mguzzi 2 267 Zgłoś ten post Napisano 10 Maj 2015 Dojeżdżamy do 1. Jedziemy nią wzdłuż długiej zatoki na której końcu znajduje się duża stacja benzynowa i rozwidlenie dróg. W lewo (a w zasadzie prosto) – do Reykjawiku, w prawo 68– na fiordy zachodnie. Tankujemy, uzupełniamy zapasy i grzejemy w kierunku fiordów zachodnich. Teraz jedziemy po przeciwnej niż przed chwilą stronie zatoki. Na końcu kolejnej długiej prostej widzimy jakiś jednoślad. Dziwnie szybko go doganiamy. Wygląda jakoś swojsko, a z bliska tablica rejestracyjna też jakaś taka znajoma. Dogoniliśmy Bartka z Białogardu. Zjeżdżamy na pobocze. Gdybyśmy zaplanowali, umówili się, na pewno byśmy się tak nie zjechali. A tu proszę. Ot tak samo z siebie się udało. No nie chłopaki, nie dam rady! Bartek jest bardzo zmęczony. Pojeździł po interiorze, większość dróg pozamykanych i nieprzejezdnych. Dziś przez ponad dwie godziny przejeżdżał przez rzekę. Było dużo opadów, lato jest opóźnione i w rzekach jest wysoki poziom wody. Najpierw badał grunt, potem przenosił bagaż, później przeprowadzał motocykl. Jest SKONANY. Nie ma siły dalej jechać i szuka już miejsca na nocleg. Dla nas jest jeszcze ze 100km i kilka godzin za wcześnie, a Bartek już dalej nie da rady. Tym bardziej, ze nasze prędkości podróżne są nieco różne (Bartek ma zmienioną zębatkę). Upewniamy się, że niczego mu nie brakuje. I do zobaczenia. Fiordy zachodnie są nieco inne niż to sobie wyobrażałem. Myślałem, ze będą takie, jak by to powiedzieć, bardziej skandynawskie. A to są po prostu takie wielkie zatoki z przyległościami. Ale widoki i tak są przepyszne. Droga jest mieszana, trochę asfaltu, trochę szutru. W międzyczasie droga zmieniła numerację na 61. Podziwiając widoki, robiąc przerwy na fotki, dotaczamy się do Holmavik – nasz dzisiejszy punkt docelowy. Miasteczko, jak wszystkie na Islandii, niewielkie, bez problemu trafiamy na kemping (przy jakiejś szkole?, basenie?) niedaleko portu. Przemek troszkę kręci nosem, nie taki klimat, nie ta atmosfera. Ma rację, jedziemy dalej. Nastawiliśmy się dzisiaj na wody termalne. Tu ich nie ma (to znaczy nie widać), a dalej mają być. Kierujemy się na Drangsnes. Ale jak tylko pojawiła się boczna szutrowa droga (643) wiodąca przez wzgórza na skośkę półwyspu – to oczywiście skręciliśmy w nią. Tak jak się zapowiadała, była pyszna, aczkolwiek nie za długa. Widok na dolinkę Tuż po zjeździe w dolinę po lewej stronie przy hotelu/pensjonacie jest pole namiotowe. Pola ze 2 hektary, a tylko jeden namiot. Za wałem ziemnym jest druga część kempingu z toaletami i ujęciem wody. Przemek łapiący fotony "dla zakładu pracy". Kompleks hotelowy Inna stara islandzka kurna chata. Od naszych sąsiadów (namioty rozbiliśmy w skrajnych narożnikach) dowiadujemy się, ze za hotelem jest basen z ciepła wodą. Dosłownie rzutem na taśmę (otwarte do 20?) dostajemy się na basen. I znowu basen duży a w nim tylko kempinowicze, czyli 4 sztuki. Woda faktycznie była ciepła. Ciepłe źródła podobno „odkryli” drogowcy budujący drogę. Obok basenu z jamy w ziemi wypływa gorące źródełko. Można się pomoczyć w wyższej temperaturze w samej jamie, lub nieco poniżej w strumyku gdzie temperatura jest nieco niższa, ale tylko nieco. Po zażyciu kąpieli we wszelkiej dostępnej wodzie, wiadomo co i spanko. To tutaj Przemkowi dokuczał chyba najbardziej ćwiergot