Skocz do zawartości

szefcunio

Użytkownik
  • Zawartość

    967
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Days Won

    1

Zawartość dodana przez szefcunio

  1. szefcunio

    Cześć

    Cześć
  2. szefcunio

    dział damsko-męski czyli odzież w trasę

    Miałem rękawice seca. Fajne, wygodne ale po dwóch sezonach na perforacjach zrobiły się dziury wielkości palca...długości palca. Więc mogłem wyjąć palce bokiem i udawać że mam ich 10 ;-) Ja kupiłem na pewnym forum używke jeszcze na gwarancji. Komplet wart 2500 za 800 zł. Można? Jeśli chcesz nowe to chyba też podpowiadlbym modeke. Choć dowiedziałem się ostatnio ze w intermotors robią raty 0% więc też jakaś alternatywa. Pomysł na ciuchach to chyba nie warto oszczędzać...muszą ci trochę posłużyć. Zwłaszcza kurtka
  3. szefcunio

    Siemanko

    Cześć N fa twoje okolice brał bym GS a. Pięknie tam u was :-)
  4. szefcunio

    Chwalimy się

    Powodzenia
  5. szefcunio

    Witam wszystkich

    Cześć
  6. Pomysł na wspólny wyjazd rodził się odkąd obaj zaczęliśmy jeździć na 2 o o. Ja i mój brat, z którym wiążą mnie dość mocne więzi. Jak to zwykle z takimi wyjazdami bywa koledzy, którzy chcieli nie wyrobili się z zakupem moto, pracą itd. itp. Zamiast kumpla na moto Daniel ma partnerkę na plecak :P Zamiast Turcji decydujemy się jednak na nawrotkę w Grecji, ostatecznie modyfikujemy trasę i umawiamy się na dzień i godzinę wyjazdu. Jeszcze tylko ostatnie zakupy (dętki, łatki, menaszka, butle, śpiworki, maty)...ten pierwszy wyjazd jest zdecydowanie droższy w organizacji ;) Kilka zapytań na forum i pakowanie. Klamka sprzęgła hmm (jest zapasowa to wezmę, choć ktoś się śmiał, że całe moto na części biorę ;) ) ZACZYNAMY: Daniela do Wałbrzycha dojeżdża z Poznania. Startujemy o 6 żeby spokojnie dolecieć na winko nad Balaton. 6 czy 14 kto by liczył... My to nawet na urlop się spóźniamy. Ważne, że jedziemy. Zaraz za Wałbrzychem zaczyna padać, widząc przed nami liczne dziury w ciemnych chmurach olewamy przeciwdeszczówki i przez chwilę mokniemy. Po kilkunastu kilometrach jest już ok, a przebłyski słońca suszą nasze kurtki. Spokojnym tempem dojeżdżamy do Boboszowa, żeby dotankować do pełna. Ilość paliwa wlanego do Helgi jest o połowę mniejsza niż ta lana do transalpa - jak się okaże będzie tak niemal przez całą wyprawę (z wyłączeniem odcinków autostradowych ;) ). Fotka na granicy i dalej przez Czechy. Tuż za granicą, w słoneczku, mkniemy czeskimi zakrętami. Wpadamy na krajówkę Ołomuniec - Brno - Bratysława. Na tym odcinku zaliczamy trzy kolosalne korki spowodowane remontami i wypadkiem. Szczęśliwie udaje nam się prześlizgiwać, a to zamkniętym pasem, a to poboczem i trochę między autami. Mimo wszystko tempo spada. Relaksując się przy kawce rozważamy opcje zostania w Bratysławie. Gdy robi się nieco ciemniej, a niebo spowijają niepewne chmury stwierdzamy, że to jasny sygnał do zwiedzania stolicy Słowacji. Ogarniamy nocleg w hostelu Freddie close to Mercury (czyli hostel koło wskazanego hotelu ;) ) Blisko centrum, pokoje czyste, śniadanko za grosze. Fajny klimat. Jeszcze tylko spacer po mieście, smażony ser w bułce, jakieś piwko i winko. Starówka całkiem klimatyczna, sporo rzeźb wyłaniających się z kanałów, siedzących na ławkach itp. Niska, ciekawa zabudowa i oświetlony zamek górujący nad miastem. Wracamy do hostelu, winko i spać :) serek smażony na starym oleju :P jak w tytule ;) zaspał w pracy ... zamek
  7. szefcunio

