woda, góry , lasy , woda i tak cały czas – kilkaset kilometrów. Późnej w krajobrazie zaszła radykalna zmiana: lasy, woda, lasy, woda. Droga prosta, sporadyczne łuki robiące za zakręty. Gdy zauważam że przysypiamy, zatrzymujemy się na dłuższą przerwę. Trzeba uważać na renifery. Jest ich tu dużo i nigdy nie wiadomo co zrobią. Jechałem pierwszy i w niedługim czasie po dynamicznym wyprzedzeniu kampera czegoś mi brakowało, a wiedziałem o tym że powinno być. Eureka!!!!!!. W lusterku nie ma dwóch światełek. Koledzy dojechali po kilku minutach. Okazało się, że ryby z poprzedniego dnia (wieczoru?) postanowiły wybrać wolność i niepostrzeżenie wymknęły się spod pajączka na moim kufrze. Dojeżdżamy do Skelleftea i skręcamy na południe w E4. Plan na dzisiaj wykonany, powoli szukamy noclegu nad wodą. Zjeżdżamy w boczna drogę i jedziemy wzdłuż zatoki Botnickiej licząc na to że znajdziemy coś fajnego nad wodą. Niestety, nic nie ma. Jeśli są jakieś zjazdy, to do prywatnych posesji. Kemping, który znaleźliśmy jest owszem ładnie położony, nad wodą, gości mało, ale ……… . Jest on „samoobsługowy”, obsługi nie na, opłatę wrzuca się do skrzyneczki. Uznajemy, ze jest ona nieco zawyżona (450 koron za nasze 3 namioty), niezapłacenie nie wchodzi w grę, a nocować na granicy kempingu nie wypada. Jedziemy dalej E4. Po kilku kilometrach zatrzymujemy się na przydrożnym parkingu, nad jeziorkiem.

223f73ae026ffad4gen.jpg

66f47a1062901f0bgen.jpg

W takich okolicznościach przyrody.

Rozbijamy namioty na uboczu, za wzgórkiem, przy ławach i przygotowanym betonowo- metalowym grilu. Teoretycznie jest to zakazane. Ale nie mamy ochoty już dalej jechać. Po kolacji (sei w ziołach w sosie własnym w foli na małym ogniu z grila) nie przeszkadzają nam nawet odgłosy przejeżdżających samochodów z pobliskiej autostrady.

Następnego dnia- czwartek rano, szybko zwijamy namioty, bo przecież nie można tu nocować. Kamperowcy którzy spali obok mają trochę łatwiej. Na parking wjeżdżają dwie białe beemki, kierowcy w białych kaskach, z pasami odblaskowymi z napisami. Idą w naszym kierunku. Pierwsza myśl policja. Po chwili już wiadomo, Niemcy wracają z północy i zatrzymali się na kawę z termosu. My zbieramy się i jedziemy na południe, jest coraz cieplej. Droga ichnią trasą szybkiego ruchu, bez historii. Noclegu szukamy 100km przed Uppsala, pierwszy znaleziony, nad jeziorkiem odpada, za psią budę właściciel żąda 900 koron. Parę kilometrów dalej, przy głównej drodze znajdujemy kempingo parking na uboczu. Przy parkingu kawiarnia, w głębi - w lesie przy jeziorze domki. Krótkie negocjacje, z ceny nie zejdą, gratisowej kawy nie będzie, płacimy 400 koron za największy 3 osobowy domek.

d4b59712780c18d6gen.jpg

Nasza psia buda

6b475d362332ed38gen.jpg

przy placu zabaw

913e53a825713c8agen.jpg

Natura pomogła w umyciu motocykli

W budynku obok znajdują się toalety i łazienka Co ważne, ciepła woda bezpłatnie i bez ograniczeń. Na kolację robimy wymyślne potrawy z resztek tego co nam pozostało. I ogólnie dopijając resztki robimy podsumowanie wyjazdu.