ptaszków. Tak naprawdę to nie był nawet ćwiergot. Taki niepozorny ptaszek podczas lotu wydawał taki dziwny dźwięk, a potem nurkował w dół i hałasował jak sztukas przed zrzutem bomb. Odbijał w górę i znowu to samo: ćwiergot z trzepotem skrzydeł i lot nurkowy. Chwila wytchnienia była jak akurat przysiadał na płocie. Właśnie przysiadł. Przejechane 358km Temp w dzień 12-15° i słońce. Cena za kemping 700sk Za basen 400 sk Kąpiel w źródłach gratis. Za basen kasę wrzuca się do skrzynki (przy basenie). https://www.google.pl/maps/dir/65.5535469,-19.4458045/65.7526676,-19.6514934/65.8219437,-19.8708766/65.7234652,-20.2152293/65.4089338,-20.6315037/65.4910267,-20.577602/65.5230521,-20.6490132/Hvitserkur/65.6776422,-20.675449/65.7813194,-21.5092723/@65.5500279,-21.1828204,8z/data=!4m17!4m16!1m0!1m0!1m0!1m0!1m0!1m0!1m0!1m5!1m1!1s0x0:0x3679678406a4e5fc!2m2!1d-20.635672!2d65.606315!1m0!1m0!3e0 8 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
mguzzi 2 267 Zgłoś ten post Napisano 11 Maj 2015 Kilka nocnych fotek z tego kempingu W słońcu jest całkiem fajnie, gorzej, gdy "zajdzie" za górę i jesteśmy w nocnym cieniu. Taki pomysłowy poczwórny mostek, w miejscu gdzie schodzi się rów melioracyjny pomiędzy polami. Samozamykacz drzwi w toalecie Nasi sąsiedzi zza wału. 6 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
MTBiker 2 175 Zgłoś ten post Napisano 11 Maj 2015 czytam czytam zdjecia ogladam i chyba musze znow na Islandie wrocic :D w koncu obiecalem corce ze ja tam kiedys zbiore - pretekst jest :D 1 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
red 4 330 Zgłoś ten post Napisano 11 Maj 2015 czytam czytam zdjecia ogladam i chyba musze znow na Islandie wrocic :D w koncu obiecalem corce ze ja tam kiedys zbiore - pretekst jest :D mogę zostać Twoim synem? 2 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
NorthWest 450 Zgłoś ten post Napisano 11 Maj 2015 Ja też chcę drugi raz... bo raz już chciałem :))). Fajne fotki. Dobrze pokazują surowy i tajemniczy krajobraz. Jak widać - nie ma tam tłoku i kurortów. Ps. Faktycznie pogoda ma duże znaczenie. 1 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
dakarowy 25 974 Zgłoś ten post Napisano 12 Maj 2015 mogę zostać Twoim synem? Obawiam się że Twoja bujna czupryna zdradziła by brak koniugacji red :lol: 1 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
mguzzi 2 267 Zgłoś ten post Napisano 12 Maj 2015 24.06.2014 Wtorek Wczorajszego wieczoru omawialiśmy plany na najbliższe dni. Przemek forsuje, tak jak pierwotnie zakładaliśmy, kontynuację objazdu fiordów zachodnich. Ja uważam, że w związku z zapowiadanym załamaniem pogody, powinniśmy kierować się na południowe wybrzeże. Rano wybieramy kompromis, powoli jedziemy dalej kierując się lekko na południe. Naszym dzisiejszym celem jest wodospad Dynjandi. Planujemy przebić się przez góry i pojechać do niego wzdłuż wybrzeża, później przepłynięcie promem na drugą część zatoki. Znajdujące się na końcu drogi, opisywane w przewodniku, wody termalne odpuszczamy sobie. Wracamy się do drogi 61 i płaskowyżu odbijamy w szutrową 608. Droga jak droga, tyle, że robi się chłodno i zaczyna popadywać deszcz. Niestety na południowej części, wcale nie ma lepszej pogody, Wręcz przeciwnie, jest coraz gorzej. Ostry zjazd szutrową, mokrą 608 do poziomu morza robi wrażenie. Po