Skocz do zawartości

Piotreo

Użytkownik
  • Zawartość

    1 433
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Days Won

    10

Posty dodane przez Piotreo


  1. Rano ruszamy w stronę Kazbegi.

    Górskie drogi jak zwykle przepiękne. Mijamy tzw. szafirowe jezioro

    i1fd4j.jpg

    Potem krętymi górskimi drogami docieramy do twierdzy Ananuri, nad Zalewem Zhinvali:

    2ywzotu.jpg

    1y9h5.jpg

    2dgls8x.jpg

    292blua.jpg

    Obok twierdzy jest mały bazar, jest więc czas na kawę, kwas i trochę głupawki:

    312wqz9.jpg

    avhav4.jpg

    Po dłuższej przerwie ruszamy w górę wojennej drogi...

    Mijamy tzw. Pammukale gruzińskie. Swoiste nacieki (wapienne? lub inne), które tworzą niesamowite mozaiki. Pokryte tym jest całe wzgórze.

    287eqo6.jpg

    10yjls5.jpg

    A na wzgórzu krowy, pełno krów...

    2py9mwl.jpg

    Po trasie zboczyliśmy trochę z drogi na mały off i na przymusową przerwę spowodowaną "gumą" u Ernesta:

    2mhbkts.jpg

    hvxg5z.jpg

    Jadąc krętymi jak makaron drogami, wyprzedzając kolejne Kamazy w chmurach dymu mijamy Gudauri i Ganisi. Za nimi znajduje się Jvari, pomnik monument z widokiem na okoliczne wzgórza.

    54btlc.jpg

    316rzfr.jpg

    30t4ftv.jpg

    2wodcow.jpg

    W końcu, po niezliczonej ilości zakrętów docieramy do Stepancminda. Niedużego miasteczka położonego u szczytu monastyru Cminda Sameba. Obiekt z gatunku "must see", oglądając jakiekolwiek filmy czy też zdjęcia z Gruzji, kościółek ten na 99 % tam będzie. Zbudowany w XIV w, położony jest na wysokości ponad 2000 m npm. Dojazd do niego w tradycyjnym gruzińskim stylu - krętymi i chusteczkowymi drogami. Ciężki off.  Na szczęście robią teraz tzw. szutrową autostradę - mieliśmy szczęście jechać nią tam i  z powrotem. Tym bardziej, że zaczęło padać.

    2929q34.jpg

    5540vb.jpg

    e8tt2b.jpg

    Wracamy na nocleg do Stepancmindy. Deszcz rozpadał się na dobre.

    2chsvt3.jpg

    2rf3ghy.jpg

    Rano, deszcz ciągle padał. Po długiej i burzliwej naradzie grupa się rozdziela na kilka mniejszych podgrup. W końcu, w okolicach 11 godz w kilka osób ruszamy do Tbilisi. 

    CDN.

     

    • Like 17
    • Thanks 1

  2. Po kilku wodospadach i kanionach, stwierdziliśmy z jednym kumplem (Trojan z AF), że chyba nie chce nam się już zwiedzać. Pojechaliśmy na piwo :default_icon_beer1:

    Tym bardziej, że następnego dnia czekała nas wyprawa na Gruzińską Wojenna Drogę i do Gori. 

    Dzień później ruszamy na wschód Gruzji.

    Jadąc w stronę Gori mijamy miejscowość Chiatura. Miasto-relikt przeszłości. Pełne niesamowitych kolejek linowych, jeżdżących nad głowami.

    Był (i wciąż jest) to ośrodek wydobywczy węgla i lokalesi uznali, że poruszanie się kolejkami to najlepsze rozwiązanie. Ich widok robi niesamowite wrażenie, a jeszcze większe wrażenie robi ich stan :default_ph34r:

    6ylama.jpg

    Pogubiliśmy się gdzieś po drodze i wyszło na to, że wymusiliśmy gdzieś pierwszeństwo na rondzie (akurat przy gruzińskim stylu jazdy, wymuszenie nie istnieje, ale cóż...:default_icon_e_surprised:). Nim się spostrzegliśmy, zostaliśmy otoczeni niemalże przez policyjne wozy:

    117af48.jpg

    Po dłuższych negocjacjach "rozeszło się po kościach". Tym razem Nam się upiekło.

