-
Zawartość
40 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Zawartość dodana przez Lachu
-
ODSTĘP ODSTĘP ODSTĘP - dla motocykla to podstawa. Gdyby był zachowany słuszny odstęp - duża szansa, że ucierpiał by tylko jeden motocykl.
-
Zadokowałem motka tak, że wlew paliwa byl po złej stronie. Skonczonym tankowac i podczas przekładania lagi na powrót do dystrybutora wylało się sporo tu i tam czyli po siedzeniu, i w okolice wydechu po owiewkach etc... zakładam, że około 100 - 120 ml. I wtedy zobaczyłem w czarnych myślach co by było, gdybym uzupełniał paliwo po trasie a nie przed wyjazdem, kiedy to wydech był ledwo ciepły... Wczesniej jak miałem wlew paliwa i bak na bezpiecznej i uniwersalnej pozycji - nie miałem takich ognistych przemyśleń. Teraz zanim zaczynam tankować od razu szukam wzrokiem sprzetu gasniczego w poblizu - taki odruch prewencyjny, ktory predko chyba nie zniknie ...
-
Kolejny przypadek, zawijam na stację paliw pewnym skrętem i hamulec a motor jedzie dalej... Dobrze że mam więcej niż 1,8m to się miałem czym podpierać a łapy to do teraz jeszcze czuje. Niby prędlość zadna a legnąć można i dyshonor bo miejsce publiczne :) Powód: podjazd wyłożony kostką i oczywiście czarny od oleju, smaru, ropy, benzyny do tego mokry od deszczu - k...a jeszcze rozlanego mleka tam brakowało i znowu o mały włos.
-
rutyna rutyna gubi w najmniej spodziewanych momentach ;) niby nie predkosc a popatrz
-
Kilka dni temu skreciłem podobnie, boczna droga była tak waska, że dwa motki by się nie minęły jak by kufry miały - srodkiem osiedlowego asfaltu ciągnęła się wyspa z ziemi i trawy - taki wał - chciałem przeskoczyć z jednego pasa na drugi, który ten wał ziemi i trawy dzielił i mało nie wpadłem w żywopłot... przednie koło jeszcze przeleciało , motek stracił prędkość bo tylne przytrzymało i o mały włos.
-
Otarcie bylo minimalne - nie zdazylo wytrzec emalii, ktora jest bardzo twardym lakierem, dopiero jak czyscilem to bylo widac co nieco
-
Łancuch przesmarowałem i zaczął się rownomiernie rozciagać - nie jest przeciagniety - jest na poczatku naciągu. Pomimo poprawnie nastawionego luzu łancuch raz trzepał a to strzelał dalej... Zdemontowałem podst. centralna i okazalo sie, ze bił własnie o nią / była za duzo podgięta do góry - jakiś strzał lub podparcie od spodu spowodowało jej wygięcie oraz wytarte tuleje i śruby . Tuleje i sryby wymienilem, podstawke obnizyłem minimalnie i jest ok - czyli łancuch przelatuje nad belką podstawki centralnej jakieś kilkanascie mm i o nią już nie wali.
-
oto co znalazlem:
-
Czy ktoś kto ma Dakara oswieci mnie łaskawie i napisze - czy ten luz łańcucha podczas naciagu mierzy się po zewnetrznej ogniw uwzgledniając ich szerokosc - zawsze tak robilem i bylo ok - po zmianie łożyska w tylnym kole i przesmarowaniu naciągów nie mogę się dogadać - raz łancuch strzela a raz się tłucze....a ja kręce tym naciągiem tam i spowrotem.
-
Razu jednego pewien orzeł wyjechał od mechanika po zmianie klocków, jako młodemu do łba mu nie wpadło, co by gdzieś niecco na boku pohamować zanim się dobrze na drodze rozpędzi... - no i polecciał, bo mechanik miał tłuste łaapy.
-
Zbliża się jesień, może jeszcze nie pora na przymrozek, ale miejsca codziennych przelotów po takim właśnie przymrozku / w nocy / kolejnego ranka stają się najgorszym koszmarem. P......ne liście z przydrożnych drzew nagle ścielą się jak dywan w takich miejscach, gdzie akurat trzeba hamować... Rutyna panowie i panie, pozornie pewna i znana trasa - i może być niewesoło zwłaszcza jak człowiek się jeszcze dobrze nie obudził. Do tego podepnę wodę po deszczu, błoto pozostawione przez pojazdy rolnicze oraz huj wie co jeszcze a co może położyć przy zaledwie dotknięciu hamulca czy jakiejkolwiek odchyłce od pionu...
-
Mnie spotkało dokładnie to samo, z tym, że jeszcze dwa razy zaliczyłem dachowanie a malec zatrzymał się do góry dnem. Jak by nie pasy to przez które okno bym wyleciuał - nie mam pojęcia... najciekawsze jest to, że razem ze świadkami tego zdarzenia szybko obróciliśmy auto na kółka i auto na własnych kołach zajechało do warsztatu. Wniosek - zimą zakładać zimówki !!!
-
Jak w temacie - cieszę się z mojej "kobzy" jak również faktem zaistnienia wśród tutejszej braci ;) O mnie tyle, że jak nie jestem chwilę w ruchu - to czuję że zastygam i się uwsteczniam... Jak się człowiek nie rusza - to i się nie rozwija - a każdy motor jest tym, co jednak pcha do przodu ! Zjeździłem już nie jedno moto - ale ten jest szczególny i mam nadzieję, że tak już zostanie, czego i wam serdecznie życzę ... Pozdro Lachu
-
to też, ale często wracamy się już o a nawet po zmroku - czy nie? - wyobraź sobie gdzie manewrujesz motorem / np. ktoś cię przyblokował / - JAK ŻE CZĘSTO puszki wtedy starają się śmignąć obok - z daleka cię nie widzą a jak już są blisko to jadą prosto na ciebie. Jak ktoś wyhamuje przed tobą 0,5 metra ze 100km/h to szybciutko zaczynasz myśleć BARDZO WSZECHSTRONNIE. - pierwszego nikomu nie życzę - a o drugim lepiej zawczasu myśleć
-
Ja używam coś takiego i jak widać z boku mnie nie widać niemalże wcale, więc myślę o tym ale na inne moto: - bo na enduraka szybko się mi taka obramówka zedrze po za szosą ..
-
Myślałem nad tym - ale jak skręcisz kierownicę to pojazd z boku nie widzi zamontowanego na kole odblasku... Mała uwaga - najlepsze odblaski są wielopłaszczyznowe, ponieważ jak przechylisz motor na postoju to kąt się zmienia / góra - dół /
-
Sory za jakość - ale to jedyna fota jaka chciała wyjść - ten odblask robi takie efekty. Ktokolwiek coś poweźmie - niech foto zapoda. Myślę okleić jeszcze lagi na wzór motocykli policyjnych / takie 7 cm paski dookoła tylko czekam jeszcze na białą taśmę refleksyjną ...
-
To co innego - tu nie chodzi o sytuacje jako takie lecz o poprawę swej widoczności dla innych - choć jedno drugiego nie wyklucza... To czy ktoś wymusił pierwszeństwo czy zdechł mu silnik na środku drogi to jedno - a to czy nas widać to drugie. A więc abstrahując od słuszności, winy czy innych przypadków drogowych - widoczność rozumiana jako swoje własne bezpieczeństwo przede wszystkim. Wiem, że standardowa odzież motocyklowa jest widoczna z boku ale jednak słabo - ja np. gdy jadę szosą bez pasażera mam na sobie / choć niestety nie zawsze / kamizelkę w kolorze tak przeraźliwie dostrzegalnym przeszytą taśmami odblaskowymi. Ale jak jadę z pasażerem - to pasażer zawsze ma kamizelkę i nieważne czy jest dzień czy noc. Ma ktoś jakieś inne sugestie ?
-
Już kilka razy jadąc samochodem widziałem motocyklistę włączającego się prostopadle do ruchu, który zwłaszcza po zmroku jest kompletnie niewidoczny / zwłaszcza gdy kierownica jest skręcono i światło lampy pada na ukos /. To tylko jeden z przypadków podczas kiedy można zostać celniej lub mniej celnie ale jednak trafionym... Gdybym sam nie jezdził na dwóch – to pewnie olał bym temat, co zresztą do dziś robiłem :( Potrzeba było, aby kolegę na takim włączeniu się do ruchu trzepnął samochód. Na szczęście złapał tylko przednie koło... i na szczęście był tylko osobowy i na szczęście nie jechał szybko. Wniosek: motor kolegi na warsztat i do żyda, szlaban dwóch kółek od małżonki na dożywocie ma szczęście, że nogi całe. a ja właśnie skończyłem montować odblaski boczne...
-
Zależy co i ile nalejesz ?
-
Sporo Was tu - dzięki za miłe powitanko...