dojechaniu do 60 na południowej części półwyspu, musimy troszkę (4-5km) pojechać w przeciwnym do zamierzonego kierunku. Przyczyna jest prozaiczna – stacja benzynowa. Jakoś tak mamy, że lubimy mieć co nieco w baku. Przy ładnej pogodzie, ta droga może robić niezapomniane wrażenie. Według mnie, jest ładniejsza i bardziej urozmaicona od 61. Widoki, widoki, widoki. W niektórych miejscach droga prowadzi na skośkę przez góry. Nawierzchnia jest mieszana, szutrowo asfaltowa. Niestety trafiamy na budowę drogi, ciężarówki, spychacze i wszechobecne przy takich sytuacjach błoto. Pomarańczowy domek ratowniczy Natężenie ruchu niby nieduże, ale jak zatrzymujemy się w zatoczce na siusiu, znikąd pojawiają się obok nas samochody. Jeden odjeżdża, to przyjeżdża kolejny. To tak jest, ktoś stoi na poboczu, znaczy się jest coś ciekawego do zobaczenia. W końcu się udało i możemy jechać dalej. 8 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
mguzzi 2 267 Zgłoś ten post Napisano 12 Maj 2015 Vestfjardarvegur – punkt na mapie, w naturze motel, stacja benzynowa ze sklepikiem i myjnia samochodowa. Po cholerę ta myjnia? W sklepie drogą kupna nabywamy Skyr, w motelu kawę. Na tarasie spotykamy Bertę. Nie wiemy jak się nazywa, ale gdy jeden z nas użył tego określenia, to jakoś tak do niej przylgnęło. Poprzednio spotkaliśmy ją przed promem, na promie nasze motorki zaparkowały obok siebie. Berta jest Niemką, podróżuje samotnie BeeMką. Twierdzi, że w domu ma jeszcze kilka innych motocykli. Trochę zmokła i zostaje w motelu na popas. Namawiamy ją, żeby pojechała z nami do wodospadu, ale jakoś nie ma ochoty i znika w czeluściach motelowych pokoi. Chciał, nie chciał, jedziemy dalej sami. Do wodospadu, tuż przy motelu, odbija boczna droga. Tak nam się wydawało, a tak naprawdę, była to dalsza część 60 oplatającej tą część półwyspu. Początkowo asfaltowa, później szutrowa. Pod górę, doliną, początkowo jest trochę zieleni, później kamienie, skały, kamienie, skały, wiatr i deszcz. Jedziemy tak ogólnie na czuja, droga jest jedna, aczkolwiek po pewnym czasie odchodzi jedna nitka w lewo (63). Przejeżdżamy mostkiem nad małym strumykiem, prawie rzeczką Dynjandi. Przecież to nie może być nasz wodospad. Jedziemy dalej drogą, no i dojechaliśmy. Już z daleka widać, jak ten mały na górze strumyczek spada w dół kaskadami wody. Parking jest na samym dole, tuż nad zatoką. Gdyby ktoś potrzebował, jest tam mały kemping z toaleta i wodą. Na parkingu parę aut, wszystkie niemiłosiernie brudne. Nasze motocykle z paru metrów również trudno poznać. Do wodospadu podchodzi się ścieżką. Po drodze mijając kilka mniejszych wodospadzików. Sam Dynjandi robi piorunujące wrażenie. Spadająca z góry i po wielokroć odbijająca się od skał woda tworzy prawdziwą kurtynę wodną. Co z tego, że chwilowo nie pada, skoro i tak po jesteśmy cali mokrzy. Ba nie jestem w stanie zrobić zdjęcia. Przecieram obiektyw, łapię kadr i kicha filtr na obiektywie jest już pokryty warstwą wody. Musimy kombinować, troszkę dalej od wodospadu, czyścimy obiektywy pod osłoną kurtek i szybka fotka w locie. Nie tylko wodospad, jego wysokość, hałas spadającej i rozbijającej się o skały wody robi na nas wrażenie. Taras widokowy przy wodospadzie jest dość wysoko, i widać z niego znaczną część zatoki. Jesteśmy na wysokości chmur. Dla mnie prawdziwymi bohaterami