Skocz do zawartości
Seb

Wilcze włóczęgi - "Operacja Kwiecień 2016"

Recommended Posts

Nieeeeee, poniedziałek jest, daj się wdrożyć w tryby machiny, nie każdy ma tak jak Ty, że już nie musi pracować, że już może żyć ze sławy :D

  • Like 2

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Eeeee to nie wada, to czysta komercja - więcej łańcuszków się sprzeda :-D . A jeśli chodzi o tę nakrętkę to w XTZ się lubi poluzować pomimo zabezpieczenia i z silnika wydobywa się dźwięk jakby coś waliło w górze tj. głowicy albo okolicach. Właśnie takie banalne coś, a czasem prowadzi do rozbiórki silnika :)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Te nakrętki są trzy, jedna od sprzęgła, druga od balansera, trzecia od magneto, one u mnie nie mają nawet setki luzu. Ogólnie silnik w środku wygląda dobrze, bardzo dobrze

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Dreblinki padły, jak nic dreblinki ćwierćcalowe kurka wodna...

Edytowane przez Koyac

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

..."Murmańsk qrwa"...

W nocy było chłodno... Chłodno, zimno było! Zimno jak diabli! Zajebiście zimno! Było tak zimno, że to zimno mnie obudziło, kilka razy. Zapiąłem sie pod szyję, zaciągnąłem sznurek śpiwora przy głowie tak, że tylko nos mi wystawał i leże i nie śpię z zimna. Leżę i myślę sobie - "zajebiście, super ekstra duper śpiwór sobie kupiłem, miesiąc czytałem, w końcu wybór padł na Kjolena od Fjorda Nansena, pełna poracha!"... I tak śpiąc, nie śpiąc, śpiąc, nie śpiąc jakoś dokulałem do rana. Budzimy się rano (spaliśmy po dwóch), ja wqrwiony jak sto piorunów, do tego myślę sobie że Szary się wyspał elegancko w swoim śpiworku, a ja marzłem jak gówno na śniegu. Pierwsze pytanie Szarego:

- Nie było Ci zimno???

- No właśnie było!!!

- No mi też, jak diabli! Spać nie mogłem!

Ha! Uratowany! Jak już Mular zmarzł, to musiało być zimno, bo On raczej nie marznie, w zasadzie nigdy! :) Czyli z uspokojonym sumieniem, wyszło że jednak nie jestem debilem i śpiwór wybrałem dobrze, powitałem ten piękny dzień :) Szary wstał i poszedł obudzić dwóch pozostałych - drze się za chwilę:

- Seeeeeb! Seeeeb! Tu od nich z namiotu po prostu buchnęło gorącem jak odpiąłem!

- Jak to???

- No tak to!

A Kudłaty i Biały w porozpinanych śpiworach, bo gorąco było niby! Qrwa!!! Ich namiot - Lidl, 170zł chyba, mój namiot - Marabut, pierdyliard złotówek! Okazuje się że mój Marabut może i jest super duper, a właściwie był, jakieś naściie lat temu, bo tyle go mam, ale na lato. I fakt, jak sobie przypomnę, to nigdy się w nim nie zapociłem, nigdy mi para po ściankach nie ciekła, no ale też nigdy nie spałem w nim w temperaturach w okolicach zera, więc nie wiedzialem że on się do tego po prostu nie nadaje. A Lidlowy - nadaje się :) Fakt że ciut tam wilgotno było, no ale ciepło.

No ale, oni się pośmiali z nas, my z nich, ale że czas w drogę, to czas wypić kawę, wciągnąć śniadanie - znów bigos :)

26107503793_591a830f52_b.jpg

Karwasz! Jak tam było pięknie! Przede wszystkim kompletna, absolutna cisza! Tylko ptaki. Do najbliższej drogi bylo kilka kilometrów, lasu, doskonale tłumił wszelkie dźwięki. Mimo zimna, humory dopisywały :)

26645240081_a63a23bee4_b.jpg

Powoli ogarniamy obóz, dogaszamy ogień, żeby nie narobić lasowi kłopotu

26107500053_d7aa9c398f_b.jpg

26105342004_76cc27310a_b.jpg

I w drogę! Ten dzień był dniem dojazdu do miejsca docelowego, ale po drodze mieliśmy... Rzekę :D Z rzeką sprawa jest o tyle ciekawa, że to nie za szeroka rzeka, ale głęboka. Z przeprawy przez nią zdjęć nie posiadam, mamy filmy, ale tutaj już dwóch naszych video operatorów musi się wykazać. Dość powiedzieć że wracając tamtędy Szary i Biały potopili maszyny w piździec :D Tę część również zrelacjonuje Biały, mnie już z nimi nie było, prosto z Sierakowa pojechałem do chaty. Aaaaa, właśnie, Sierakowo! Po to przecież jechaliśmy! Żeby tam dojechać! No to dojechaliśmy! Tam jest... Nie wiem jak Wam to opisać, dla mnie to tam jest raj!

