Skocz do zawartości
JacekJ

Lwów - subiektywny miniprzewodnik.

Recommended Posts

We Lwowie byłem co prawda tylko dwa razy, ale bardzo mi się to miasto spodobało. Spróbuję napisać o najfajniejszych miejscach, które widzieliśmy i dodać kilka wskazówek praktycznych.

Na początek granica i dojazd.

Najlepsza droga prowadzi przez przejście w Hrebennem/Rawie Ruskiej. Jest w porządnym stanie, bez problemu można jechać każdym motkiem lub samochodem. Minusem jest większy ruch na przejściu, co może wiązać się z kolejką. Motki zwyczajowo objeżdżają samochody, nie tracąc czasu na czekanie. Formalności są raczej proste, zbieramy pieczątki i już jesteśmy w UA. Ważna informacja, potwierdzona empirycznie. Pieniądze (złotówki) wymieniamy po ukraińskiej stronie uzyskując o wiele lepszy kurs niż w polskim kantorze. Można to zrobić na stacji, w sklepie lub tamtejszym punkcie skupu walut. Hrywna dołuje, więc wszystko jest dla nas naprawdę tanie.

Droga z Hrebennego do Lwowa jest gładka, pozbawiona dziur, ruch stosunkowo niewielki. Jeśli ktoś woli bardziej kameralną atmosferę i większe atrakcje, może wybrać inne przejście, np. w Zosinie lub Dorohusku. Boczne drogi są ciekawe, stanowią pewne wyzwanie dla zawieszenia i kierowcy, ale jeśli mamy odpowiedni motek, to warto.

Zakwaterowanie we Lwowie.

Ja korzystałem z Booking-u, ale równie dobrze można samemu szukać czegoś na miejscu. Za dwuosobowy pokój/apartament w hotelu 6 kilometrów od centrum płaciliśmy ok. 110zł/noc, w tym śniadanie. To była taka droższa opcja, można przespać się za dużo mniejsze pieniądze w dobrych warunkach.

Hotel Mars. Posiada nawet fajne SPA (basen, sauna, jacuzzi). W środku widać wyraźnie, że w związku z ostatnimi wydarzeniami wiedzie się gorzej. Klimat dość specyficzny, wystrój a'la ukraiński Ludwik 37-my. Ma to swój urok.

DSCN0874.JPG

DSCN0871.JPG

Dojazd taksówką do centrum kosztuje 100 hrywien, czyli niecałe 17zł. Można skorzystać z komunikacji miejskiej, podobno bardzo sprawna, przystanek obok hotelu.

W cenie noclegów mieliśmy śniadania. Nie liczyłem na rarytasy i poszliśmy tylko dla zasady, zobaczyć jak to wygląda. I tu mnie rozwalili po prostu. Sala przystrojona jak na Komunię, żarcie śniadaniowo-obiadowe, pełna kultura. Klientela oczywiście na sportowo.

DSC_0039.JPG

DSC_0040.JPG

Taki miły pan przygotowuje omlet, jajecznicę ze wskazanych produktów.

DSC_0041.JPG

Jadłem do oporu. Wszystko świeże, co chwila dokładają.

Do centrum dostaliśmy się "taksówką", dalej już tylko piechotą. Zwiedzanie zaczęliśmy od Browaru Lwowskiego, który zarazem jest małym muzeum browarnictwa. Bilet 15 lub 30 hrywien (2,50 lub 5 zł) zależnie czy z degustacją, czy bez. Fajne miejsce, browar był polską spółką, większość starych napisów, materiałów jest po polsku. Można też obejrzeć krótki film w naszym języku. Ogólnie we Lwowie bardzo dużo osób mówi i rozumie bez problemu po polsku.

DSC_0312.JPG

DSC_0304.JPG

Następna była opera lwowska. Jest to spory budynek przy głównej ulicy Lwowa (Prospekt Swobody). Za 10 hrywien (1,60zł) można pooglądać wnętrza. Moim zdaniem warto, robią wrażenie.

DSC_0324.JPG

17040004.JPG

Chodząc po Lwowie, warto zaglądać w różne niepozorne kąty. Z boku opery na przykład znajdują się drzwi prowadzącego do baru teatralnego, lub jakoś tak. Po wejściu okazuje się, że jest to duży lokal, bardzo klimatyczny, w którym odbywają się różne koncerty (bynajmniej nie muzyki klasycznej).

