-
Zawartość
831 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Days Won
21
Posty dodane przez mguzzi
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
- Strona 2 z 24
-
-
Tak, dlatego film już można obejrzeć.
Po prostu - przedpremierowo.
Na konkretne pytanie chętnie, w miarę możliwości i czasu odpowiem.
Nie tylko Krajanowi z Białogardu ale i innym Forumowiczom
- 1
-
Krótki reportaż z wyjazdu prawdopodobnie ukaże się w 8 nr Świata Motocykli.
8 czyli sierpniowy, w dostępny od połowy lipca czyli za miesiąc
jeśli będzie za mało, to będę uzupełnał
Ale do ukazania się w prasie wypada zaczekać
Z drugiej strony są pewne szanse na dodatkowe filmy
-
2 godziny temu, jasinek napisał:Ale relacja jakaś będzie
tego się obawiałem
-
A co widział i co słyszał film ten wszystko Wam opowie
Obiecany film z wyjazdu.
- 9
-
oczywiście, że będzie film.
w swoim czasie,
na razie adaptuję się do rzeczywistości
- 1
-
Przejechane około 5600km
-
Zgłaszam szczęśliwy powrót z pierwszego tegorocznego wyjazdu.
- 1
-
-
PZU kupuje 32,8% udziałów w banku Pekao SA za 10,6mld zł.
PZU jest już właścicielem Alior Banku i Banku BPH
(Newsweek 51/2016)
Teraz wiadomo dlaczego zdrożały polisy
- 1
-
Relacji raczej nie będzie.
Niestety.
Nie wyrabiam się, a i wklejanie fotek mi nie wychodzi.
W zamian, jest film
Wyjazd jest z jesieni 2015 roku. Jak w tytule, z Basią i KOwalem
Miłego oglądania.
Może namówię Michała na jeszcze jedną wersję. No i cały czas czekamy na film Przemka.
- 6
-
-
Dobrze, że o tym nie wiedziałem i zamówiłem.
-
Dla mnie jest to trochę dziwne.
Płacę OC za każdy samochód i motocykl.
A przecież i tak jeżdżę w danym momencie tylko jednym.
Poza tym nie za bardzo widzę związek pomiędzy pojemnością silnika i wynikającą z niej szkodowością, a więc wysokością składki.
- 2
-
Jakaś dziwna cisza.
Nikt się nie chwali zakupami
-
1 godzinę temu, zaczekaj napisał:A ja na wrzesień :-)
wytapatalkowano
Ładne zdjęcie w pięknych okolicznościach przyrody.
Gratuluję
-
Zakwalifikowałem się
NA luty
- 1
-
Pięknie! Trochę zdjęć brakuje ;)
No niestety, zdjęć nie będzie.
Już od roku straciłem możliwość wklejania fotek.
-
Nie pytaj komu bije dzwon, ...
-
Znowu krótki kurs guzikologii.
Pierwszy motocykl Moto Guzzi – Normale charakteryzował się poziomo położonym singlem z dużym zewnętrznym kołem zamachowym tzw. krajalnicą. I tak pozostało aż do przełonu lat 60 i 70 kiedy to znakiem firmowym Moto Guzzi została poprzecznie ustawiona V. Oczywiście były różne modyfikacje poziomego singla, pojemność, niewielkie pochylenie i inne takie tam. Generalnie była to ewolucja, nie rewolucja.
Modeli było dużo, po Normale przyszła era GT, Norge, Alce, Superalce, Airone. Nie czuję się na siłach by pisać o tym szczegółowo. Ale nie można nie wspomnieć o silnikach dwu i trzycylindrowych (również poziomo położone), szczytem osiągnięć był ośmiocylindrowy silnik (1957r) do sportowego modelu. Ten ośmiocylindrowiec to prawdziwy biały kruk.
Koniec wstępu.
Poniżej są linki do dwóch filmów – relacji z imprezy z okazji „okrągłej” 95 – rocznicy powstania firmy i fabryki Moto Guzzi. Zlot jest cykliczny, co 5 lat. Jak zawsze w „mateczniku” – Manderlo Del Lario nad jeziorem Como w północnych Włoszech u podnóża Alp.
Impreza miała charakter kameralny.
Jak podali organizatorzy, było tylko 25 tysięcy uczestników.
Organizatorem spotkania było miasto, mieszkańcy i lokalny przedstawiciel MG – Agostini.
Imprezą żyło całe miasto. W każdym sklepie,lokalu były elementy nawiązujące do marki, silniki, zbiorniki, szkice, fotografie a nawet całe motocykle.
Impreza trwała trzy piękne wrześniowe dni.
Oczywiście była grupa z Polski.
W kilku podgrupach.
Nasza podgrupa była mieszana.
Nie tylko względem płci, głównie motocykli.
Oczywiście same Gutki. Ale wśród Stelvio, Griso i Newady zawieruszyły się też dwa pradziadki.
Jeśli V 7 California jest babcią, to jej poprzednicy są pra. Z racji nazwy – pradziadki.
Zielono oliwkowy to MG Alce z 1934 roku. W tej specyfikacji powstało ich 15 sztuk, dla Włoskich Strzelców Alpejskich.
Drugi pradziadek, to MG Superalce z 1949 roku w bardzo rzadkim i wzbudzającym duże zainteresowanie malowaniu. Żółty z czarnymi szparunkami i chromowanymi elementami. To jego oryginalne kolory. Powstał na zamówienie Poczty Włoskiej.
Na tym zlocie, nie było drugich takich samych motocykli.
Pierwszy film jest relacją z imprezy. Proponuję zwrócić uwagę na odpalanie ośmiocylindrowca.
Ponieważ nie zmieściłem się w filmie, zamówiłem drugi z pełniejszą obsadą w której dominuje nasza podgrupa i oczywiście z włoską muzyką.
Miłego oglądania.
- 12
-
To tylko jezioro Como, północne Włochy, widok na Warena
:beer:
:drinkbeer:
-
Takie
Takie
I takie
- 4
-
Moje trzy propozycje już wysłałem.
-
Wracając z portu przejeżdżaliśmy przez miasteczko. Zatrzymaliśmy się przy sklepie, zatankowaliśmy i kupiliśmy coś do jedzenia.
Wyjeżdżając z miasteczka załapiemy się do kolumny tubylców -czoperowców. Chwilę z nimi pojechaliśmy. Na rozstaju dróg oni skręcili na Reykjawik, my na wschód.
Po minięciu skrętu w drogę nr 39 (prowadzącą do Reykjawiku) teren się nieznacznie wypłaszczył i po lewej stromie mijamy urocze rozlewisko.
Miejsce na nocleg wypadło nam w Eyarbakki.
Znaki wskazywały, że jeden kemping jest w Miście, drugi poza miastem.
Wylądowaliśmy na tym za miastem. Budynek łazienkotoalety z prądem i ciepłą wodą ogólnodostępny – teoretycznie płate 1000 pieniążków, ale nikt się po kasę nie zjawił, puszki na pieniążki też nie było.
Namioty rozbiliśmy na trawce za wałem ziemnym oddzielającym nas od plaży i oceanu.
Pojawiły się Przemka ulubione „świergolące” całą noc ptaszki.
Nocne widoki
Przejechane GPS 309km
- 6
-
Po zwiedzaniu wracamy znanym nam odcinkiem w kierunku oceanu i kontynuujemy podróż drogą 427.
Jedziemy wzdłuż wybrzeża w kierunku wschodnim.
Teren jest bardziej urozmaicony, pojawiają się wzgórza, które przechodzą w niewielki klif.
Mijamy parkę na rowerach na których dumnie powiewa biało czerwona.
Zawracamy.
Cykliści dopiero wystartowali z Reykjawiku, niczego od nas nie potrzebują, są żądni drogi, chcą jechać dalej.
Życzymy miłej drogi i fajnych wakacji.
My też jedziemy dalej, droga wyśmienita, widoki wyśnione, świeci słońce.
W tych pięknych okolicznościach przyrody skręcamy w kierunku miasteczka - Borlakshofn.
Cel: tankowanie, łapanie kolacji, inne zakupy.
Na łapanie kolacji zajechaliśmy do rozległego portu.
Dostrzegamy, że po drugiej stronie ktoś łapie ryby.
Nikt niczego nie pilnuje, żadnych zakazów. Przejeżdżamy do tego Ktosia na nabrzeże.
Ktosiem okazuje się czworo azjatów. Trzech mężczyzn i kobieta. Dwóch mężczyzn łapie ryby. Jeden zdejmuje je z haczyka, kobieta patroszy i wrzuca ryby do pojemników.
Ryby same płaskie, przypominają nasze duże flądry. Przemo szykuje sprzęt, ja podpytuję azjatów. Twierdzą, że łapią halibuty. Według mnie byli w błędzie, ale uprzejmie przytakuję z uznaniem głową.
Klasyczne łapanie z toni nie przynosi nam oczekiwanych rezultatów.
Prawdę mówiąc nie mamy żadnych wyników, kicha, nic nie mamy.
Przechodzimy na technikę podpatrzoną u azjatów - zmodyfikowaną do naszych możliwości sprzętowych.
Łapiemy na gołą blachę z gruntu.
Nie mamy tak spektakularnych sukcesów jak nasi sąsiedzi (oni zakładają na haczyk kawałki złapanych poprzednio ryb, my możemy to zastosować dopiero po złapaniu pierwszej ryby).
Azjaci po zapełnieniu rybami kilku wielkich pojemników, wrzucili je do CRVki i odjechali. |My jeszcze przez chwilę zostaliśmy.
Na nabrzeżu stał jakiś kuter. Facet z kutra dziwnie na nas patrzył, ale nic nie mówił, nie komentował. Po prostu popatrzył i zajął się swoją robotą.
Ryb mieliśmy tyle ile potrzebowaliśmy.
Przemo mający już dalsze plany co do złapanych ryb, zaczął je oprawiać.
Później zebraliśmy się na konsylium.
Wszystkie złapane przez nas ryby miały pasożyty.
W dużej ilości.
Po tym co widzieliśmy, nawet po obróbce termicznej, nie bylibyśmy w stanie ich skonsumować.
Ryby i ich pasożyty wróciły do wody.
- 3
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
- Strona 2 z 24
NOWA ZELANDIA
na Foto(i)relacje bez blokady
Napisano · Report reply
Jechaliśmy na DL-ach bo tak mówił rozsądek i ekonomia.
Była najtańsze do wypożyczenia.
4 - 650 i jeden 1000