mguzzi 2 267 Zgłoś ten post Napisano 6 Styczeń 2014 Sorki za opóźnienie w relacji. Ale jak to w podróży, czasem coś się spie.(upps) zepsuje i jest nieplanowany postój. Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
Doodek 15 044 Zgłoś ten post Napisano 6 Styczeń 2014 (edytowane) To prawdopodobnie strumyk, przez który Doodek przejeżdżała kilka razy. Dokładnie, tylko wy jechaliście w przeciwnym kierunku... no i pogodę mieliście, a ie taki syf jak my ;l) Edytowane 6 Styczeń 2014 przez Doodek 1 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
mguzzi 2 267 Zgłoś ten post Napisano 6 Styczeń 2014 (edytowane) Dokładnie, tylko wy jechaliście w przeciwnym kierunku... no i pogodę mieliście, a ie taki syf jak my ;l) Trzeba było jechać z nami. :) Na pewno byśmy Ciebie nie zostawili na trasie. ;-) Edytowane 6 Styczeń 2014 przez mguzzi 2 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
mguzzi 2 267 Zgłoś ten post Napisano 6 Styczeń 2014 Trzeba było jechać z nami. :) Na pewno byśmy Ciebie nie zostawili na trasie. ;-) Ale wtopa. Akurat taka literówka. :oops: Już poprawiłem. Sorki. Stawiam piwo :beer: 1 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
Bandit22 385 Zgłoś ten post Napisano 6 Styczeń 2014 Jest MOC w tej opowieści. Czekam stąpając z nóżki na nóżkę na kolejne odcinki :) Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
mguzzi 2 267 Zgłoś ten post Napisano 6 Styczeń 2014 Jest MOC w tej opowieści. Czekam stąpając z nóżki na nóżkę na kolejne odcinki :) Może za bardzo ubarwiam. :? Od jutra się poprawię ;-) Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
Anmor 27 Zgłoś ten post Napisano 6 Styczeń 2014 Pisz, pisz - jak zwykle piszesz super - ja też czekam na ciąg dalszy...Ale te majteczki na zdjęciu to nie Wasze tylko miejscowe, tak :-o ? 2 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
mirek2404 7 175 Zgłoś ten post Napisano 6 Styczeń 2014 (edytowane) To pewnie jakaś nowoczesna bielizna termiczna :D Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy.Zaczyna robić się coraz ciekawiej.W Gruzjii nocleg w burdelu a w Turcji pewnie zaliczą jakiś harem :D Edytowane 6 Styczeń 2014 przez mirek2404 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
Xerxes 341 Zgłoś ten post Napisano 7 Styczeń 2014 lub harem ICH zaliczy ... :) Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
mguzzi 2 267 Zgłoś ten post Napisano 7 Styczeń 2014 No dobrze. Sami tego chcieliście. Ze specjalną dedykacją dla Mirka2404 i Xerxesa Jak wrócę z roboty, to pojedziemy dalej. :beer: :drinkbeer: 6 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
red 4 330 Zgłoś ten post Napisano 7 Styczeń 2014 o nawet "panterka" jest :lol: 1 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
mirek2404 7 175 Zgłoś ten post Napisano 7 Styczeń 2014 I to rozumiem.To się nazywa turystyka. :slina: :D 1 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