Teście Białego mają tam gospodarstwo, normalne ranczo takie. Do tego teściu jest myśliwym, normalnie strzela do ludzi, do zwierząt czasem też. Do tego prowadzi skup dziczyzny. Do tego potrafi wypić, a jak wypije to potrafi opowiadać... Było tam przecudnie! Wspaniali ludzie, cudowne miejsce, wszystko super, tylko ten ziąb... :) Nasz stan wypoczęcia po dotarciu do celu obrazuje dość dobrze ta fotografia

26685061876_68cbd3ef66_b.jpg

Gospodara jest kozacka, taka prawdziwa gospodara, jak ktoś lubi takie klimaty - to raj!

26685064726_79b4ef13f7_b.jpg

Dość szybko postawiono nas jednak na nogi. Rozpakowaliśmy się, przebraliśmy, musieliśmy podjąć decyzję jak śpimy, to znaczy gdzie. Biały co oczywiste w chacie, z żoną i córką - tu Monia mu za bardzo wyboru nie dała. Kudłaty doszedł do wniosku że on ma to w zadzie, wziąl śpiwór, matę i postanowił spać w domu, był wolny pokój. My z Szarym - tutaj też dyskusji nie było, śpimy w namiocie, bezapelacyjnie. Ale w Lidlowym, musimy sprawdzić czy to że zmarzliśmy poprzedniej nocy, na pewno było winą namiotu, czy może jednak śpiworów, czy może siły wyższej?

Ale wcześniej musieliśmy się posilić. teściowa Białego specjalnie dla nas przyrządziła coś pysznego, mięsko, z cebulką, na patelni, taką pieczonkę. Zostaliśmy zaproszeni do kuchni, siadamy, teściu polał lufkę, strzeliliśmy, weszła Pani domu...

- Czemu Ty im jeść nie dajesz? Tylko kieliszki dzwonią! A głodne chłopy siedzą! Osz stary! Jedzcie chłopaki :)

Spojrzelim spode łba na siebie z Szarym, nas do michy prosić za bardzo nie trzeba. Jak tą pokrywkę zdjąłem, jak się zapach rozszedł po kuchni, łoooo matko, jak to pachniało! Opędzlowanie sporej patelni, z wylizaniem zajęło nam jakieś dziesięć minut. W trakcie jedzenia pękła flaszka, potem napoczęliśmy chyba pigwówkę, czy cytrynówkę, nie pamiętam, padło też pytanie z ust Teścia...

- Smakuje Wam chłopaki?

- No ba! Pycha!

- A wiecie co jecie?

- Polędwiczkę wieprzową? Cielęcinę?

- Dzika...

- Jak dzika? Jadłem dzika parę razy i wyglądał i smakował zupełnie inaczej...

- No bo to jest młody dzik, taki ze 30 kilo może miał, taki jest pyszny, duży nie zawsze...

Tak to wilki się dzikiem posiliły, flaszkę dokończyły, posłuchały opowieści teścia o zwyczajach zwierząt, polowaniach, życiu lasu i zrobiło się ciemno... No to co robimy? Biały mówi że nam pokaże dzika. No i pokazał :)

26685057396_aec7e32ba8_b.jpg

Potem tradycyjnie, ognisko, rozpaliliśmy, do tego jakaś cytrynówka się znalazła, znów było magicznie...

26645219251_f4aebfc735_b.jpg

Jutro zapowiadał się ciężki dzień, więc już nie siedzieliśmy długo, tym bardziej że w plery ciągnęło fest, mocniej niż wczoraj chyba nawet. Więc poszliśmy w kimono, każdy gdzie postanowił, my do namiotu. Ostro nastawieni że choćby skały srały to śpimy do rana w namiocie i koniec!

- Ale jak byście już nie wytrzymywali z zimna to zapukajcie w okno... - Biały z lekkim uśmieszkiem :)

Śpimy. Pozapinaliśmy się od razu do oporu. Nagle... Rano! Przeżyliśmy! Nie zamarzliśmy! Zajebiście! :D Szary wychodzi z namiotu, rozpiął namiot, szarpie się z zamkiem od tropiku. Szarpie, szarpie...

- Seb, tu jest jakiś lód...

I nagle sru! Jakaś warstwa czegoś zsunęła się z namiotu! Mular wyszedł na zewnątrz...

