jasinek 6 042 Zgłoś ten post Napisano 3 Maj 2014 Co tu dużo pisać, po prostu zajebiszczańsko :-D 1 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
maxiu 1 126 Zgłoś ten post Napisano 3 Maj 2014 Czy nie uważasz , że powinnaś pisać scenariusze do filmów ???Chyba większość zgodzi się ze mną :) NIE ! Relacje o wiele mocniej pobudzają wyobraźnie, a ta nie pozwala siedzieć w miejscu. Bardzo chciałbym dostać dokładną mapę waszej trasy - to koniecznie trzeba przeżyć ! Wielkie dzięki za tą relację ! Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
ben 5 181 Zgłoś ten post Napisano 3 Maj 2014 Dlatego napisałem większość ;) 1 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
maxiu 1 126 Zgłoś ten post Napisano 3 Maj 2014 Dlatego napisałem większość ;) ale jest również "chyba" 1 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
ARG 1 050 Zgłoś ten post Napisano 3 Maj 2014 ARG - ale wiesz, że aparat, to tylko narzędzie? ;-) (...) Wiem. Zreszta zdjęcia jeśli chodzi o kompozycję wyhodzą ci bardzo ładnie. Ja nigdy nie mam czasu by nauczyć się aparatu etc. Znaczy chciałbym robić ładne fotki ale niestety fotografia nie jest moją pasją, a nauka focenia jest .... jak dla mnie nudna. Ale dla odmiany lubię technikalia i z drugiej strony zastanawiam się co wziąć na podobny wyjazd. Nie wiem czy warto ciągnąć lustro. Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
enlil 3 208 Zgłoś ten post Napisano 4 Maj 2014 Wiem. Zreszta zdjęcia jeśli chodzi o kompozycję wyhodzą ci bardzo ładnie. Ja nigdy nie mam czasu by nauczyć się aparatu etc. Znaczy chciałbym robić ładne fotki ale niestety fotografia nie jest moją pasją, a nauka focenia jest .... jak dla mnie nudna. Ale dla odmiany lubię technikalia i z drugiej strony zastanawiam się co wziąć na podobny wyjazd. Nie wiem czy warto ciągnąć lustro. Możesz wziąć każdy aparat. W fotografowaniu nie chodzi o to, żeby mieć najlepszy sprzęt tylko, żeby uwiecznić to co widzisz w sposób charakterystyczny dla ciebie. Wiadomo, że są lepsze i gorsze sprzęty, ale to jest tylko narzędzie. Na początek weź coś prostego, czego nie będzie ci szkoda wozić na motku, a później jak trochę się oswoisz z fotografowaniem - zrozumiesz czy potrzebujesz czegoś lepszego. Każdym aparatem w trybie auto można zrobić fotkę i nie musisz dużo się uczyć, wystarczy że naciśniesz spust i przytrzymasz aparat, żeby zdjęcie wyszlo ostre. A dobra kompozycja, to jest kwestia doświadczenia i wprawy, jest też bardzo wskazane czytanie inspirujących relacji (np. takich jak ta) ze świetnymi zdjęciami i podglądania jak robią to inni ;) 5 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
mygosia 2 801 Zgłoś ten post Napisano 4 Maj 2014 ReddyS - pozdrów Bestyję i podrap ją za uchem ode mnie ;) W sumie mam kolejny motek do objeżdżenia przez niego :P Jarku - no zbliżamy się do najbardziej dramatycznego odcinka, którego tytuł będzie brzmiał "Zaufaj mi, jestem weteryniarzem!", ale nie uprzedzajmy faktów ;) maxiu - nie mam dokładnych śladów :( Miałam pozyczonego Garmina, którego potrafiłam tylko odpalić i zgasić. Ślady były wgrywane na bieżąco, a że pamięć pozwala miec tylko 20 śladów [a czasem ślad dzienny składał się np. z 5 części], to też były one kasowane na bieżąco :( Mniej więcej wiem gdzie spaliśmy. Co do aparatu jeszcze - z mojego doświadczenia najlepszym jest ten, który jest zawsze z nami! Miałam lustrzankę, ale co z tego, skoro było mi jej szkoda. Zabrałam ja na moto chyba raz... Kurzyła