trolik
Użytkownik-
Zawartość
837 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Days Won
51
Zawartość dodana przez trolik
-
Piąty i szósty dzień. Po całonocnym intensywnym opadzie deszcz zelżał nieco, więc po śniadanku ruszyliśmy na spacer w kierunku Duszatynia. Już po 15 minutach zobaczyliśmy Osławę w nowej odsłonie - stała się ona szybkim, błotnistym potokiem do którego trzeba było wejść 4 razy coby dostać się do Duszatynia. Co prawda każda przeprawa zabezpieczona była płytami ułożonymi na dnie, ale w wielu miejscach płyty były bardzo śliskie dzięki rosnącym na nich glonom. Postanowiliśmy poczekać w Smolniku do następnego dnia, gdyż prognoza dawała już całkiem fajną pogodę. Następnego dnia zebraliśmy się szybko i po pożegnaniu z Uszą ruszyliśmy do kąpieli w Osławie. Poziom wody był niższy i prąd słabszy, ale w jednym miejscu glony pozostały i trzeba było nurkować.. Oczywiście jak tylko wyszliśmy z kąpieli zaczęło świecić słoneczko, które towarzyszylo nam już do konca szlajanki!:-). Po zatankowaniu paliwa w Komańczy ruszyliśmy trochę się poszlajać po pięknym Beskidzie Niskim. Ja naprawdę nie rozumiem po co ci wszyscy ludzie cisną się w Bieszczadach skoro 20 minut jazdy dalej jest tak pięknie i spokojnie. Nie żebym kogoś namawiał do przyjazdu w BN - zalety Bieszczad sa niezaprzeczalne i wszyscy turyści powinni tam jeździć!:-). Ja po prostu zadaję takie retoryczne pytanie:-) Po kilku godzinach szlajania skierowaliśmy się na Tokarnię - byłem tam już kiedyś na rowerze i bardzo mi się podobalo. Pomyślałem więc, że będzie to również fajna miejscówka na dzisiejszy nocleg. Nie pomyliłem się!:-)
-
Czwarty dzień: Beskid Niski. Po przebudzeniu w cichej dolince i sprawdzeniu pogody doszliśmy do wniosku, że na kolejny nocleg będzie trzeba poszukać czegoś pod dachem – prognoza zapowiadała opady na ten wieczór i cały następny dzień. W związku z tym postanowiliśmy przemieścić się w rejon Bieszczad Zachodnich. Po zjedzeniu śniadania ruszyliśmy w drogę zahaczając o zalew soliński od południa. Powiem szczerze, że byłem rozczarowany – wszędzie płoty, domki na wzgórzach dla wybranych, śmieci bezładnie porozrzucane no i do tego mało wody w jeziorku. Ogólnie nic szczególnego. Zatrzymaliśmy się na jakieś zdjęcie i krótki odpoczynek, po czym ruszyliśmy dale na zachód przez Cisną. Był środek wakacji, więc w Cisnej były tłumy i korki, ale prawdziwy horror znaleźliśmy w rejonie stacji początkowej kolejki leśnej w Żubraczym. Kiedyś jeździłem tą kolejką do Balnicy, aby stamtąd rozpocząć trekking szlakiem granicznym. Teraz ludzie muszą czekać tam w kolejce do parkingu, a po zaparkowaniu czekać w kolejce do kolejki….brrrr Opuściliśmy te Krupówki czym prędzej i śmignęliśmy do Nowego Łupkowa z nadzieją znalezienia tam noclegu. Okazało się jednak, że schronisko w pobliżu tunelu jest zamknięte, więc po wzięciu jakiegoś jedzonka w sklepie ruszyliśmy przez pola i lasy w kierunku bliżej nieznanym. Było przepięknie – niezbyt strome, trawiaste pagórki przeplatane kępkami lasu, super widoczki i do tego zero ludzi! Po godzinie spokojnej jazdy i częstych przystankach w celu podziwiania widoków niespodziewanie zaczęła się walka – błotniste koleiny przykryte trawą, wąskie błotniste drogi w gęstym lesie no i przeprawy przez większe i mniejsze rzeczki. Adwenczur pełną gębą!!:-) Po przeprawie przez rzekę okazało się, że wylądowaliśmy w wiosce o nazwie Smolnik. Robiło się już późno, więc napotkani po drodze mieszkańcy skierowali nas do Uszy. Usza posiada fajną miejscówkę ze świeżo zrobionymi, schludnymi pokojami, czystymi łazienkami i wspólną kuchnią. Cena: 50 pln od głowy - z czystym sumieniem mogę polecić. Okazało się, że zlądowaliśmy tam rychło w czas. 2 godziny po naszym przyjeździe zaczął siąpić deszcz i tak już było również przez kolejny dzień.
-
Trzeci dzień. Góry Słonne W Górach Słonnych byłem już kilka razy na rowerze i na bucie. Uważam, że rejon ten najfajniej jest eksplorować na rowerze. Okazało się jednak, że motorek też fajnie daje radę. Plusem naszej szlajanki było to, że nie musieliśmy się spieszyć - mogliśmy więc spokojnie sycić się pięknymi widokami towarzyszącymi wspaniałej pogodzie. Pyrkaliśmy więc sobie spokojnie wjeżdżając do kolejnych, równolegle położonych dolinek. W niektórych z nich znajdowały się wioski, w innych z kolei mogliśmy znaleźć pompownie ropy czy też szumiące strumienie Po kilku godzinach takiej zabawy postanowiliśmy udać się do jednego z celów naszej wyprawy, czyli do prawego górnego rogu. Niestety nie udało nam się tam dojechać, bo ostatnie 11 km trzeba by było pokonać na bucie, a na to dwóch starszych Panów nie było gotowych:-). Tak czy owak fajnie się śmigało szutrem do źródeł Sanu Po wyjeździe z BPN zaczęliśmy zastanawiać się nad noclegiem. Postanowiliśmy opuścić Bieszczady, bo ludzi było tyle co na Krupówkach w szczycie sezonu. Śmignęliśmy więc kilka km za Lutowiska i wjechaliśmy do jednej z opuszczonych dolinek w tej okolicy. Dolinka była piękna, cicha i zupełnie pusta. Do zapadnięcia ciemności po pobliskiej drodze szutrowej przejechały może 3 samochody. I po co pchać się w Bieszczady??:-)
-
Drugi dzień Wieczorem poprzedniego dnia szukaliśmy informacji o ewentualnych ograniczeniach wjazdu na Ukrainę. Znalazłem jakiś skrawek o wprowadzeniu kwarantanny, ale trudno było się połapać odnośnie daty. Nic to - pojedziemy zobaczymy. Po porannej kawce i śniadanku na ściernisku ruszyliśmy w kierunku przejścia granicznego w Medyce. Pogoda była piękna, a wąskie asfalty wśród pól prowadziły nas szybko do Przemyśla i dalej do granicy. Jakieś 300 metrów od przejścia podjechałem do auta SG, w którym siedziało 2 "strażników teksasu" i zapytałem ich czy wiedzą cokolwiek o kwarantannie na Ukrainie. Odburknęli cos od niechcenia i wrócili do swojej roboty polegającej na udawaniu że nas nie widzą. No nic, jedziemy dalej. Po dojechaniu do szlabanu utknęliśmy w kolejce na dobre. Słoneczko pięknie opalało nasze glace, nasze motorki i wspaniale rozgrzewało asfalt pod naszymi stopami. Świeżo wyremontowane przejście graniczne nie potrzebuje przecież zadaszenia chroniącego podróżnych przed słońcem czy deszczem... Podszedłem do strażniczki teksasu i grzecznie zapytałem czy ma jakieś informacje na temat ograniczeń wjazdu w kraju znajdującym się 100 metrów dalej. Spojrzała na mnie jak na kosmitę i chyba oburzyła się moją bezczelnością. Staliśmy więc tak sobie z godzinę po czym oddaliśmy paszporty do ostemplowania przed wyjazdem. Szlaban się otworzył! Jedziemy!!!:-) Po kolejnych 20 metrach Ukraińscy Strażnicy zapytali czy zgadzamy się na kwarantannę.... I tak skończyła się nasza szlajanka po Ukrainie. Nie będę komentował zachowania strazników teksasu - niech każdy sam wyciągnie wnioski na co idą nasze podatki. Na szczęście mieliśmy plan B. Trzeba było go tylko wymyślić!:-) W czasie oczekiwania na zmierzenie temperatury przed długo oczekiwanym wjazdem do Polski wymyśliliśmy coś takiego: Góry Słonne, Beskid Niski, a następnie z prawego dolnego rogu do prawego górnego rogu. Po dojeździe do prawego górnego rogu skręcimy w lewo i udamy się do lewego górnego rogu. Prościej się nie da, prawda??:-) Byliśmy zmęczeni staniem na granicy, a nasze niechronione czuprynami mózgi domagały się cienia i odpoczynku. Nie zajechaliśmy więc daleko, ale i tak było superrr: Kalwaria Pacławska Poszlajaliśmy się z godzinkę w okolicach Kalwarii, a następnie udaliśmy się w poszukiwaniu cienia niezbędnego do zaparzenia kawy. Zaliczyliśmy również pierwszą walkę na tej wyprawie: Noclegu nie szukaliśmy zbyt długo, bo idealną miejscówkę znaleźliśmy na pagórku oddalonym może półtora kilometra w linii prostej od klasztoru. Cisza, spokój i piękne widoki, Czego można chcieć więcej?? A
-
No to jedziemy! Plany były ambitne, ale oczywiście życie je zweryfikowało:-). Wyjeżdżając ze Szczecina mieliśmy nadzieję dostać się na Ukrainę i zaorać tamtejsze Karpaty, następnie zrobić to samo z Karpatami rumuńskimi. Wyruszyliśmy jak zwykle o 5tej rano w dniu 1 sierpnia z naszej ulubionej stacji benzynowej przy S3. Mimo środka lata było zimno i bardzo mgliście, ale przygoda czekała więc nie ma co narzekać:-). Mijając okolice Lubina napotkaliśmy pierwszy korek składający się z ludzi chcących dojechać nad morze. Po kilkunastu minutach - kolejny korek. I jeszcze jeden..., potem korek na bramkach A4.... Ludzie jadący nad morze ze Śląska muszą mieć anielską cierpliwość.... Plan był taki, aby zanocować blisko Dorohuska coby rano następnego dnia było blisko do granicy. Dogodne miejsce na biwak znaleźliśmy przy brzegu Sanu, jednak tym razem bez kąpieli - brzegi były bardzo wysokie (ok 10 m) i strome, a woda niezbyt czysta... Po drugie stronie wioski znaleźliśmy fajny most wiszący z ciekawym widokiem na San. To był piękny dzień!
-
Górny Karabach 2019 by trolik and Wojtek
trolik odpowiedział trolik ⇒ temat w Foto(i)relacje bez blokady
Nazwisko ks. Isakowicza-Zalewskiego przesladuje mnie ilekroć włączę tv lub internet i zawsze starałem się unikać go jak tylko mogłem:-).W linku poniżej wypowiada się on jednak bardzo kompetentnie nt. obecnej sytuacji w Armenii i więzów łączących nasze narody. Dla mnie było to bardzo pouczające!https://www.youtube.com/watch?v=1FSlE7VA2xc&app=desktoppozdrawiam trolik -
Górny Karabach 2019 by trolik and Wojtek
trolik odpowiedział trolik ⇒ temat w Foto(i)relacje bez blokady
No rozkrecili sie chlopaki na dobre:-(. Szkoda zwyklych ludzi cierpiacych z powodu polityki https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114881,26342828,wybuchla-walka-miedzy-silami-armenii-i-azerbejdzanu-w-gorskim.html#s=BoxOpImg6 -
wrócili w jednym kawałku! bedzie relacja:-) pozdrawiam trolik
-
Po długich poszukiwaniach znalezlismy w koncu perfekcyjna miejscowke do biwakowania. Wdzydze to razem z Podlasiem swiety graal adwenczuru!:-)
-
Tłumy wygonily nas z wiaduktow w Stanczykach, więc znalezlismy sobie nasz wlasny wiadukt:-)
-
Mo-na powiedziec, ze Warmię odbieraliany tak jak na ponizszym filmie . Zlote scierniska, lasy, duzo szutrow i choooolernie goraco:-)
-
Na Mazurach czesto przemieszczamy sie starymi, zarosnietymi niemieckimi drogami brukowymi. Trza uwazac, zeby nie dostac klaustrofobii..:-)
-
Suwalszczyzny ciag dalszy. Zajęlismt żurawiom miejscowke na nocleg i krzyczaly na nas przez pół nocy zza drzew:-)https://m.youtube.com/watch?v=8FBLyXn-MG0
-
Z Podlasia wjezdzamy na Suwalszczyzne:-) https://youtu.be/Pp_nYVGKGNk
-
I tak juz od 2 tygodni...
-
Restauracja "Przydroze" w Narwi niedaleko stacji " Pronar". Dwa dania plus bukiet surowek 27pln. Tak sie nazarlismy ze lezymy na lawkach i kwiczymy z zachwytu!:-)
-
Podlasie! Drugi raz tu jestem i drugi raz sie zakochalem!! Obiadek tylko w "Karczmie u Walentego" w Kleszczelach- dwa dania z surowką i oranżada za 28 pln!!!
-
Zgadnijcie kogo spotkaliśmy dzisiaj w okolicach Chełma:-) Krzysiu fajnie było zobaczyć Cię na żywo! Dzieki ze znalazleś czas, aby sie z nami spotkac i wspolnie pojeżdzic:-)
-
W drodze na Północ "zahaczylismy" o piękne, pofalowane roztocze Tam chyba chlopaki obrabiający okoliczne pola mieli "imprezownie", dlatego trawa byla scieta:-)
-
Pierwszy od dluzszego czasu biwak na plaskiej ziemi:-)
-
Wyjechalismy z Beskidu Niskiego i znalezlismy sie w pieknych pagórkach Pogórza Przemyskiego. Mnóstwo wąskich, nieuczęszczanych dróg i piękne kolory...
-
Kotań-perfekcyjna mjejscowka na nocleg!:-)
-
Tokarnia
-
Droga z płyt taka sliska ze na czworaka trza by bylo chodzic:-). Pozostale przeprawy przenechalismy juz po plytach, ale tej jednej nie dalo rady Pozdrawiam trolik
-
Górny Karabach 2019 by trolik and Wojtek
trolik odpowiedział trolik ⇒ temat w Foto(i)relacje bez blokady
Abstrahując od kowida chyba trudno będzie się wybrać do Górnego Karabachu w tym roku... https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/karabach-jak-lokalny-konflikt-na-kaukazie-moze-zatrzasc-globalna-polityka/egthxbd,79cfc278