Nie, dziękuje:) Miałem XTZ660, myśle że ta sama klasa co BMW 650gs. Fajnie bo po szutrach można przepędzić po 160km/h, na asfalcie tyle samo, szkoda tylko że jak wjedzie się w piach to koń staje i trzeba go wspomagać... Jeszcze jeden minus, jeden cylinder. Po przejechaniu 300km nie czułem rąk, z dupą było tak samo ale to już wina kanapy a nie silnika. Pomimo tego że kierwonica była przykręcona przez gumowe zawieszenie, na rękach czułem mrowienie przez jakąś godzinę po szkończonej podróży. Nie ma co się ograniczać, Każdy wie że jak coś jest do wszystkiego to jest do du*y, dlatego ja postanowiłem mieć trzy motocykle minium. Pierwszy do jazdy w terenie, czyli jakiś cross. Można się wyszaleć po lesie, po piasku. Bez obaw przejedzie bez rzucania kierownicą na lewo i prawo, no i zawsze łatwiej wyciągnąć go z błota jak już się zatopi. Drugi to coś do jazdy po torze. Udało mi się kupić tzr 250 za śmieszne pieniądze, drugie tyle włożyłem w przygotowanie go na tor(opony typu slick, nowe zębatki i łańchuch bezoringowy, klocki, nowe płyny, świece, no i trochę też go pomalowałem) Byłem raz na torze w Zielonej Górze, zabawa jest przednia, można się wyszaleć dzięki temu na zwykłej drodze nie czujemy chęci do wariowania. Trzeci motocykl do turystyki, oszczędny, wygodny, na asfalt i drogi nieutwardzone. Marzy mi się Honda NC750X. Nie powala mocą, ale jak każdy zobaczy spalanie to myslę że zostanie mu to wybaczone. Dwa cylindry, proste zawieszenie, dziwny schowek zamiast zbiornika... Mam też dwóch inny kandydatów TDM 850 rocznik 2000 lub wyżej albo gs 650/700/800 twin czyli po 2008 roku, na temat ostatniego nie wiem nic. Na TDM jechałem i jest naprawdę wygodny. A TDR 250 to takie prawie 7 letnie marzenie, chciałbym go mieć, a jak okaże się wygodny to raczej nie będe potrzebował żadnego innego moto do turystyki. Pozdrawiam