się na półce 2 lata, więc ją sprzedałam. Niektórym nie będzie przeszkadzać jej ciężar, ani gabaryty. Na pewno lustrzanką można osiągnąć o wiele lepsze efekty. Ale początkujący, albo amator pełną gębą [co nie jest złe], tego nie doceni. Moja znajoma kupiła sobie lustro, aby robić lepsze zdjęcia i prawie się nim zabiła. Zamiast wysnuć wnioski [bo to nie aparat ją ograniczał!], to kupiła sobie większe lustro... Kto bogatemu zabroni :) Ale mnie serce boli, jak widzę sprzęt ponad miarę, ponad potrzeby i umiejętności. I jeszcze - dość sporo czasu poświęcam na obróbkę. Tak samo, jak w ciemni mam możliwość panowania nad kontrastem, ziarnem, stosuję filtry korygujące balans bieli, stosuję filtry połówkowe, robię maskowanie cieni/świateł - to samo robię w "ciemni cyfrowej". Nie trzymam się sztywnych zasad - obrabiam zdjęcia tak jak JA je PAMIĘTAM. A że mam bjną wyobraźnię, to czasem efekty są dziwne ;) Goły plik z aparatu traktuję jak niewywołany [! - bo juz na tym etapie mamy olbrzymi wpływ na odbitkę] negatyw. Ale wiecie... Ja dziwna jestem. Pozbyłam się lustrzanki cyfrowej, a zostawiłam sobie kilka analogów, w lodówce mam 30 slajdów i 20 negatywów czarno-białych, a zapach utrwalacza jest IMO lepszy, niż zapach benzyny :D 6 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
ARG 1 050 Zgłoś ten post Napisano 4 Maj 2014 Analogi .... To to co zawsze zniechęcanło mnie do fotografii ;). Te rolki z filmai, filmy o różnej czułości, wywoływanie i brak możliwości podejrzenia tego co się robiłoe... okropne a do tego strata czasu i pieniędzy. Ale rozumiem, ludzie mają różne hobby. Niestety nie wiem czemu ale przy zdjęciach lubię dużą rozdzielczość + brak szumów a to dostępne jest dopiero w lustrach za kilkanaście tysi. Ale wracając na ziemię, lustro wydaj mi się trochę za ciężkie na moto i szczerze mówiąc szkoda jednak popsuć. Mam też mały kompakt, którym co prawda można zrobić na szybko fotkę z ręki ale jakość pozostawia dużo do życzenia i jest jeszcze starszy kompakt a`la lustro ale w zasadzie łączy w sobie wady obu konstrukcji . Poczytm o tym twoim sony ;) Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
Arthur71 2 676 Zgłoś ten post Napisano 4 Maj 2014 Gęba mi się śmieje gdy czytam że analog żyje :) Słuchałem kilku zaprawdę godnych fotografików przez duże EF i nigdy nie słyszałem dyskusji o onaniźmie sprzętowym. "Musk" za to cały czas na tapecie, reszta to warsztat :) Esencją są slajdy. Tak nie wytrzymałem, trochę tylko focę :D Pozdrawiam. A Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
mygosia 2 801 Zgłoś ten post Napisano 4 Maj 2014 Slajdy + Pentax Z1p = mniam! W ogóle swoje najlepsze zjdęcia zrobiłam analogami. Tam każda klatka jest przemyślana. Zwracam uwagę na światło. Kompozycję... Głębię ostrości... 5 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
Kornel 23 Zgłoś ten post Napisano 4 Maj 2014 Super fotki. Mistrzostwo świata !!! Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