    MotoBracia - Bałkany 2015 -

    Po porannej kąpieli w morzu pakujemy nasz plażowy obóz i jedziemy na prom. Godzinę oczekiwania spędzamy zapadają pitę w lokalnej knajpce. Poznajemy Grecka który ma żonę Polkę. Pół roku mieszka w NY a pół w Grecji gdzie ma hotel. Ciekawa opcja emerytury. Z Ingumestii droga wzdłuż nabrzeża lecimy na przejście graniczne z Albanią. Jeszcze tylko duty free i odprawa paszportowa. Jakiś narwany Albanczyk coś do mnie mówi i pogania co kończy się dla niego szczegółową kontrolą na bocznym pasie. Celnik z uśmiechem pokazuje że mam się nie spieszyć. Tuż za granicą widzimy pierwsze z 700 tys bunkrów wybudowanych w przeszłości w celu obrony przed imperialistycznymi zapedami Rosji i zachodu. Dojezdzamy do Sarande gdzie przy posiłku snujący dalsze plany. Sarande to typowy kurort gdzie obrazek nowo postawionych hoteli kontrastuje z dziećmi żebrajacymi na ulicy i rodzynkami grzebiacymi w smieciach. Ciekawa zbita widoków. Wracamy się do Ksamil gdzie za 5 euro od osoby rozkładam namioty. Pani wita nas zimna wodą i kawa frape. Oprócz nas jest tu ekipa motocyklistów z Polski. Wieczór spędzamy z Mariuszem i Weronika. Wymieniamy się doświadczeniami i informacjami o punktach wartych zobaczenia. Ksamil - polecamy ten camping Polska ekipa dobry but to podstawa - be protected ;) Albańską przygodę czas zacząć... c.d.n.
  8. szefcunio