d7a23e9ff519a1aagen.jpg

Jednej brakuje !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Następny dzień to już piątek, majestatycznie przemieszczamy się trasą szybkiego ruchu, która przechodzi w autostradę w kierunku Sztokholmu. Jedyne godne odnotowania wydarzenie, to tankowanie. Do promu paliwa nie wystarczy. Zostało nam trochę ichnich pieniążków więc szukamy stacji benzynowej. Niestety przy samej drodze jest ich niewiele, a te które są – to na kartę kredytową, a my przecież mamy jeszcze ichnie korony. I tak jedziemy, jedziemy rozglądamy się za stacją benzynową. Do momentu gdy w moim GS-ie zapala się rezerwa, wtedy żarty się kończą. Zgodnie ze wskazaniami gps-a, skręcamy do najbliższej miejscowości gdzie jest stacja. Podjeżdżamy – na kartę! Na szczęście kilkaset metrów dalej jest następna, normalna, na pieniądze. Przez Sztokholm przejeżdżamy tradycyjnie przez centrum i tunel. Jadąc piękną, pustą, bezpłatną, dwupasmową drogą szybkiego ruchu?autostradą? do podrzędnego portu w Nynashamn zastanawiam się, czemu w naszym pięknym kraju tak nie jest. W „porcie” jesteśmy sporo przed czasem, odbieramy bilety, odwiedzamy pobliskiego LIdla, rozkładamy kuchnię w kolejce do promu i to co zwykle: kawa z kanapkami. Przemiłe panie z obsługi promu nakazują nam jechać na początek kolejki i jak pierwszych kierują pod prom „motocykle i rowery maja pierwszeństwo”.

6c5ce292a22636e8gen.jpg

Tam już czekamy aż załadują tiry. Trochę to trwa. Załadunek, wiązanie motocykli, wyścig do foteli lotniczych – zajmujemy odpowiedni wielkością dla nas kwartał (gdy 2 tyg przed wyjazdem kupowaliśmy bilety nie było już wolnych kabin). Na tej trasie kursują wahadłowo dwa promy, większy i mniejszy. Z powodu euro piłki, większy stoi w Gdańsku na stałe jako hotelowiec. Zapisujemy się w portierni na listę chętnych na kabiny i czekamy. Prom faktycznie pełny, ale jakaś kabina się znalazła. Kierowcy tirów których jest sporo, chleją wódę dużo i na wyścigi, a co niektórzy do nieprzytomności. I to jeszcze przed otworzeniem sklepu. Mimo, że sami za kołnierz nie wylewamy, to ich głośne zachowanie i „łacina” budzą w nas niesmak i zażenowanie. Dochodzimy do wniosku, że chcą się jak najszybciej spić, żeby przez noc i poranek zdążyć wytrzeźwieć. A jak nie zdążą, to postoją i „dojrzeją” w porcie. W Gdańsku, przejazd przez miasto tragiczny. Wyjazd z portu nieoznakowany, drogowskazów do obwodnicy - brak, remonty, nieoznakowane objazdy, korki, nagłe zderzenie z „uprzejmością, wyrozumiałością i chęcią pomocy” polskich kierowców. Gdyby nie gps byłoby nieciekawie. Tuż za Gdańskiem rozjeżdżamy się, każdy z nas jedzie w „swoim” kierunku. Szybka adaptacja do zasad poruszania się na naszych drogach.

4db9998a7380668bgen.jpg

Kanciasty slick tylnej opony po zjechaniu z promu.

  • Like 9

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Fajowa wycieczka

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Na koniec kilka całkowicie subiektywnych uwag.

Pogoda Inna na południu, inna na północy, trzeba zabrać inne ubrania, również planując wycieczki w góry. My przejeżdżaliśmy przez trzy pory roku: na południu lato, później wiosna, w górach zima, znowu wiosna, znowu zima, ponownie wczesna wiosna. Podczas powrotu w odwrotnej kolejności.

Bezpieczeństwo. Skandynawia jest nieprawdopodobnie bezpieczna i przewidywalna. Nożna zostawiać kluczyki w stacyjce, sprzęt, kaski itp. Nikt tego nie ruszy. Jeśli na ziemi leży portfel, to raczej go podniosą i położą w widocznym miejscu niż odniosą na policję. Żeby ktoś go zabrał – nieprawdopodobne. Kierowcy jeżdżą spokojnie, ruch jest płynny. Kierowcy włączając się do ruchu z podporządkowanej zakładają, że każdy jedzie zgodnie z przepisami (prędkość). Opuszczając wynajmowany domek, tradycyjnie klucz zostawia się w zamku, lub wrzuca do skrzynki. Im bardziej na północ tym mniej ludzi i bardziej bezpiecznie. UWAGA!!!! DOTYCZY TO TAMBYLCóW. Przykro mi to pisać, ale jeśli zobaczycie cyganów w samochodach na angielskich blachach, lub innych innostranców, TO WSZYSTKO CO NAPISAŁEM WYŻEJ NIE OBOWIĄZUJE. W dużych miastach i/lub miejscach obleganych przez turystów, uwaga na kieszonkowców i innych złodziei.