mygosia 2 801 Zgłoś ten post Napisano 4 Maj 2014 Pustkowie Jako, że nasza grupa jest mało pozbierana, a powroty po ciemku nie są ani przyjemne, ani bezpieczne, to Kajman rozkazał, że wyjazd ma być punkt 10.00. Budzą mnie pierwsze promienie słońca - jest tuż przed 8.00. Wszyscy śpią. Jest bardzo “rześko”. Z niechęcią wygrzebuję się z ciepłego śpiwora i góry koców. Całe ciało mam zesztywniałe i obolałe po wczorajszej jeździe. Aby się rozgrzać i rozruszać, idę na mini spacer po okolicy, połączony z elementami jogi i rozciągania… Noooo… trochę boli - znaczy się, że czuję, że żyję :) Wracając mijam Francuza, który właśnie szykuje się do odjazdu na swoim rowerze - bonżur i bonwojaż :D Po śniadaniu chłopaki trochę marudzą, że nie ma gorącej wody, nie ma haczyka, ani gniazdka. Żeby się poddawać ogólnemu marazmowi idę się spakować. Okazuje się, że Wojtkowi w KTMie juz prawie zeszła tylna opona [czyli trwałość kostek w takim terenie w 1190 [moc!] = dwa-trzy dni] - ma wprawdzie zapasowe kompletne koła, ale w Marakeszu :/ Kajman wsiada w Kajmanowóz i powoli toczy się po nie w na zachód. Przed nim kilkaset km i trochę gór. Prędko nie wróci. A my mamy jechać najpierw zatankować. Do stacji jest jakieś 60km i niektórym benzyny starczy “na styk” [ przynajmniej w teorii :D ]. Punkt 10.00 wsiadam na DRkę i ruszam przed siebie po śladzie. Wiem, że prędzej, albo później chłopaki i tak mnie dogonią. I rzeczywiście - dojeżdżają mnie po kilkunastu km, gdy wjeżdżam na asfalt. Krajobraz się zmienia - zamiast czerwonych i czerwonopomarańczowych skał otacza nas głazowisko ze szczątkową roślinnością. Mimo, że jedziemy razem z Wojtkiem i Wieśkiem czuję się, jakbym była samiuteńka na odludziu. Na kamiennym pustkowiu… Jakaś nieuświadomiona tęsknota wychyna z głębi duszy… Jest… pusto. A potem znów zjeżdżamy na szuter na stromym zboczu. Początkowo jedzie się super, a później znów znajoma rozmiękła glina z twardymi, wąskmi koleinami. Na zboczu po lewej i prawej stronie, to droga, z której jest robione zdjęcie - widać różnicę poziomów :) Tutaj jeszcze miodny szuterek Widoki “nieco” wynagradzają niedogodności… Nie no, prawdę mówiąc to jest zajebiście, znowu… Po 40km wyprzedzamy “naszego” Francuza na rowerze - jestem dla niego pełna podziwu. Teren jest górzysty, a on zapieprza jakby miał motorek w tyłku [nawet go to podejrzewałam ;) ]. 3km przed miasteczkiem ze stacją paliw robimy przerwę na berber whisky. Miętowa, obrzydliwie słodka herbata w cieniu oliwki… mmmm… A któż to nas mija??? No tak - Francuz nie próżnuje, tylko ostro pedałuje :D Ruszamy w mało zwartym szyku w kierunku miasta, gdzie możemy zatankować - gdy docieram na stację widzę chłopaków nadjeżdżających z naprzeciwka, coś mówiących że nie ma tutaj paliwa, że niby dalej w “mieście”, ale tam nic nie ma. No to włącza mi się program “rozwiązywanie problemów” - ruszam przed siebie, i przypadkowych ludzi pytam o “gas” pokazując wymownie na bak. Miejscowi chętnie ruszają na pomoc - jeden z nich wskakuje na skuterek i pędzi przez wąskie uliczki wśród glinianych domków. My za nim. Prowadzi nas do garażu na jakiejś podrzędnej uliczce, gdzie stoją pięciolitrowe butle wypełnione płynem w naszym ulubionym, bladożółtym kolorze. Wtedy Wojtek zauważa, że nie ma z nami Wieśka… Kurde… ostatni raz widziałam go przed miasteczkiem, nie jestem pewna, czy dojechał do miasteczka, bo od razu zaabsorbowałam się szukaniem paliwa… Czuję się winna [pewnie i słusznie ;) ], więc, gdy chłopaki przelewają kolejną pięciolitrową butlę do baku, wsiadam na DRkę i ruszam na poszukiwania. Objeżdżam całe miasteczko tam, objeżdżam z powrotem - po Wieśku ani śladu. Wracam do garażu zatankować i piszemy mu smsa, że będziemy czekać na stacji paliw na wjeździe. Dojeżdżamy tam, Wieśka nie ma. W końcu Wojtkowi udaje się do niego dodzwonić i oto co nam przekazał “Wieśkowi zabrakło paliwa, jechał po śladzie i jest 3-4 km za miasteczkiem”. No to sprawa prosta. Chłopaki jadą po paliwo dla Wieśka , a