są cykliści. Jak weszliśmy na górę i zaczęliśmy robić fotki, na kemping podjechało dwóch rowerzystów. Gdy zeszliśmy na dół, byli już ogarnięci, namiot rozbity, a oni już w śpiworkach. My odczuwaliśmy trudy podróży i niesprzyjającą pogodę, a co dopiero oni. Czapki z głów. Od wybrzeża do wodospadu jest 33 kilometry (KTM). Taka droga Takie podłoże I taka droga Dobrze jest Droga powrotna jak zwykle przeszła znacznie szybciej. Tylko krótkie przerwy na zdjęcia krajobrazowe, ale dopiero jak zjechaliśmy z płaskowyżu pod osłonę doliny. Przy dobrej widoczności ta droga musi robić wrażenie i dawać wiele satysfakcji z jazdy i widoków. Kolejna przerwę zrobiliśmy nad strumieniem przy „pomniku murzynka”. Wspomniany murzynek, był w istocie pierwszym wikingiem, który przezimował na Islandii, właśnie w tej dolinie. My z Przemkiem gadu gadu, zadowoleni z podróży. Poszedłem pod pomnik sfotografować fryzurę i profil twarzy murzynka, chwila dekoncentracji, i wywinąłem na mokrych kamieniach takiego fikołka, że próżno to opisywać. Na szczęście miałem kask na głowie. Zamortyzował się, udowodnił swoją wartość. Wracamy na znany nam już parking przy motelu (zdecydowanie przybyło motocykli), stacji i sklepiku. Teraz już wiemy dlaczego jest tam myjnia samochodowa (bezpłatna zresztą). Po obmyciu motocykli z mokrego pyłu i błota jedziemy w kierunku przystani promowej. Niedaleko, zaledwie parę kilometrów. 9 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
mguzzi 2 267 Zgłoś ten post Napisano 12 Maj 2015 Bardastrandarvegur - niewielki port sprawia wrażenie wymarłego. Jakiś rybak informuje nas, że promu jeszcze nie ma, bilety kupuje się w budynku po drugiej stronie drogi. Faktycznie była tabliczka. Pani w budynku (poczekalnia i niewielki bar) na dzień dobry pyta się czy mamy zarezerwowane bilety, bo inaczej…… Jakoś przekonaliśmy ją, żeby sprzedała nam bilety bez rezerwacji. Rozkład jazdy promu Takie tam, :dookoła komina" Marzenia nas wszystkich Później tylko godzinka czekania. Wykorzystaliśmy ją na suszenie, ładowanie baterii i kontakt z rodziną, która szukała dla nas noclegowni w porcie docelowym. I znaleźli. Nasze motorki upchnięte w rogu ładowni Prom płynie około 2 -3 godzin, z bardzo krótką przerwą na wyspach pośrodku zatoki. Żyje tam kilka rodzin, wszyscy żyją z rybołówstwa i przetwórstwa ryb. Bez żadnych dotacji ze strony państwa. Z innych ciekawostek, na promie jest specjalne pomieszczenie dla podróżujących z psami (a może i z kotami). Jasne, że tam zajrzałem. Dla opiekuna krzesełko, dla zwierzaka kojec. Miasto do którego płyniemy do Stykkisholmur. Nad wejściem do portu góruje potężna skała, na której jest latarnia morska (fotka będzie jutro) . Prosto z portu pędzimy do hotelu – kilkaset metrów. Pani z obsługi jeszcze na nas czekała. Szybka wymiana kasy za klucze do klitki wielkości przedziału kolejowego. Ale sami tego chcieliśmy, ciepełko i gorący prysznic. Przemo odmawia spaceru do portu zarzucenia wędki, pozostaje tradycyjna konserwa. Na niebie przeważają chmury, popaduje deszcz. Nasze porcięta bliźniaki w trakcie wietrzenia i suszenia Przejechane 255 km To był kosztowny dzień: Prom 8000pieniążków (1 osoba + moto) Hostel 8600 za dwie osoby W notatkach zapisałem niedużo: Wodospad i bardzo dużo szutru, ciągle pada i rysunek chmurki z deszczem. https://www.google.pl/maps/dir/65.7813194,-21.5092723/65.754415,-22.1468707/65.5767292,-23.1699725/65.7375797,-23.2088538/65.5298598,-23.1987258/Stykkish%C3%B3lmur/@65.5513248,-23.3381148,8z/data=!4m18!4m17!1m0!1m5!3m4!1m2!1d-22.0898118!2d65.6955606!3s0x48d4cc0676f61f01:0xdd7d6e4df68dd539!1m0!1m0!1m0!1m5!1m1!1s0x48d50dee94b39251:0x52becce87bda20b!2m2!1d-22.725!2d65.075!3e0 10 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