Trudne sytuacje. Najbardziej stresująca była awaria V-stroma, trudna dostępność do serwisów, ale poradziliśmy sobie. Już na miejscu w Polsce, okazało się, że przyczyna była prozaiczna. Rozłączona kostka (gdzieś przy kierownicy). Moim zdaniem: przygotowując moto do wyjazdu w serwisie między innymi zakładano grzane manetki. Po montażu niedokładnie założono kostkę, która przy wibracjach , wstrząsach jeszcze bardziej się wysunęła. Definitywne rozłączenie kostki nastąpiło gdy wieczorem, podczas przestawiania, na nierównym terenie, Kolega położył motor na trawie. Telefoniczne, bezcenne rady udzielone przez serwis przygotowujący moto do wyjazdu i montujący grzane manetki pozostawiam bez komentarza. Najbardziej frustrujący był w Gdańsku dojazd do i z terminala promowego do obwodnicy. Zastanawiałem się jak sobie radzą kibice, którzy przyjechali na mecze. Po powrocie do Polski trzeba się szybko zaadoptować do obowiązujących u nas zasad jazdy.

Drogi. Asfalt w Skandynawii jest niesamowicie szorstki i przyczepny. Ichnie zdrapki są zupełnie inne niż u nas, nie ma takiej utraty przyczepności. Na normalnym asfalcie opony dosłownie się kleją. Ale i nikną w oczach. Ja pojechałem na oponach „do dojeżdżenia” i faktycznie tak się stało. Po niecałych 4 tysiącach wróciłem na kanciastym slicku. Koleiny, dziury w drogach – brak. Część dróg, wjazdów, przejazdów przez przełęcze, tunele, mosty jest płatna. Jeśli płaci się gotówką, to sprawa jest oczywista. Ale na większości opłaty zbierane są elektroniczne. Nie wnikałem co? Jak? Dlaczego?. Po prostu jechałem, rachunki do domu nie przyszły. Wszystkie promy oczywiście płatne. Dlatego planując trasę proponuję o tym pamiętać. TUNELE SĄ NIEPRZEWIDYWALNE. Wjeżdżasz w tunel i nie wiesz czy będzie oświetlony, jak będzie nawierzchnia, i jak będzie wyprofilowany. Na podrzędnej drodze spotykałem nieoświetlone tunele z zakrętami na wjeździe, zmianą nawierzchni w szuter i ściekającą z góry wodą. NAPRAWDĘ TRZEBA UWAŻAĆ. Również szczególnej uwagi wymagają zwierzęta. ŁOŚ CZY RENIFER NIE USTĄPI Z DROGI. Renifery, gdy poczują się zagrożone, staną w szyku obronnym. Najsilniejsze osobniki w stadzie staną z przodu z pochylonymi głowami – porożem do przodu i będą czekały. Nam stado reniferów, stojące wydawało się leniwie na poboczu, wbiegło pomiędzy jadące w szyku 2 a 3 motocykl. Ponieważ widząc je znacznie zwolniliśmy, to udało się wyhamować. Zwierzęta są w maskującym ubranku, najczęściej widać je w ostatniej chwili. Wjeżdżając w zakręt nie wiadomo, czy nie stoi za nim łoś, stado reniferów, lub kamperów bo jest ładny widoczek i robią fotki. Dlatego zalecałbym przestrzegania obowiązującej w Norwegii 80. Tym bardziej, ze drogi są tam kręte, niezbyt szerokie a wokoło przepiękne widoki. W Szwecji jest bardzo dużo fotoradarów. Na wjeździe i wyjeździe z miejscowości są kamery, które mierzą prędkość oraz czas przejazdu. Oznakowanej policji nie ma dużo, co nie znaczy że jej nie ma. Jeżdżą nieoznakowane radiowozy i wierzcie mi naprawdę są. Zatrzymani przez nie kierowcy byli bladzi jak przysłowiowa ……… . Poza tym mentalność tambylców jest taka, że jeśli widzą, że ktoś w ich opinii jedzie za szybko, lub niebezpiecznie, to dzwonią na 112. Uwaga PIESZY ZBLIŻAJĄCY SIĘ DO PRZEJŚCIA I ROWEŻYSTA MA PIERWSZEŃSTWO, a oni zatracili już instynkt samozachowawczy. Na drogach dużo rowerzystów, turystów. Mnie osobiście zaskoczył turysta wędrowiec na deskorolce (jak było pod górę to podchodził, jak z góry to zjeżdżał).

