Skocz do zawartości

Bishop

Użytkownik
  • Zawartość

    830
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Days Won

    3

Posty dodane przez Bishop


  1. Ja na takie wypady zabieram racje wojskowe (pomijając wszystkie graty które są oczywistą oczywistością).

    Wybór tego jest spory, jednak ceny np polskich mogą zabić.

    Ale to jest alternatywa jeśli by się okazało, że bary to speluny a ostatni sklep zamknęli 2 minuty wcześniej.

    Jak już wspomniałem racje polskie są drogie, koszt ok 80zł za rację dobową (3 posiłki) lub ok 25 zł tak zwana S-ka jako jeden posiłek.

    Osobiście preferuję racje francuskie.

    Na alledrogo można to zanabyć za ok 30-40zł. Oczywiście racja dobowa.

    Ja swoje zapasy przywiozłem z Francji i kosztowały mnie ok 4 ojro sztuka.

    Plusem jest to, że bierzemy taką rację na każdy dzień (lub jako "na wszelki wypadek"). W sumie nawet wody co bardziej odważni mogą nie brać, bo w komplecie mamy tabletki do jej uzdatniania, więc wystarczy gdzieś ją znaleść.

    Co do innej zawartości to w takiej paczce, a waży ona ok 2kg, mamy najczęściej 2 puszki z posiłkami na ciepło, mały zapuszkowany pasztet lub inna końserwa do smarowania, deser puszkowany, 2 paczki krakersów - jedne słone drugie słodkie, baton czekoladowy, baton nuggatowy, cukierki karmelowe, chusteczki higieniczne, zestaw esbit - czyli składana podstawka i paliwo w tabletkach (w polskich racjach są bezpłomienowe podgrzewacze), zapałki, woreczek na śmieci, herbata (lipton), kawa rozpuszczalna, zupka w proszku, kakao, cukier, sól, pieprz.

    Francuzi robią 15 rodzai zestawów, więc jest w czym wybierać.

    Tak dla smakoszy, to np włosi wkładają do niektórych swoich racji buteleczkę chyba brandy.

    Oczywiście takie racje są solidnie zapakowane i zabezpieczone przed wodą. Trwałość określana jest na minimum 2 lata w najmniej sprzyjających warunkach, a np brytyjskie na 5 lat (tak słyszałem).

    Jak ktoś chce poczytać to tu: http://www.mreinfo.com/international/france/french-rcir.html

    Podobno te racje są tak zbilansowane, aby zbyt często do kibla nie chodzić dlatego zalecają do 7 dni racji i potem 7 dni normalnego żarcia z kotła - to w polszy - a zagramaniczne do 15dni.

    Osobiście mam zapas racji francuskich i regularnie kupuję polskie puszkowane wojskowe dania.

    Przynajmniej jak moja kobieta się ofuczy i zagrozi, że mi obiadu na wieś nie przywiezie to bezstresowo biorę puszeczkę i (w przypadku polskiej puszki) mam obiad dla 2 osób.

    • Like 1

  2. wszystko rekompensują właściwości terenowe. Mina wczoraj spotkanych w błocie myśliwych w Frontierze, kiedy objechaliśmy ich bokiem - bezcenna.

    Frontera wcale nie jest taka zła (prawda Zwierzu?? ) ;) . Właściwości terenowe ma podobne jak Twoje auto.

    Generalnie wszystko zależy od opon i kierownika.

    Jak w takim aucie załączy się 4x4 dopiero jak się siądzie w błocie to już jest po ptokach.

    A znowu jak się ma zwykłe opony szosowe, albo nawet terenowe ale zdarte, to 4x4 czy nawet 8x8 nie pomoże


  3. czyli jak tam nie ma w ogóle mechanizmu różnicowego między osiami, to w praktyce 4x4, wyłącznie w terenie lub na całkowicie białej drodze?

    Jest właśnie tak jak piszesz.

    Raczej to autko nie ma różnicówki między osiami, więc trzeba założyć że 4x4 to tylko teren.

    No i pamiętać żeby opony były takie same na wszystkich kołach i z takim samym zużyciem.


  4. To się trzeba zmusić i przyjechać w takie okolice , ja z Krakowa mam 150 km

    0771be416d302b1499f83e6e4c939537.jpg

    Wysłane z iPad za pomocą Tapatalk

    No tak, łatwo powiedzieć "się zmusić i przyjechać" :D

    Akurat w to Twoje miejsce jak Ty masz 150 km to ja pewnie 400-500....

    Muszę Zwierza kiedyś namówić; może on ma jakieś fajne miejscówki do pojeżdżenia. Tylko śniegu u nas nie ma...


  5. Ja tam żadnego worku piachu nie muszę wozić w bagażniku, tylny napęd w zimie , wbrew pozorom jest bardziej przewidywalny. Nie należy zapominać że Polskę zmotoryzował PF 126 p na spółkę ze 125 p.

    Z ciekawości spróbuję jutro wjechać pod górkę tylko z tylnym napędem . I tak moje szanse są większe niż jakiegokolwiek pojazdu z napędzaną przednią osią . Problemem mojego pojazdu jest vsc które mogę zainfekować tylko przy napędzie 4x4 , ale spróbujemy

    Wysłane z iPad za pomocą Tapatalk

    Ty masz vsc, a ja mam lsd (a raczej miałem, bo pewnie do tej pory się wytarło) :)

    A tak w ogóle to zazdroszczę Ci trochę okolicy. Też bym pośmigał swoim autem po zaśnieżonych ścieżkach...


  6. Tylny napęd stały w zimę kiepski pomysł.

    Ale worek piachu do bagażnika i pojedzie :D

    Nie pamiętasz jak się jeździło sierrą, albo nawet poldkiem czy fiatem 125p? Chociaż to sierra najbardziej latała po drodze na śliskim...

    A teraz - z nielicznymi wyjątkami - tylko robią napęd na przód ( więcej błędów wybaczy taki układ)

    a tym co mają praktykę jazdy z napędem na tył powinni dodatkowe uprawnienia w prawku wbijać... :D


  7. A propos względów zdrowotnych. Ostatnio po prostu oniemiałam z wrażenia, kiedy z samochodu wysiadł kierowca i ledwo się poruszał. Nie mam pojęcia co to za choroba, ale wyglądało na jakieś porażenie mięśni, generalnie brak koordynacji ruchów (paralityk po prostu).

    Ja tak się czuję ( i pewnie wyglądam) jak wstaję rano w poniedziałek i wiem, że muszę iść do roboty...

    • Like 3

  8. Bajerka, tu gdzie teraz mieszkam to ciepła woda to ogrzewacza przepływowego gazowego. W nowym będzie z pieca na pellet. Ale zanim to zrobię to jeszcze może się dużo zmienić. W każdym bądź razie na wsi nie mam i przez najbliższych parę lat gazu ziemnego nie będzie (jeżeli w ogóle będzie).

    Jeszcze się wypowiem na temat kominka z płaszczem wodnym. Nie jest to z mojego doświadczenia a znajomych.

    Otóż typowego kominka z płaszczem wodnym nie polecam z tego powodu, że woda w płaszczu skutecznie schładza palenisko. I potem są sensacje typu zasmolony cały wkład, drewno nie spala się jak powinno, tli się itp.

    Znajomi znalezli dwa rozwiązania.

    jeden to wkład ze sterowaniem komputerem gdzie woda jest puszczana w układ dopiero jak palenisko uzyska zadaną temperaturę, a dopływ wody z układu jest tak dozowany aby palenisko miało cały czas założoną temperaturę.

    wkład w takim kominku jest jak nowy nawet po 3 miesiącach palenia bez sprzątania.

    drugi sposób to kominek z wymiennikiem ciepła. Wymiennik założony jest na wkład i spaliny ogrzewają wodę w nim płynącą.

    to tak w skrócie.

    oba rozwiązania są dość drogie bo 2 lata temu kosztowały ok 15000 zł

    Producentem pierwszego nie wiem kto jest, ale mogę się dowiedzieć, a drugiego to Jotul.

    • Like 1

  9. To i ja się podzielę swoimi odczuciami odnośnie ogrzewania. Rok 1997 dom stare budownictwo bo z roku 1972 120 m2 ogrzewany gazem ziemnym - koszt 650-700 zł miesięcznie i temperatura 18-20 st. Rok 1998 okna nowe i chałupa ocieplona 8 cm styropianem i opalanie drewnem - koszt 600 zł cały sezon grzewczy przy temperaturze wew 23-25 st. Teraz jest ok 180m nadal palę drewnem i spalam 12-15m drewna. W tym roku planuję rozbudowę domu na wsi i też trochę dumałem czym go ogrzać. Ale, że zajmuję się produkcją drewna opałowego i sprzedaję pellet to chyba nie bardzo mam nad czym dumać...

    • Like 1

  10. Nie jestem pewien, ale motocykl możesz wrzucić w koszty jednorazowo, bez amortyzacji.

    Motocykl traktowany jest jak samochód osobowy, a tego nie możesz jednorazowo w koszty wrzucić - jest to wyjątek - choć wyraźnie jest w ustawie napisane - odnośnie jednorazowej amortyzacji, że za "wyjątkiem samochodów osobowych". I tu pytanie: jak do tematu podejdą ew. kontrolujący.

    Znając życie: co jeden to będzie miał inne zdanie.


  11. Ja z kolei chciałbym przypomnieć o tym, aby rowerzystów wszelkiej maści omijać (wyprzedzać) z dużą rezerwą i w większej odległości a najlepiej jeszcze obtrąbić. Otóż w sobotę jechałem sobie do klienta swoją ciężarówką (małą) i zbliżałem się do skrzyżowania w takiej jednej wsi. Do tego samego skrzyżowania zbliżała się rowerzystka. Ja już dałem po heblach coby skręcić w lewo i co widzę?? Niespiesznym ruchem ta rowerzystka też sobie skręciła w lewo, nie sprawdzając czy coś nie jedzie i bez żadnej sygnalizacji i dalej popyla środkiem jezdni. Pomyślałem, no ku..wa miała szczęście, że ja nie jechałem prosto bo bym ją rozsmarował na asfalcie. Ale dojechałem parę metrów a ta cały czas leniwie środkiem jedzie... Zatrąbiłem, raczyła zjechać trochę na bok, wyprzedzam i patrzę a ta małolata słuchawki w uszach i świata nie słyszy i chyba nie widzi, bo taka pustka w oczach (blondynka). Ostatnio zauważyłem, że jakaś moda zrobiła się u rowerzystów na słuchawki w czasie jazdy rowerem; policja nie zwraca na to uwagi, a chyba jest jeszcze w przepisach zapis, że osobie kierującej zabrania się używania słuchawek (do obu uszu - do jednego ucha dozwolone)...?? Reasumując: uważajmy na rowerzystów bo w większości barany nie potrafią o siebie zadbać, a tym samym innym narobić problemów. Już nie wspominam nawet o rowerzystach bez oświetlenia w nocy; szczególnie poza miastem, bo to plaga. Wiem, że na pewno mieliście jakieś swoje przygody z cyklistami (tym razem nie myślę o Cykli'm ;) ) i wiecie o tym, ale uważajmy teraz szczególnie!!

    • Like 1
×