Skocz do zawartości
Jagna

Andalucía 2009

Recommended Posts

Przy okazji opisu wakacji w Danii tak połechtaliście moją próżność, że będę się chwalić dalej :lol:

A więc moja (jak dotąd) najbardziej udana (i ostatnia :( ) wyprawa wakacyjna: wrzesień 2009: ANDALUZJA

Chociaż co roku w planach była północ (nawet mapy i przewodniki pokupowane), to jak zwykle wygrało ciepło. Ale ponieważ w 2008 w lipcu prawie się w Grecji roztopiliśmy, padło na wrzesień. Poza tym taniej, mniej turystów, no dłuższe wakacje.

Nocleg wyszukany i klepnięty już w lipcu, jak zwykle przez http://www.fewo-direct.de. Jak zobaczyłam fotkę tego domu z kamienia, to już wiedziałam: tylko tam i koniec.

IMG_5181.JPG

Mina zrzedła, jak GPS pokazał odległość od domu: 3002 km. Ale co tam! My nie damy rady?

3000 to akurat 3 dni x 1000 km. Po autostradach to naprawdę nie problem. Noclegi po drodze w F1 (30 E/pokój) w Mulhouse oraz Barcelonie. Do Miluzy docieramy po 7 godz. (GS lubią niemieckie autobany :lol: ).

Mała dygresja o Francji. Wszyscy wiedzą, że Francuzi zasadniczo inne języki mają w głębokim poważaniu. Ale żeby recepcjonista w hotelu??? Moja konwersacja z nim wyglądała mniej więcej tak:

- "Excuse me, what time do you start with breakfast?"

- !@#$ (coś po francusku)

- Sorry, I don't speak French at all...

- !@#$

zaraz, zaraz jesteśmy w Alzacji, tu podobno sami Niemcy mieszkają, więc raz jeszcze:

- Welche Uhr kann ich das Frühstück bekommen?

- !@#$

jezu... w końcu z ulotki w pokoju dowiedziałam się, że od 7 rano... Ciekawe co by było, gdyby nie wcześniejsza rezerwacja i płatność kartą przez internet. Mam wątpliwości, czy udałoby mi się wynająć pokój...

Na następny dzień rano ciąg dalszy francuskich kłopotów. GS jedzie na oparach, byle do najbliższej stacji - jeszcze w Miluzie. Ale mamy niedzielę, kraj pobożny :lol: stacje zamknięte. Działają tylko te samoobsługowe. Dobra nasza, w sumie mamy 4 karty (gotówki nie przyjmują), damy radę. Na czwartej z kolei stacji zdajemy sobie sprawę, że rady jednak nie damy. Po pierwsze , karty tylko z czipem. Po drugie, automat najpierw sprawdza, czy na karcie jest wystarczająca ilość pieniędzy. A z Polską jakoś połączyć się nie może... Poza tym, jak można sprawdzić, czy na karcie kredytowej są pieniądze, skoro ona jest kredytowa, a nie płatnicza??? Problem robi się poważny, bo GS w zasadzie nie ma już na czym jechać, a najbliższe normalne (czynne) stacje na autostradzie...

W końcu wybieram najsympatyczniej wyglądającą starszą panią i... bingo! Pani należy do mniejszości niemieckiej i rozumie język Goethego! Robimy interes - my pani gotówkę do łapki, pani nas tankuje swoją kartą. Wio na autobanę!