Noclegi. Dostępność i ceny zróżnicowane od miejsca i sezonu. Czteroosobowe psie budki na kempingach to około 400koron, kwatery prywatne (domki, pokoje itp.) z dużo lepszymi warunkami socjalnymi w podobnej cenie. Ale są tez i oferty cenowe wzięte z księżyca. W prywatnych kwaterach ceny są negocjowane. Jeśli jest do domek wędkarski, to najczęściej w cenie jest łódka, paliwo we własnym zakresie. Atutem w negocjacjach są własne śpiwory. Na rachunek z kwater nie liczcie. Płatność oczywiście tylko gotówką. O godzinie 20tej obsługa kempingów idzie do domu, wraca na parę godzin rano. Z reguły nie ma możliwości zajęcia domku i zapłacenia rano. W sezonie, lepiej wyjechać rano i wcześnie zacząć szukać noclegu. Oznakowanie prywatnych kwater bardzo słabe, najczęściej w rowie MAŁA tabliczka, kartka z napisem: hyte, hytte, hytter, stuga, stjuga, room, rum; lub stosownym rysunkiem. Teoretycznie można rozbić namiot wszędzie, w odległości nie mniejszej niż 100 metrów od zabudować. Praktycznie, nie wypada się komuś rozbić przed chałupą, coraz częściej są tez tabliczki „no camping”.

Ceny Wysokie, to co można, najlepiej zabrać ze sobą. Benzyna 14,50-14,80korony (cena w pln – to mniej więcej podzielona na połowę), paczka chleba od 20 koron. O restauracji lepiej zapomnieć. Na południu możliwe oferty specjalne „lanczowe”, „godzinowe” i inne tego typu.

Wyżywienie Jak wyżej, zdecydowanie we własnym zakresie. We wszystkich kwaterach dostępne są kuchenki elektryczne. W prywatnych kwaterach, w lodówce i szafkach, z reguły jest coś do jedzenia pozostawione przez poprzedników, poza tym tradycja nakazuje, aby w domkach myśliwskich, turystycznych był zapas opału i żelazna porcja żywności. Ceny porównywalne do naszych to tylko duże opakowania lodów w supermarketach. Alkohol wysokoprocentowy, podobno gdzieś można kupić, ja nie spotkałem. Piwo w sklepach niskoprocentowe, drogie i tylko o wyznaczonych godzinach. Jeśli nie jest się krezusem, lub nie jest to sponsorowany wyjazd służbowy, to o specjałach lokalnej kuchni można zapomnieć.

Godne polecenia WSZYSTKO! Szwedzi mówią, że mają prawie cały półwysep, ale to Norwegowie złośliwie zabrali im wszystko to co najładniejsze. Krajobrazy zdecydowanie ładniejsze w Norwegii. Planując trasę osobiście polecam szybki przelot przez Szwecję i wolny przejazd przez Norwegię. Jeśli chodzi o zabytki to moim nr.1 jest katedra w Trondheim, i proszę nie żałować kasy na wejście do środka. Ale to temat rzeka. Wszystkie duże miasta z zabytkami i muzeami, w małych miejscowościach bardzo ciekawe i czasami malowniczo położone kościółki, kamienne kręgi, itp.

Łapanie ryb. Na wodach śródlądowych tylko po wykupieniu licencji na dany akwen. Kary za brak licencji są bardzo wysokie, zwłaszcza w wodach łososiowych. Wyjątek: w Szwecji, bez licencji można łapać na 4 największych jeziorach. W morzu, fiordach na własne potrzeby można łapać bez żadnej licencji, czy opłat. Podczas pływania na łódce, obowiązkowe kapoki, z tego co pamiętam, nie można pływać po (ewentualnym) zmroku. Uwaga na podwodne linie wysokiego napięcia, prądy morskie, przypływy i odpływy oraz wiry – tu już nie ma żartów. Nie jestem wędkarzem, łapię ryby okazjonalnie na wyjazdach, gdy trzeba coś zjeść. Ale na fiordy proponuję: wędka – mocny spinning o wyrzucie powyżej 20-30g, długość powyżej 2m.; żyłka gruba i wytrzymała; przypon wytrzymały, nigdy nie wiadomo co się złapie, przynęta: lekkie pilkery (50g), twistery (pow.25g); wskazane towarzystwo drugiej osoby, fiordy są naprawdę głębokie, a kamienie śliskie; miejsce do łapania: patrz gdzie łapią inni i czy mają dobre wyniki. Proponuje przyjąć zasadę: pięć rzutów - nie ma wyników to zmiana przynęty, kolejne pięć rzutów, nie ma wyników – zmiana łowiska.