Przed operą jest spory plac, na którym odbywał się festyn, chyba z okazji rocznicy zakończenia II wojny światowej. Znajduje się tam sporo budek (na stałe chyba) z żarciem. Warto spróbować wszystkiego. Jedzenie jest ok, ruch duży, więc nic nie leży zbyt długo. Królują kiełbachy, szaszłyki, mięsiwa, ale jest też sporo wyrobów mącznych. Do picia piwo, kwas chlebowy, miedowucha (taka jakby nalewka na miodzie, ok. 30%). Zdjęcia kiepskie, bo baterie padły w aparacie i telefonem robiłem.

DSC_0415.JPG

DSC_0416.JPG

DSC_0418.JPG

DSC_0419.JPG

DSC_0420.JPG

DSC_0423.JPG

DSC_0424.JPG

DSC_0425.JPG

Idąc od opery w stronę rynku można zajrzeć na targ staroci. Jeśli ktoś chce kupić pamiątki lub poszperać w starych gratach, to jak najbardziej warto.

kolejnym punktem jest Ratusz, a dokładnie wieża, z której roztacza się wspaniała panorama Lwowa. Samo wejście jest ciekawym doznaniem. Na górze można obejrzeć zza szkła mechanizm ratuszowego zegara. Schody stają się coraz węższe, a pod koniec trzeba się mijać z innymi na naprawdę małej przestrzeni. Ruchem nikt nie kieruje, ale nie ma stresu.

DSC_0350.JPG

DSC_0353.JPG

DSC_0358.JPG

Sam spacer po uliczkach starówki lwowskiej jest bardzo przyjemny. Dosłownie w każdym zakamarku ulokowane są przeróżne knajpki, kafejki, galeryjki itd. Ceny dla nas bardzo przystępne, więc nie trzeba się zastanawiać.

IMG_20150509_115819.jpg

11570004.JPG

DSC_0332.JPGIMG_20150509_120113.jpg

Ciekawych miejsc, mini muzeów jest mnóstwo. W zasadzie w każdej bramie przy rynku mieści się coś interesującego. Weszliśmy na przykład do palarni/sklepu z kawą, a tam była kawa, tysiące kawiarek, filiżanek, kaw na prezenty i dwie kawiarnie.

DSC_0375.JPG

DSC_0372.JPG

DSC_0377.JPG

DSC_0383.JPG

Zaszliśmy też oczywiście do cukierni o nazwie "Cukiernia".

DSC_0431.JPG

DSC_0369.JPG

Dalsze części starego Lwowa zwiedziliśmy kolejnego dnia motocyklem. Warto poświęcić na to trochę czasu, bo ulice i budynki są naprawdę ciekawe i bardzo ładne. Zajechaliśmy też na chwilę na Cmentarz Łyczakowski, ale zupełnie od tyłu. Robi duże wrażenie, ponieważ leży na wzgórzu, groby usytuowane są na zboczach, wszystko totalnie zarośnięte. Wiele nagrobków ma polskie napisy sprzed wojny, ale i późniejsze.

DSCN0883.JPG

Ogólnie to co widzieliśmy to ułamek możliwości. We Lwowie mieści się 60% zabytków Ukrainy. Wszelkim zainteresowanym chętnie udzielę dodatkowych informacji i zachęcam do odwiedzania naszych sąsiadów, którzy bardzo sympatycznie do nas podchodzą.

  • Like 18

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Pozwolę sobie dopisać jeden punkt Lwowa, o którym przypomniał mi znajomy już po odwiedzinach na Ukrainie:

Kawiarnia Вірменка (Wirmenka czy jakoś tak) na ulicy Ormiańskiej, z jedną z lepszych kaw po turecku, parzonych w tygielku w "misie" z gorącym piaskiem. Bardzo ciekawe doświadczenie, tym bardziej, że kawkę parzy się osobiście.

https://goo.gl/maps/iMKrz

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Dorzucę coś i ja. Naprawdę warto wynająć, za nieduże pieniążki, przewodnika. Można w ten sposób dowiedzieć się i zobaczyć mnóstwo lwowskich ciekawostek. :shock: :-D

A znaleźć przewodnika to żaden problem, wystarczy przejść się kawałek po starym mieście, ONI już wiedzą ;-)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Żeby dodać komentarz, musisz założyć konto lub zalogować się

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą dodawać komentarze

Dodaj konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się tutaj.

Zaloguj się teraz

×