    Dojeżdżamy do Gori. Miasteczko małe, niepozorne oprócz jednej centralnej ulicy:

    15s99ic.jpg

    Tak, tak - Stalin Avenue. Miasto muzeum Josifa Wissarionowicza Stalina. Zbrodniarz ten cieszy się w Gruzji niesamowitym wręcz kultem:

    2le42oj.jpg

    Ten budynek to normalne centrum handlowe. Z fotką Josifa...

    Mueum znajduje się w centrum miasta. Są tam - chata w której urodził się Stalin (domek obudowany jest swoistym mauzoleum):

    98wme1.jpg

    Wagon kolejowy (nie wchodziłem) w którym jeździł i pracował Wódz Narodu:

    w1faqf.jpg

    Budynek, w którym jest muzeum Wodza:

    3483tlf.jpg

    2n15jpy.jpg

    I na zewnątrz monument, sklepiki z pamiątkami i tłumy turystów:

    2elxlhc.jpg

    Po zwiedzaniu zgłodnieliśmy i zdecydowaliśmy się na obiad w pobliskiej knajpie. Wspominam to, bo jadłem tam najlepsze chyba w Gruzji czebureki:D z mięsem i z grzybami. Rewelka !

    Z Gori ruszamy dalej. Docieramy do miasta w skałach Uplistsikhe (mniejsze niż Vardzia, ale też bardzo ciekawe):

    21oa1cy.jpg

    2mi2otj.jpg

    Miasto, służyło swoim mieszkańcom jako swoisty "fort Alamo" - ostatnia deska ratunku w przypadku najazdów. Chronili się w nim mieszkańcy okolicznych miejscowości. Dostęp do niego utrudniała rzeka. Widoki z góry - przepiekne :default_icon_e_biggrin:

    8yyvt5.jpg

    mb1ke0.jpg

    donrjr.jpg

    Jedziemy dalej w stronęTbilisi. Ponieważ zaczęło się już ściemniać zdecydowaliśmy się na nocleg w motelu przy drodze (nazwa zobowiązuje:D):

    1zbgf3c.jpg

    A w motelu jak to w motelu... :default_icon_beer:

    20j1yix.jpg

    no i ten kibelek... Na Małysza...

    n2ihit.jpg

    Idziemy spać. Rano znów w drogę, kierunek Kazbegi i Wojenna droga.

    CDN.

    • Like 19
    • Thanks 1

  3. Rano, kiedy wstałem zastanawiałem się jak tu dalej podróżować bez klamki? Podobno nowa była w drodze, ale musiałbym na nią czekać co najmniej kilka dni. Słabo. Z opresji wybawiła mnie gruzińska gościnność w osobie właściciela hostelu. Obejrzał klamkę, pocmokał, po czym przyniósł z garażu szlifierkę, pudło z jakimiś śrubami i wiertarkę. Wspólnymi siłami, wspomagając się co chwila „ job twaju” , „sobaka” „bladź” i innymi, podobnymi narzędziami wydłubaliśmy coś takiego:

    28i0s3l.jpg

     

    Jeszcze testowa przejażdżka po okolicy i można jechać. Wszystko znów działa :) 

    Ten godny polecenia hostel nazywał się: Chateau Napareuli, Napareuli Village, street No. 2, house No. 10, Telavi Municipality, Napareuli 2211, Gruzja

    Możemy zatem ruszać w stronę Kutaisi.

    Po drodze mijamy kolejne monastyry:

    32zny3n.jpg

    5yenmq.jpg

    2lvzmu9.jpg

    sc9ldd.jpg

    2zggsye.jpg

    Po kilku godzinach jazdy docieramy do naszego hotelu pod Kutaisi...

    2d8qnia.jpg

    Wieczorem tradycyjne piffko, czacza i co kto lubi. Rano wyjazd i objazd okolic Kutaisi "na lekko".

    Najpierw był kanion Martvili, super miejsce. Można było popływać w tymże kanionie wypożyczonymi kajakami. Widoki (jak zwykle) przepiekne :) 

    evb1jr.jpg

    2crlmya.jpg

    514r9f.jpg

    kcjpye.jpg

    Znalazł się też czas na tradycyjną fotę dla Stonera ;) 

    2mod0dw.jpg

    Potem pojechaliśmy nad (jakiś :) ) wodospad :

    2vnhqbn.jpg

     

    * Cholera, jak zrobić żeby zdjęcia nie były odwrócone? W telefonie wszystko normalnie... HILFE !

    • Like 16

  4. Ogarnąłem najpilniejsze sprawy, rehabilitacja w toku więc można wziąć się za relację. Ale po kolei...

    Jakoś w czerwcu, głównie ze względów zawodowych (zmiana roboty) okazało się, że będę miał dłuższe wakacje. Po rodzinnych konsultacjach mogłem rozpocząć przygotowania. Kierunek: Gruzja i Armenia, czas: wrzesień 2018. Zdecydowałem się skorzystać z usług Ernesta, "przezświat.eu" . 

    Wakacje szybko zleciały, w tzw. Międzyczasie odstawiłem maszynę do Ernesta. Nadszedł czas wyjazdu. Lot Wizzairem przebiegł spokojnie. Kutaisi przywitało mnie upalną pogodą.

    xaxcp.jpg

    Tip: Warto wykupić na miejscu pakiet telefoniczny na internet i/lub rozmowy , na lotnisku rozdają darmowe karty SIM. Potem za kilka EUR można wykupić doładowanie (dane, rozmowy).Opłaca się, bo koszty rozmów i smsów do kraju są bardzo wysokie.

    Po dobiciu targu z taksówkarzem jadę do hotelu. Po przybyciu na miejsce, yyy ... no ok.

    nytdt2.jpg

    Potem okazało się, że to bardzo fajne miejsce i mili ludzie. Przez kilka dni było to nasza baza wypadowa.

    Wypakowałem graty i niewiele myśląc wsiadłem na moto i pojechałem do Kutaisi (jakieś 10 km od hotelu).

    Pierwszy szok: jak oni jeżdżą ! Ciągła? Jaka ciągła? Wyprzedzanie na chama, na trzeciego. Wyjeżdżanie pod nos z podporządkowanej. Massakra! Do tego fatalny stan taboru, samochody bez reflektorów, szyb na porządku dziennym. Oczy wokoło głowy! Oprócz tego należy zwracać uwagę na wszechobecne zwierzęta hodowlane: krowy, świnie i bezpańskie psy. Poźniej już trzeba było nie raz testować hamowanie awaryjne...

    2lid6o9.jpg

    Następnego dnia (już w trasie) przy wyprzedzaniu TIRa jadącej za nim osobówki, kierowca tejże osobówki nie patrząc w lusterka wyjechał i wypchnął mnie na przeciwny pas pod nadjeżdząjącą ciężarówkę. Na szczęście zmieściłem się w lukę między wyprzedzanego TIRa a ciężarówkę z przeciwka. Ale było gorąco !!!

    W Kutaisi, krótka przejażdżka po okolicy (oswajanie się z ruchem ulicznym...) i pierwszy posiłek :) 

    2ilg7c1.jpg

    Potem powrót do hotelu, pakowanie się na jutrzejszą trasę no i nocleg. Rano w drogę. Ponieważ przyleciałem do Gruzji już po rozpoczęciu wyprawy przez „grupę Ernesta” umówiliśmy się, że do nich dojadę. Jak to określił Ernest „takie fajne miejsce na nocleg”, miłe złego początki...

    Pomijając niską kulturę jazdy Gruzinów, podróż z Kutaisi w rejon Omalo przebiegała całkiem fajnie.

    Mijałem po trasie jakieś zamki...

    deb8rn.jpg

    Mijałem krowy przy drodze...

    14xckd2.jpg

    Mijałem też przepiękne kościoły... (hmm.. wywrócił się :)

    xeq2s3.jpg

    W końcu wjechałem na drogę prowadząco do Omalo...

    Najpierw było w miarę spoko, widoki przecudne...

    2rgotqp.jpg

    qsjuaf.jpg

    11ts7xe.jpg

    wkl85d.jpg

    Ale potem zaczęły się schody,

    mjbud1.jpg

    Strome skaliste podjazdy,

    2j18n69.jpg

    No i zakręty... Mnóstwo kurewskich zakrętów...

    2dvpkw9.jpg

    fohnih.jpg

    Ujechałem około 50 km, byłem już solidnie zmęczony. Na jednym z takich podjazdów (takim zakręcie o 180 stopni) położyłem maszynę niestety.

    ao50zb.jpg

    Pech chciał, że motocykl poleciał na lewą stronę i wyłamał klamkę sprzęgła. 

    No zajebiście, myślę sobie...

     Jestem sam, GPS pokazuje przeszło 1600 m npm, motocykl bez sprzęgła, zbliża się już zmrok a na dodatek nie ma tu zasięgu. Nie mam jeszcze takiego skilla, aby jeździć bez sprzęgła. Co tu robić? Co tu robić? Lekcja pokory... (a mówili – kup klamkę zapasową, niestety nie zdążyłem przed wylotem).

    Wdrapałem się na jakieś kamienie, mały pagórek i połaziłem, udało się – dodzwoniłem się do Ernesta. Po jakimś czasie udało Mu się zorganizować pomoc w postaci gruzińskiego samochodu pick-upa, wyposażonego w pasy transportowe.

    Minęła godzina, druga. Noc zapadła, zimno się robi. Oczyma wyobraźni widzę już siebie nocującego pod gwiazdami – matę i śpiwór mam. Kuźwa! A wilki? Albo niedzwiedzie? Nie ma śmiechu, poważna sprawa... No mam cykora.

    W końcu, po długim czasie nadjeżdza „mój” Gruzin ;)  Moto wtaczamy po desce na pakę, mocujemy pasami do burt samochodu. Graty na pakę, ja do kabiny i w drogę!

    W drodze na dół, przy dzwiękach gruzińskiego disco-polo ucieliśmy sobie z Kierowcą długą i serdeczną pogawędkę. Musicie wiedzieć, że kierownica była po prawej stronie, więc siedząc jako pasażer za szybą miałem już tylko przepaść. W nocy... Bezcenne :) 

    Poznałem Jego rodzinę, okazało się że kuzyn był w Polsce, ale u Nas mało płacą :)  Standardowe pytanie: ile kosztuje taki motocykl jak mój? No z 5 tys EUR... Drogo, on za samochód zapłacił 300. Aha...

    W końcu pytam: a te tabliczki przy drodze to co to? A to pamiątka po tych „szto papali”, w dół papali – znaczy się... Już mi się odechciało gadać. Sprawdziłem tylko, czy drzwi w aucie są zablokowane.

    Późnym wieczorem docieramy do hostelu. Wytaczamy motocykl i żegnam się z gruzińskim Wybawcą. Zmęczony „jak koń po westernie” idę spać.

    Rano, po wyjściu z pokoju taki widoczek:

    2e37s5u.jpg

    No i widok naszego hostelu i Ekipy...

    2mm90n8.jpg

    Pakujemy się i ruszamy z powrotem do ... Kutaisi :) 

    CDN.

    • Like 18
    • Thanks 2

  5. Cześć :)

    Dobrze Ci radzą - bier 800. Ja mam 178 i testowałem 800/ADV , która jest jeszcze wyższa. I było zajebiście :)

    A tabletki zawsze się przydadzą.
    Też kup...

    Wysłano na Berdyczów...

    • Like 1

  6. Nie oglądaj Telewizji bo bedziesz miała w głowie glizdy :)

    Co to za bzdury wyczytałaś?

    Mam G650 GS (48 HP) i ostatnio zacząłem jeździć z żoną na dłuższe wyjazdy. I zaskoczę Cię - Moto daje radę, no popatrz...
    Na poważnie, nie przejmuj się opiniami ludzi, którzy Moto widzieli na zdjęciu. Spokojnie na autostradzie (eSce) dasz radę polecieć 140-150. Zależy jeszcze jakie wybierzesz opony.
    Każdemu radzę - masz wątpliwości - postaraj się przetestować maszynę. Usiądź, pojedź, sprawdź.
    Powodzenia :)

    Wysłano na Berdyczów...

×