Skocz do zawartości

Kropka

Użytkownik
  • Zawartość

    2 262
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Days Won

    2

Posty dodane przez Kropka


  1. Dzisiejsze zdarzenie było dość typowe. Kobieta, wiek około 45-50 lat, pod wpływem alkoholu. Idzie, upada, brak reakcji ludzi idących po chodniku, tuż obok. Wraz z koleżanką, widzieliśmy całe zdarzenie ale byliśmy 60 metrów dalej. Brak reakcji ludzi sprawił, że tam pobiegłem...

    Kobieta siedzi, próbuje wstać. Zdecydowanym tonem proszę żeby siedziała i pytam co się stało? Czy piła alkohol, ile go wypiła, gdzie mieszka.... - pytania oczywiste.

    Okazało się, że do domu zostało jej przejść tylko przez jezdnię, niby tylko albo aż... bo jej stan był tak poważny, że autentycznie miała problem ze staniem w miejscu. Odprowadziliśmy ją do domu, tam czekał mąż...

    Może udało by się jej przejść te dwa pasy ruchu, w co wątpię. Mogłaby też ich nie przejść, różnie bywa....

    Ostatnie zdarzenia jakie mnie spotykają, dają mi prostą rzecz do zrozumienia. Ażeby nie lekceważyć tak pozornie drobnych rzeczy i żeby reagować możliwie szybko! Ot... :)

    Mieliśmy podobną sytuację. Siedzimy sobie w samochodzie przed przejściem dla pieszych i grzecznie czekamy aż się barwa świateł zmieni na ekologiczne. Z tramwaju wychodzi grupka ludzi, m.in. dziewczyna słaniająca się na nogach. jest z koleżanką, ale nie za bardzo sobie radzą. Nikt z tłumu do dziewczyny nie podszedł. Wyskoczyłam z samochodu i balansując między samochodami (światło stało się ekologiczne) podbiegłam do dziewczyny. Wyglądała równie ekologicznie jak światło. Do tego mówi, że traci wzrok i nic nie widzi. W pierwszej chwili pomyślałam, że podrzucimy ją do domu, ale zmieniłam zdanie i zadzwoniliśmy po karetkę. Dziewczyna nic nie jadła i cały dzień spędziła na słońcu. Niektórzy z tłumu tylko się gapili, nikt nie spytał czy trzeba pomóc...

    • Like 1

  2. To ja dodam, że przez ok. 3000 jazdy Ukraina-Węgry-Rumunia widziałem 3 kolizje/wypadki. Jeden na autostradzie na Słowacji i 2 w Polsce. Jeżdżenie po "dzikich krajach" było prawdziwą przyjemnością. Wszyscy ustępują, nie wpychają się, przepuszczają, dają znaki, że można jechać, uśmiechają się itd. Żadnej stresującej sytuacji nie mieliśmy z innymi uczestnikami ruchu, chociaż jeździliśmy dość agresywnie. A piesi wchodzą na przejście bez oglądania się na boki i nikt ich nie rozjeżdża ani nie trąbi. Z pieszymi tak samo jest na Węgrzech. Dla przybysza z naszego kraju to dość niebezpieczne, bo ludzie nawet się nie zatrzymują, tylko wchodzą na pasy.

    Mielismy dokładnie te same odczucia z tego "dzikiego kraju". Patrzyłam jak jeżdzą po rondzie, np. zjeżdzają z pasa wewnętrznego ale pojazd na zewnętrznym zawsze udostępniał zjazd. Zero agresji i trabienia. Podobnie z przejściem dla pieszych, wchodzisz i już. Samochody stają, żadnego trabienia i omijania. Podobnie, nie widzieliśmy żadnego wypadku w Rumunii, a jedynie w Czechach czołówkę. Generalnie w Czechach jest podobny horror jak w Polsce, zajeżdzanie drogi motocyklistom, nie wpuszczanie w korku.

    Generalnie jestem bardzo pozytywnie zaskoczona Rumunią. Też patrzyłam na nią z perspektywy Romów przebywających jakiś czas temu w Polsce.

    A jazda po Rumunii pomimo dużego natężenia ruchu na wąskich drogach krajowych naprawdę nie jest męcząca.


  3. Też w sumie przeżyłam taka sytuację. Kompletnie pijany komunistyczny ordynator szpitala potrącił samochodem mnie i mojego tatę jak jechaliśmy na rowerach. Nie zrobiono mu nic, bo nikt nie widział czy to na pewno on prowadził samochód. I ja i tata straciliśmy przytomność, a świadkowie przyjechali po fakcie. Facet miał 3,5 promila alkoholu we krwi.

    Zmieniła się tylko grupa uprzywielejowana.

    Mamo i Tato Łukasza nie mogę być w Pucku pod sądem niestety, ale będę trzymała kciuki.

    • Like 1

  4. Kropka zdradź o czym myslisz jako następcy..?

    co do księciunia to wrzuć może na inne fora gdzie pomarańczy i ich fanów jest wiele.. :)

    trochę znajdziesz na FAT, na www.advrider.pl i na www.orangepower.pl

    Przejechaliśmy się na nowej Hondzi CB500X i wygląda na to, że trochę pospieszyliśmy się z zakupem Księciunia.

    On jest super, rewelacyjnie jeździ nim się po mieście, jest wyrywny i narwany a poza tym lekki. Juz kilka razy za mocno go przechyliłam i udało mi się bez problemu go utrzymać.

    A Hondzia ... po prostu płynie, no i można gdzieś dalej na niej pojechać.

×