Moto Troter

Zawsze miałem wyobrażenie o Rumunii jakie mi zostało z początku lat 80-tych (syf kiła i mogiła). Obraz ten dodatkowo uwypuklił najazd na nasz teren Romów mieszkających na wysypisku śmieci. Wówczas to jechałem przez Rumunię do Bułgarii jakimś pociągiem przyjaźni. Ponieważ słyszałem o Rumunii ostatnio wiele dobrego, postanowiliśmy tam pojechać. Podczas zbyt krótkiego urlopu pojechaliśmy do miasta Sibiu skąd mieliśmy niezłą bazę wypadową do celów naszej podróży czyli tras Transfogaraskiej i Transalpiny. Obie drogi są warte grzechu i przejechanie ich na moto to niemal obowiązek. Sama Rumunia zaskoczyła nas pozytywnie bo osiągnęła poziom cywilizacyjny zbliżony do Polski. Może nieco trzeba brać poprawkę na jakość dróg innych niż krajówki ale widoki za to są imponujące. W każdym razie nie ma się co obcinać i jechać, tam już jest cywilizacja i to całkiem niezła.

Tak się szczęśliwie składa, że w zasięgu 2 dniowego skoku mamy prawdziwy raj na ziemi czyli Chorwację. Kraj ten nie dość, że posiada niezliczoną ilość zapierających dech w piersiach atrakcji, to na dodatek Chorwaci bardzo pozytywnie nastawieni są do Polaków. Byliśmy tam wielokrotnie i za każdym razem z chęcią wracamy. Atrakcje Chorwacji trudno jest wymienić, bo lista byłaby bardzo długa. Dodam tylko z ciekawostek, że mamy tu Colosseum (Pula), a nawet coś w rodzaju Wielkiego Muru Chińskiego (Ston). Kraj jest bardzo cywilizowany i bezpieczny. Infrastruktura turystyczna czasami wręcz powala. Każdy znajdzie tu coś dla siebie. Radzę się spieszyć bo mam wrażenie, że wejście do Unii Europejskiej zrujnuje ten piękny kraj. Podczas zwiedzania bardzo zalecam stopniowe poruszanie się od północy ku południowi. Widać wówczas jak krajobraz przemienia się od stylu Austro-Węgier (Istria) po starożytność i wpływy Wenecji. Tak naprawdę nie polecam zatrzymywania się na północy (półwysep Istria) bo to nie jest prawdziwa Chorwacja. Największe atrakcje wybrzeża zaczynają się od Zadaru i urzekają swoim urokiem stopniowo coraz bardziej, w miarę posuwania się na południe, by dosłownie powalić wizytą w Dubrowniku. Dla ludzi, którzy zawsze planują pobyt powiem - dajcie sobie spokój. Jedźcie, a na miejscu zawsze jakiś apartament znajdziecie. Najlepiej jechać we wrześniu bo jest cieplutko a główna fala turystów już przeszła, przez co ceny za apartamenty bywają porównywalne z polem namiotowym. Miejscowa rakija z winogron to cud-miód. Kupować tylko od lokalesów a nie w sklepie. Travarica dla twardzieli. Przepyszna orechovica dla kobiet i miłośników orzechówki (droższa i trudno dostępna). A z resztą, co ja tu będę truł. Trzeba jechać.

Samemu. Zdejmujesz soft od Hondy, robisz pendrive'a, wsadzasz go sobie, aktualizujesz, jęczysz z rozkoszy.

Póki co ja nie wgrywałem ale kumpel właśnie wgrał i działa. Przesłał mi fotki.

Jest aktualizacja softu do nowej Afryki 1100. Jest już wspierany Android Auto.

Bo proszę Pana u mnie wszystkie rzeczy są markowe.

Po pierwszych jazdach mogę powiedzieć, że nowa Afryka Adventure Sports CRF1100 ES+DCT to po prostu bajka. Przezajeqrvabiste moto bez względu na to co kto pieprzy. ;-)

Ależ wiarygodne źródło, zdecydowanie bardziej niż radio Erewań, które długo uchodziło za niedościgniony wzór.

Jak jechaliśmy na zlot Biłgorajska Nuta to do takiej sytuacji zabrakło dosłownie kilku metrów. Trzeba mieć szczęście w nieszczęściu.

Yamaha już od dawna odgraża się tym motocyklem rozpuszczając różne fantazje na temat jego parametrów. Niech go w końcu wprowadzą do sprzedaży to dopiero zobaczymy ile jest wart i ile wart jest.

Listonosz zawsze dzwoni dwa razy.

Pewien fakt słabo chyba do niektórych dociera. Nie dlatego jest najlepsza, że ją kupuję tylko dlatego ją kupuję, że jest najlepsza. To subtelna różnica. Dlatego właśnie kupiłem DCT. Czy nowo zapowiadany model będzie oszałamiająco lepszy? Nie wiadomo. Jak będzie to pewnie go kupię, a jak nie, to pewnie nie. Czas pokaże.

Sprzedaję Afrykę https://www.otomoto.pl/oferta/honda-crf-ID6BCuxD.html#ceb49350f5

To kwintesencja komfortu i bezpieczeństwa. Kto nie próbował i to długo ten nigdy nie zrozumie. Brawo, wygrał pan talon na qrvę i balon.

Czas to dopiero pokaże kto kogo posunął.

W jedynie słusznym. Biorę DCT.

Nie.

Co do tego Honda goła czy nie to zależy od punktu widzenia. Moim zdaniem taka bardzo goła nie jest. Oryginalne dokupiłem: podstawkę centralną i podnóżki pasażera "komfort", bo pasażer sobie zażyczył. Reszta jest akcesoryjna firm trzecich, bo Honda oszalała na punkcie ceny akcesoriów, a i nie są one wysokich lotów. Tak jakby tego w ogóle nie chcieli sprzedawać. Takie gmole polskie Heed powalają całą konkurencję na łopatki. Suzuki ceny miało normalne ale czasem akcesoria firm trzecich były po prostu tańsze i ciekawsze.

Zwiedzając okolice Pomorza Zachodniego warto z całą pewnością naruszyć terytorium Rzeszy Niemieckiej i pojechać do miejscowości Peenemünde. To tu rozpoczął się światowy wyścig o podbój kosmosu. To tu Niemcy rozpoczęli konstruowanie swojej cudownej broni (Wunderwaffe) rakiet V-1 oraz V-2. W tym celu wybudowano całą fabrykę z przynależną infrastrukturą, którą obecnie mogą podziwiać turyści. Poza tym w przedmiotowej miejscowości można zwiedzić radziecką łódź podwodną z okresu zimnej wojny. Całe zwiedzanie warto połączyć z wycieczką wokół Zalewu Szczecińskiego. Polecam.

Nieprawda, DCT nie mam. Ale flaszkę mam.

Ta jest. Wystarczy, że BMW wprowadzi automat a będziecie piali z zachwytu. Nie podążasz za współczesnymi standardami. Tęczowe oczywiście.

Afryka nie jest tak udana. Ma swoje wady ale jakoś ludzie wydają się ich nie dostrzegać.

Niewiarygodnie ładne są to fakt. Ale może zamiast oglądać głupoty to byś coś pojeździł? ;-)

Czas pokaże co jest adwenczer a co usiłuje być adwenczer, bo tak napisali w ulotce. ;-) Testy już pokazują.

Nie, to nie jest bujda. Afryka normalnie sprzedawana jest bez centralki. Nie sądzę aby sobie gdzieś odnotowali, że akurat ja kazałem sobie centralkę założyć. Póki co znalazłem swój VIN w akcji serwisowej, ciekaw jestem czy i jak mnie wezwą. Z tym rdzewieniem to ciekawa sprawa. Zasadniczo to rama jest stalowa, jeśli gość styrał moto na kamieniach lub grzebał umiejętnie przy setach, czy cokolwiek, i uszkodził powierzchnię lakierniczą to pewnie fizyki i chemii nie oszuka. Szczególnie jeśli np. mieszka nad morzem (słone powietrze) lub w Policach (kwas siarkowy i azotowy spada razem z deszczem ;-). Przypomniałem sobie jedną usterkę. Padł mi na wiosnę akumulator i został wymieniony na gwarancji.