Skocz do zawartości

trolik

Użytkownik
  • Zawartość

    791
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Days Won

    49

trolik last won the day on 9 Kwiecień

trolik had the most liked content!

Reputacja

3 026 Excellent

O trolik

  • Tytuł
    Forumowy wymiatacz

Informacje o profilu

  • Płeć
    Mężczyzna
  • Lokalizacja:
    Szczecin
  • Motocykl
    F650GS 200Gr Becia, XT660Z 2016r Gienia, DR650 Łobuz, XF650 Czesio, YBR 125 Jamcia
  • Przebieg
    110kkm

Ostatnie wizyty

3 393 wyświetleń profilu
  1. trolik

    Czterdziesty kraj

    Jeszcze tylko jeden filmik i koniec wycieczki:-) pozdrawiam trolik
  2. trolik

    Czterdziesty kraj

    Skardu i Husze
  3. trolik

    Czterdziesty kraj

    Leżę chory więc rzeźbię:-) Czapursan
  4. trolik

    Czterdziesty kraj

    Pierwszy filmik. Miłego ogladania!:-)
  5. trolik

    Opony F650GS

    Hej, jak w tytule. Opony 50/50 czyli Mitas e07 lub coś podobnego, nie starsze niż 2018. 100/90 19 oraz/lub 130/80 17. Cena gra dużą rolę:-) pozdrawiam trolik
  6. trolik

    Czterdziesty kraj

    Ostatni odcinek opowiesci to Islamabad. W tym przypadku uwazam, że ruchome i stojące obrazki oddadzą więcej niż pisanina. Bede wdzieczny za uwagi odnosnie filmiku:-) pozdrawiam trolik https://youtu.be/ZkPF_GYmCdE
  7. trolik

    Czterdziesty kraj

    Mialem koncept zeby tam pojechac przez ukr rus kaz kgz chn. Ale postanowilem ze nie bede odwiedzal krajow gdzie rzadza jacys pojebani dyktatorzy. Wiec niestety Iran tez odpada...:-( pozdrawiam trolik
  8. trolik

    Czterdziesty kraj

    Dwudziesty trzeci dzień: Gilgit na motorkach. Kolejny piękny dzionek w krainie Muminków!:-). Plan był taki, że po śniadaniu zbieramy się na lekko i śmigamy ostatni raz nacieszyć się klimatem Gilgit. Pogoda była cudna, temperatura około 30 stopni. więc w sam raz na wycieczkę w krótkim rękawku:-). Trochę kłóciło się to z moją zasadą minimalizowania ryzyka podczas jazdy na motorku, ale co tam...:-). Smutno było ostatni raz wyjeżdżać z bazy... Nasza baza była ulokowana w dzielnicy Danior, która znajduje się na południe od centrum na lewym brzegu rzeki. Za każdym razem musieliśmy więc przejeżdżać przez taki fajny most - zawsze dawało mi to kupę radości, bo był tam pierwszy fajny widoczek na miasto i otaczające góry. Po przejeździe przez most skręciliśmy w prawo do miasta, ale nie zajechaliśmy daleko - trzeba było przecież zapodać soczek mangusiowy!:-) Gilgit jako stolica "obłasti" Gilgit-Baltistan jest miastem większym niż te, które widzieliśmy na Terenach Północnych. Jeśli jednak chodzi o zabudowę czy "architekturę" ja nie widziałem jakichś większych różnic w stosunku do innych miejscowości w regionie-miałem wrażenie, że cały czas jadę przez taką samą wioskę jak te, których minęliśmy dziesiątki po drodze. W trakcie zakupów poczułem znajome, acz niemiłe bulgotanie w żołądku, które stopniowo przesuwało się coraz niżej grożąc ...hmmmm... wiadomo czym...:-). Postanowiłem więc czym prędzej wracać do mojego ukochanego kibelka, w którym spędziłem tyle przyjemnych chwil... Pisałem już wcześniej, że mimo pozornego chaosu panującego w ruchu drogowym czułem się stosunkowo bezpiecznie podczas jazdy na motorku, - mimo braku oznakowania drogowego, świateł, przejść dla pieszych itd można było spokojnie śmigać mając świadomość tego, że wszyscy widzą wszystko. To moje przekonanie zostało zniszczone przez rzeczywistość - na szczęście w ostatni dzień jeżdżenia na motorku. Nie wiem jak czułbym się gdyby ta przygoda spotkała mnie w pierwszych dniach wyprawy. Na szczęście Panu nic się nie stało oprócz siniaków. Powiedziałem, że widziałem całe zajście i mogę służyć jako świadek jeśli trzeba....Pan zapytał: a po co??:-). Na chwilę zapomniałem, że jestem w Pakistanie:-). Po chwili dołąćzył do nas sprawca zamieszania i zostawiliśmy ich samych coby dogadali się między sobą. Reszta dnia upłynęła nam na pakowaniu, spędzaniu czasu w toalecie...:-) Ogólnie standard:-)
  9. trolik