mguzzi 2 267 Zgłoś ten post Napisano 7 Styczeń 2014 27.06.2013r Czwartek Tego dnia zdejmujemy z motorków kufry i jedziemy na lekko zwiedzać miasto. Pakujemy się do centrum, gdzie parkujemy na nadmorskiej promenadzie przy delfinarium. W wieżowcu pośrodku, to żółte koło to nie jest zegar, tylko karuzela w pionie - taki "diabelski młyn". Przed nami część promenady (taka malutka część - od delfinarium do centrum). Dalej idziemy pieszo. Główny cel to budynek poczty. Idąc po mieście zgodnie ze wskazówkami tambylców robimy po centrum kilka kółeczek. W końcu jest. Nieoznaczona, w podrzędnej bocznej uliczce, idealnie zakamuflowana jako wysoki parter w nijakim postradzieckim bloku. Znaleźliśmy i możemy kupić znaczki żeby wysłać obiecane pocztówki. Samo Batumi to mieszanka architektoniczna: stare przedrewolucyjne budynki z wąskimi ulicami i podwórkami, pokomunistyczne wstrętne bloki i nowe śmiałe aczkolwiek jak dla mnie nieco kiczowate bryły. Generalnie bardzo widoczne są wpływy kulturowe pobliskiej Turcji. Zdjęcia bardziej oddadzą klimat miasta. Jarać! Jarać! Jarać! Tytoń na kilogramy. Zauważyliśmy, że poszczególne ulice wyspecjalizowały się w handu jednym rodzajem towaru. Tu wchodzimy w dział spożywczy. Kawa na worki. Dział ciuchów. Charakterystyczny budynek hotelu. To chyba była ulica z butami. Samo centrum, tu przy dolnej stacji kolejki zbiega się głowna ulica z nadmorską promenadą. Psie życie. Kocie życie. Ręce precz. Pieszczocha na ........., raczej nie na ręce, wszyscy wiemy na co. To chyba jedyny zauważony przez nas w całej Gruzji, tubylec na motorku. Nadmorska promenada? Miodzio z boczkiem!!!! Tylko pozazdrościć. Budynek w głębi, to właśnie delfinarium Na końcu (początku) promenady w centrum, dolna stacja kolejki linowej. Wracamy do motocykli, i niespodziewanie Grucek – najlepszy wśród nas byker- zalicza parter. Stawiamy jego motor i znowu to samo. Okazuje się, że zapomniał zdjąć łańcucha z koła. Takie roztargnienie. Po południu mamy czas wolny. Nawet w domu publicznym można znależć coś ładnego. W podgrupach zażywamy kąpieli w morzu i zwiedzamy okoliczne nieliczne nadmorskie knajpki. :beer: :drinkbeer: Wieczorem zaś, degustując Gruzińskie płyny zaliczamy zachód słońca. To jeszcze nie to zdjęcie. O, to tu zalegliśmy i degustowaliśmy. :drinkbeer: Przejechaliśmy 32km. Następnego dnia zaczynamy powrót. Do Stambułu 1284km. https://maps.google.pl/maps?saddr=E70%2F%E1%83%A12&daddr=Chavchavadze+St+to:41.6527817,41.6410482+to:Nieznana+droga+to:E70%2F%E1%83%A12&hl=pl&ie=UTF8&ll=41.614416,41.613808&spn=0.157601,0.220757&sll=41.596189,41.63372&sspn=0.157645,0.220757&geocode=FXg7egIdTUx6Ag%3BFTt8ewIdS3J7Ag%3BFS2SewIdWGR7AimVrm2aOIZnQDEgJQpv7xFCow%3BFTUbewId6ql6Ag%3BFT1BegIdL1B6Ag&mra=dpe&mrsp=2&sz=12&via=2&t=m&z=12 20 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
mguzzi 2 267 Zgłoś ten post Napisano 7 Styczeń 2014 Pisz, pisz - jak zwykle piszesz super - ja też czekam na ciąg dalszy...Ale te majteczki na zdjęciu to nie Wasze tylko miejscowe, tak :-o ? Jak nie Wasze, to nasze. Wszyscy zwróciliśmy na nie uwagę. :roll: Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
mguzzi 2 267 Zgłoś ten post Napisano 8 Styczeń 2014 28.06.2013r Piątek Planujemy tankowanie jak najbliżej granicy z Turcją. Okazuje się jednak, że do granicy mamy raptem 4-5km, więc zawracamy do stacji benzynowej. Ruch na niej spory. Tankujemy pod korek i uzupełniamy zapasy w rezerwowych kanisterkach. Wszystkich przebija jednak jegomość w starszawej wołdze, do której wlewa około 100litrów benzyny (plus to co do kanistrów). Wymieniamy ostatnie gruzińskie pieniążki i mkniemy do granicy. Odprawa po Gruzińskiej stronie jest wzorowa. Po tureckiej, pozostawia pewien niesmak. Tureccy urzędnicy poruszają się jak gdyby w zwolnionym tempie. Jak nam jeden powiedział w chwili szczerości, z kilkanaście minut kończą