Chyba bym tak nie demonizował tak bardzo zmiany tych przepisów. Jak robiłem prawo jazdy kat A. to rok wcześniej kolega dał mi się przejechać na tzw. "motorynce" i to był przełom od tej chwili wiedziałem, że będę miał motocykl :). Na kursie, dostaliśmy jakieś stare wfmki, przyszedł "instruktor" pokazał gdzie są biegi, sprzęgło i hamulce i to było na tyle z obsługi i techniki jazdy. Wpuścił trzy osoby na plac nauki jazdy :). U nas to był ogrodzony teren na którym wylane były asfaltowe "drogi" szerokości około 2 metrów, były tam skrzyżowania, światła w jednym miejscu, przejścia dla pieszych tylko pieszych nie było,a i jeszcze plac z dwoma 8. Tak wyjeździliśmy swoje godz. a instruktor w tym czasie siedział na kawie w pobliskiej szkole policji. Później egzamin - zrobienie ósemki, przejechanie określonej trasy i zaliczenie skrzyżowania ze światłami, ani razu w czasie kursu nie wyjechałem motocyklem na drogę publiczną. Tak kiedyś wyglądały kursy na prawo jazdy kat. A, o szkołach doskonalenia jazdy nikt wtedy nie słyszał. Po egzaminie krótka przejażdżka kolegi Jawą ts350 i jakieś dwa tygodnie po zdaniu egzaminu w piwnicy stała wymarzona MZ ETZ 251, którą jeździłem bezwypadkowo 5 lat. Także uważam, że osoby odrobinę myślące i przewidujące, które wsiądą na 125 dadzą sobie radę bez problemu w ruchu miejskim tym bardziej, że będą o wiele lepiej przygotowane do jazdy niż ja kiedyś. Oczywiście ruch teraz jest nieporównywalnie większy ale też będą to osoby, które już posiadają prawo jazdy. Wolę chyba takiego kierowcę na 125, niż starszego pana, który nigdy nie miał prawa jazdy, a teraz pomyka skuterkiem na działkę lub rybki. Prawo jazdy zdawałem w 1992 roku nie za czasów dinozaurów :).