Skocz do zawartości

mygosia

Użytkownik
  • Zawartość

    3 419
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Days Won

    20

Zawartość dodana przez mygosia

  1. No tak. Ale zrozumiałam, że stan techniczny jest raczej podobny, a koleżanka o zdanie pyta się nas na forum, którzy nie widzieli tych motocykli na oczy. :lol: I odpowiadam, że skoro nie widac różnic, to niech weźmie tego który jej się bardziej podoba :lol:
  2. Osobiście wybrałabym ten, na którym by mi sie lepiej jeździło i który by spowodował mocniejsze bicie serca :lol:
  3. MeJustine - w pierwszym się nie wkleił link prawidłowo :lol:
  4. Do ciemnego błękitu pasowałby jasny beż :lol: Edit: Ale czy by się nie brudził? :roll: Gdzieś widziałam brąz [taki koloru ciemnego miodu] - mi sie osobiście mało podobało, ale rozważ sobie :lol: Ewentualnie różne odcienie popielu można wziąć pod uwagę - na pewno będzie pasować, kontrast cieplny barw będzie jednak mniejszy, niż z beżami, przez co będzie nieco nudno :lol: A ja lubisz coś wystrzałowego, to POMARAŃCZ! :mrgreen:
  5. mygosia

    Kask

    Drugie, to moje drugie urzędowe, a trzecie to Intuicja [niestety].
  6. mygosia

    Problem światła stop

    Ooo ciekawostka przyrodnicza - kolejny facet strzelający focha - rotfl.
  7. mygosia

    Kask

    Jarku - a może coś takiego jak ja mam? Zalety to lekkość, duży wizjer, komfort szczękowca. Wady - przypuszczam, że przy wyższych prędkościach [których na razie nie było mi dane osiągać ;) ] będzie wiało bardziej, bardziej huczało i ogólnie sprawia wrażenie mało "solidnego". Ale na takie rekreacyjne wycieczki jak moje jest super.
  8. mygosia

    Kraków - weekendowe kursy e(n)duro

    Kurcze - mam wrażenie, że moje hopki były dużo wyższe, a koleina głębsza i węższa. Na zdjęciach wygląda tak niewinnie ;) A strach ma wielkie oczy :D
  9. mygosia

    Kask

    Logika, to moje czwarte imię ;)
  10. mygosia

    Kask

    No ale jak chowaliście pod talerzyk, to przecież było wiadomo, że to wy :roll: :roll: :roll:
  11. mygosia

    Kraków - weekendowe kursy e(n)duro

    Ja się już nie mogę doczekać, aż zobaczę te swoje grzmotnięcia :D
  12. mygosia

    Kraków - weekendowe kursy e(n)duro

    Najbardziej obawiałam [i nadal obawiam się] o moje biedne stawy. Siniaki, to naprawdę lajcik. Bardziej je traktuję jako ciekawostkę przyrodniczą ;) Nawet chyba bym wolała złamać kończynę, niż np. rozwalić kolano ;-) I wychodzę z założenia - ten nie upada, kto nie jeździ. :) A chłopaki, to pewnie mają już całą serię śmiesznych upadków :D
  13. mygosia

    Kraków - weekendowe kursy e(n)duro

    Oj chłopaki - wiadomo, że lód, to dopiero jak się wróci do domu [warto mieć w zamrażarce, albo chociaż jakiś kawałek mrożonej piersi wykorzystać, albo inny bigos]. ;)
  14. mygosia

    Kraków - weekendowe kursy e(n)duro

    Ortopeda, który ma 2 synów jeżdżących na crossach polecił mi Ibalgin [środek przeciwbólowy + heparyna]. Arcalen też brzmi dobrze. Po mojemu ładny efekt byłby jakby na zmianę stosować te 2 maści... Tylko u mnie jest problem z systematycznością - posmaruję 1-2 razy i potem zapominam ;)
  15. mygosia

    Kraków - weekendowe kursy e(n)duro

    Ech... fajnie macie w tym Poznaniu. Tzn u nas jest może i lepiej - są górki, kamieniste podjazdy, zjazdy, rzeczki, ale nie mam z kim jeździć :D A w Poznaniu całe stada mężczyzn, chętnych do pomocy białogłowie... Oki - pokazuję swoje nogi ;) Zdjęcie nr 1 - wygląda bardziej niewinnie, ale dlatego, że to tylko czubek góry lodowej - reszta jest głębiej 8-) Nie boli już. Pamiętajcie - po urazie jak najszybciej obkładajcie stłuczone miejsce lodem! Zdjęcie nr 2. Wygląda gorzej, ale wbrew pozorom to lajtowy siniak - powierzchniowy. To od ochraniaczy. Nawet go nie czułam :roll:
  16. mygosia

    Kraków - weekendowe kursy e(n)duro

    No to garść wspomnień. Było zajebiście :) Wprawdzie pogoda nas nie rozpieszczała [kilka stopni, zero słońca], ale i tak mieliśmy niesamowite szczęście, że nie lało. Po piątkowych opadach na 99% bylismy pewni, że będzie trzeba kurs przełożyć. W sobotę obudziło mnie jednak niebieskie niebo i słoneczko. Wprawdzie kiedy spozyłam juz śniadanie zaczęło u nas kropić i deszcz towarzyszył mi przez większą część drogi do Krakowa :/ Było mokro i moja radość na widok kostek była nieopisana :) Chłopakom było na pewno dużo, dużo zimniej - ja sie rozgrzałam po kilku minutach, a po pół godzinie pot lał się ze mnie strumieniami :) Początkowo - wiadomo kółeczka na siedząco, stojąco, hamowanie. Potem slalom - tutaj Kamil nazwał mnie panią Destrukcją :) Ósemeczki - jakoś mi szło do momentu gdy Artur powiedział: "Zobacz Gosiu, Kamil przyszedł - pokaż mu jakie ładne ósemeczki robisz" - pierwsza gleba :) "No w końcu!" orzekli zgodnie chłopcy :D Im dalej tym bardziej malała precyzja moich ruchów i finezja wykonania [tsaaa...] - mięśnie odmawiały posłuszeństwa i wyszedł mój brak kondycji. :/ Jeszcze jedna mała glebka - na widok auta z pierogami położyłam w czasie ostrrego hamowania Hyosunga w trawie i pobiegłam na obiad :D I w końcu cudowny odpoczynek... Oczekując na kolegę, który miał klucze do mieszkania zapadłam się w miękkiej kanapie na zapleczu i rozkoszowałam się błogim bezruchem :mrgreen: Kolejny dzień - ogromne zakwasy, ale chodzę. Wspólnie dochodzimy do wniosku, że coś mało tych gleb było i trzeba nad tym popracować :D I rzeczywiście - nie wiem ile razy leżałam w niedzielę. Duuuużo... Na początek szybkie przypomnienie wczorajszych zmagań - niesamowite jak szybko ciało uczy się nowych rzeczy :) Wszystko szło bdb. A potem nowe elementy - mniej i bardziej hardkorowe. Momenty euforii [huraaa! zrobiłam to! nie ma dla mnie przeszkód! moge wszystko!] przeplatały się z momentami zniechęcenia [kurde, to przecież proste, jak mogę to tak kaleczyć, do dupy z tym wszystkim] :? Kamil przez kilkadziesiąt minut pogłębiał koleinę [bo kursanci z niej wyjeżdżają], po czym trochę zasypywał [bo podnóżki się nie mieściły]. W końcu po otrzymaniu instrukcji [patrzysz się tam, dajesz gazu i sobie jedziesz prosto] - pojechałam... Cóż - okazało się, że to nie była jedna z tych przeszkód, które bierzemy z rozpędu ;) Wyleciałam z koleiny i pierwszy raz tego dnia zobaczyłam gwiazdy po rąbnięciu głową w podłoże [i nie jest to żadna przenośnia literacka bynajmniej :) ]. Gwiazdy widziałam jeszcze 2 razy... Ostatni raz na tych pieprzonych trzech hopkach. Też trochę za dużo gazu :) Wtedy mnie już konkretnie sponiewierało. Jak padłam, tak leżałam i prosiłam w duchu, żeby mnie przestało boleć :cry: Trochę przestało, ale jedyne co mogłam zrobić, to tylko delikatnie przekuśtykać do auta :cry: W drodze powrotnej zatrzymałam się na stacji benzynowej, zakupiłam 2 puszki piwa z lodówki, w aucie ściągnęłam spodnie do połowy i całą drogę przykładałam je [puszki, nie spodnie] do wybarwiającego się, olbrzymiego krwiaka... Dzisiaj boli mnie każdy duży i mały członek ciała - czyli czuję, że żyję. :mrgreen: Podsumowanie: - chłopaki mają morze cierpliwości :) Jestem typem małego cykorka, który chucha i dmucha na zimne, a dzięki im wiele razy zrobiłam coś o czym nawet nie śniłam, że się odważę :D - doszłam do wniosku, że jako cykorek jeździłam na kursie dośc zachowawczo - dośc wolno [powiedzmy, że dostojnie :) ], nie ryzykując zbyt często zbyt wiele. IMO to źle. Ale kurs dał mi poczucie, że powinnam dać sobie radę tam w większości miejsc, gdzie inni sobie dają - może nie tak szybko jak oni, może nie tak perfekcyjnie, ale "po mojemu" 8-) - kilkunastoletnie doświadczenia z jazdą konną wpoiły mi troszkę pozytywnych nawyków [równowaga, balans], ale chyba więcej negatywnych [trzymanie podnóżka pod najszerszym miejscem stopy - przez to nie sięgałam do hamulca bez przemieszczenia nogi; nieopuszczanie rumaka do samego końca - i w momencie, kiedy motocykl jechał wolno, to już, juz prawie udało mi sie opanowac technikę ewakuacji, to w czasie szybkich akcji włączał się program "koń ponosi" - zaciskałam kolana i nie dawałam się wysadzić z siodła - w ten sposób 2x mnie sponiewierało porządnie i 2 razy noga ucierpiała pod sprzętem :( ]. - musze dużo, dużo popracować nad kondycją - bardzo mnie to jednak ograniczało :( - wiem co muszę solidnie poćwiczyć, co sprawiało mi największe trudności - muszę tam wrócić i skopać tyłek tym trzem pieprzonym hopkom :twisted: Jak będę miała filmiki, to się pochwalę jak w tempie spacerowym pokonywac przeszkody ;)
  17. mygosia

    Kraków - weekendowe kursy e(n)duro

    leff - a może wiosną do Krakowa przyjedziesz? ;) Chciałabym za kilka miesięcy zweryfikować na torze swoje umiejętności i porównać z obecnymi :D
  18. Aaa no tak. Ciągle zapominam o najprostszych rozwiązaniach ;)
  19. Kurde - jak wy widzicie, że malowany??? :?
  20. Najchętniej f650 sprzed 2000 roku, ale rozważę każdą korzystną ofertę 8-) Pojawiające się na allegro ogłoszenia z okolic Bielska monitoruję na bieżąco, ale jakby ktokolwiek słyszał/wiedział o czyms przyzwoitym do wyrwania gdzies dalej, to bardzo proszę o informację :-)
  21. mygosia

    Motór na gwałt nabędę zdecydowanie

    Szkoda :lol:
  22. mygosia

    Motór na gwałt nabędę zdecydowanie

    No fajnie Tomasz, ale nie wiem czy widziałeś pierwszego posta w tym wątku: - DLe mnie nie interesują - Trampki tez nie - GSy nowe roczniki sa poza moimi finansami - preferuję eFki. A ten GS z Rybnika wisi już chyba z miesiąc - dziwne. Co do wyjazdu do Gliwic - wolałabym przejechać 200km, aby zobaczyć coś konkretnego polecanego przez forowicza, niż te 80km na giełdę, gdzie zobaczę wszystko i nic [ale i to nie tak hop-siup, bo za bardzo nie mam czym - golfik niedomaga ciągle].
  23. mygosia

    Motór na gwałt nabędę zdecydowanie

    Aku - no ja nie wiem, skoro się na gwałt nie nada·..... :roll: Ale jakbys był w okolicy, to daj znać - mieszkam rzut beretem [mokrym] od Tresnej. Możesz też mi jakieś szczegóły podesłać na PW - zdj·ęcia i takie tam :lol: Leffku - o budżecie, tak na forum... się wstydzę troszku. :roll: Logan -a Ty kusisz i kusisz :lol:
  24. mygosia

    poradźcie czy warto...

    Albo nie wie, albo nie chce wiedzieć :lol:
×