    Czterdziesty kraj

    Dwudziesty drugi dzień: ostatni dzień wyprawy. Pobudka była bardzo przyjemna - świeciło słoneczko, było ciepło, a brzuszek przyjemnie burczał w oczekiwaniu na śniadanie. Po śniadanku poszliśmy jeszcze obejrzeć zalew znajdujący się kilka kroków od naszej miejscówki To miał być ostatni dzień wyprawy, więc nastroje nie były zbyt fajne - mimo ciągłych sraczek, zimna, braku higieny itd ten kraj i Ludzie są po prostu wspaniali. Te ponure myśli były na szczęście osładzanie tym, że nasz pobyt w Pakistanie potrwa jeszcze kilka dni:-). Mieliśmy do pokonania niewiele ponad 100 kilometrów, więc bez pośpiechu zebraliśmy się w dalszą drogę i często po drodze robiliśmy przystanki dla podziwiania widoczków: Po drodze minęliśmy kilka przyjemnych wiosek przyklejonych do brzegu rzeki. Było też jedno fajne miasteczko - przejeżdżając przez nie czułem żal, że to już ostatnie takie miejsce na naszej drodze. Ostatnie bazary, ostatnie kolory...dotarło chyba do mnie wtedy, że nasza wyprawa powoli się kończy... Jeszcze kilka ładnych widoczków... W końcu mimo baaardzo powolnej jazdy dotarliśmy do Gilgit Zatrzymaliśmy się jeszcze w naszej ulubionej knajpie żeby zjeść coś w miarę pewnego w stosunkowo czystym miejscu. Właściwie to nie mam już o czym pisać tego dnia, więc wrzucę zdjęcia. Szewc: Elektryka to był fajny dzionek jazdy z pięknymi widokami
  10. trolik

    Czterdziesty kraj

    Dwudziesty pierwszy dzień: trałtfisze Noc była zimna jak cholera, ale pomny doświadczeń z Deosai uciekłem wcześnie do namiotu i zasnąłem. W związku z tym oczywiście obudziłem się około 3ciej i do rana przewracałem z boku na bok. Plusem naszej miejscówki było to, że słoneczko zawitało z samego ranka i już ok 7mej można było wyjść z namiotu na ciepełko. Wyciągnęliśmy więc maty i grzaliśmy się niczym koty podziwiając przy okazji piękno przyrody. Gdzieś tak około 11tej zebraliśmy się do jazdy, która trwała całe 2 minuty, bo przecież trzeba było robić drony, zdjęcia, filmy...:-) Piękne lenistwo! Uwielbiam te chwile na wyprawach kiedy nie trzeba się spieszyć, wokół jest pięknie i można zapełniać twardy dysk w łepetynie pięknymi widokami. Piszę teraz te słowa i jestem znowu w tej bajkowej dolinie i czuję słońce ogrzewające mój zmarznięty, uśmiechnięty pysk:-) Pełni szczęścia dopełniły krowy ubrane w piękne futerka. Uwielbiam oglądać te fajne zwierzaki na wolności, szczególnie w takim cudownym miejscu. Kiedyś w Pamirze miałem bliskie spotkanie 3go stopnia z rogami takiego zwierzaka-na szczęście przeżyłem i od tej pory żywię do nich sentyment. Dolinę opuściliśmy wczesnym popołudniem i ruszyliśmy powoli w drogę powrotną do Gilgit. Nie szło nam zbyt szybko, bo widoczki były całkiem spoko... Poniżej jest ciekawy filmik: czysty strumień z gór wpływa do rzeki, która przepłynęła przez kilka wiosek. Ta rzeka wpływa później do Indusu, który zasila w wodę Gilgit i wiele innych miast. Aż strach pomyśleć jak wygląda Ganges...:-) Po kilku dniach na diecie zielsko-chlebowej potrzebowałem białka zwierzęcego coby nadrobić zaległości w sadełku. Na kurczaki nie mogłem patrzyć, ale po drodze od czasu do czasu widzieliśmy coś w rodzaju stawów hodowlanych zasilanych wodą z rzeki. Przy jednym z takich miejsc znaleźliśmy mały hotelik i zatrzymaliśmy się tam na nocleg mimo wczesnej godziny. Resztę popołudnia i wieczór spędzaliśmy na obżeraniu się tymi wspaniałymi trałtfiszami:-). Sam osobiście pożarłem ponad dwie tace tego dobra i szczęśliwy położyłem się spać
  11. trolik

    Czterdziesty kraj

    Sam widzisz że nie warto tam jechać:-) pozdrawiam trolik
×