ja ruszam po śladzie, aby potowarzyszyć Wieśkowi. Jadę. Jadę. 3km, 4km, 5km… Mijam “naszego” Francuza, który odpoczywa na poboczu w cieniu skał - Bondżur Twardzielu!!! :) Po 7km zatrzymuję się i wysyłam smsa, że Wieśka nie ma! Dochodzę do wniosku, że więcej nie poradzę i ruszam przed siebie, bo droga asfaltowa fajna, a chłopaki przecież mnie dogonią. I jadę dalej. Świetna asfaltowa nawierzchnia, puściutka - w ciągu godziny mijam może ze 2 pojazdy [w tym jednego osła]. Krajobraz, to pusty płaskowyż ciągnące się po horyzont, zamknięty wysokimi górami. Powolutku się do nich zbliżam równiną. Rosnące gdzieniegdzie wśród kamieni skarlałe drzewka są coraz rzadsze. W końcu napotykam tylko na pojedyncze poskręcane od wiatru krzaki. Robi się chłodno i rześko, chociaż słońce świeci jak złoto. Jestem wysoko... Jeszcze kilka serpentyn i dojeżdżam do przełęczy. Postanawiam cofnąć się paręset metrów i lokuję się w idealnym punkcie obserwacyjnym - przede mną rozciąga się widok na ładnych parędziesiąt kilometrów. ' I czekam. Cykam fotki. Zjadam jakiś zapomniany, na wpół suchy kęs chlebka z roztopionym kitkatem. Słońce pali, ale na tej wysokości nie jest to specjalnie męczące. Po kilkudziesięciu minutach najpierw słyszę buczenie. Mija jeszcze kilka minut i dopiero wówczas widzę kilka punkcików przemieszczających się drogą przez równinę. Są takie maleńkie. Po dalszych kilku minutach wyjeżdżają zza zakrętu… Zatrzymują się. Jacyś tacy nadindyczeni. O co kaman? A o to, że okazało się, że Wieśkowi brakło benzyny przed miasteczkiem, a nie za. No i jest to oczywiście tylko i wyłącznie moja wina :D Ubawiona sytuacją wsiadam na DRkę i podążam za chłopakami. No właśnie… za nimi, bo szybko się wszyscy ode mnie oddalają i nie czekają. Aha! To w to się dzisiaj bawimy :D Pokonując kolejne kilometry rozkoszuję się samotnością i możliwością zatrzymywania się tak często jak tylko chcę :) I w takich miejscach, które są pośrodku niczego... Droga wiedzie trochę asfaltem, a głównie równą szutrostradą, często mija wioski, więc czuję się bardzo bezpiecznie. I tak powolutku się bujam w stronę Imilchil, gdzie mamy spać. Kurde - skąd się wzięły takie drzewka, przeciez tutaj same kamienie! W dole wyschnięta rzeka Coraz więcej pofałdowań Jeziorko przed Imilchil Prawie jak Mongolia :D Droga - marzenie - takie krajobrazy śnią mi się prawie co noc. Dojeżdżam do I. W mieście spotykam moich towarzyszy :) Śpimy w bardzo ładnym miejscu - jedyną wadą jest to, że jest cholernie zimno, ciepła woda będzie o 21, a nasze rzeczy do kapieli i tak zostały w Kajmanowozie :D Nocleg Najpierw włażę pod kołdrę i próbuję się rozgrzać - ni chu chu! Więc idę na spacer… w mojej ulubionej godzinie, gdy dzień spotyka się z nocą, a czas się zatrzymuje. Spaceruję korytem półwyschniętej rzeki - jeszcze o tym nie wiem, ale jutro zapoznam się lepiej z taka nawierzchnią. Zapada zmierzch. Z oddalonego o parę kilometrów meczetu dobiega ciche nawoływanie imama. Pasterz pędzi swoje owce do domu… A w mej duszy rozbrzmiewa to prawdę mówiąc, to spiewałam to w głos, korzystając z okazji, że nikt mnie słyszy, a nawet jeśli słyszy, to nie zna :D Wyciszona wracam na nocleg, a tam na stole już czeka gorący tadżin. Umiejscawiam się jak najbliżej kozy, z której bije gorąc. Po kolacji postanawiam zaczekać na Kajmana, aby umyć się w gorącej wodzie. Zabijając czas czytam przewodnik po Maroko. Dwadzieścia minut po północy nie wytrzymuję - gaszę światło i zasypiam. Jadę po luźnych kamieniach, nagle tylne koło ucieka i przewracam się, ostatkiem sił szarpię całym ciałem... ...i budzę się zerwana atawistycznym histerczynym odruchem spadania z drzewa…. 19 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