zmianę i już planują jak spędzą dzień. Musimy przejść kolejno przez kilka okienek. Przy jednym z nich zastój. Stoimy grzecznie i czekamy, a wtedy wpada chmara Turków (kierowców busów), którzy oczekują obsługi poza kolejką. Robi się nieco nieprzyjemnie. Chwilę później Urzędas z okienka zabiera mój paszport i coś gada po turecka. Słucham go jak na tureckim kazaniu i na początku mówię w znanych mi narzeczach. Potem pokazuję, że kompletnie nie wiem czego ode mnie chce. Na co ten inteligent, wybiera opcję przez krzyk, co zgodnie z oczekiwaniami w niczym nie poprawia zrozumienia tego o czym on krzyczy. Machanie rękami też nie ułatwiło sprawy. Dopiero stojący za nami Gruzin przetłumaczył nam ,że ten dureń wysyła nas do okienka nr 9 po wizy (15$ lub 20€). Później poszło już sprawnie. Do ostatniego okienka. Pierwszą czwórkę przepuścili i kazali przejechać poza szlaban. Ostatniego Oczkinsa zatrzymali i skierowali z motocyklem na dodatkowe „badania”. My już nie mieliśmy mu jak pomóc, byliśmy poza terminalem. Więc staliśmy tuż za szlabanem i obserwowaliśmy sytuację. Widok w drugą stronę. Oczkins wykazał na tyle rozsądku, że kategorycznie zapowiedział, iż sam nigdzie nie idzie i nie jedzie. Jeśli chcą prześwietlać i sprawdzać motocykl, to niech urzędnik idzie razem z nim. Jak się okazało, było to genialne posunięcie. Urzędnik, który skierował go z motocyklem na prześwietlenie sam miał spory problem, żeby nakłonić swoich kolegów - obsługę urządzenia do jakiejkolwiek pracy. I pomyśleć tylko ile czasu Oczkinsowi zajęłoby, po turecku, namówienie ich do pracy. Szczęśliwie skończyło się na tym, że po kilkudziesięciu minutach znowu byliśmy wszyscy razem. Podsumowując przejście przez okienka Gruzińskie zajęły nam 5-10minut, tureckie natomiast około 1,5 godziny. Przed wyjazdem nasłuchaliśmy się o tureckich policjantach, mandatach, ograniczeniach prędkości, wysokich mandatach egzekwowanych na miejscu, a czasem po odczytach z fotoradarów na granicy. Od początku jedziemy więc zgodnie z przepisami. Dodatkowo załamuje nas wyświetlana na tablicy świetlnej informacja o ograniczeniu prędkości dla motocykli do 80km/godz. I tak jedziemy wzdłuż morza dwupasmową drogą, wleczemy się tą piep..ną osiemdziesiątką. Wszystko co jeździ nas wyprzedza. Z nieba żar, od asfaltu gorąc, żadnej chmurki na niebie. Nieco ratuje sytuację wiatr od morza. Co chwila ograniczenia w terenie zabudowanym. Mijamy kilka radarów i fotoradarów. W końcu dochodzimy do wniosku, że przecież nie nastawiają fotoradarów na 80 dla motocykli, tylko na 90 dla samochodów. Nieco przyśpieszamy. Ale i tak jest kicha. Nie wiadomo co lepiej, otwierać wszystkie wywietrzniki i szybę w kasku? Czy też odwrotnie wszystko szczelnie pozamykać. Ceny benzyny w Turcji są zabójcze (9-10zł. za litr). Zużywamy więc zapas paliwa z kanistrów. W jakimś większym mieście (Unye) dwupasmówka traci status drogi tranzytowej i wpadamy w korek. Z kuframi jesteśmy za szerocy żeby się klasycznie przeciskać. Życia nie ułatwiają nam kierowcy którzy nie chcą na wpuszczać. Objechać nie ma jak. Na domiar złego psuje mi się mechanizm otwierania szyby w kasku. Nie mam gdzie zjechać i jak się zatrzymać, żeby go sprawdzić/naprawić. Próby naprawy po omacku jedną ręką w rękawiczce od razu odpuszczam – nie chcę pogubić elementów mocowania szyby. W końcu przełamujemy się i przemy na przód. Za miastem mamy dość