mguzzi 2 267 Zgłoś ten post Napisano 13 Maj 2015 Tradycyjnie, kilka nocnych zdjęć, zanim nie przygotuję relacji z następnego dnia. Fotki z tarasiku przy hostelu Taki dziwny czarny domek 10 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
dakarowy 25 974 Zgłoś ten post Napisano 14 Maj 2015 Krótko mówiąc PKP P.S. Które? wszystkie! :-P Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
mguzzi 2 267 Zgłoś ten post Napisano 14 Maj 2015 Krótko mówiąc PKP P.S. Które? wszystkie! :-P :oops: Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
mguzzi 2 267 Zgłoś ten post Napisano 16 Maj 2015 25.06.2014 Środa W 1864 roku Juliusz Gabriel Verne wysyłając bohaterów swojej powieści w „Podróż do wnętrza ziemi”, potrzebował miejsca magicznego i niezwykłego zarazem. Znalazł takie miejsce – Snaeffelsjokull. Wulkan wygasły, ale niezwyczajny. Wulkan w lodowcu. No gdzie można znaleźć takie dziwy, jak nie w królestwie ognia i lodu. Miejsce to jest na Przemkowej liście życzeń i to jest nasz plan na dzisiejszy dzień. Zanim jednak ruszymy w drogę postanawiamy uzupełnić nasze finanse i zapasy żywnościowe. I tu pojawia się problem. Bank jak wszędzie, na głównej ulicy, najwyższy, najładniejszy budynek. Natomiast mamy trudności w namierzeniu spożywczaka. W centrum nie znaleźliśmy, dopiero na obrzeżach miasta była „świnka”, ale zamknięta. Otwierają o 10. Przecież nie będziemy czekać. Ruszamy w drogę. Dojeżdżamy do 54 która oplątuje półwysep. Pogoda zmienna, trochę chmur, ale nie pada, ale słońce też nie świeci. Od chwili, gdy ruszyliśmy rozglądam się za dobrym miejscem do łapania ryb. Jest. Widać je z daleka. Wysokie groble miejscu gdzie rzeka wpada do morza, połączone mostem przy którym czeka na nas miejsce parkingowe. Nie się co zastanawiać. Montujemy dwa zestawy i pędzimy nad wodę. Niestety, nurt bardzo silny, woda płytka, jedyna brania jakie mieliśmy, to glony i kamienie. Jak niepyszni zwijamy sprzęt i jedziemy dalej wzdłuż wybrzeża. W miasteczku robimy zakupy w przydrożnym supermarkecie. Mamy niespodziankę. Ucinamy sobie krótką, aczkolwiek miłą rozmowę z Polką obsługująca kasę. Nie ma dla nas dobrych wiadomości. Zapowiadają deszcze. Pędzimy dalej. Myśleliśmy, ze połapiemy ryby przy porcie, ale niestety był odpływ. Mogliśmy sobie tylko popatrzeć na widoki. Po drodze zatrzymujemy się na chwilę przy jakichś zabudowaniach – okazuje się, że to muzeum/skansen czegoś tam. Nie dla nas, ale kręgi wieloryba robią wrażenie. 8 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