mygosia 2 801 Zgłoś ten post Napisano 4 Maj 2014 Aaa! No i jeszcze fotka dla Stonera :) 10 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
Arthur71 2 676 Zgłoś ten post Napisano 4 Maj 2014 Ekstra :) Pozdrawiam. A Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
ben 5 181 Zgłoś ten post Napisano 4 Maj 2014 Przekozacka wyprawa :) Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
Kastankas 565 Zgłoś ten post Napisano 5 Maj 2014 "Nie no, prawdę mówiąc to jest zajebiście, znowu…" :) Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
Arthur71 2 676 Zgłoś ten post Napisano 5 Maj 2014 Narrator, narrator prima sort :) Pozdrawiam. A Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
agawu 1 372 Zgłoś ten post Napisano 5 Maj 2014 Pisz pisz Mygosia nie ociągaj się! Foty rozwalają konstrukcję, jaką miałam na temat Maroko. I powalają też... :) Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
Pawel 53 671 Zgłoś ten post Napisano 5 Maj 2014 Zdjęcia rozmyte i zero kontrastu, słodka herbata i pasza?? Co to w ogóle jest? :shock: To jest zajebiste ;) Pisz dalej, bombowa narracja ;-) Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
enlil 3 208 Zgłoś ten post Napisano 5 Maj 2014 ma wprawdzie zapasowe kompletne koła, ale w Marakeszu :/ słyszałem, że się wozi ze sobą na wyprawę różne rzeczy do motka na wszelki wypadek: klamki, linki, pompę wodę, regulatora napięcia, ewentualnie opony, ale kompletne koła? :) Piękne zdjęcia i opis aż się chce gdzieś wyruszyć :) Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
mygosia 2 801 Zgłoś ten post Napisano 5 Maj 2014 (edytowane) Pisz pisz Mygosia nie ociągaj się! Foty rozwalają konstrukcję, jaką miałam na temat Maroko. I powalają też... :) A to było ciekawe, bo jadąc do Maroko jakoś w ogóle nie wiedziałam czego się spodziewać. Widziałam trochę zdjęć, trochę mi Puszki opowiadały, ale wszystko to absolutnie mnie nei przygotowało na to co zobaczyłam. Fajnie tak :) Niespodziewanka za każdym zakrętem :) słyszałem, że się wozi ze sobą na wyprawę różne rzeczy do motka na wszelki wypadek: klamki, linki, pompę wodę, regulatora napięcia, ewentualnie opony, ale kompletne koła? W sumie to dobrze, że były te koła... Szkoda tylko, że trzeba było po nie jechać taki kawał - było to brzemienne w skutki :/ Edytowane 5 Maj 2014 przez mygosia 1 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
ReddyS 265 Zgłoś ten post Napisano 5 Maj 2014 Pisz, pisz nie odpoczywaj. ;-) ReddyS >tapatalk< Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
komir 842 Zgłoś ten post Napisano 6 Maj 2014 Fajnie Gosia - jestem dumny z Ciebie Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
mygosia 2 801 Zgłoś ten post Napisano 6 Maj 2014 Mirku - nawet nie wiesz ile Twoje słowa dla mnie znaczą :) Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
kasia 1 761 Zgłoś ten post Napisano 7 Maj 2014 (edytowane) Mygosia- to najciekawsza reacja z Maroka, jaką kiedykolwiek czytałam! Zdjęcia przeczekoladowe :) Pisz dalej, narobiłaś wszystkim apetytu, a teraz każesz czekać :D Edit: Bardzo utożsamiam się z Twoim blond-świeżynkowym podejściem do jazdy w nieznanym offie :) Edytowane 7 Maj 2014 przez kasia 2 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach