Moto Troter

Doskonałe spostrzeżenie. Jak powiedział Jacek Fedorowicz w Motodramie "...coś mi za bardzo błyszczy żeby chciało jeździć."

Nie no ten jeden to w ogóle tylko w mieszkaniu używany i to też mało intensywnie. Tylko do tzw. jazdy wokół kominka. Jakoś jak widzę kufry to mam podejrzenie, że moto mogło być używane normalnie a nie do jazdy po księżycu. Napisane jest "... szukajcie a znajdziecie..."

Ja próbowałem korzystać na motocyklu z różnych systemów. Ostatecznie korzystam z czegoś takiego: Mam na tankbagu otwartą mapę z aktualnym wycinkiem. Plecak ślepi mi przez ramię i oznajmia ludzkim głosem gdzie mam się kierować. Rozwiązanie nie zawsze się sprawdza bo trzeba mieć kumaty Plecak. W momencie kiedy wjeżdżam do jakiegoś miasta przełączam się na dowolną niemą nawigację w telefonie żeby widzieć trasę a Plecak czyta mi wszystkie blachy na drodze i konfrontując te dane oraz kontrolując spokojnie ruch na drodze, zawsze jakoś trafiamy do celu. Wada jest taka, że Plecaki umiejące czytać prawidłowo mapy to towar wysoce deficytowy.

Niestety cudów nie ma. Albo coś jest dobre, albo coś jest tanie. Wszystko to co oglądałem za tanie pieniądze jakoś dziwnie zalatywało złomem i trumną oraz było sprzedawane na tzw. Niemca. Podsumowując, jeśli chcesz kupić motocykl dobry i tani to oznacza, że chcesz kupić dwa motocykle. ;-)

W zasadzie tak ale ... Za 8k to najlepiej kupić dobry rower, chyba, że na kobiecie nie specjalnie nam zależy. A póki co, jak się domyślam, zależy. Po zakupie wynalazku za 8k trzeba zrobić przegląd na którym się okazuje, że trzeba trochę rzeczy choćby dla bezpieczeństwa już wymienić. Zwykle oponki (nawet jeśli jeszcze jako tako wyglądają), łańcuch zębatki, klocki hamulcowe, płyny bo nie wiadomo co jest nalane itd. Tak potrafi się zrobić dodatkowe 3k. Już zatem mamy trupa po reanimacji za 10-11k i to bez ABSu czyli życie kobiety nadal wisi na włosku. Jeśli kobieta ma A2 to raczej KTM Duke 200 jest w sam raz i wszystko ma, nogi na ziemi, ABS, odpowiedni stosunek (nie większy niż 0,2) itd.

Ja stałem w obliczu takiego samego problemu i długo nad tym główkowałem. Pierwotnie nastawiliśmy się na Suzuki Inazuma 250. Wszystko było ok dopóki nie dotknęliśmy tego w naturze. Stosunkowo ociężały, brzydki (kwestia gustu), niewygodny bo lekko wisi się na rękach i ogólnie dość dziwny. Potem Suzuki Gladius. Z czerwono grafitowym malowaniem jest śliczny. Niski więc fajny tylko niestety trochę ciężki jak dla mało doświadczonej niewiasty ale ogólnie zajefajny. Porządny i niezawodny silnik do dalekich skoków. Swój wzrok skierowaliśmy również w stronę BMW 650 GS. Bardzo wygodny, lekki w prowadzeniu, stosunkowo lekki lub fajnie wyważony. W zasadzie same zalety poza tym, że trzeba trafić dobrą używkę. Oglądaliśmy kilka i już prawie kupiliśmy ale wiek i perspektywa serwisowania tego nas powstrzymały. Wreszcie przypadkowo zauważyłem w internecie nową ofertę KTM i znalazłem strzał w 10. KTM Duke 390. W sam raz dla takiej kobiety, lekki jak piórko (130kg-każda kobieta go w razie czego podniesie), wyposażony w ABS, niedrogi, prawdziwie czaderski wygląd (wszyscy się za nim oglądają). Na dalekie wyprawy się nie nadaje bo to golas ale do miasta praktycznie nie ma konkurenta. Kobieta wpadła w nałóg motocyklowy przez tego Duka a na dodatek lubi jak się za nią oglądają. ;-) Podsumowując na arenie pozostały BMW F650GS lub KTM Duke 390. Wszystko inne było za bardzo coś tam.

No bezpieczeństwo przede wszystkim.

Ten czerwony to model z czterema poduszkami?

Plecak nie opier... znaczy nie zachęcany do filmowania pięknych widoków potrafi na szczęście czasem zasnąć ale wtedy wali swoim kaskiem w mój kask i czar pryska. To w pewnym sensie przypomina potakiwanie.

Obojętnie co bym nie zainstalował w nawigacji to komunikator ustawia priorytety tak, że na czas gadania nawigacji wyłącza gadający nieustannie plecak. Bezcenna przemowa plecaka trafia wówczas w pustą przestrzeń a na takie marnotrawstwo nie możemy sobie pozwolić. Poza tym już po 15 minutach plecak orientuje się, że nie ma audytorium i zaczyna się dobijać waląc mnie w ramię co grozi spowodowaniem katastrofy w ruchu lądowym. Generalnie gadająca nawigacja jest dla mnie na moto nie do zniesienia. Nic nie zastępuje jednak widocznego ekranu z mapą.

Próbowałem znaleźć o zasięgu międzyplanetarnym sterowane myślą ale jeszcze w tabelce nie mają.

Taka dajmy NATO mumia, to dopiero musi mieć wydech.

Komputer stacjonarny to taki kupiony na stacji? ;-)

Przyznam, że nie próbowałem. Gadająca głupoty nawigacja działa mi na nerwy, bo bez przerwy coś do mnie gada i to nie koniecznie na temat. W tym czasie plecak również ma coś niezwykle ważnego do powiedzenia i robi się konflikt interesów. http://www.pliki.amt-alarmy.pl/ALAN/bt_city_instrukcja.pdf

My używamy od 2 lat Midland BT City Twin. Dla dwojga zupełnie wystarczający zestaw a cena atrakcyjna, teraz coś koło 670 PLN dla dwojga. Parametry techniczne można sobie wyczytać na necie. W praktyce zasięg do 200 m czyli do wspólnego polatania nam wystarcza. Przy szybkiej jeździe około 150+ trzeba już się nieco wydzierać żeby się dogadać ale tu należy zaznaczyć, że mamy mikrofony wklejone w kask co przenosi drgania z kasku na mikrofon powodując szum. W zestawie są też mikrofony na wysięgniku do szczękowców i to powinno pracować nieco lepiej. Urządzenie ma funkcję aktywowania głosem żeby nie zarzynać bakterii non-stop. Bakteria na dzionek jazdy w zasadzie wystarcza.

Siemanko. Zarejestrowałem się bo odpowiadają mi znajdowane na tym forum treści i ich poziom. Na co dzień ujeżdżam Suzuki DL 650 (V-Strom) ale na swoje usprawiedliwienie dodam, że nosiliśmy się z kupnem dla połówki BMW F650GS i jeździłem nawet czymś takim całe 2 minuty (całkiem fajnie). Jakoś tak się jednak stało, że w końcu padło na KTM i Kropka.

Miło mi. Ale ja mam w garażu jeszcze trzeci motór choć został mocno porzucony po nabyciu KTM'a. Teraz przejmie go dorastająca utalentowana kadra.

Dokładnie ten sam co Kropka czyli Duke 390. (nawet nr rejestracyjny jest ten sam) ;-)