Skocz do zawartości

Recommended Posts

Dlaczego Mongolia? A dlaczego nie? Na dalekim wschodzie jeszcze nie byliśmy. Ja w Rosji też nie. Początkowo planowaliśmy przejazd przez „stany”, ale po kalkulacji czasu i kilometrażu wyszło nam, że nie starczy czasu. A limit był sztywny, max 1 miesiąc. Próby znalezienia firmy spedycyjnej nie dały żadnych rezultatów. Nikt nie chciał nam przewieźć motocykli. A może nie trafiliśmy tam gdzie trzeba. Jak niosła fama, kolej transsyberyjska nie przewozi motocykli. A firma organizująca wyjazdy na wynajętych motocyklach, gdy tylko wyraziliśmy zainteresowanie – dwukrotnie podniosła cenę. Tak więc bierzemy miesiąc wolnego i jedziemy na kołach, tak daleko jak się da, 2 tygodnie w jedną stronę i z powrotem. Z ewentualnym wariantem powrotu koleją transsyberyjską.

Współuczestnikami wyprawy są Wojtek (Kawasaki KLR 650) i Andrzej (Yamaha XTZ Tenere 660) z Krakowa, z którymi zaliczyłem już wspólne wyjazdy. Pomysł na wyjazd na wschód padł w 2011 roku podczas wspólnej podróży. Początkowo planowaliśmy jechać we czterech na takich samych motocyklach – Yamaha XTZ 660 Tenere. Jednak z zakupu zbiorowego nic nie wyszło i troszkę rozstrzeliliśmy się w wyborze marki.

02.09.2012r (czwartek)

A więc stało się. Nadszedł dzień wyjazdu. Pomimo długotrwałych przygotowań i przemyśleń co można, a co trzeba zabrać, z czego można, a z czego należy zrezygnować – nie jest łatwo się spakować. Mało tego mam wrażenie, że im więcej o tym myślę, tym trudniej. Wybory nie zawsze były trafione, ale tak to już jest. Trzeba się jednak zebrać, zapakować i zmieścić zebrany kopczyk na motorku. Na ten dzień zaplanowany jest przejazd na miejsce zbiórki w pobliżu granicy z Białorusią. W Warszawie krótkie spotkanie z Przemkiem, który musiał zrezygnować ze wspólnego z nami wyjazdu. Z pozostałymi uczestnikami spotykamy się na stacji benzynowej przy granicy i nocujemy w pierwszym napotkanym gospodarstwie agroturystycznym. Przejechanie 296km.

  • Like 18

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Mguzzi nie mam co czytać w pracy!!!

Edytowane przez Bawarka

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Spoko, spoko.

Żebyśmy jakoś przeżyli te zimne i długie noce, będę starał się opisywać każdego dnia jeden dzień podróży. Właśnie robię kolejną selekcję fotek. Chciałbym zamieszczać te ciekawsze i oddające charakter miejsc i zdarzeń. Dlatego zdjęć z Białorusi nie będzie a i z Rosji na początek będzie ich raczej niewiele.

Relacja jest całkowicie subiektywna i totalnie nieobiektywna. Kilka rzeczy zrobiliśmy nie tak jak trzeba, ale piszę jak było ku przestrodze i nauce dla innych. Jeśli Ktoś będzie miał pytania do bieżących wydarzeń w relacji, proszę śmiało pytać. Jeśli tylko będę w stanie to będę odpowiadał - jak tylko potrafię najlepiej, ale bez uprzedzania następnych wydarzeń.

Miłego czytania. :beer:

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

03.09.2012r (piątek)