Do Barcelony jedziemy trochę dłużej, bo korki wzdłuż wybrzeży Francji - koniec wakacji. W Barcelonie czuć w końcu wakacjami, jest 36 stopni, czyli to , co Jagienki lubią najbardziej :lol:

Początek Hiszpanii jeszcze znośny temperaturowo (Pireneje) a później tylko gorzej. Ale buzia się uśmiecha, widoczki coraz piękniejsze. Nasza wymarzona chatka stoi w maciupeńkiej wiosce hen w górach: Montejaque. Na rynku czeka właścicielka domu (Niemka) i prowadzi nas w górę. Powoli rozumiemy, dlaczego tak intensywnie pytała się, czy jeździmy enduro :? Na nasze pytanie, czy pod dom da się dojechać, odpowiedz brzmiała: "My carpenter did it last year with his bike". Tyle, że musiała to być jakaś 125 :shock:. Drogi o szerokości w porywach do 120 cm, nachylenie jakieś 20% i do tego zakręty ponad 90 stopni. Przemek dojechał (niektóre zakręty na 3 razy) jakieś 100 m od bramy. A na następny dzień rano stwierdził "jak ja to k.. zdołałem zrobić?" Zdjęcia jak zwykle tego nie oddają, za tymi drzwiami zielonymi zaczynał się nasz ogród.

IMG_5178.JPG

Za to jak już siedliśmy na tarasie, i zobaczyliśmy Montejaque z góry... miłość od pierwszego ujrzenia :)

IMG_4845.JPG

Następny dzień usiłujemy trochę odpocząć od GSa (w końcu mamy w tyłkach 3 kkm), idziemy na zwiady na dół, do wsi. Już w pierwszym sklepiku pokazują nas palcami i gadają coś w stylu "dos polacos con moto" i podtykają najlepsze pomarańcze :) Po południu nie wytrzymujemy i w drogę. Jesteśmy w regionie, gdzie królują tzw. białe miasta. Najpiękniejsza wydała się nam Zahara:

IMG_4962.JPG

A wieczorem winko i piękne widoki. Ranki za to trochę dziwne, jesteśmy już za południkiem zero i słońce wstaje po 8 rano!

IMG_5261.JPG>

Następny dzień poświęcamy na Sewillę. Wyjeżdżamy rano i po przejechaniu kilku km jakoś chłodno się robi. Hmm dziwnie... Może to ze zmęczenia... W Sewilli już ok. , termometry pokazują 40-41 stopni. W sam raz na zwiedzane!

Sewilla to przede wszystkim katedra z przebudowanego meczetu:

IMG_4863.JPG

oraz rezydencja/twierdza, czyli Alkazar (z czasów, gdy tą częścią Hiszpanii rządzili Maurowie, czyli Arabowie):

IMG_4911.JPG

Alkazar w Sewilli to pałac królewski, którego początki sięgają XI w., kiedy rezydowali tutaj przedstawiciele kalifatu kordobańskiego, rozbudowany w latach 1350-69 przez Piotra I Okrutnego w stylu mudejar. Późniejsi królowie kontynuowali rozbudowę, przystosowując rezydencję do własnych potrzeb. Tutaj podejmowano decyzje o wysłaniu ekspedycji, m.in. Ferdynanda Magellana, tutaj Krzysztof Kolumb został przyjęty przez Izabelę Kastylijską i Ferdynanda Aragońskiego po podróży do Ameryki. Budowla zawiera wiele sal, patios i ogrodów. Bogactwo ornamentyki, dekoracji ceramicznych i komnat sprawia, że Sewilski alkazar zalicza się do najwspanialszych kompleksów pałacowych w Hiszpanii (Wikipedia ;) ) I to wszystko wyrzeźbione w wapieniu....

A to dawna dzielnica żydowska (Barrio de Santa Cruz)

IMG_4927.JPG

spodobała nam się też prywatna rezydencja Casa de Pilatos, ten sam styl mudejar (czytaj mudehar)

IMG_4929.JPG

wracamy z Sewilli trochę naokoło, żeby więcej białych miast zobaczyć:

IMG_4953.JPG

Pisać dalej? Bo ja tak dłuuugo mogę :)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Pisz, pisz. Super się czyta i fajne foty i pobudza marzenia o lenistwie na południu Europy. Pisz!!!

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Pisz i wrzucaj foty, mamy tu niedobór dalszych wojaży na moto

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

pisz super sie czyta i oglada jak snieg za oknem

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

To jedziemy dalej :lol:

Sewilla przy 40 stopniach trochę nas wykończyła.

Następny dzień: szatański plan: nie robić nic do południa. Leżeć w cieniu , moczyć się w basenie (a co, nawet basen mieliśmy!) a wszystko przy dochodzących z oddali odgłosach hiszpańskiej sjesty... I nikogo oprócz kóz w promieniu 0,5 km...To jest życie...

IMG_4982.JPG

Jednak po południu jak magnes przyciągnął nas GS i ruszyliśmy w tzw. drogi gminne dookoła Rondy. Czyli wszystkie zaznaczone jako widokowe. I tu górą wrzesień: momentami czuliśmy się, jakbyśmy byli sami na bożym świecie :lol: Wszędzie idealny asfalt i ciut bocznych, górskich szutrów:

IMG_5314.JPG

Piękna droga 369 z Rondy do San Roque:

IMG_5022.JPG

Zjeżdżamy w Park Narodowy Sierra de Granzalema. Las! Cień! Zielono! W końcu nieco chłodniej, i ciągle ani żywej duszy. Za to trwa zbiór korka, i wszędzie przy drodze leżą hałdy kory korkowców. Kawałek oczywiście wzięty na pamiątkę :)

IMG_5009.JPG

IMG_5013.JPG

Po wieczór zajeżdżamy do Rondy, gdzie właśnie trwa jakiś festiwal, i ilość turystów nieco przekracza nasze możliwości. Ale miasto trzeba zaliczyć, bo to najważniejsza i najstarsza arena do corridy w Hiszpanii oraz słynny most Puento Nuevo. Dziś tylko zwiedzanie corridy, postanawiamy podjechać później jeszcze raz, żeby się nie przeciskać przez roztańczony tłum na ulicy

IMG_5041.JPG

Wracamy wieczorem naokoło przez Benaojan, wysokie góry zasłaniają słońce i nawet... jakby... trochę... chłodnawo? Czyżby temperatura spadła do znośnych 35 stopni? Ja tradycyjnie w koszulce na ramiączkach i klapeczkach (jak się kiedyś wypier... to będzie ;) , Przemek tradycyjnie (jako tzw. świński blondyn) długie nogawki i długi rękaw.

Czas pozwiedzać lokalne bary :( Montejaque nie leży na trasie turystycznej, więc nie ma co liczyć na angielski, a nas hiszpański ogranicza się do Hola oraz Gracias... Z piwem problemu nie ma, ale jedzenie... Menu równie dobrze mogłoby być po chińsku :? Wybieramy knajpę polecaną przez naszą gospodynię i najbardziej hiszpańskie danie, czyli tapas - po prostu przekąski. Talerzyk po 1 E. Istna ruletka - nie mamy pojęcia, co się trafi. A spis tapas liczy sobie kilkadziesiąt pozycji! postanawiamy próbować wszystkiego po kolei, w końcu wybredni nie jesteśmy. Nasz sprytny plan następnego dnia runął w gruzach, po menu okazało się być zmieniane codziennie... No to metodą na chybił - trafił. Wybrałam trzy kompletnie różne tapas. I dostałam trzy talerzyki krewetek. Ale każde inne :D Jak dobrze, że ja lubię krewetki...

Z knajpami mamy jeszcze jeden mały problem. Nasze słowiańsko-germańskie dusze domagają się jasnego określenia, kiedy co jest otwarte. A tu wychodzi na to, że jest otwarte, jak się właścicielowi chce. Albo nie chce :beer: Ale przynajmniej nikogo nie dziwi, że się na piwo przyjechało motocyklem :) Tyle, że P. zostawia moto dwa zakręty niżej niż zwykle :oops:

Następnego dnia rano stwierdzamy, że nigdy nie byliśmy w GB, to chociaż na Gibraltar pojedziemy :lol:

Żeby nie jechać tą samą drogą co dzień wcześniej, jedziemy trochę górkami do Marbelli i dalej wybrzeżem.

IMG_5060.JPG

Marbella i dalej wzdłuż wybrzeża to chyba najbardziej snobistyczna część Costa del Sol, więc zdjęcia rezydencji i hoteli sobie darowaliśmy :lol:

Słynna skała Gibraltaru widoczna z daleka:

IMG_5069.JPG

Jedziemy na koniuszek Europy, żeby popatrzeć z bliska na Afrykę. Przez cieśninę wieje tak, że urywa głowę i mimo prawie 40 stopni ubieramy polary. Zadziwia trochę meczet. Do tego wszędobylskie napisy arabskimi robaczkami i się człowiek zastanawia, czy jeszcze jest w Europie.

GS na tle mewy, tankowca i Afryki:

IMG_5085.JPG

Trzeba wjechać na tę jedną, jedyną górkę, jaką tu mają...

Płaci się jakieś straszne pieniądze, ale w tym zwiedzanie jaskiń, twierdzy itp. itd. drogi fajne, takie, jak GSy lubią najbardziej :) No i jedyne małpy w Europie, oczywiście też na tle tankowców i Afryki. To w dole to Gibraltar.

IMG_5119.JPG

No i długo będę jeszcze słyszeć uprzejmą odpowiedz każdego Giblartarczyka, ze wspaniałym, angielskim akcentem: "certainly, madam". A sama muszę sobie cały czas powtarzać: R, L, R, bo inaczej mi jakiś Giblaltal wychodzi :?

Wracamy jak zwykle nieco naokoło, przez Tarifę, chyba najbardziej wysunięty na południe kawałek Hiszpanii. Zajeżdżamy na plaże, moczymy ciała w Atlantyku (żeby nie było, że nie), dokonujemy ekwilibrystyki, żeby piasek z plaży wytrząsnąć z kasków, rzut oka na port i promy do Afryki (to innym razem) i wracamy.

I jeszcze pamiątkowe zdjęcia z Afryką:

IMG_5163.JPG

Wracamy oczywiście przez bar z tapas ;) Tym razem coś jakby rosół z małżami ;) Na szczęscie małże też lubię.

Dziś mamy gościa w domku. Mam nadzieję, że okaże się kulturalny i będzie cicho nocą, bo wyprosić się nie da. P. twierdzi, że wyłapie nam wszystkie pająki. W każdym razie rano nie ma ani gościa, ani pająków..

IMG_5171.JPG

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

tY MASZ jAGIENKO PRZYGOTOWANE I TYLKO WKLEJASZ, CZY TAK SZYBKO Z"BAŃKI" PISZESZ I WKLEJASZ? sPIDA MASZ NIEZŁEGO! :lol:

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Proszę o dokładkę. Więcej, więcej, więcej... :lol:

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach
tY MASZ jAGIENKO PRZYGOTOWANE I TYLKO WKLEJASZ, CZY TAK SZYBKO Z"BAŃKI" PISZESZ I WKLEJASZ? sPIDA MASZ NIEZŁEGO! :lol:

A żebyś wiedział że z bańki; :beer: Jak mnie ktoś nie wyhamuje, to zaleję was słowotokiem :? Ale na dziś koniec, jutro poniedziałek, ciężki dzień mnie czeka, jakiś hydraulik, płytkarz, tynkarz, brrrr....

I nie chcę straszyć, ale jeszcze w kilku innych fajnych miejscach moto byłam :lol:

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Piękne te zdjęcia i fajna relacja, a propos motocykla, na którym Zwiedzaliście te urokliwe zakątki, ostatnio oglądałem long way round i znowu się zakochałem w R1150, moim zdaniem 1200 wyglądem przy nim wymięka.

pozdrawiam

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Wierz mi, gdyby nie moje zakichane 158 cm, to by ten GS dalej stał w moim garażu. Wygoda , wygoda i jeszcze raz komfort. No i w czasie żadnej z wypraw nie zepsuło się nic, nawet najmniejsza śrubka się nie poluzowała.... Oby mój mały GS poszedł w jego ślady :lol:

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Jagienka, co tam hydraulik, tynkarz DAWAJ relacje. Za oknem zawieje i zamiecie a ze zdjęć takie ciepło się rozchodzi :lol:

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Fajne fotki i co najważniejsze opisy :lol:

Zupełnie inaczej patrzy się na zdjęcia kiedy są opisy - ja np. myślałem, że ta mewa to czyjś beret wleciał w kadr :lol:

Jagienka - dawaj więcej :lol: duuuuuuużo więcej :lol:

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

OK. Obowiązki wypełnione, płytkarz dostał płytki, tynkarz dostał tynki (okazało się, że Passat mieści bez składania siedzeń ponad 30 m2 płytek), hydraulik rur nie dostał. Można słowotokować dalej :lol:

Kolejny dzień w Andaluzji spędziliśmy na bocznych dróżkach (choć nadal asfaltowych) gdzie mijaliśmy auta w ilości max. 1 szt/h. Takie warunki odpowiadały na najbardziej. Tu bardzo przydał się w końcu Garmin, bo tych dróg nie było już na mapie papierowej (ja jestem jeszcze człowiek epoki sprzedGPS, więc nie umiem zaplanować trasy bez mapy rozłożonej na podłodze).

Wokół Rondy rozciągają się góry Sierra de Granzalema, które są częścią Gór Betyckich (Cordilleras Béticas brzmi znacznie lepiej :lol: ).

Droga wyjazdowa z Montejaque (bardzo podobał nam się znak "uwaga ślisko" przy 40 stopniach!): ale podobno śnieg też się czasem trafia

IMG_5190.JPG

A to kwintesencja okolic Rondy, sucho i żółto:

IMG_5204.JPG

Czasem było widać, że okolica jest rolnicza:

IMG_5200.JPG

BTW jest to ulubiony typ zdjęć z lusterkiem :lol: Nota bene 50 % moich zdjęć było robionych zza kasku, trzeba mieć tylko IS w aparacie :lol:

Wyczytaliśmy w przewodniku, że w okolicy jest rzymski amfiteatr, ale był to zabytek z gatunku "gdzieś tu chyba był" "ktoś to kiedyś oglądał chyba?". W końcu, na drodze gminnej nr xxx malutki szyld "archeologico" . Może to to? Ano to. Środek niczego (ale na górce) i ruiny rzymskiego miasta Acinipo z 45 p.n.e. I wejście za darmo. Za chwilę rozumiemy, dlaczego za darmo. Bo trzeba w tym piekielnym upale przejść 0,5 km mocno w górę. Cienia oczywiście brak. Ale chyba warto, bo z dołu wrażenia nie robi, dopiero w środku:

IMG_5237.JPG

Ten fajny dość zabytek zwiedzają głównie owce:

IMG_5216.JPG

Przejeżdżamy przez kilka "białych miast" . To poniżej to Olvera. Na ten widok nas zatkało , bo to było pierwsze co widzieliśmy w Andaluzji. Mieliśmy wtedy przejechane 900 km z Barcelony w upale i wszystkiego dość, a pod czaszką coraz częściej pojawiało się pytanie "dlaczego jednak nie pojechaliśmy do Finlandii???". Ale jak zza zakrętu wyłoniła się Olvera...

IMG_5249.JPG

Drogi całkiem kręte, asfalt ciągle ideał

IMG_5254.JPG

Nawet czasem jakaś woda się trafia (sztuczny zbiornik oczywiście)

IMG_4958.JPG

A czasem szuterki:

IMG_5317.JPG>

Czas pozwiedzać Rondę. Miasto na dłuuugą historię, od Celtów poczynając. Położone na dwóch brzegach głębokiego na 100 wąwozu, nad którym dopiero w XVIII w. zbudowano most Puento Nuevo. Jest tak wysoki, że nie sposób go ująć zdjęciem. Tu widok z góry:

IMG_5027.JPG

P. uparł się na porządne zdjęcie. W tym celu zjechaliśmy w dół jakąś polną ścieżką prowadzącą na pastwiska. Na pastwisku były konie i jakoś tak dziwnie się na GSa patrzyły... Może kolor im nie pasował... Trochę się baliśmy, jak jeden koń staną metr od ścieżki. Jak tu przejechać? Wolno? A jak kopnie? Albo wejdzie na ścieżkę tuż przed motocyklem? No to może gaz do oporu? Ale jak się wystraszy i bryknie? :? Ja na wszelki wypadek zamknęłam oczy. Zdjęcie w każdym razie jest :) .

IMG_5325.JPG

Potem są samą ścieżką z powrotem do miasta, przejeżdżamy przez w/w most na drugą stronę - arabską. Tu klimaty bardziej średniowieczne:

IMG_5341.JPG

Hmm... my chcemy na dół... po tych schodkach to nawet GS rady nie da... Ja schodzę per pedes, panowie dookoła szukają czegoś z mniejszą ilością stopni. Udało się, choć pieszo było dużo szybciej. Ale za to moto przejechało po rzymskim mostku. Swoją drogą, ponad 2000 lat, a u nich taka zwykła rzecz, auta po to tym jeżdżą...

IMG_5346.JPG>

Zwiedzamy jeszcze prehistoryczną jaskinię La Cueva de la Pileta. Są tam paleolityczne rysunki (głównie zwierząt) i robi to fajne wrażenie (nie mniejsze niż angielski przewodniczki - chyba to był angielski). Niestety zdjęć robić nie wolno, podobno flesze szkodzą. No i w jaskini było 20 stopni! Po prostu mróz!

Na parkingu "jaskiniowym" zauważam świetną naklejkę na auto i koniecznie chcę taką mieć (ja muszę!!!) Do końca pobytu w Hiszpanii szukam jej na każdym cepeenie, ale są tylko byczki... Chyba w końcu sama taką zamówię na podstawie zdjęcia:

IMG_5257a.jpg

Powoli żegnamy się z Montejaque, tydzień okazał się zdecydowanie za krótki, szczególnie, żeby poleniuchować wśród agaw i migdałowców. Czeka na nas inna część Hiszpanii - Walencja, tym razem nad morzem.

Na koniec spacerek (pieszo tym razem) po Montejaque:

IMG_5172.JPG

IMG_5307.JPG

Rano wyjeżdżamy, mamy 600 km do Torrevieja (wymawia się Torrewieha, jak to odmienić?) po drodze Alhambra w Granadzie - punkt obowiązkowy w Andaluzji. Trochę daleko z Montejaque, więc decydujemy się pozwiedzać po drodze.

Ale to już może innym razem, o ile nie padliście jeszcze z nudów ;)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Jagieńka DAWAJ ..... nic tylko siedze i czekam na dlasze zdjęcia :lol:

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Jagienka,

Jeśli będziesz wciąż przerywać w najciekawszych momentach, to zawnioskuję, by Admin zmienił Ci nicka na "JAGA". Tak samo jak ta zła kobieta, co chciała zjeść Jasia i Małgosię. :lol:

Do roboty i pisz!!! :lol:

Widzisz, że społeczeństwo jest rozdrażnione, gdy przerywasz...

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Poprzedniego wieczora (jeszcze przed wieczornym winkiem) P. wjechał jak najwyżej się dało pod domek, żeby rano nie nosić za dużo bagaży (BTW, czy wy też tak macie, że na każdy kolejny wyjazd zabieracie mniej rzeczy? My tym razem mieliśmy tylko trzy standardowe kufry, nic na wierzch, nawet tankbag został w domu :) a wszystko na 16 dni wlazło. Nawet perfumy i sukienka się zmieściła :lol: ) Jak poprzednio, wjazd wymagał mojej asekuracji, bo moto na raz nie chciało się zmieścić w zakręcie.

Rano wstajemy po ciemku, czyli o 7, mówmy adiós i ruszamy. Po 1 km się zatrzymujemy. Zimno!!!! A polary oczywiście na samym spodzie :lol: Przed 10 jesteśmy w Granadzie. W przewodniku piszą, że w sezonie bilety do Alhambry trzeba zamawiać miesiąc wcześniej - nie brzmi to zachęcająco. Na szczęście jest 7 wrzesień, środek tygodnia. Bilety są. Kosztują jakiś lekki koszmar (ponad 20 e), ale P. serwuje swój ulubiony text (jakbyśmy mieli tu specjalnie przyjechać raz jeszcze, to wyjdzie chyba drożej, co?) , wyciągam kartę kredytową, wzdycham i idziemy. Uprzejmie nas informują, że możemy w kompleksie być max. do 14, później zapłacimy podwójnie :roll: Na szczęście są szafki - jest gdzie zostawić kaski i kurtki. Czekamy pół godz. aż przyjdzie jakaś panienka i przepuści kaski przez rentgen jak na lotnisku i już możemy biec dalej.

A więc szanowni czytelnicy, Alhambra (h się nie wymawia) to nie tylko typ Seata :(

Alhambra (arab. "czerwona wieża") to warowny zespół pałacowy, zbudowany w latach 1232-1273 i rozbudowywany do XIV wieku, za panowania mauretańskich kalifów z dynastii Nasrydów - Jusufa I i Muhammada V. Zabytek arabskiego budownictwa w Europie. Składa się z pałacu z kilkoma dziedzińcami i dekorowanymi salami, Alkazaby, Generalife - letniej rezydencji z ogrodami oraz z samych ogrodów znajdujących się na całym wzgórzu. Wewnątrz jest Patio de los Leones (podwórze lwów) z wodotryskiem opartym na 12 lwach; do dziedzińca tego przylegają 4 sale: jedna z nich: Sala de las Dos Hermanas (sala dwóch sióstr), zwana tak z powodu dwóch jednakowych płyt marmurowych w podłodze. Dziedzińce okolone cienistymi kolumnadami; wiele chłodnych zakątków, ogródki z płynącą wodą, na zewnątrz zaś balkony, z których roztaczają się widoki. Alhambra była ostatnim punktem oparcia Arabów w Hiszpanii. Do roku 1492, w którym została zdobyta, była siedzibą emirów Grenady. Tyle z Wikipedii :lol: Miło tych niemożliwych tłumów turystów - trzeba to zobaczyć. Choć Alkazar w Sewilli też niczego sobie, taka mniejsza Alhambra :lol:

Pałac Nasrydów:

IMG_5389.JPG

IMG_5423.JPG

IMG_5438.JPG

IMG_5350.JPG

I te misterne rzeźbienia w wapieniu...

IMG_5362.JPG

Jest jak zwykle koło 36-40 stopni. Nie chciało nam się przebierać, czyli łazimy w spodniach moto. Moje są skórzane :twisted: Nie będę bliżej opisywać, jak było fajnie :evil: Mało nie doszło do rękoczynów, jak usłyszałam za sobą text (po polsku) "patrz, jak się idiotka ubrała". Mojej odpowiedzi nie zacytuję :?

IMG_5404.JPG

Tuż przed 14 opuszczamy ogrody, idziemy po kurtki i kaski. Po drodze toaleta. Zdjęcie przyklejonych szczelnie do ciała spodni zajmuje mi jakieś 10 min. Wciągnięcie z powrotem jeszcze więcej. Pewnie dość komicznie to wygląda, jak tak podskakuję i centymetr po centymetrze wciągam spodnie do góry. W połowie tej trudnej operacji telefon od P. "czy coś ci się stało?" Ależ skąd. Daj mi jeszcze tylko pół godziny... Wychodzę mokra jak szczur i wściekła jak osa. Spodniom skórzanym już dziękujemy. Mam już tekstylne :)

Jedziemy dalej. Autobana, czyli 150 km/h, czyli nie czuć tak upału. Trochę się śpieszymy, bo klucze do mieszkania musimy odebrać przed 17tą z jakiegoś biura turystycznego.

Torrevieja to klasyczna miejscowość turystyczna na Costa Blanca, niedaleko Alicante. A wszystko przez to, że chciałam poleżeć na plaży. Do biura zdążamy na czas, w biurze Brytyjki (jak ja kocham ten akcent! godzinami mogę słuchać!) Dostajemy pęk 7 kluczy (brama, bramka, garaż, korytarz, mieszkanie - gubię się w połowie), jedziemy pod blok. Hmm. mamy klucz do blok nr 1 oraz do garażu pod blokiem nr 2. Coś chyba nie tak? Do tego mieszkania są ponumerowane od nowa na każdym piętrze. To która 5 jest do cholery nasza? Mamy kluczem sprawdzać??? Szybki tel. do biura, mieszkanie odnajdujemy. Moto wstawiamy pod drugi budynek. Mały problem. Jak później wejść do garażu od środka, skoro nie mamy klucza do drugiego bloku? Uff... to nie jest na ten upał....

Widoki zdecydowanie inne niż w Andaluzji:

IMG_5554.JPG

Że też dało się upchnąć tyle apartamentowców! Tam z tyłu jest morze :)

Tego wieczoru dajemy sobie spokój z łażeniem gdziekolwiek i delektujemy się klimatyzacją oraz lodami o nieznanym smaku z pobliskiego sklepu. Lody okazują się cynamonowe. Bywało gorzej... Dziwi nas nieco radio. W Montejaque przez cały tydzień nie usłyszeliśmy w żadnej stacji angielskiej piosenki. Za to dowiedziałam się, że nawet Roxette nagrywało hiszpańskie wersje swoich przebojów ;) Tymczasem tu nie możemy znaleźć niczego po hiszpańsku - o co chodzi? Języki jakieś dziwne... Szwedzki? Holenderski? Sprawa wyjaśnia się rano. W Torrevieja po prostu brak Hiszpanów :shock:

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Jak ubierasz skórzane spodnie, to pod spód kalesonki oddychające (już to widzę w upale) albo przesypać się talkiem. :lol:

Ciekaw jestem Twojej riposty danej rodaczce :lol:

Niektórym Bozia dała talenty. Tobie na pewno reportersko-pisarski. :lol:

Czekam na ciąg dalszy...

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

CENKA ....OPADA

Proponuje na stanowisko gł. reportera forum. :lol:

Przynajmniej człowiek sobie trochę świata zobaczy. :lol:

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach
Niektórym Bozia dała talenty. Tobie na pewno reportersko-pisarski. :lol:

:oops: :oops: :oops: chyba lekka przesada...

Oj Jagienka , Jagienka. Ale dozujesz nam emocje :lol:

My chcemy jeszcze....

lepiej się dobrze zastanówcie, bo przez ten cholerny śnieg roboty terenowe mi stanęły i mam sporo wolnego czasu. I mogę pisać... i pisać... i pisać.... Na szczęście kiedyś z tej Hiszpanii wróciliśmy :lol: Ale byliśmy jeszcze na Bałkanach... i w Grecji... i Rumuniii ....i Alpach ....i....

Strach się bać :? Żeby nie trzeba było założyć działu "pisanina Jagienki" :lol:

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

To może być jakiś pomysł! "Pisanina", to będzie dział, w którym będziesz opisywać nasze podróże, a dodatkowo założysz swój "Pisanina Jagienki". :lol:

Jeśli śnieg Cię zasypie, to przynajmniej będziesz mogła nas karmić opowieściami, bez strachu z naszej strony, że się nam niespodziewanie oddalisz od klawiatury. :lol:

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Żeby dodać komentarz, musisz założyć konto lub zalogować się

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą dodawać komentarze

Dodaj konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się tutaj.

Zaloguj się teraz

×