mguzzi 2 267 Zgłoś ten post Napisano 16 Maj 2015 Na kolejny przystanek zjeżdżamy nieco w bok od drogi. Jak sępy obserwujemy inne pojazdy. Jeśli gdzieś zjeżdżają, to znaczy że coś tam jest wartego uwagi. Tym razem był to wygasły niewielki wulkan, po wspięciu się stroną, krętą ścieżką na górę, można domyśleć się, że jest tam krater. Porzucamy bez żalu tę górę pumeksu i jedziemy dalej. Wreszcie jest. Po lewej stronie drogi stoi drogowskaz na Snaeffelsjokull. Patrzę na niego, w przeciwieństwie do Przemka, bez entuzjazmu. Humoru nie poprawia mi stojąca obok drogi tablica – Uwaga! Zła droga! Kicha! Jeśli nie musisz, nie jedź! No nie peniaj, jedziemy dalej. Przecież damy radę. Droga początkowa łagodna, później się zmienia. Górka, dołek, górka ostry skręt, ostry zjazd, podjazd, na nieprzyjemnie mokrym podłożu. Chociaż się nie kurzy. Trzeba uważać na jadące z naprzeciwka pojazdy. Są miejsca, gdzie niemile nie widać czy coś nie jedzie nam na spotkanie. Patrzyliśmy z pewnym wyprzedzeniem na następne wzniesienia. Ruch bardzo mały, ale spotkania mogą być niemiłe. No i tak sobie jechaliśmy, jechaliśmy, aż wjechaliśmy w chmury, widoczność siadła. Dalej jechaliśmy i jechaliśmy, aż dojechaliśmy do miejsca, gdzie droga zniknęła pod śniegiem i skończyły się ślady samochodów. Cóż nam pozostało: kilka fotek i odwrót. Gdy już zjeżdżaliśmy w dół, kilkaset metrów od miejsca gdzie zawróciliśmy, stały sobie dwa ratraki i czekały na żądnych wrażeń turystów. Przemo uznał, ze nie będziemy zniżali się do poziomu gąsienicowców, więc powolutku zjeżdżamy do głównej drogi. Pozostał nam pewien niedosyt. Snaeffelsjokull przy dobrej widoczności jest widoczny z Reykjawiku. My dojechaliśmy ile się dało, a zobaczyliśmy tyle co nic. Trudno, powoli toczymy się w kierunku Borgarnes, w okolicy którego zaplanowaliśmy dzisiejszym nocleg. Droga, w innych okolicznościach pogody, byłaby bardzo urokliwa. Z lewej strony wzgórza, z prawej duuuuużo wody. Niestety wszystko w chmurach. Dojeżdżając do Borgarnes zaczynamy rozglądać się z noclegiem. Na szczęście zaczęliśmy dość wcześnie. Najpierw namierzyliśmy kemping w mieście. Później jeździliśmy wedle drogowskazów. I tak: - parter domu gościnnego z widokiem na morze – 60 000 pieniążków - inny domek gościnny z widokiem na mała wodę – 41 000 pieniążków - pokój w hotelu – 41 000 pieniążków - pokój w hotelu – 16 000pieniążków (tuż przed nami podjechał autokar, wypluł z siebie zawartość i po miejscach – no i dobrze, mogliśmy jechać dalej) Ceny były nie do przyjęcia. Zabiłyby nam cały wyjazd. Przypomniałem sobie, że przed wjazdem do Borgarnes widziałem symbol chatki. Wracamy i jest. Mały domek, dwie sypialnie, kuchenka, łazienka, cieplutko, krótkie negocjacje. Wyszło 10 000 pieniążków za dwóch. Nikt więcej nie dojechał i mieliśmy domek dla siebie. Porozmawialiśmy chwilę z właścicielami, ofiarowaliśmy im przywiezioną z Polski "małpkę" żubrówki. Wytłumaczyliśmy, co, jak, dlaczego, jak i z czym pić. Zadowoleni poszli czytać książkę do siebie. Współrzędne noclegu: N 64° 34. 016’ W 021° 59. 659’ Złe wieści: w Reykjawiku planowaliśmy przenocować (założyć bazę) u Polskich Sióstr Karmelitanek. Niestety, mają remont, nie mogą przyjąć gości. Później przemyślałem sprawę. Nie mogło być inaczej. Siostry, Karmelitanki, nie mogły przyjąć dwóch facetów – obdyndusów. Było nie było, wieczorem przy kolacji i czytaniu naszej książki zweryfikowaliśmy plany na najbliższe dni. Przebieg 266km https://www.google.pl/maps/dir/Stykkish%C3%B3lmur/64.9150688,-23.8826247/64.767296,-23.6428451/64.8152585,-23.7156295/64.8389158,-23.4021758/64.5269395,-21.8829726/64.5672943,-21.988716/@64.809487,-22.9136276,9z/data=!4m14!4m13!1m5!1m1!1s0x48d50dee94b39251:0x52becce87bda20b!2m2!1d-22.725!2d65.075!1m0!1m0!1m0!1m0!1m0!1m0!3e0 10 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