podróży na dzisiaj i szukamy noclegu. Wzdłuż morza są liczne niby kempingi. Na pierwszym chcą od nas jakieś chore pieniądze. Kilka kilometrów dalej, na drugim gadają jak biali ludzie (uzgadniamy 5 tureckich pieniążków za osobę). Rozbijamy biwak pod sosnami na brzegu morza. Trójka wybiera stawianie namiotów, pozostała dwójka karimatę na plaży (albo odwrotnie). W każdym bądź razie, ja tradycyjnie wybrałem namiot. W ofercie „kempingu” jest woda, sławojka, herbata. Ale nie ma piwa. Przemek z Oczkinsem jadą na poszukiwania. Wracają tuż po zachodzie słońca. Okazuje się, że zakup piwa w tej części Turcji jest sporym wyzwaniem. Nie było na pierwszej stacji benzynowej. Na drugiej też nie. W tamtejszym Tesco też nie. Młoda ekspedientka w sklepie wskazała jeszcze jeden supermarket na drugim końcu miasta. Jeśli tam nie będzie, to już nigdzie w mieście nie będzie. Było. Wyszarpnęli całe piwo ze sklepu wielkości dużego supermarketu. Wszystkie 8 puszek. Trójka wybiera stawianie namiotów, pozostała dwójka karimatę na plaży (albo odwrotnie). W każdym bądź razie, z Przemkiem tradycyjnie wybraliśmy namiot. A Oczkins odrabia pracę domową. Knuje trasę na jutrzejszy dzień. Temperatura w dzień przekraczała 40°. Przejechaliśmy 448km Współrzędne kempingu: N 41°08.644’ E 037°13.034' https://maps.google.pl/maps?saddr=E70%2F%E1%83%A12&daddr=Samsun+Ordu+Yolu%2FD010%2FE70&hl=pl&ie=UTF8&ll=41.607228,39.034424&spn=5.04344,7.064209&sll=41.194156,37.080917&sspn=0.317247,0.441513&geocode=FT1BegIdL1B6Ag%3BFYTkcwIdWnU2Ag&mra=dme&mrsp=1&sz=11&t=m&z=7 19 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
Doodek 15 044 Zgłoś ten post Napisano 8 Styczeń 2014 my się podpinaliśmy pod lokalesów w samochodach i jechaliśmy 120 ;) problemów nie było raz tylko na stacji benzynowej policja stała i nam powiedzieli że mamy nie szaleć bo jest kontrola za kilka kam.. ale nie było ;) 1 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
Bandit22 385 Zgłoś ten post Napisano 8 Styczeń 2014 Jak ja odwiedzałem Turcję to paliwo było po 7pln i mnie się wtedy wydawało że to już górna granica... dalej tak strzegą się na stacjach? przy każdym dystrybutorze ochroniarz? 1 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
mguzzi 2 267 Zgłoś ten post Napisano 9 Styczeń 2014 my się podpinaliśmy pod lokalesów w samochodach i jechaliśmy 120 ;) problemów nie było raz tylko na stacji benzynowej policja stała i nam powiedzieli że mamy nie szaleć bo jest kontrola za kilka kam.. ale nie było ;) My byliśmy grzecznymi chłopcami. :cry: Jechaliśmy po Bożemu. :oops: Za bardzo nas nastraszyli koledzy, którzy byli w zeszłym roku jechali jak im pasowało. Ale na granicy mieli po kilkaset euro "dopłaty". Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
mguzzi 2 267 Zgłoś ten post Napisano 9 Styczeń 2014 Jak ja odwiedzałem Turcję to paliwo było po 7pln i mnie się wtedy wydawało że to już górna granica... dalej tak strzegą się na stacjach? przy każdym dystrybutorze ochroniarz? Faktycznie było dużo obsługi. Koniecznie chcieli nam tankować motorki. Ale jak się zdjęło kask, to byli już bardziej spokojni. Ale tak jak w Rosji ochroniarzy z kałachami nie widziałem. Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