  • Like 15

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

takie podsumowanie to rozumiem..

W zasadzie niepotrzebne były zdjęcia.. :-D :beer:

  • Like 1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Relacja pierwsza klasa - nic dodać, nic ująć. :beer:

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Zaje... podsumowanie! :-)

+5 do szacunku ;-) :beer:

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Ale jaja , jak wjechaliście na ostatni parking przy sklepiku w A na lofotach akurat siedziałem na zewnątrz , jeden z was dzwonił do kogoś w Pl i szukał serwisu .... Miałem zapytać czy może jakoś mogę pomóc ( chociaż na niewiele bym się zdał) ale wyglądało że panujecie nad sytuacją :) Byłem tam turystycznie ale na 4 kółkach .

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

No to mineliśmy sie "o piczy włos". Przemo kosultował się przez telefon, Endriu buszował po sklepie, a ja robiłem dobrą minę i starałem sie ogarnąc całość. Jaki ten świat mały. Pozdro. :beer:

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Fajne podsumowanie. Ja planuję w tym roku również Lofoty ale powrót przez Finlandię.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Fajne podsumowanie. Ja planuję w tym roku również Lofoty ale powrót przez Finlandię.

To znaczy dookoła Bałtyku?

Czy raczej promem do/z Helsinek?

Do Finlandii nie zapomnij preparatów przeciwko komarom i moskitiery na twarz.

Objazd dookoła Bałtyku (test turystyków) opisywany był w którymś z zeszłorocznych Motocykli.

Jeśli będziesz jechał bardziej na północ zajrzyj do TANKAWARA, jest tam skansen kopalni złota, a przy skansenie domki do wynajęcia (nie za tanie).

Jeśli będziesz jechał przez Rovaniemi, to proponuję zajrzyj do forumowego działu "Jaki nóż na wyprawę" (czy jakoś tak) w planowanych podróżach.

POWODZENIA :beer:

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

W tamtą stronę przez Karlskrone a powrót promem z Helsinek. Mnie interesuje czéść środkowa i północna Norwegii. Plan na Lofoty mam jako tako opracowany, pózniej Nordcap i powrót przez Helsinki. Południe Norwegii odpada bo tam za dużo atrakcji więc do tego potrzebny jest oddzielny wyjazd.

Tylko te komary są niepokojące.... Niestety jestem często ofiarą ich ataków :)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

podsumowanie absolutnie najlepsze jakie czytalem...

pelen respect :)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

W tamtą stronę przez Karlskrone a powrót promem z Helsinek. Mnie interesuje czéść środkowa i północna Norwegii. Plan na Lofoty mam jako tako opracowany, pózniej Nordcap i powrót przez Helsinki. Południe Norwegii odpada bo tam za dużo atrakcji więc do tego potrzebny jest oddzielny wyjazd.

Tylko te komary są niepokojące.... Niestety jestem często ofiarą ich ataków :)

Brzmi nieźle.

Prom do Karlskrony jest bardzo przyjemny, krótko się płynie, przyjazne ceny, wyżywienie w cenie biletu. Ale wylądujesz daleko na południu.

Więc jeśli odpuszczasz część południową, to może rozważ prom do Nynashamn. Będziesz wtedy od razu w połowie półwyspu.

Albo jechać odwrotnie do ruchu wskazówek zegara. I wtedy dokąd starczy czasu tan dojedziesz albo K..., albo N..., albo mostami przez Danię.

Jak byś nie pojechał, będziesz zadowolony.

Byle pogoda dopisała.

Pozytywnie zazdroszczę. Ja cały czas myślę jakby tu zrobić, żeby tam jeszcze pojechać.

Więc jest to jeden z moich planów rezerwowych.

:beer:

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Żeby dodać komentarz, musisz założyć konto lub zalogować się

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą dodawać komentarze

Dodaj konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się tutaj.

Zaloguj się teraz

×