- Murmańsk qrwa!

Też wygrzebałem się na zawnątrz.

26685053536_afa8104e2b_b.jpg

26438856610_46ffb2981d_b.jpg

26645208191_1e9eb5d8ac_b.jpg

26438847130_683580ac91_b.jpg

26655903650_4dbf9f1d05_b.jpg

Ona to dopiero musiała zmarznąć...

26645199281_9ce1d94aaa_b.jpg

Tak, zdecydowanie było zimniej niż poprzedniej nocy, mimo to nie zmarzliśmy. Wniosek z tego taki że śpiwory są ok, to namiot trzeba kupić inny, jeśli myślimy o eskapadach w zimnych porach roku, czy o Murmańsku w przyszłym roku...

Pakowanie, poszło sprawnie, śniadanie, ubieranie i dzida! Każdy w swoją stronę, ja do Gdańska, Kudłaty do Piły asfaltem, Szary z Białym do Piły offem, ale ciut inną trasą niż my wcześniej, szybszą, mieli jechać cztery godziny, jechali... osiem :) Bo pod drodze mieli rzekę, tę samą którą przekraczaliśmy dzień wcześniej, tyle że w nocy ciut poprószyło i popadał deszczyk, no i rzeczka ciut przybrała... Ale to już opisze i pokaże dokładnie Biały, mają zdjęcia i filmy szczególnie jeden mi się podoba, wygląda jak film z Titanica :D

Ja już zakończę, moje przemyślenia po tym wypadzie są takie że zdecydowanie - nie ważne gdzie, ważne z kim! Bezwzględnie! To my sami i nasza ekipa tworzy klimat wyjazdu. To może być dosłownie krok od domu. Ważne jest nastawienie, entuzjazm, chęci i umiejętność zorganizowania sobie odrobiny wolnego czasu. Samo planowanie wyprawy już jest super zabawą, część planów się realizuje, część weryfikuje życie i trasa. Przygody toczą się jedna przez drugą, zazębiają się, cały czas coś się dzieje. Śmiech miesza się z kurzem, potem, łzami wysiłku jak musisz po raz kolejny podnieść tą załadowaną krowę bo właśnie postanowiła się położyć. Mimo że na codzień nie palisz, fajka smakuje jak nigdy, mimo że raczej nie chlasz na codzień to cytrynówka ze wspólnego kieliszka smakuje jak nektar bogów... Każdy kilometr zapisuje się na dysku twojego mózgu jako kilometr szczęścia. Za parę lat nie będziesz pamiętał stu tysięcy kilometrów drogi przejechanej samochodem, ale te kilkaset kilometrów przejechanych z braćmi o takiej samej zajawce jak twoja zostaną w głowie na zawsze, przynajmniej mojej. Każdy ma jakąś stałą ekipę z którą jeździ, zawsze jest jakiś trzon który jest stały, reszta się dołącza i odłącza, każdy inaczej ten trzon traktuje. Dla nas to nasze stado, wataha, nie wiem w zasadzie jak do tego doszło, że akurat wilki. Dla mnie wilk to zwierzę doskonałe, drapieżnik skończony, idealne dzieło ewolucji. Najwytrwalszy myśliwy, niepoprawny włóczęga, wędrowiec, najbardziej niepokorny i zarazem najbardziej społeczny z mieszkańców lasu. Nie żebyśmy byli jak wilki, tak dobrze nie jest, ale chcielibyśmy być choć w części jak one, albo chociaż móc myśleć tak o sobie. Póki co to jak zabawa w indian za dzieciaka - na chwilę zmieniasz się, zmieniasz cały świat wokół, jesteś wojownikiem, każdy to kiedyś przechodził :) Z wilkami jest tak że niczego nie robią przypadkiem, działają dobrze tylko wtedy kiedy stado jest w komplecie i każdy spełnia swoją rolę, u nas jest podobnie, każdy ma swoją rolę... Znamy się od wielu lat, poznaliśmy przy okazji pasji samochodowej, potem jakoś to samoistnie przeszło w motocyklową. Możemy na sobie polegać w zasadzie w każdej sytuacji. Jest po prostu "wilczo"! :)

26895298716_41ab3f1681_b.jpg

Od prawej -

"Szary Wilk" vel "Mular" - główny tropiciel stada, nie ma rzeczy której On nie znajdzie, czy to wirtualnie czy realnie, jeśli On czegoś nie znajdzie, to znaczy że tego nie ma, nie istnieje.

"Biały Kieł" vel "TheMbol" - główny mechanik grupy - potrafi naprawić wszystko, zawsze i wszędzie, nawet w szczerym polu, jest niezastąpiony, robi najlepszą cytrynówkę na bimbrze jaką w życiu piłem.

"Kudłaty Łeb" vel "Boro" - jest od zaopatrzenia, jak On kupuje procenty, to nigdy nie zabraknie, już nawet nikt się nie wcina, jak On mówi że trzeba kupić tyle, to trzeba kupić i koniec.

"Basior" vel "Seb" - pomysłodawca stada, zajmuję się jedzeniem, gotuję dla stada - dopóki ich karmię to trzymam ich w kupie i nikt nie próbuje mnie wygryźć :)

Dla mnie to był koniec tej włóczęgi, do domu jechałem w popadującym śniegu, kilka dni zajęło mi dojście do siebie i powrót do dnia codziennego. Biały dopisze resztę tej opowieści, bo On i Szary postanowili pobawić się trochę w rzece :)

Jest już pomysł na kolejną włóczęgę, ale o tym w swoim czasie :)

Pozdrawiam

Seb

Edytowane przez Seb
  • Like 17

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Zostaw rybki i pisz książki. Albo wynajmuj się do opowiadania przy ognisku na zlotach itp. imprezach.

  • Like 3

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Seb, genialna relacja i klimaty :)

  • Like 1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Zajebiście :)

  • Like 1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

No wreszcie. Było warto czekać! :)

Edytowane przez enlil
  • Like 1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Nie wiem o które dokładnie pytasz, jeśli o te kombinezony, to tutaj http://armyworld.pl/ jeśli o te które ma Mular, to spodnie ma Acerbisa, kurtkę nie pamiętam.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

chodziło mi o motocyklowe, tzn założyłem, że z protektorami, ten Acerbis pewnie ma?

Bo inaczej to są zakładane na ciuchy moto?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Ten Acerbis nie ma, one są tak zrobione że w miejscach gdzie zakładasz nakolanniki jest więcej materiału jakby, no przystosowane są do ochraniaczy osobnych.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Moj "niemiec" tez ma ochraniacze i to całkiem konkretne.. Wszyte na stałe w spodnie i kurtke. Nie sa to plastikowe ochraniacze tylko jakies takie dziwne niby troche miękkie... ale jakby sztywne.. Trudno powiedziec z czego są wykonane bo są na stałe wszyte w spodnie i kurtke.

To motocyklowy kombinezon bundeswery. Jest tak zajebisty ze przestałem jezdzic w modece i w zasadzie nie wiem czy jej nie sprzedac. :)

No i w rzece nie przybylo wody :P Jest jej tam wiecej niz rok temu ale z dnia na dzien nie przybyło :) Ale o tym juz w w moim zakonczeniu, musze filmik ogarnąć.

Edytowane przez thembol

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

A gdzie można dorwać taki fajny kombinezon z Niemcowni? Jak rozumiem kombi jest wodoodpore, a czy ne gotujesz się w ciepłe dni?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Seb, długo to trwało. Jak zacząłem czytać ostatni post to zapomniałem już o co chodzi i musiałem zacząć od początku :D. Tak poza tym, świetny opis, fajnie się czytało.

  • Like 1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Kurde, to o to właśnie chodziło, dzięki temu pierwszą część znasz prawie na pamięć

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Moj "niemiec" tez ma ochraniacze i to całkiem konkretne.. Wszyte na stałe w spodnie i kurtke. Nie sa to plastikowe ochraniacze tylko jakies takie dziwne niby troche miękkie... ale jakby sztywne.. Trudno powiedziec z czego są wykonane bo są na stałe wszyte w spodnie i kurtke.

To motocyklowy kombinezon bundeswery. Jest tak zajebisty ze przestałem jezdzic w modece i w zasadzie nie wiem czy jej nie sprzedac. :)

No i w rzece nie przybylo wody :P Jest jej tam wiecej niz rok temu ale z dnia na dzien nie przybyło :) Ale o tym juz w w moim zakonczeniu, musze filmik ogarnąć.

Ochraniacze wojskowe służą do ochrony wrażliwych części ciała przed drobnymi kontuzjami, np. przy czołganiu się, szybkim zejściu na kolano do strzału z przyklęku, wypieprzeniu sie z plecakiem biegnąc przez jakieś ruiny, itp. na pewno jakieś tam zadanie spełnią w razie "W" na moto i lepsze to niż nic..;)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Kupuj, to może Ciebie też kiedyś ujmę w jakimś swoim bestsellerze :D :D :D

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Żeby dodać komentarz, musisz założyć konto lub zalogować się

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą dodawać komentarze

Dodaj konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się tutaj.

Zaloguj się teraz

×