mguzzi 2 267 Zgłoś ten post Napisano 9 Styczeń 2014 (edytowane) 29.06.2013 Sobota Przed nami kolejny upalny dzień. Ale na razie jest śliczny poranek. Ciekawe o czym śni! Przygotowanie do wyjazdu z kempingu. Było pod górkę i od razu na trasę "szybkiego " ruchu. Dynamiczny wyjazd Oczkinsa. Asekuruję wyjeżdżających i cykam fotki. Dopóki jedziemy wzdłuż morza, jest nieźle. Niestety na wysokości miasta Samsun skręcamy w głąb lądu. Koniec widoków morza, chłodniejszego wiaterku. Droga się polepszyła, ale ograniczenia prędkości pozostały takie same. Średnio raz na 100km zauważam tradycyjną suszarkę, lub polowanie po radziecku. Najpierw fotoradar w nieoznakowanej budzie, kilometr dalej oznakowany ściąga na pobocze. Na domiar złego na wyżynie z powodu karambolu stajemy w gigantycznym korku. Dopóki się da objeżdżamy boczkiem, poboczem, jak się da. Niestety dalej się na dało. Stoimy jak wszyscy 100-200metrów od czoła . Na jazdę pasem awaryjnym się nie zdecydowaliśmy. Co chwila pomykają po nim straż pożarna, ambulanse, policja. Cofnięcie się i objazd inną drogą nie chodzi w rachubę, za dużo byśmy nadkładali drogi. Po godzinie zaczęli puszczać ruch, i myknęliśmy w szczelinach pomiędzy autami. Wyżyna jest beznadziejna do jazdy. Długie proste, dookoła dużo niczego. Nawet nie ma na czym zawiesić wzroku. No i te ograniczenia prędkości, których staramy się przestrzegać. Słyszeliśmy, że mandaty w Turcji do tanich nie należą. Żeby nie zasnąć zatrzymujemy się na stacji benzynowej. Z tankowania zrezygnowaliśmy. Nikt tam nie tankował. Czas jakby zatrzymał się tam w miejscu. Przy dystrybutorach stoją samochody, kombajn rolniczy, ale kierowców nie widać. Obsługa częściowo śpi. Koledzy decydują się na jedzenie. Z Bolkiem nie znajdujemy w sobie takiej odwagi. Musi wystarczyć batonik i woda z kufra. Tankujemy dalej, na normalnej stacji. Dotelepaliśmy się do Gerede gdzie jest zjazd na autostradę. Oznakowanie fatalne. Dopiero stojąc przed bramkami dowiadujemy się, że autostrada jest płatna. Problem w tym, że nie ma jak zapłacić. Są dwie automatyczne bramki wjazdowe, różnią się oznaczeniem (jedna HGS?, druga OGS?) obie naszpikowane kamerami. Nie ma żadnego punktu pobierającego kasę, wydającego bilety, sprzedającego winiety. NIC. Kompletnie NIC. Znaleźliśmy tablicę informacyjną. Po Turecku. Po drugiej stronie autostrady jest żywy Turek z obsługi. Bolek podejmuje ryzyko i przemyka na drugą stronę. Niestety. Turek z punktu informatycznego, mówi tylko po turecku. Wiemy tylko, że kasy za wjazd nie pobiera, winietek nie sprzedaje, biletów też nie ma. Nie mamy jak zawrócić. Panowie inżynierowie nie przewidzieli takiej możliwości. Przejeżdżamy przez losowo wybrane bramki. Wreszcie można pogonić koniki. Ale jesteśmy upierdliwi. Na najbliższej stacji benzynowej dopytujemy się o opłaty. Informują nas, że zapłacić można na następnej dużej stacji. Na następnej dużej stacji, okazuje się, że opłaty można dokonać po wypełnieniu specjalnego (zupełnie zresztą niezrozumiałego) formularza. Niestety mają awarię systemu komputerowego. Więc powinniśmy wypełnić formularz i udać się do Stambułu na pocztę główną żeby wpłacić kasę. Jest to ponad nasze nerwy. Zbliża się zachód słońca, więc musimy dokonać wyboru. Noclegownia przy stacji, albo namiot w plenerze. Druga opcja przeważyła. Zjeżdżamy z autostrady przez również losowo wybrane bramki, powyły syreny alarmowe, połyskały flesze, zamigotały światełka. Stojący obok radiowóz zajęty był jakimś delikwentem i nas szczęśliwie olał. Szukamy spokojnej miejscówki. Niestety