Skocz do zawartości

Ofelia

Użytkownik
  • Zawartość

    100
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Days Won

    2

Posty dodane przez Ofelia


  1. W imieniu mojej małżonki, która w tej chwili wdrapuje się gdzieś na Śnieżkę, ogłaszam, że jej BMW GS Dakar 650 jest na sprzedaż.

    Kilka słów o maszynie:

    rok produkcji 2007

    przebieg 40 tys. km

    Gmole, osłona silnika, centralna podstawka, oryginalny kufer BMW, ABS.

    Na jesieni ub. roku Dakar był w SPA u Jarka. Od tego czasu przejechał z 5 tys. km.

    Cena 16 tys. PLN

    Chętnych proszę o kontakt na PW.

    P.S.

    Podejrzewam, że zaraz zaczną się komentarze dot. tego, że sprzedaż rusza pod nieobecność Ofelki… ;) :lol: :beer:

    Mojego Dakarka!!! Mojego kochanego Dakarka się pozbywać bez mojej wiedzy!!! Nawet na chwilę już się z domu nie można wyrwać bez męża bo już jakieś niecne kroki robi!!

    • Like 1

  2. Klasyka z tym charakterkiem. ;)

    Wpadaj jutro na spotkanko 2oo-cyklistów z Wro.

    Chyba wciąż Jack's Pub na Karolkowej.

    No i witaj. :)

    Oj jojojo troszkę się Tobie pomerdało z tą Karolkową :shock:

    Leff później się dziwisz, że nigdzie z nawigacją nie można dojechać :-D, a droga z Krakowa do Kłodzka to 10 h jazdy :-D

    Witaj Wstręciucha :)

    • Like 1

  3. Ledwie co wróciliśmy z okolic BB, gdzie gościli nas Małgosia i Jarek. Odwiedziny podyktowane były odebraniem mojego dakara po zajęciach resuscytacyjnych u najlepszego mechanika na świecie albo najwredniejszego… już nie pamiętam dokładnie jak On sam się określa. ;)

    Początkowo zapowiadało się, że zabiegi, dotyczące mojego motocykla, związane będą tylko z działaniami ortopedycznymi (przednia i tylna zawiecha wymagały czegoś na kształt reanimacji). Koniec końców okazało się, że dakarka trzeba było zostawić na dłużej niż planowane tydzień bądź dwa, bo motoortopedia to nie wszystko. Potrzebna była wizyta na JOR-ze (Jarkowym Oddziale Ratunkowym).

    Teraz mała dygresja: przed dakarem latałam na suzuki freewind. Przesiadłam się na BMW, bo potrzebowałam czegoś, co da radę tak na czarnym jak i na szutrowym. Niestety po przesiadce różnice w zachowaniu obu motocykli nie były jakieś powalające i stąd moje rozczarowanie oraz myśli o sprzedaży dakara.

    Motocyklowy zakład rehabilitacyjno-kondycyjny prowadzony przez Jarka uczynił cuda. Dakar nie został uleczony. On po prostu zmartwychwstał. Maszyna została przejrzana od A do Z. Jarek zrobił o wiele, wiele więcej niż prosiłam. Nawet nie zdawałam sobie sprawy ile rzeczy wymagało uwagi, naprawy, serwisowania, przejrzenia, wyczyszczenia, wymiany. Efekty przeprowadzonych prac przeszły moje najśmielsze oczekiwania. Miałam wrażenie, że dostałam do rąk zupełnie inną maszynę od tej, którą wcześniej oddawałam.

    Przed powrotem do domu wskoczyłam na krótką przejażdżkę. Wróciwszy z niej nie miałam słów…wszystko, co mogłam wyrazić okazałam wyściskując Jarka. Bardzo dziękuję Jarku za wszystko, co zrobiłeś przy mojej maszynie. Uśmiech wrócił mi na twarz. Dziękuję Małgosi za ugoszczenie, a mygosi za pomoc przy zakupach związanych z klamotami do mojego qnia.

    • Like 14
×