    MotoBracia - Bałkany 2015 -

    Wspólne śniadanie, kilka fotek na basenie na tle Meteorów. Bartek z Laura wbswoja stronę a my jeszcze pokrecic się wokół Meteorów. Na wyjazd jeszcze pita gyros i ogień przed siebie. Droga kreci serwując mam wspaniale widoki i niesamowitą frajdę. Wysokość powyżej 1000 m n.p.m daje ulge od upału. Dojezdzamy do krzyżówki... prosto na autostrade, w prawo na stara drogę. Stoi niby zakaz wjazdu ale skoro Bartek i Laura przejechali od strony Joaniny to my w druga też damy radę. Pada propozycja przyspieszenia autostradą, jednak mój delikatnie mówiąc stanowczy sprzeciw powoduje wjazd na zamknietą drogę. Po chwili znajdujemy sie na 1650 m. Widoki zapierające dech w piersiach. Do tego po drodze nie mijamy ani jednego auta. Niesamowity przejazd. Przed Joannina wpadamy na autostradę i ogien do portu. Szczęśliwie na autostradzie co jakis czas mamy tunele pp 400 - 600 metrow wiec mozna sie ochłodzic. Dwie godziny promem i jesteśmy na Korfu. Przejazd przez centrum stolicy wyspy i do apartamentów. Villa Tasos to urocze miejsce na północy wyspy w miejscowości Acharvi, koło Roda. Wypity właściciel nas wita i oferuje nam fajny apartament na dwie noce za 50 euro za trzy osoby. Cena spoko, jest basen, bar i świetna atmosfera. CHILL na Korfu rozpoczęty :D Pierwszy dzień na Korfu. Postanawiamy dać odpocząć naszym czterem literom i nie siadamy na moto. Dzień zaczynamy od spaceru do Rody. Trafiamy akurat na bardzo wietrzny dzień a jedyne pasmo chmur jest właśnie nad nami. Nie przeszkadza nam to jednak wyluzować się na plaży na leżaczkach z Gavros i ouzo podanymi do stoliczka. Na obiad idziemy do polecanej przeze mnie Roda Park. Ośmiornica na zamówienie może być dopiero jutro, trudno poczekam. Na stole lądują souvlaki i baranina (miał być kurczak z kumkwatem ale pan coś namieszał). Niebo w gębie. Spacerkiem wracamy do naszego pokoju zaliczając po drodze pluskanie się w falach. Wieczór kończymy przy barze nad basenem prowadząc dyskusje z właścicielem,jego synami i ich znajomymi. Przy barze siedzi też Erica- kanadyjka z serbskimi korzeniami, ponieważ bardzo brakuje mi pracy postanawiam pokazać parę tanecznych trików. Ekipa ciągnie jeszcze do baru obok ale pasuje i grzecznie idę spać. Dzień kolejny chillu Po typowym greckim śniadaniu z fetą, pomidorami, oliwkami, aspiryną i jogurtem jedziemy oglądać północną część wyspy. Canal d'amour i klify robią wrażenie. Po drodze zaliczamy plażę i pół dziką droga wracamy się pakować. Pierwsza jazda szutrem i piachem cieszy jak zabawa w piaskownicy. Szybkie pakowanie i do Roda Park na zamowioną osmiornicę. Właściciel rekomenduje nam odwiedzenie laguny co skłania nas do decyzji o zostaniu na jeszcze jedną noc. Przez Pantokrator, Paleokastrice ladujemy w malej miejscowości gdzie czas zwalnia o połowę. Uliczka otoczona stolikami przy ktorych leciwi Grecy graja w karty i tavle. Kawę pijemy w barze założonym w 1939. Zdjecie dziadka na honorowym miejscu...dożył 90tki, ojciec gra w karty przed lokalem, a syn nas obsługuje. Cisza i spokój to ich recepta ma długowieczność. Ostatecznie ladujemy na plaży gdzie przy rozpalonym ognisku testujemy mozliwosci wykorzystania butelki z ouzo. Odkrywam np. ze butelka z kropelkami ouzo wrzucona do ogniska potrafi wystrzelić korek z siłą armaty. Szczęśliwie trajektoria lotu biegnie pomiędzy braćmi w drodze na wyspę chillowo jeszcze bardziej chillowo Lamb chops in Roda Park (polecam) Buty do wszystkiego :) Pantokrator (najwyższy szczyt) taki będę na emeryturze ;) Villa Tassos powitanie wyspy ;) kawka w fajnym miejscu nocleg na lagunie :D (nie wrzucajcie takich butelek do ogniska ;) )
  9. szefcunio