jest albo gęstawa zabudowa, albo ogrodzone pola. Zapadła decyzja, jedziemy nad brzeg morza. Tam muszą być pola namiotowe, plaża, cokolwiek. Do Akcakoca dojeżdżamy już w nocy. Jadąc wzdłuż morza dostrzegamy kemping przy plaży. Wolnych miejsc jest od groma. Obsługa jest, ale tradycyjnie mówi tylko po turecku. Dzwonią do kogoś, kto podobno rozmawia po angielsku. Podobno. Udało się ustalić, że możemy zostać, rozstawić namioty i po negocjacjach ile mamy zapłacić (40 pieniążków za wszystkich). Bierzemy prysznic w częściowo odkrytej kabinie z widokiem na morze. Sąsiedzi przy herbacie i telewizorze biesiadują do rana. Jedni mają rozstawione namioty, inni śpią w przyczepach kempingowych, jeszcze inni na siedząco w samochodach. Współrzędnych noclegu nie zapisałem. Ale jadąc z miasta drogą wzdłuż morza w kierunku wschodnim jest kilka kempingów do wyboru. Przejechaliśmy 657km. Temperatura – straszny gorąc, w najgorszym okresie 40-45°C. https://maps.google.pl/maps?saddr=Samsun+Ordu+Yolu%2FD010%2FE70&daddr=Ere%C4%9Fli+Cd%2FD010&hl=pl&ie=UTF8&ll=40.996484,34.530029&spn=4.510524,9.876709&sll=41.030679,31.352921&sspn=0.281779,0.617294&geocode=FWbjcwIdEnk2Ag%3BFVoVcwId5UfcAQ&mra=me&mrsp=1&sz=11&t=m&z=7 (poprawiłem mapkę) :oops: Edytowane 28 Marzec 2014 przez mguzzi 16 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
tomekm 1 153 Zgłoś ten post Napisano 9 Styczeń 2014 jechaliście tą samą trasą co my 3 lata temu, ależ wtedy piździło niemiłosiernie 1 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
mguzzi 2 267 Zgłoś ten post Napisano 9 Styczeń 2014 jechaliście tą samą trasą co my 3 lata temu, ależ wtedy piździło niemiłosiernie No tak. Nie wiadomo co lepsze, gorsze. Jak ciepło chciałoby się żeby było chłodniej, a jak jest zimniej to chociaż piwo jest już zimne. :roll: :drinkbeer: 3 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
red 4 330 Zgłoś ten post Napisano 9 Styczeń 2014 ... Droga się polepszyła, ale ograniczenia prędkości pozostały takie same. Średnio raz na 100km zauważam tradycyjną suszarkę, lub polowanie po radziecku. Najpierw fotoradar w nieoznakowanej budzie, kilometr dalej oznakowany ściąga na pobocze. ... Dotelepaliśmy się do Gerede gdzie jest zjazd na autostradę. ... Wreszcie można pogonić koniki. bardzo fajny wyjazd i relacja - tylko Ciebie nie widać na zdjęciach :) - ktoś zapewne je robi jakie jest ograniczenie dla motocykli na autostradach? koniec końców, za przejazd autostradą nie zapłaciliście? Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
mguzzi 2 267 Zgłoś ten post Napisano 9 Styczeń 2014 bardzo fajny wyjazd i relacja - tylko Ciebie nie widać na zdjęciach :) - ktoś zapewne je robi jakie jest ograniczenie dla motocykli na autostradach? koniec końców, za przejazd autostradą nie zapłaciliście? Jestem na jednej fotce. ;-) Tak naprawdę nie wiem jakie było ograniczenie na autostradzie. Jechaliśmy jak wszyscy. Tylko szkoda że tak krótko. Za przejazd nie zapłaciliśmy. Była awaria systemu, a na pocztę do Stambułu było nam nie po drodze. Byliśmy ciekawi, czy nas podliczą na granicy. Więcej o ograniczeniach prędkości w Turcji będzie za trzy (?) dni. 1 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
tomekm 1 153 Zgłoś ten post Napisano 9 Styczeń 2014 Koledzy wracając dostali mandat, wyjechali z Turcji nie płacąc :-) 1 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach