Skocz do zawartości
mygosia

Offroad w Maroko - okiem blond*) świeżynki...

Recommended Posts

Co tu dużo pisać, po prostu zajebiszczańsko :-D

  • Like 1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach
Czy nie uważasz , że powinnaś pisać scenariusze do filmów ???

Chyba większość zgodzi się ze mną :)

NIE ! Relacje o wiele mocniej pobudzają wyobraźnie, a ta nie pozwala siedzieć w miejscu. Bardzo chciałbym dostać dokładną mapę waszej trasy - to koniecznie trzeba przeżyć !

Wielkie dzięki za tą relację !

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Dlatego napisałem większość ;)

  • Like 1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Dlatego napisałem większość ;)

ale jest również "chyba"

  • Like 1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

ARG - ale wiesz, że aparat, to tylko narzędzie? ;-)

(...)

Wiem. Zreszta zdjęcia jeśli chodzi o kompozycję wyhodzą ci bardzo ładnie. Ja nigdy nie mam czasu by nauczyć się aparatu etc. Znaczy chciałbym robić ładne fotki ale niestety fotografia nie jest moją pasją, a nauka focenia jest .... jak dla mnie nudna. Ale dla odmiany lubię technikalia i z drugiej strony zastanawiam się co wziąć na podobny wyjazd. Nie wiem czy warto ciągnąć lustro.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Wiem. Zreszta zdjęcia jeśli chodzi o kompozycję wyhodzą ci bardzo ładnie. Ja nigdy nie mam czasu by nauczyć się aparatu etc. Znaczy chciałbym robić ładne fotki ale niestety fotografia nie jest moją pasją, a nauka focenia jest .... jak dla mnie nudna. Ale dla odmiany lubię technikalia i z drugiej strony zastanawiam się co wziąć na podobny wyjazd. Nie wiem czy warto ciągnąć lustro.

Możesz wziąć każdy aparat. W fotografowaniu nie chodzi o to, żeby mieć najlepszy sprzęt tylko, żeby uwiecznić to co widzisz w sposób charakterystyczny dla ciebie. Wiadomo, że są lepsze i gorsze sprzęty, ale to jest tylko narzędzie. Na początek weź coś prostego, czego nie będzie ci szkoda wozić na motku, a później jak trochę się oswoisz z fotografowaniem - zrozumiesz czy potrzebujesz czegoś lepszego.

Każdym aparatem w trybie auto można zrobić fotkę i nie musisz dużo się uczyć, wystarczy że naciśniesz spust i przytrzymasz aparat, żeby zdjęcie wyszlo ostre. A dobra kompozycja, to jest kwestia doświadczenia i wprawy, jest też bardzo wskazane czytanie inspirujących relacji (np. takich jak ta) ze świetnymi zdjęciami i podglądania jak robią to inni ;)

  • Like 5

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

ReddyS - pozdrów Bestyję i podrap ją za uchem ode mnie ;)

W sumie mam kolejny motek do objeżdżenia przez niego :P

Jarku - no zbliżamy się do najbardziej dramatycznego odcinka, którego tytuł będzie brzmiał "Zaufaj mi, jestem weteryniarzem!", ale nie uprzedzajmy faktów ;)

maxiu - nie mam dokładnych śladów :( Miałam pozyczonego Garmina, którego potrafiłam tylko odpalić i zgasić. Ślady były wgrywane na bieżąco, a że pamięć pozwala miec tylko 20 śladów [a czasem ślad dzienny składał się np. z 5 części], to też były one kasowane na bieżąco :( Mniej więcej wiem gdzie spaliśmy.

Co do aparatu jeszcze - z mojego doświadczenia najlepszym jest ten, który jest zawsze z nami!

Miałam lustrzankę, ale co z tego, skoro było mi jej szkoda. Zabrałam ja na moto chyba raz... Kurzyła się na półce 2 lata, więc ją sprzedałam.

Niektórym nie będzie przeszkadzać jej ciężar, ani gabaryty. Na pewno lustrzanką można osiągnąć o wiele lepsze efekty. Ale początkujący, albo amator pełną gębą [co nie jest złe], tego nie doceni.

Moja znajoma kupiła sobie lustro, aby robić lepsze zdjęcia i prawie się nim zabiła. Zamiast wysnuć wnioski [bo to nie aparat ją ograniczał!], to kupiła sobie większe lustro...

Kto bogatemu zabroni :)

Ale mnie serce boli, jak widzę sprzęt ponad miarę, ponad potrzeby i umiejętności.

I jeszcze - dość sporo czasu poświęcam na obróbkę.

Tak samo, jak w ciemni mam możliwość panowania nad kontrastem, ziarnem, stosuję filtry korygujące balans bieli, stosuję filtry połówkowe, robię maskowanie cieni/świateł - to samo robię w "ciemni cyfrowej".

Nie trzymam się sztywnych zasad - obrabiam zdjęcia tak jak JA je PAMIĘTAM. A że mam bjną wyobraźnię, to czasem efekty są dziwne ;)

Goły plik z aparatu traktuję jak niewywołany [! - bo juz na tym etapie mamy olbrzymi wpływ na odbitkę] negatyw.

Ale wiecie...

Ja dziwna jestem.

Pozbyłam się lustrzanki cyfrowej, a zostawiłam sobie kilka analogów, w lodówce mam 30 slajdów i 20 negatywów czarno-białych, a zapach utrwalacza jest IMO lepszy, niż zapach benzyny :D

  • Like 6

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Analogi .... To to co zawsze zniechęcanło mnie do fotografii ;). Te rolki z filmai, filmy o różnej czułości, wywoływanie i brak możliwości podejrzenia tego co się robiłoe... okropne a do tego strata czasu i pieniędzy. Ale rozumiem, ludzie mają różne hobby. Niestety nie wiem czemu ale przy zdjęciach lubię dużą rozdzielczość + brak szumów a to dostępne jest dopiero w lustrach za kilkanaście tysi. Ale wracając na ziemię, lustro wydaj mi się trochę za ciężkie na moto i szczerze mówiąc szkoda jednak popsuć. Mam też mały kompakt, którym co prawda można zrobić na szybko fotkę z ręki ale jakość pozostawia dużo do życzenia i jest jeszcze starszy kompakt a`la lustro ale w zasadzie łączy w sobie wady obu konstrukcji . Poczytm o tym twoim sony ;)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Gęba mi się śmieje gdy czytam że analog żyje :)

Słuchałem kilku zaprawdę godnych fotografików przez duże EF i nigdy nie słyszałem dyskusji o onaniźmie sprzętowym. "Musk" za to cały czas na tapecie, reszta to warsztat :)

Esencją są slajdy.

Tak nie wytrzymałem, trochę tylko focę :D

Pozdrawiam.

A

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Slajdy + Pentax Z1p = mniam!

W ogóle swoje najlepsze zjdęcia zrobiłam analogami. Tam każda klatka jest przemyślana. Zwracam uwagę na światło. Kompozycję... Głębię ostrości...

  • Like 5

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Pustkowie

Jako, że nasza grupa jest mało pozbierana, a powroty po ciemku nie są ani przyjemne, ani bezpieczne, to Kajman rozkazał, że wyjazd ma być punkt 10.00.

DSC03108-001.jpg

Budzą mnie pierwsze promienie słońca - jest tuż przed 8.00. Wszyscy śpią. Jest bardzo “rześko”. Z niechęcią wygrzebuję się z ciepłego śpiwora i góry koców. Całe ciało mam zesztywniałe i obolałe po wczorajszej jeździe.

Aby się rozgrzać i rozruszać, idę na mini spacer po okolicy, połączony z elementami jogi i rozciągania… Noooo… trochę boli - znaczy się, że czuję, że żyję :)

DSC03106-001.jpg

Wracając mijam Francuza, który właśnie szykuje się do odjazdu na swoim rowerze - bonżur i bonwojaż :D

Po śniadaniu chłopaki trochę marudzą, że nie ma gorącej wody, nie ma haczyka, ani gniazdka. Żeby się poddawać ogólnemu marazmowi idę się spakować.

Okazuje się, że Wojtkowi w KTMie juz prawie zeszła tylna opona [czyli trwałość kostek w takim terenie w 1190 [moc!] = dwa-trzy dni] - ma wprawdzie zapasowe kompletne koła, ale w Marakeszu :/ Kajman wsiada w Kajmanowóz i powoli toczy się po nie w na zachód. Przed nim kilkaset km i trochę gór. Prędko nie wróci.

A my mamy jechać najpierw zatankować. Do stacji jest jakieś 60km i niektórym benzyny starczy “na styk” [ przynajmniej w teorii :D ].

Punkt 10.00 wsiadam na DRkę i ruszam przed siebie po śladzie. Wiem, że prędzej, albo później chłopaki i tak mnie dogonią.

I rzeczywiście - dojeżdżają mnie po kilkunastu km, gdy wjeżdżam na asfalt. Krajobraz się zmienia - zamiast czerwonych i czerwonopomarańczowych skał otacza nas głazowisko ze szczątkową roślinnością. Mimo, że jedziemy razem z Wojtkiem i Wieśkiem czuję się, jakbym była samiuteńka na odludziu.

DSC03111-001.jpg

Na kamiennym pustkowiu…

Jakaś nieuświadomiona tęsknota wychyna z głębi duszy…

Jest… pusto.

DSC03114-001.jpg

A potem znów zjeżdżamy na szuter na stromym zboczu. Początkowo jedzie się super, a później znów znajoma rozmiękła glina z twardymi, wąskmi koleinami.

Na zboczu po lewej i prawej stronie, to droga, z której jest robione zdjęcie - widać różnicę poziomów :)

DSC03126-001.jpg

Tutaj jeszcze miodny szuterek

DSC03129-001.jpg

Widoki “nieco” wynagradzają niedogodności…

Nie no, prawdę mówiąc to jest zajebiście, znowu…

DSC03134-001.jpg

Po 40km wyprzedzamy “naszego” Francuza na rowerze - jestem dla niego pełna podziwu. Teren jest górzysty, a on zapieprza jakby miał motorek w tyłku [nawet go to podejrzewałam ;) ].

3km przed miasteczkiem ze stacją paliw robimy przerwę na berber whisky. Miętowa, obrzydliwie słodka herbata w cieniu oliwki… mmmm…

A któż to nas mija???

No tak - Francuz nie próżnuje, tylko ostro pedałuje :D

Ruszamy w mało zwartym szyku w kierunku miasta, gdzie możemy zatankować - gdy docieram na stację widzę chłopaków nadjeżdżających z naprzeciwka, coś mówiących że nie ma tutaj paliwa, że niby dalej w “mieście”, ale tam nic nie ma.

No to włącza mi się program “rozwiązywanie problemów” - ruszam przed siebie, i przypadkowych ludzi pytam o “gas” pokazując wymownie na bak. Miejscowi chętnie ruszają na pomoc - jeden z nich wskakuje na skuterek i pędzi przez wąskie uliczki wśród glinianych domków. My za nim.

Prowadzi nas do garażu na jakiejś podrzędnej uliczce, gdzie stoją pięciolitrowe butle wypełnione płynem w naszym ulubionym, bladożółtym kolorze.

Wtedy Wojtek zauważa, że nie ma z nami Wieśka… Kurde… ostatni raz widziałam go przed miasteczkiem, nie jestem pewna, czy dojechał do miasteczka, bo od razu zaabsorbowałam się szukaniem paliwa… Czuję się winna [pewnie i słusznie ;) ], więc, gdy chłopaki przelewają kolejną pięciolitrową butlę do baku, wsiadam na DRkę i ruszam na poszukiwania. Objeżdżam całe miasteczko tam, objeżdżam z powrotem - po Wieśku ani śladu.

Wracam do garażu zatankować i piszemy mu smsa, że będziemy czekać na stacji paliw na wjeździe. Dojeżdżamy tam, Wieśka nie ma.

W końcu Wojtkowi udaje się do niego dodzwonić i oto co nam przekazał “Wieśkowi zabrakło paliwa, jechał po śladzie i jest 3-4 km za miasteczkiem”.

No to sprawa prosta.

Chłopaki jadą po paliwo dla Wieśka , a ja ruszam po śladzie, aby potowarzyszyć Wieśkowi.

Jadę.

Jadę.

3km, 4km, 5km…

Mijam “naszego” Francuza, który odpoczywa na poboczu w cieniu skał - Bondżur Twardzielu!!! :)

Po 7km zatrzymuję się i wysyłam smsa, że Wieśka nie ma! Dochodzę do wniosku, że więcej nie poradzę i ruszam przed siebie, bo droga asfaltowa fajna, a chłopaki przecież mnie dogonią.

DSC03138-001.jpg

I jadę dalej. Świetna asfaltowa nawierzchnia, puściutka - w ciągu godziny mijam może ze 2 pojazdy [w tym jednego osła]. Krajobraz, to pusty płaskowyż ciągnące się po horyzont, zamknięty wysokimi górami. Powolutku się do nich zbliżam równiną.

DSC03144.jpg

Rosnące gdzieniegdzie wśród kamieni skarlałe drzewka są coraz rzadsze. W końcu napotykam tylko na pojedyncze poskręcane od wiatru krzaki.

Robi się chłodno i rześko, chociaż słońce świeci jak złoto. Jestem wysoko...

Jeszcze kilka serpentyn i dojeżdżam do przełęczy.

Postanawiam cofnąć się paręset metrów i lokuję się w idealnym punkcie obserwacyjnym - przede mną rozciąga się widok na ładnych parędziesiąt kilometrów. '

DSC03156-001.jpg

I czekam.

DSC03155.jpg

Cykam fotki. Zjadam jakiś zapomniany, na wpół suchy kęs chlebka z roztopionym kitkatem. Słońce pali, ale na tej wysokości nie jest to specjalnie męczące.

DSC03150-001.jpg

Po kilkudziesięciu minutach najpierw słyszę buczenie. Mija jeszcze kilka minut i dopiero wówczas widzę kilka punkcików przemieszczających się drogą przez równinę. Są takie maleńkie.

DSC03157.jpg

Po dalszych kilku minutach wyjeżdżają zza zakrętu…

Zatrzymują się.

Jacyś tacy nadindyczeni.

O co kaman?

A o to, że okazało się, że Wieśkowi brakło benzyny przed miasteczkiem, a nie za. No i jest to oczywiście tylko i wyłącznie moja wina

:D

Ubawiona sytuacją wsiadam na DRkę i podążam za chłopakami.

No właśnie… za nimi, bo szybko się wszyscy ode mnie oddalają i nie czekają.

Aha!

To w to się dzisiaj bawimy :D

Pokonując kolejne kilometry rozkoszuję się samotnością i możliwością zatrzymywania się tak często jak tylko chcę :) I w takich miejscach, które są pośrodku niczego...

DSC03167-001.jpg

DSC03170-001.jpg

DSC03174-001.jpg

Droga wiedzie trochę asfaltem, a głównie równą szutrostradą, często mija wioski, więc czuję się bardzo bezpiecznie.

DSC03162-001.jpg

DSC03163.jpg

DSC03165-001.jpg

I tak powolutku się bujam w stronę Imilchil, gdzie mamy spać.

DSC03176-001.jpg

Kurde - skąd się wzięły takie drzewka, przeciez tutaj same kamienie!

DSC03177-001.jpg

DSC03178-001.jpg

W dole wyschnięta rzeka

DSC03182-001.jpg

Coraz więcej pofałdowań

DSC03187.jpg

Jeziorko przed Imilchil

DSC03188.jpg

Prawie jak Mongolia :D

DSC03190.jpg

Droga - marzenie - takie krajobrazy śnią mi się prawie co noc.

DSC03191.jpg

Dojeżdżam do I.

DSC03192.jpg

W mieście spotykam moich towarzyszy :)

Śpimy w bardzo ładnym miejscu - jedyną wadą jest to, że jest cholernie zimno, ciepła woda będzie o 21, a nasze rzeczy do kapieli i tak zostały w Kajmanowozie :D

Nocleg

DSC03195.jpg

Najpierw włażę pod kołdrę i próbuję się rozgrzać - ni chu chu!

Więc idę na spacer… w mojej ulubionej godzinie, gdy dzień spotyka się z nocą, a czas się zatrzymuje.

Spaceruję korytem półwyschniętej rzeki - jeszcze o tym nie wiem, ale jutro zapoznam się lepiej z taka nawierzchnią.

DSC03200.jpg

DSC03201.jpg

Zapada zmierzch.

Z oddalonego o parę kilometrów meczetu dobiega ciche nawoływanie imama.

Pasterz pędzi swoje owce do domu…

DSC03205.jpg

A w mej duszy rozbrzmiewa to

prawdę mówiąc, to spiewałam to w głos, korzystając z okazji, że nikt mnie słyszy, a nawet jeśli słyszy, to nie zna :D

Wyciszona wracam na nocleg, a tam na stole już czeka gorący tadżin. Umiejscawiam się jak najbliżej kozy, z której bije gorąc.

Po kolacji postanawiam zaczekać na Kajmana, aby umyć się w gorącej wodzie. Zabijając czas czytam przewodnik po Maroko. Dwadzieścia minut po północy nie wytrzymuję - gaszę światło i zasypiam.

Jadę po luźnych kamieniach, nagle tylne koło ucieka i przewracam się, ostatkiem sił szarpię całym ciałem...

...i budzę się zerwana atawistycznym histerczynym odruchem spadania z drzewa….

  • Like 19

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Aaa!

No i jeszcze fotka dla Stonera :)

DSC03198.jpg

  • Like 10

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Ekstra :)

Pozdrawiam.

A

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Przekozacka wyprawa :)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Narrator, narrator prima sort :)

Pozdrawiam.

A

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Pisz pisz Mygosia nie ociągaj się!

Foty rozwalają konstrukcję, jaką miałam na temat Maroko. I powalają też... :)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Zdjęcia rozmyte i zero kontrastu, słodka herbata i pasza??

Co to w ogóle jest? :shock:

To jest zajebiste ;) Pisz dalej, bombowa narracja ;-)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

ma wprawdzie zapasowe kompletne koła, ale w Marakeszu :/

słyszałem, że się wozi ze sobą na wyprawę różne rzeczy do motka na wszelki wypadek: klamki, linki, pompę wodę, regulatora napięcia, ewentualnie opony, ale kompletne koła? :)

Piękne zdjęcia i opis aż się chce gdzieś wyruszyć :)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Pisz pisz Mygosia nie ociągaj się!

Foty rozwalają konstrukcję, jaką miałam na temat Maroko. I powalają też... :)

A to było ciekawe, bo jadąc do Maroko jakoś w ogóle nie wiedziałam czego się spodziewać.

Widziałam trochę zdjęć, trochę mi Puszki opowiadały, ale wszystko to absolutnie mnie nei przygotowało na to co zobaczyłam.

Fajnie tak :)

Niespodziewanka za każdym zakrętem :)

słyszałem, że się wozi ze sobą na wyprawę różne rzeczy do motka na wszelki wypadek: klamki, linki, pompę wodę, regulatora napięcia, ewentualnie opony, ale kompletne koła?

W sumie to dobrze, że były te koła... Szkoda tylko, że trzeba było po nie jechać taki kawał - było to brzemienne w skutki :/

Edytowane przez mygosia
  • Like 1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Pisz, pisz nie odpoczywaj. ;-)

ReddyS

>tapatalk<

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Fajnie Gosia - jestem dumny z Ciebie

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Mirku - nawet nie wiesz ile Twoje słowa dla mnie znaczą :)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Mygosia- to najciekawsza reacja z Maroka, jaką kiedykolwiek czytałam! Zdjęcia przeczekoladowe :) Pisz dalej, narobiłaś wszystkim apetytu, a teraz każesz czekać :D

Edit: Bardzo utożsamiam się z Twoim blond-świeżynkowym podejściem do jazdy w nieznanym offie :)

Edytowane przez kasia
  • Like 2

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Żeby dodać komentarz, musisz założyć konto lub zalogować się

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą dodawać komentarze

Dodaj konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się tutaj.

Zaloguj się teraz

×