O świcie jedziemy w kierunku granicy, tankujemy do pełna w Brześciu (błąd, na Białorusi jest znacznie tańsze paliwo) i jesteśmy zaskoczeni, że w przygranicznym kantorze nie można kupić białoruskich rubli (jeszcze nie wiedzieliśmy, że Białoruskie ruble są całkowicie niewymienialne). Na samym przejściu zgrabnie omijamy kolejkę i podjeżdżamy do pustego okienka, gdzie dostajemy piękna zjebkę, że ot tak sobie podjeżdżamy, to samowola, a Panowie celnicy mają swoją robotę, straszenie mandatami itp. pieszczoty. Jest to żałosne pożegnanie z Ojczyzną i nie warto o tym więcej pisać. Po Białoruskiej stronie Sajgon, ale nieco bardziej zorganizowany, co prawda nie wiemy czego od nas chcą, ale grzecznie wypełniamy kolejne papiery. Kierują nas do jakiegoś urzędu, gdzie za „niewielką opłata” „pomagają „ nam wypełnić deklaracje celne. Jak się za chwile okazało nieco błędnie (zrobili Wojtka Niemcem), i cofamy się po poprawki. Opłata za „pomoc” niewielka, ale w powrotnej drodze, pomimo nakłaniania nas do skorzystania z usług agencji, wypełniliśmy te deklaracje sami, i też przeszły bez problemów. Jesteśmy troszkę zirytowani upływającym czasem, zmęczeni upałem. Gdy zbieramy się do odjazdu, na granicę podjeżdżają cztery motorki (2 afryczki, waradero i efka), szybkie powitanie, koledzy jadą do Kazachstanu. Odnoszę niemiłe wrażenie, że część z nich traktuje nas z góry. Sami są przecież w pełni profesjonalnie przygotowani włączając w to kamizelki odblaskowe z napisem informującym, że ich nosiciele są w powiązaniu zawodowym z policją. Widząc nasze klockowe opony na wymianę, pozwalają sobie na kąśliwe uwagi, że pewnie na miejscu planujemy handel oponami. Przygadywał garnek kociołkowi, sami też maja 3 komplety zapasowych opon na 4 motorki, no a maja nieco bliżej. Motorki maja podobnie przeładowane jak my. Życzymy szerokiej drogi i jedziemy dalej. Droga tuż za Brześciem przyjmuje postać dwupasmowej trasy szybkiego ruchu, z wydzielonymi miejscami parkingowymi, stacjami benzynowymi i bramkami do opłat. Z tymi bramkami to lipa. Generalnie motocykle nie płacą, chyba że to innostrancy, oni płacą, mimo że nie ma tego w tabeli opłat. Na jednych bramkach nas przepuszczają, na innej niemiły pan z obsługi specjalnie wychodzi z budy, ogląda tablice rejestracyjne i żąda opłaty w dolarach. Twierdzi że białoruskimi rublami nie możemy płacić, bo nie możemy się ta walutą posługiwać. Po prostu cyrk. Płacimy 12 dolarów z a 3 motorki. Za to na stacjach benzynowych zaskoczenie, ceny podane są w rublach białoruskich, ruskich, euro i dolarach. Ruch na drodze bardzo mały. Po drodze porozstawiane fotoradary. Policja z radarem była w okolicach Brześcia, tam gdzie droga prowadzi przez teren zabudowany. Sposób polowania prosty, radar tuż przed końcem terenu zabudowanego, milicjowóz kilkaset metrów dalej ściąga należną opłatę. Pod wieczór dojeżdżamy do granicy z Rosją. Na stacji benzynowej tankujemy, kupujemy strachowkę ( obowiązkowe ubezpieczenie OC na Rosję). Napotkani Rosjanie twierdzą że nie granicy z Rosją, ale nie za bardzo im wierzymy. Cofamy się kilka kilometrów do Orczy i tam nocujemy w największym i chyba jedynym hotelu w mieście. Do Orczy wjeżdżamy już po zmroku, ulice ciemne, żadnego oświetlenia. W Hotelu opryskliwa recepcjonistka, typowa urażona śpiąca królewna. Za nocleg i parking płacimy kartą, bo już sami się gubimy jaką waluta możemy płacić. W recepcji jest lodówka z napojami, ale Pani Recepcjonistce nie che się sięgać do lodówki i zaleca przyjście później, tyle że później tzn. za 15 minut jest już szlaban na alko. W hotelu na piętrach rządzą etażowe, pilnując porządku i moralności. W hotelowym barze, dosłownie rzutem na taśmę udaje nam się kupić kilka piw. Ciepłej wody nie ma, więc bierzemy orzeźwiający prysznic. Motorki za opłata zostawiamy na przyhotelowym strzeżonym parkingu. Przejechane 616km i przekroczona granica.

  • Like 19

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Mguzzi fajnie fajnie ale żebyły było autentycznie że tam byłeś dawaj foty ;-)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

  1. Jak słyszę o wyprawach na wschód to od razu szukam czegoś czym można zabić! To przysłowiowy dziki zachód, sam byłem na Ukrainie i.... nigdy więcej dopóki nie dojdzie tam cywilizacja! Przeboje na granicy, dziury gdzie można koła pogubić, brak oznaczeń, brud, chamstwo .... długo by wymieniać. Tylko czytać mogę z zaciekawieniem w te zimowe dni.
  2. Mguzzi pisz, pisz, pisz :-P

Edytowane przez nokian66

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Dalej, dalej pisz, beż ociągania się :beer:

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

04.08.2012r (sobota)

Wyruszamy rano z Orczy i pomykamy w kierunku granicy z Rosją. Granicy której nie ma. Jak się okazało, 4 miesiące wcześniej została zlikwidowana, a teraz symbolizuje ją ostatni punkt poboru opłat za białoruską trasę szybkiego ruchu. Na „granicy” wymieniamy pieniądze na ruskie ruble. Przed wejściem do kantoru nagabuje nas miejscowy konik, ale ponieważ proponuje taki sam kurs jak w państwowym kantorze, to nasz wybór jest oczywisty. Droga za granicą jest taka sama jak i przed nią, jedyna różnica to większy ruch, i wynikające z niego zagrożenia, bo przepisy są tu raczej „ogólnymi wskazówkami”. Im Bliżej Moskwy tym większy ruch i więcej nerwowych kierowców.

Około 30 km za granicą widzimy zjazd na Katyń (10km). Jakoś odruchowo, mimo że wcześniej nie planowaliśmy -zjeżdżamy. Katyń to mała wioska, cmentarz znajduje się kilka kilometrów za nią. Przy drodze jest duży parking, świątynia (cerkiew?, kościół?) i muzeum obok którego jest wejście na teren cmentarza. Oznakowanie drogi i utrzymanie samego terenu jest bardzo dobre.

d0ddeb5454800b3agen.jpg

Po obejściu „polskiej części” jedziemy dalej. Zgodnie z mapą jedziemy „na skośkę” przez Smoleńsk, czasowo jesteśmy na pewno do tyłu, niż gdybyśmy wrócili do dwupasmówki.

Po kolejnym tankowaniu Wojtek sygnalizuje awarię Kawasaki - nierówna praca silnika. Pierwsza myśl – złe paliwo, spuszczany paliwo z gaźnika, wymieniamy paliwo (żelazny zapas jeszcze z Polski). Po naprawie Wojtek nie czekając na nas wyrywa do przodu. Zanim z Andrzejem się ogarnęliśmy – już go nie było widać. Jedziemy więc za Wojtkiem w pościg, ale go nie doganiamy. Andrzej rwie do przodu, ja jadę spokojnie. Szukając uciekiniera zaliczam po drodze wszystkie parkingi i stacje benzynowe. Po 50 km zjeżdżamy się z Andrzejem na stacji benzynowej, krótka narada. Dużo dalej nie mógł zajechać, bo do zbiornika Kawasaki wlałem nie więcej niż 2-3l benzyny. Wojtkowy telefon jest poza zasięgiem. Wracamy. Po 50 km widzimy na poboczu rozebrane do rosołu Kawasaki Wojtka. Kilkaset metrów za miejscem gdzie nam uciekł! Okazało się, że tuż po ruszeniu silnik zaczął przerywać i Wojtek zjechał w podporządkowaną drogę żeby zawrócić, a my w tym momencie Bzzzzzzzzzzzzz. Żaden z nas nie pozwala sobie na zbędne komentarze. Próbujemy dalej naprawiać Kawasaki. Tym razem rozbieramy gaźnik. Wynik naszych 2 godzinnych działań - bez poprawy.

Zaczyna się robić ciemno, więc jedziemy 10km do najbliższej noclegowni - przydrożnego motelu. Warunki socjalne nie za specjalne, ale obok jest stacja benzynowa z punktem naprawy samochodów, a mechanik przyjdzie do pracy jutro o 9 (w niedzielę!). Obok motelu jest strzeżony parking (za motocykle 3x100rubli) gdzie przez całą noc odbywają się geszefty i dziwne przeładunki. Na wszelki wypadek zabieramy z motocykli co tylko się da, i spinamy je łańcuchem. W motelowym bufecie, nawadniamy się i analizujemy co mogło się zepsuć i rozważamy różne warianty na dalsze dni. Tego dnia przejechaliśmy 514 km

Edytowane przez mguzzi
  • Like 11

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

05.08.2012 (niedziela)

Rano sprawdzamy jeszcze filtr paliwa. Bez zmian. Przepychamy moto do mechanika. Przychodzi do pracy na 9. Nie chce zająć się naszym motorkiem, ale po namowach zgadza się spojrzeć „na 5 minut”. Faktycznie, podszedł do motocykla, obszedł go dookoła i powiedział „Obejrzałem, nie wiem co mu jest, powodzenia”. Strzeliliśmy koparę.

Po zapakowaniu motocykli biorę Kawasaki na hol i turlamy się w kierunku Moskwy. Po drodze zaliczamy stacje benzynowe i warsztaty samochodowe. Nikt nie chce/nie może nam pomóc.

Około 80 km przed Moskwą dojeżdżamy do końca (czy tez początku) gigantycznego korka. Po naradzie na poboczu decydujemy, że dalej dzisiaj nie jedziemy, szukamy noclegu i jutro rano jedziemy z gaźnikiem do serwisu motocyklowego do Moskwy.

Po drugiej stronie drogi jest długi płot, bar, parasole. Po kilkunastu minutach oczekiwania na przerwę w ciągu samochodów przepychamy Kawasaki na drugą stronę jezdni. Ruch jest tak duży, że mamy duży problem, żeby wrócić po nasze motorki. Za płotem przy barze jest punkt sprzedaży domków campingowych. Prosimy Szefa o możliwość noclegu w którymś z domków, ale nie ma takiej możliwości. Zgadza się natomiast żebyśmy rozstawili swoje namioty. Przejeżdżamy za płot na zaplecze baru pod parasole i się rozgaszczamy. Ludzie z baru jakoś dziwnie na nas patrzą, ale nic sobie z tego nie robimy, mamy przecież zgodę Szefa. Po kilku godzinach okazało się, że za wspólnym płotem jest kilka różnych, sąsiadujących ze sobą firm. Zgodę dostaliśmy od Szefa jednej, ale rozbiliśmy biwak u jego sąsiada. Ale spoko, nikt się nie awanturował.

4506dbb0b8d52a5bgen.jpg

Właścicielem baru, a naszym Gospodarzem jest Pasza i jego żona (oboje 26 lat). Nasz Gospodarz chętnie nawiązuje z nami kontakt, jest ciekaw gdzie mieszkamy, czym się zajmujemy i cały czas porównuje ceny w Polsce i w Rosji. Jest rosyjskim nacjonalistą, uświadamia nas że w Rosji jest wszystko i oczywiście NAJ…. Oczywiście najwięcej rozmawiamy o motoryzacji. Pasza opowiada nam, że obecnie w Rosji są fabryki i montownie wszystkich liczących się marek. Porównujemy marki, modele, ceny. Wychodzi na to że w Rosji samochód w najbogatszej wersji wyposażenia, jest nieco tańszy niż ten sam model ale w najuboższym wyposażeniu u nas. Faktycznie na ulicach stary samochód produkcji CCCP to prawdziwa rzadkość. Dużo samochodów sprowadzają z USA i Japonii. Im dalej na wschód tym więcej aut z kierownicą po odwrotnej stronie. Zostajemy nieco uświadomieni o relacjach panujących w Rosji, podziale Rosji na Moskwę, Petersburg i resztę kraju. Pozycji społecznej niewolników z innym odcieniem skóry z dalekich byłych wschodnich republik.

Pasza pracuje w fabryce alkoholu, gdzie obsługuje maszynę rozlewającą. Na żart, czy testują swój wyrób poważnie odpowiada, że oczywiście tak - zawsze przed pracą. Z tego co mówi, wynika że w fabryce zarabia około 5 tyś pln. Żona Paszy prowadzi bar i dwa sklepy na wsi. Mieszkają 5 km od baru, ale powrót w niedzielny wieczór do domu zajmuje im 1 godzinę.

Zadomowieni, wykręcamy gaźnik z Kawasaki, żeby następnego dnia rano odwieźć go do serwisu. Ponownie rozważamy różne możliwe wersje wydarzeń nasze dalsze działania. Tego dnia przejechaliśmy 57 km.

  • Like 11

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Z 2 tysięcy wybrałem 100 moim zdaniem najbardziej oddających istotę wyjazdu.

Więc na razie nie ma co pokazywać. Jesteśmy na dojazdówce, ba nawet jeszcze nie dojechaliśmy do Moskwy.

  • Like 5

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

06.08.2012r (poniedziałek)

O świcie koledzy jadą moim Dakarkiem do Moskwy do BAJKLANDU (największy serwis motocyklowy w Moskwie, mieści się szczęśliwie przy głównej drodze wjeżdżając od „naszej” strony). Jadą Dakarkiem, gdyż Kawasaki jest oczywiście niesprawne, a w Tenerce Andrzej tak mocno dokręcił śruby mocujące kufry, że nie możemy ich odkręcić.

e4cb756b9e91f3abgen.jpg

Tak wygląda droga do/z Moskwy.

Wracają około południa.

Ich relacja z drogi do Moskwy była krótka: „jeden wielki korek, duża agresja kierowców, ciągła walka o życie, pobocze to 3 pas ruchu i jednocześnie jeśli komuś się jeszcze bardziej spieszy to 4 pas do wyprzedzania. Ale jak podjechaliśmy pod serwis motocyklowy twoim BMW, to od razu protestowali, że oni takiego czegoś nie naprawiają. Ale Kawasaki, to co innego”.

Montujemy naprawiony gaźnik i …… kicha.

Jest jak było.

Przy pomocy Paszy dzwonimy do Bajklandu, proponują nam transport motorka za 9000rubli czyli około 900pln (za 150km w obie strony). Nasz Gospodarz proponuje transport swojego kolegi za 6000rubli, na co oczywiście przystajemy. Pakujemy Wojtka i Kawę na furgonetkę i pozostaje nam tylko czekać.

354bb9854205bb42gen.jpg

Jak wszędzie. Milicja podjechała od zaplecza, pojadła, popiła i pojechała dalej ......

Chcąc zrewanżować się za gościnę, proponujemy Paszy żeby spróbował naszej Polskiej wódki, na co przystaje z ochotą. Z Andrzejem ustaliliśmy że jeden pije, a drugi zachowuje trzeźwość do powrotu Wojtka. Wypadło, że ja piję. Wyciągam więc moją flaszkę (w opakowaniu zastępczym - po 1 litrowej Danskiej - jest 80% rum). Ostrzegam, że to dość mocna wódka, na co Pasza odpowiada, że mocna to jest ale radziecka wódka. Andrzej rozlewa, mnie do turystycznego składanego metalowego kieliszka i na moje szczęście nieco mnie oszczędza. Pasza podstawia małego stakanka i pije do dna. Trochę nim zatrzęsło, ale kiwa głową z uznaniem, faktycznie mocna. Drugiego pije już ostrożnie, bo musi odebrać dzieci, a trzeciego już tylko dla smaku i towarzystwa. Na to wszystko przyszła żona Paszy no i wiadomo,……..........................................................................……………..zjebka.

Dzięki urokowi osobistemu, opowieściom o naszych podróżach, a może dzięki wrodzonej kobiecej ciekawości udaje się udobruchać Gospodynię. Mimo że nie na wszystkie pytania usłyszała takie odpowiedzi jakich oczekiwała

- Co robimy?

- Podróżujemy motorkami.

- Czy żony są?

- Są.

- A co robią?

- Pracują.

- A z czego żyjecie?

- My?! Przecież to Żony pracują, my jeździmy motorkami.

A u Paszy oczy robiły się coraz większe ze zdziwienia.

Fakt, trochę przegięliśmy. Nie przyznaliśmy się, ze wszyscy w jakiś sposób byliśmy lub jesteśmy związani z wojskiem. Niepotrzebnie się obawialiśmy ich reakcji. Później zauważyłem, że w Rosji jest bardzo duży szacunek i poważanie dla wszelkiego munduru.

Czekając na powrót Wojtka robimy z Andrzejem dzień gospodarczy. Uświadamiamy sobie, że jesteśmy cały czas dyskretnie ale jednak obserwowani. Gdy tylko powiesiliśmy na wystającej od sąsiada desce worek do prysznica, ten natychmiast przybiegł i się dopytywał co za bombę powiesiliśmy na jego desce.

8aedc57e51ec259egen.jpg

Tak wyglądało miejsce poboru wody ze studni.

Zaczynało już zmierzchać, gdy wrócił Wojtek, NA MOTORZE!!!!!!.

Opowieść Wojtka:

„W Bajklandzie, była bardzo przyjemna atmosfera, klimatyzacja, te sprawy, przed skleposerwisem rosła jabłonka, więc miałem co jeść (dla was też przywiozłem kilka jabłuszek). Z motorkiem poszło im gorzej. Motorek rozkładali i składali, ale nie mogli zdiagnozować usterki. O 19 skapitulowali, ale mieli też dobrą wiadomość. W okolicy jest serwis Kawasaki, już tam zadzwonili, umówili i za 2000rubli nas (motorek i Wojtka) tam przewieźli. W Kawasaki, co prawda pracują do 20, ale mechanik też jeździ motocyklem i też podróżuje, więc trudno, będzie starał się pomóc. Po kolei sprawdzał układy i niechcący oparł się o kierownicę, światła przygasły Job twoju mać tu ty.

Okazało się, że po prostu nie łączyły kabelki w stacyjce. Załatwił sprawę w pięć minut i nie chciał żadnej kasy mimo że musiał zostać po godzinach. Wojtek na siłę wcisnął mu 1000robli i gorące podziękowanie”.

Kawasaki naprawione, więc jedziemy dalej.

Uzgadniamy, że jeżeli pogoda i okoliczności będą nam sprzyjać to będziemy chcieli zrealizować plan wyjazdu. Ale bez zbędnego wytracania czasu. Powinniśmy więc wyrabiać dzienne przebiegi odpowiednio około 700km po asfalcie, i 250-300 innymi drogami.

Przebieg: u każdego inny, mój to 0km.

  • Like 18

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Okazało się, że po prostu nie łączyły kabelki w stacyjce. Załatwił sprawę w pięć minut i nie chciał żadnej kasy mimo że musiał zostać po godzinach. Wojtek na siłę wcisnął mu 1000robli i gorące podziękowanie”.

Mieliscie troche perypetii z Kawa. Nic wczesniej nie zdradzalo problemow ze stacyjka? Np przygasajace kontrolki itp.?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Relacja super...z niecierpliwością czekam na kolejne dni opowiadania :-) Tak mi się marzy na podobną wyprawe wybrać, więc wszelkie doświadczenia z Waszej strony - te dobre i te złe mile widziane :-)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Z 2 tysięcy wybrałem 100 moim zdaniem najbardziej oddających istotę wyjazdu.

Racja, racja - dobra selekcja to podstawa, żeby nie zanudzić :)

Dzięki za akapity - o wiele bardziej przejrzysta się zrobiła relacja :D

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Racja, racja - dobra selekcja to podstawa, żeby nie zanudzić :)

Ja jestem innego zdania :oops: w końcu to dział foto(i)relacje, a nie relacje(i)foto :-P gdybym tylko chciał czytać, to kupiłbym sobie książkę, albo wypożyczył.... :-P

Oczywiście nie musi być tych zdjęć setki, ale cokolwiek, a jak komuś się przynudzają to niech sobie w przeglądarce wyłączy wyświetlanie obrazków :-)

Edytowane przez dakarowy
  • Like 2

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Najważniejszy jest złoty środek.

Skoro autor mówi, że nie ma nic ciekawego do pokazania, to ja mu wierzę :)

  • Like 2

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Żeby dodać komentarz, musisz założyć konto lub zalogować się

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą dodawać komentarze

Dodaj konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się tutaj.

Zaloguj się teraz

×