    MotoBracia - Bałkany 2015 -

    Pierwsza noc pod namiotem mija spokojnie...do 5 kiedy synchronicznie budzimy sie na sik... gimnastykę. Po ćwiczeniach spimy dalej. Jade na moto po śniadanie. Warzywa, kawa i JAJECZNICA. Z druga kawą idziemy sie kąpać... Nurkowanie foto.. Ohrid to wspaniałe jezioro. Idziemy na spacer do nieczynnego beach baru. Teraz jeszcze pakowanie i w drogę. Po drodze mijamy muzeum podwodnej osady prehistorycznej..odpuszczamy i dzida dalej. Za kilka kilometrów pan niczym na rozpoczeciu OS zatrzymuje nas na bramce ale zamiast PKC musimy zapłacić po 2 euro za wjazd. WARTO bo droga meandrami prowadzi nas na szczyt gdzie możemy podziwiac ekipe na glide'ach nad urwiskiem. Po jednym z zakrętów zauważam że coś snuje sie po drodze. Krecik bidula niucha i niucha jak zejść z asfaltu. Pomagam mu kuksańcami naprowadzajac na wlasciwy tor niuchania Emotikon wink Jeszcze tylko serpentynami w dół i jesteśmy przy najczystszym jeziorze Europy. Po drodze zauważam ze stelaż Daniela kufra zwisa niestandardowo Emotikon wink bo jedna nakrętka puściła. Szczęśliwie w miejscu gdzie pijemy kawę właśnie coś budują więc nie ma problemu z nakrętkami. Robimy skrót przez Albanie. Na granicy ciekawy widok.. Mercedes beczka obładowany sianem od bagażnika po dach...cos jak kontrabanda wloskiej mafii tylko siano inne System zawiesza sie na moim paszporcie więc tracimy ok 30 min czekając na restart komputera. Ta część Albani wita nas gładkim jak masło drogami wijącymi się wzdłuż czerwonoziemiastych wzgórz. Trzeba tylko uważać na leżące co jakis czas kamienie na drodze. Daniel leci przodem, po jednym z wielu prawych łuków na przeciwległym pasie staruszka prowadzi stado osłów. Daniel dostaje kuksańca od swojej pasażerki co znaczaco ogranicza ruch dłoni obslugujacej manetke gazu Wychodzę na prowadzenie i z rogalem na twarzy mijam kolejne winkle. Nagle znika mi Danielowe moto w lusterku... Tuż po minięciu ciężarówki. Czarne wizje skłaniają mnie do nawrotu. Po chwili sie pojawiają... Ania fociła. Uff W ostatnim mieście tankujemy paliwo do moto i zasilamy brzuszki pyszna pita z gyrosem. Z telewizji dowiadujemy się że rozbito jakiś wielki gang narkotykowy, może to stąd kontrole, na rogatkach miasta. Po kilku dniach podrozy wracamy do UE. Śmieszne uczucie bo czuje troche jakbym wracał do domu... To chyba po tych wymianach mi sie zrobiło Po monotonnym przejazdu autostrada na ktorej co rusz stoja znaki uwaga niedzwiedzie przekraczajace droge zjezdzamy na parking. Zapada ostateczna decyzja o zjezdzie do Meteorów. Ania niepocieszona bo chciala by juz nad morze ale panuje demokracja i poza tym my prowadzimy więc staje na naszym Fajnie bo bedzie okazazja spotkać sie z Bartkiem i Laura. Ich wyprawa jest fajniejsza bo dookola świata (vvagary.pl). Droga do Meteorow to mila odskocznia od autostrady. Kolejne winkle i nareszcie za jednym z nich pojawiają sie monumentalne formy skalne z Monastyrami na szczycie. Na spotkanie wychodza nam Bartek z Laura. Na szczęście bo nie rozkładam nóżki do końca i zsiadając przewracam Helge. Bartek ratuje ja w ostatniej chwili. Zakupy, rozbicie namiotów i wieczorna biesiada. camp Ohrid w tle ;) ucztowanie grunt to dobra guma (LEGUANO - polecamy) komu w drogę temu focia ;)
  10. szefcunio

    A miałem kupić Kawasaki

    Cześć
  11. szefcunio

    Witam się

    Cześć
  12. szefcunio

    Czołem Załogo!

    Cześć. Novika to jakaś rodzina? ;-)
  13. szefcunio

    Witam z Świętokrzyskiego

    Cześć.
  14. szefcunio

    MotoBracia - Bałkany 2015 -

    Po nocnym spacerze po Skopje śpimy jak dzieci. Rano prysznic (jak pozniej sie okaze Ania zostawia kosmetyczkę), kawa i śniadanie w hostelowym ogrodzie. Dolewam oleju do helgi...niech ma setę z rana Emotikon wink Jedziemy do Kanionu Matka. Droga wije sie wzdłuż rzeczki, lasu i skał. Piekna odskocznia od miast. Przebieram się w cywil i na cwaniaka idziemy kanionem. Uważamy na węże (jak kazali w przewodniku ;-)). Dochodzimy do miejsca gdzie można wynająć łódź dowożącą do jakskini...na piechotę 2,5 h. Odpuszczamy jedno i drugie. Wracamy do naszych maszyn i widzę kluczyki od Helgi w kufrze. 2 raz taki numer Piotr - Roztargnienie 0:2 Autostradą lecimy do Tetova...strzelali tu niedawno... jednak Kolorowy meczet motywuje nas do przyjazdu. Z zewnątrz jakby obklejony kartami do gry, w środku bogactwo zdobień i malowideł, przygniata, a taki niewielki jest. Idziemy do knajpy nad rzeką na lokalne jedzenie...tylko Dani wyskakuje z pizza. Tak czy siak wszyscy smacznie zjedli. Wracamy na autostradę. Daniel wyciąga kartę z tankbaga, która roluje mu się w palcach od temperatury. Kilka potarć o nogę i wyprasowana działa jak nowa ;) Autostrada nietypowa, bo na mapie nie ma ani jednego zakrętu. Płacimy mniej niż wczesniej bo tylk 40 den. chyba dlatego że rzeczywiscie nie ma nawet łuku drogi. Po zjeździe za to witają nas pierwsze konkretne winkle. Co przystanek sprawdzamy ile jeszcze do zamknięcia opon...jeszcze trochę Emotikon frown Spokojnie dojeżdżamy do Ohridu. Zwiedzamy fortecę , starowkę, monastyr św Sopfhi odpuszaczmy. Mrozona kawka nad jeziorem i dzida na camping. Jeszcze tylko zakupy.... Kupujemy pyszny ser...ale jego cena to 1/3 calych zakupów, a pozycji nie mało ...ale warto <mniam> Miejsce rozbicia tuz nad jeziorem. Wita nas pamiątka po rodakach - buraczanych cebulakach..no cóż. Odświeżam się w jeziorku i zasiadamy do kolacji. Dekustujemy lokalne specjały. grunt to wszystko zabezpieczyć ;) Kolorowy meczet - Tetovo Kolorowy Meczet Ohrid ocena sytuacji buraki cebulaki zostawiły pamiątkę...ale wstyd
  15. szefcunio

    MotoBracia - Bałkany 2015 -

    Dzień IV: Zaczynamy od pyszności z pobliskiej piekarni. Obsługa naszego hostelu stawia nam do tego kawkę. Pakowanie wszystkiego, pogaduchy z właścicielem White Tree Hostel o urokach starch budynków.. Doskwiera mu trochę kanalizacja ale te niewielkie braki wynagradza wspaniale urządzonym własnoręcznie ogrodem. Poznajemy jego psa Emotikon smile Wszyscy uśmiechnięci i radośni.. Znajomi barmana od rana chilluja przy kielonku... My niestety ruszamy dalej.. Do Macedonii.... Przed wyjazdem jeszcze spacer centralnym bulwarem i zakup magnesów. Tu zaczynam swoją przygodę z zostawianiem kluczyków w zamku centralnego kufra. Szczęśliwie nikt ich nie zabrał. Droga do Macedonii dłuży się niemiłosiernie. Połączenie sznurka aut których strach wyprzedzić bo zawsze któreś może nagle skręcić, z upałem i słońcem tak intensywnym że w pewnym momencie pod blende zakładam okulary przeciwsłoneczne. W Kosovie największe biznesy związane są z motoryzacja, szroty , felgi i stacje benzynowe. Jednak ludzie są niesamowicie uczynni i serdeczni . Granicą z Macedonia mija szybko i po chwili jesteśmy w stolicy. Zapada decyzja żeby zostać na noc, więc dzisiaj zrobiliśmy pozwalający dystans ok 70 km. Na początek wizyta w twierdzy...szału nie ma. Gabarytowo duża i pewnie kiedyś była niesamowita ale dzisiaj nie powala. Znajdujemy świetny hostel Hi Skopje gdzie pani wita nas kawką i lokuje w 6cio osobowym pokoju zastrzegając że innych będzie układać w pozostałych pokojach tak byśmy mieli swobodę. No i na spacer do miasta. Mijamy kolejne pomniki i miasteczko namiotowe manifestuje siłę Macedonii. Naszym celem jest skosztowanie lokalnej kuchni. Zamawiamy więcej niż głodni potrzebują Emotikon wink Miasto pełne jest pomników, budowli i mostów. Wszystko nowe stylizowane na stare. Pewnie za parę lat będzie nie do poznania. Imponująca jest turecka cześć miasta. Człowiek jakby przenosi się do Turcji. Bardzo klimatycznie. Powrót do hostelu, wino i spać Emotikon wink Jutro Ohryd Poranny chill Kolorowe stópki ;) Prisztina Przywódca...albański NEWBORN Welcome to Macedonia Już wiem gdzie, je Angole sprzedali Lokalesi z manifestacją w tle Jak zabytki się zawalą w czasie trzęsienia...to zbuduj nowe... Bałem się poprosić o lód do wina ;) takie tam wygłupy Olek Wielki Pomnik nr 3285 ;) Turecka dzielnia...tu alko nie kupisz
  16. szefcunio

    MotoBracia - Bałkany 2015 -

    Dzień III: Wstajemy trochę później niż chcieliśmy bo po 8... Ale co tam wakacje są. Na śniadanie burek z serem i burek z mięsem. Jeszcze tylko poszukiwanie magnesów, które doprowadza nas na piękny stary fort, z fantastycznym widokiem na miasto. Nowi Sad wart polecenia. Decydujemy się a drogę poza autostrada...i to był błąd. Serbowie uwielbiają chyba sygnalizacje świetlne bo jest na każdym skrzyżowaniu i przejściu dla pieszych. Pierwszy odcinek do Belgradu (80 km) pokonujemy w 2 godziny. Słabo. Belgrad ograniczamy do fortecy i jednego z największych w Europie monastyrow... Ten jednak jest dopiero w budowie więc poza wielkością nie ma co podziwiać. Dalej autostrada w kierunku Miasta Diabla. Po drodze przeczekujemy deszcz w knajpie przy autostradzie gdzie kelner gratisowo serwuje nam bułeczki i kotleta na sprobowanie (pomimo że go zamówiłem... Ale Dani i Ania też muszą) . Miły gest. W asyście tęczy przemierzamy kolejne kilometry trochę jeszcze moknac. Za przejechanie ok 150 km płacimy ok 10 zł. Dalej droga kręci wzdłuż sztucznego jeziora. Plan - Djavolija Varos... Miasto Diabla. Docieramy tam niestety po zmroku więc zwiedzanie polega na marszu z latarkami co Anię przyprawia o wizję psychopatycznych handlarzy pamiątek którzy nas zabiją i zjedzą Emotikon wink Niestety nasze czołówki dają za małe światło aby w pełni podziwiać formy skalne a Daniel i Ania zabraniają mi bawić się bezpiecznikami od oświetlenia... Trudno. Wracając kręcimy kilka ujęć do horroru. Emotikon grin Zatrzymujemy się na stacji...ale benzyny brak, kolejna zamknięta, a napotkani Serbowie mówią, że dalej to już żadnej nie ma....ryzykujemy dalszą jazdę na oparach (w końcu mam lekki zapas w zbiornikach) Lecimy do Kosova. Na granicy kupujemy konieczne ubezpieczenie 15 euro i dajemy sobie wbić pamiątkowa pieczątkę do paszportów. Trudno najwyżej już nigdy nas nie wpuszcza do Serbii Emotikon wink Za granicą trochę inny świat. Meczety, nowoczesne stacje benzynowe i otwarte sklepy. Rewelka. Szukanie noclegowa zajmuje nam trochę czasu ale ostatecznie lądujemy w hostelu z mega klimatycznym ogródkiem. Pan pozwala nam nawet wjechać do środka. Oczywiście degustacja winka, lokalnego piwka i lulu. Novi Sad Stary i Novi Sad ;) Belgrad Lokalesi Lokalesi 2 Serbski "Licheń" w budowie Koka Kola companieros :D Miasto diabła nocą :\ "zwiedzanie" w kondomach - zły pomysł ;) chyba najlepsze piwo na wyjeździe
  17. szefcunio

    MotoBracia - Bałkany 2015 -

    Jak w szkole pracuje to musi palić...nie wierzę, że uczniowie nie częstują ;)
  18. szefcunio

    MotoBracia - Bałkany 2015 -

    Dzień II - Nowy Sad SERBIA Żegnamy się ze Słowacją odwiedzając zamek w Bratysławie skąd roztacza się fantastyczny widok na miasto. Red Bull akurat szykuje downhill na rowerach ale start popołudniu więc impreza nas ominie. Startujemy. Autostrada do Węgier...tu przejeżdżamy zjazd z autostrady A nie chcąc kupować winietki musimy uciekać techniczna droga ze stacji... Przejazd przez Węgry wygląda tak...prosta prosta prosta płasko dwa zakręty prosta płasko. nagle na środek wyjeżdża radiowóz... Hmmm pewnie z lornetka stał i nie podoba mu się nasze wyprzedzanie. Chodziło jednak o zablokowanie drogi dla przejazdu weselnych gości. Ciągnie się za kolumna prowadzona przez radiowóz jakieś 100-120 km/h przez pola wsie i miasta. Policja wszędzie ma prawa. Docieramy do Baja na Węgrzech gdzie szukamy gulaszu. Właśnie odbywa się triatlon więc pół miasta wyłączone z ruchu. W końcu znajdujemy knajpę nad Dunajem ale gulaszu nie ma...są zarówno ryby jak i zupy rybne. Daniel zachwycony bo ich nie lubi :? 2 x zupa mięsna i moja rybną z karpia który wraz z zupa ląduje obok na talerzu....Pycha Później jeszcze ciastko i kawa i dalej. Przed kawą Helga ma jakieś fochy z odpaleniem co troszkę mnie stresuje jednak okazuje się że to poprostu chwilowy problem ze znalezieniem luzu i czujnik otwarcia nóżki bocznej nie pozwala odpalić. Po kawie siadam odpalam znajduje luz i jest ok. Wyjeżdżamy z UE...są pierwsze pieczątki i kontrola graniczna . Panowie podziwiają naszą wyprawę i czujemy się fajni Emotikon wink Początkowo Serbia wydaje się zaniedbana i biedna ale to tylko w pasie przygranicznym. Dalej jest europejsko, na stacji Pan płynnym angielskim mówi nam jaka jest relacja dinara do euro. Dojeżdżamy do Nowego Sadu. Piękne miejsce...świetna starówka.. Śpimy obok knajpy gdzie delektujemy się plejskawicą i rewelacyjnym domowym winem...3 osoby litr wina to koszt ok 70 zł. Jest ok. Stare Miasto jest odnowione i naprawdę piękne...A na placu wita nas....festiwal wina :cool: Co zrobić..jeszcze jakis miły Pan daje nam kupony na dwa kubeczki winka :drinkbeer: Obsługa stoiska dopytuje mnie skąd jestem co i jak, gimnastykuje się swoim pseudo rosyjskim po czym okazuje się że młoda dziewczyna która tam pracuje świetnie mówi po angielsku... Ooooo jak łatwo. Spacer powrotny i lulu spać. Aaaaa jeszcze jedno. Komisyjnie orzeklismy że Serbki mają gen długich nóg ;-) Jako że wszyscy jesteśmy zajęci to za dziewczynami nie oglądamy się pojedynczo tylko wszyscy naraz ;-) gdzieś czytałem, że lubicie takie zdjęcia ;) (nasze super butki) zupka rybna (piwo bezalkoholowe! ) Novi Sad geny... festiwal wina
  19. szefcunio

    Cześć!

    Cześć
  20. szefcunio

    Witam!

    Cześć. Bardzo dobry wybór. Słyszałem że dakary są lepsze nawet o DLi ;-)
  21. szefcunio

    siemanko

    Cześć... Wiecie co nie żebym się wymadrzal albo jakiś nadgorliwy był ale może zróbmy jakiś przycisk "cześć " będzie szybciej. Od jakiegoś czasu co wejdę do przywitalni odpisać klikam cześć i z bani. Nie ma czego czytać... Ja jak wchodzę w nowe towarzystwo to mówię cześć jestem Piotr. Po chwili dodaje co i po co, ewentualnie mówię że mam w dupie towarzystwo i wychodzę. Generalnie chodzi o to żeby może napisać dwa zdania (nie muszą być złożone poprzednie, nadrzędnie ani wielokrotnie) mogą być proste albo nawet rownoważniki. Może wtedy przywitalnia nabierze większego sensu. [wpis bez agresji, oddający moje przemyślenia]
  22. szefcunio

    Hello, Forum tu Ziemia

    Cześć. Skąd jesteś? Ktoś Ty taki? Na czym jeździsz? Czy jeździsz? Czy masz psa? Kota? Pijesz? Ru.. szasz się czasem? Gdzie? Z kim? Kiedy zrobisz zlot? Dlaczego tak mało wódki kupisz? I dlaczego jesteś takim gadułą?
  23. szefcunio

    Czesc i czolem

    Cześć
×