Vengosh10 13 106 Zgłoś ten post Napisano 17 Maj 2015 Przeczytałem i oglądnąłem całość "na raz" i stwierdzam, że bardzo był bym rad kiedyś tam zawitać :-) Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
dakarowy 25 974 Zgłoś ten post Napisano 17 Maj 2015 Przeczytałem i oglądnąłem całość "na raz" i stwierdzam, że bardzo był bym rad kiedyś tam zawitać :-) Jacek co ty piszesz?..... Byłbym pisze się razem przecież ;) wydakarowane z błota... 1 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
Vengosh10 13 106 Zgłoś ten post Napisano 17 Maj 2015 Byłbym pisze się razem przecież ;) wydakarowane z błota... A bo mi komputer upadł i spacja się włącza kiedy chce :lol: Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
mguzzi 2 267 Zgłoś ten post Napisano 17 Maj 2015 Nie ma opisu, :oops: jest kilka fotek ;-) Na kolację znowu ryba, tym razem z puszki - pancerfish Rybka lubi pływać, tym razem czytaliśmy taką książkę z wyposażenia domku Oj, pojeździłoby się Jak widać po wpisach, to tłoku nie ma. 9 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
red 4 330 Zgłoś ten post Napisano 14 Czerwiec 2015 tu się czyta, tu się ogląda proszę pisać i dawać foty :D 1 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
mguzzi 2 267 Zgłoś ten post Napisano 20 Czerwiec 2015 Huston Mamy problem W relacji nie mogę umieścić zdjęć Pojawia się komunikat: Wystąpił błąd Nie możesz użyć grafiki o takim rozszerzeniu na tym forum. Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
tomaszI 1 550 Zgłoś ten post Napisano 20 Czerwiec 2015 (edytowane) Huston Mamy problem W relacji nie mogę umieścić zdjęć Pojawia się komunikat: Wystąpił błąd Nie możesz użyć grafiki o takim rozszerzeniu na tym forum. Gdzieś to już było wyjaśniane. Trzeba wejść przez usługę google+. Rozszerzenie adresu musi się kończyć na "JPG" a nie na "no". O tu: http://f650gs.pl/topic/8553-dodawanie-zdjec-z-google/ Edytowane 20 Czerwiec 2015 przez tomaszI 1 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
mguzzi 2 267 Zgłoś ten post Napisano 21 Czerwiec 2015 Niestety nie ma wejścia na g+ :cry: Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
dakarowy 25 974 Zgłoś ten post Napisano 22 Czerwiec 2015 Niestety nie ma wejścia na g+ :cry: szukajcie, a znajdziecie :-D możesz tez spróbować wrócić do picasa web album czy jakoś tak... ;-) Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
tomaszI 1 550 Zgłoś ten post Napisano 22 Czerwiec 2015 (edytowane) Niestety nie ma wejścia na g+ :cry: Też miałem ostatnio z tym problem. Ale ja zrobiłem tak: Otwieram program PICASSA3 U góry na pasku klikasz na "zaloguj się na konto Google" lub na ikonę poniżej "g+". Później już normalnie. https://lh3.googleus...o=w1238-h696-no Jak z powyższym rozszerzeniem będziesz chciał wkleić adres za pomocą ikonki "grafika" to będzie Ci wyskakiwał w/w opisany komunikat. Powinno być tak (adres tego samego zdjęcia): https://lh5.googleus...no/PIC_3328.JPG Edytowane 22 Czerwiec 2015 przez tomaszI Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
red 4 330 Zgłoś ten post Napisano 16 Wrzesień 2015 halo, jest tam kto? my tu czytamy, oglądamy a ostatnio tylko czekamy, i czekamy.... Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach