Skocz do zawartości

KaeS

Użytkownik
  • Zawartość

    8 185
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Days Won

    155

Posty dodane przez KaeS


  1. z informacji, które uzyskałem po lasach póki co jeździć można. Jedynie zakaz w rezerwatach przyrody, gdzie są ukryte kamery, które pomagają szybko namierzyć intruzów.

    Trzeba też uważać w przygranicznych rejonach, ponieważ wjazd w te rejony zwykle jest możliwy tylko po okazaniu przepustki. Straż graniczna czasami stoi na głównych drogach przy wjeździe i kontroluje czy się ma pozwolenie na wjazd w przygraniczną zonę. No i tam po lasach lepiej nie jeździć jak się nie ma pozwolenia na wjazd w zonę.

    Z podróżami w pasie nadgranicznym trzeba uważać. Znam przypadki, że Polaka "na zastawie" trzymali ponad trzy godziny, gdzie nie przesadzę musiał złożyć na wypełnianych dokumentach ponad 20 podpisów. Ze względu tylko, że ów pogranicznik z pochodzenia był Polakiem wypuścił mego kumpla tłumacząc mu, że gdyby był ktoś inny sprawa zakończyłaby się w centrali w Grodnie.

    Miejscowość Sopoćkinie, warta odwiedzenia ze względu na 3 ostatnie śluzy Kanału Augustowskiego, dużą polską diasporę oraz liczne mogiły polskich żołnierzy rozsiane po okolicznych wsiach (z walk stoczonych po 22 września 1939 roku z sowietami) znajduje się właśnie w takim pasie przygranicznym. Na śluzę Dąbrówka na polskich tablicach dojedzie się bez problemu, ale już w miejscu w Nowikach, gdzie sowieci zastrzelili strzałem w tył głowy 22 września polskiego generała Józefa Olszynę-Wilczyńskiego i jego adiutanta w razie kontroli można mieć problemy. Któż będzie miał ochotę i czas załatwiać w Grodnie wszystkie te graniczne formalności...

    Trzeba też wiedzieć, że ludność okolicznych wsie bardzo często informuje telefonicznie białoruskich pograniczników o każdym obcym kręcącym się w przygranicznych wsiach - też pisali to na białoruskich portalach - oczekując potem nagrody.


  2. Może się wypowiem, ponieważ mieszkałem kilka dobrych lat na Białorusi.

    To co piszą polskie media o Białorusi od razu proponuje włożyć między bajki. Często są to kompletne bzdury i nie chce mi się nawet o tym pisać.

    Wracając do stwierdzenia, że zostawić że tanie zostawić samochód. Tak jak wcześniej napisałem na Białorusi trzeba przestrzegać prawa. Karę nie są bardzo niskie, ale zwykle niższe niż w Polsce. Jeżeli ktoś notorycznie łamie przepisy wtedy kary mogą drastycznie wzrosnąć. Jak ktoś jeździł po całej Białorusi i nie płacił za drogi, to mogło sporo się nazbierać.

    Akurat ja sporo czytam wiadomości na białoruskich portalach, stąd moja wiedza. A dodam, że nie tylko czytam ale też i bywam. Przytoczę tu artykuł, przetłumaczony przeze mnie, z białoruskiego portalu TUT.BY

    "Кладбище" BelToll. Владельцы-иностранцы бросают на стоянках даже Mercedes - но не платят штрафы

    „Cmentarzysko” BelToll. Właściciele cudzoziemcy porzucają na parkingach nawet Mercedesy – aby nie płacić grzywien.

    TUT.BY 9 lutego 2016 Julia Algierczuk

    W 2015 roku około 300 samochodów zagranicznych obywateli postało na białoruskiej „sztrafstojance” za naruszenia, związane z opłatą za przejazd płatnymi drogami kraju. Kilka samochodów zostało zajętych i zlicytowanych. Komu łatwiej jest porzucić samochód, aby gnił na Białorusi, niż miałby zapłacić grzywny BelToll, - w reportażu AUTO.TUT.BY.

    shtrafstoyanka.jpg

    Część terenu strzeżonego parkingu na ulicy Sielickiego przeznaczona jest na samochody cudzoziemców, którzy nie zapłacili za przejazd płatnymi drogami Białorusi

    - Płacić za przejazd płatnymi drogami Białorusi winni kierowcy krajów, nie wchodzących do Unii Celnej. System płatnego przejazdu zaczął funkcjonować 1 sierpnia 2013 roku, - powiedział szef zarządu kontroli płatnych dróg Inspekcji Transportowej Ministerstwa Transportu Aleksander Daszewicz. – I chociaż w przeciągu 2,5 roku o działaniu systemu, większość gości wie o potrzebie płacenia za przejazd, każdego dnia inspektorzy zatrzymują pojazdy bez opłat i część z nich kierują na strzeżony parking.

    - Dlaczego nie płacą? Każdy ma różne powody, - wzrusza ramionami zastępca naczelnika inspekcji w Mińsku i Obwodzie Mińskim Jurij Supranowicz. - Powołują się, że nie wiedzieli o potrzebie opłat, nie zwrócili uwagi znak „Płatna droga”, nie było gdzie zapłacić. Ale jaka by nie była przyczyna, pojazd naruszający zatrzymany jest do chwili, dopóki nie będzie opłacony przejazd - już w zwiększonym wymierzę. Dla aut osobowych po 100 euro za dwie godziny od chwili ustalenia naruszenia bramki BelToll. Dla ciężarówek stawka jest zwiększona do 260 euro.

    Naruszający może jeździć i kilka dni, przejeżdżać pod bramkami, i suma podwyższonej opłaty będzie się zwiększać i zwiększać: tak, że pewni automobiliści „wyjeżdżają” bajeczne 5 − 6 tysięcy euro. Tak jak inspektorzy wspominają, że zatrzymali autobus na witebskiej trasie - okazało się, że „wyjeździł” 11 tysięcy euro!

    transportnaya_inspekciya_1.jpg

    Reakcje naruszających na „grzywnę” są całkowicie różne. Był, podobno, przypadek, kiedy kierowca wydostał kartę Visa Gold i z marszu opłacił 5 tys. euro. Ale najczęściej, oczywiście, goście są zszokowani i nie są gotowi płacić. Ponadto, ich reakcji nie da się przewidzieć: któryś ukraiński kierowca wyszedł z samochodu do transportowców, bawiąc się nożykiem. Wspominają także mołdawską rodzinę, która „trafiła” w 400 euro: dla nich suma grzywny była nie do udźwignięcia, żonie kierowcy zaczęło robić się słabo, i wezwano pogotowie.

    transp_inspekciya_yuriy_supranovich.jpg

    - No nie możemy pokazać litości i dobroci, i puścić naruszających - to obarczone jest dużymi konsekwencjami, - wyjaśnia Jurij Supranowicz. - Nawet nie wyobrażacie sobie, jak nas mogą nazywać ludzie, którzy winni są podwyższonej opłaty! Nawet przeklinają. Chociaż zachować się nie po człowieczemu bywa czasami bardzo trudno. Szczególne ciężko było blisko rok temu, kiedy z Donieckiego i Ługańskiego obwodu Ukrainy jechały samochody, karoserie których były „przeszyte” seriami z automatu. Przestraszeni, głodni, mający ostatnie pieniądze… Chwała Bogu, że od 1 lipca mieszkańców tych obwodów zwolniono z opłaty za przejazd.

    Jednakże są i cwaniacy - z takimi transportowcy także się spotykali. Na przykład, pewni Litwini specjalnie na przyjazd po Białorusi kupują stary samochód za 200 euro. „Pojeżdżą u nas bez czytnika, „najeżdża” 500 euro i więcej. I jeżeli na jego drodze stanie inspekcja transportowa - porzucają ten pojazd na „sztrafstojance” i więcej ich nie ma - spokojnie jadą do ojczyzny”.

    Tylko w Mińskim Okręgu jest 8 strzeżonych parkingów, na których inspekcja transportowa stawia pojazdy naruszający. Długo tu pozostają, oczywiście, nie wszystkie auta.

    - Większość pojazdów stoi na parkingu po kilka dni - dopóki właściciel pieniędzy na grzywnę nie znajdzie. Są takie, co miesiąc-dwa stoją. A ci co zatrzymani są na dłużej - najczęściej w ogóle nie są zabierane. Niektórzy od razu się przyznają - nie będziemy zabierać.

    Tak było, na przykład, ze starą Hondą Civic, należącą do Mołdawian. Właściciele nie zamierzali jej zabierać z „sztrafstojanki” - wymiar grzywny dużo więcej przekraczał wartość samochodu. Należy także mieć na uwadze, że za samo stanie codzienne na parkingu „nakapuje” opłata. Tak jak stał transport około roku w poblizu „bazy” transportowców. A potem samochód zniknął.

    - Wezwaliśmy milicję, i oni znaleźli auto niedaleko, blisko garaży, - opowiadają inspektorzy. - Okazało się, że samochód upatrzyli sobie „razborszcziki”. Widocznie pomyśleli: ,że samochód długo stoi, i nikomu nie jest potrzebny. Nocą linę podczepili i ciągnęli, aż - koła zostały zablokowane. Zabraliśmy go z powrotem na lawecie. A potem go celnicy zabrali i zlicytowali.

    bronirovannyy_mers.jpg

    Jednak nie wszyscy naruszający okazują się rzeczywiście naruszającymi. Niestandardowa sytuacja była w 2014 roku z Mercedesem-Benz S-klasy, który miesiąc stał na „sztrafstojance” w Mińsku

    Ten zatrzymany pojazd należy do byłego obywatela naszego kraju, który wyemigrował do Niemiec wiele lat temu.

    - Nasz były rodak kupił „merca” od wysoko postawionego Niemca. Nowy właściciel jeździł na Białoruś, wiedział o płatnych drogach, dlatego zdobył wewnętrzny czytnik. Ale powiedział inspektorom, kiedy go zatrzymano, że w samochodzie urządzenie technicznie nie ma gdzie podłączyć. Po prostu leżało sobie we wnętrzu, i opłata drogowa nie była naliczana. W sumie „nastukało” na 2400 euro. Pojazd oddaliśmy na „sztrafstojankę”.

    A właściciel Mercedesa pojechał do Niemiec i wziął oficjalne potwierdzenie fabryki Daimler Chrysler, że samochód jest opancerzony, ekranowany i możliwości zamocowania czytnika wewnętrznego w nim rzeczywiście nie ma. W rezultacie tego Kapsch z podwyższonej opłaty naruszyciela zwolnił.

    furgon_shassi.jpg

    Białoruski właściciel tej nieoclonej ciężarówki na tranzytowych niemieckich numerach, także kwestionuje podwyższoną opłatę za przejazd płatnymi drogami. Wcześniej samochód był furgonetką, potem go wyposażono w nowe urządzenia, ale nie zalegalizowano. Nowy właściciel zdecydował, że to jest podwozie, a według prawa podwozia zwolnione są od opłaty za przejazd.

    Kraje, których obywatele dopuszczają się najwięcej naruszeń na płatnych drogach Białorusi – to Ukraina, Litwa i Rosja.

    - Z zalegających płatników przejazdu pierwsze miejsce zajmują Ukraińcy. Często wpadają Polacy, Litwini i Rosjanie, szczególnie z Moskwy i okolic Moskwy. Ale z Europejczykami nie ma problemów.

    Według gatunku naruszeń najbardziej konfliktowymi są znowu obywatele Ukrainy. Inspektorzy z uśmiechem mówią, że obawiają się Mołdawian: ci wychodzą z samochodu, okrążają go i zaczynają jazgotać. „Oni i powróżą, i zaśpiewają, i na wesele zaproszą, i spowinowacić się są gotowi — byle ich puścili nie biorąc pieniędzy”.

    mers_shveciya.jpg

    Ten Mercedes stoi na parkingu już półtora roku. Jego właściciel - obywatel Szwecji - nagromadził naruszeń na sumę około 4-ch tysięcy euro. Pojechał do domu, dowiedział się tam, jak ma wrócić auto, ale dotychczas i tak nie zapłacił grzywny. Także, być może, i ten samochód wkrótce zostanie zlicytowany.

    - A propos, samochody, na długo „zameldowane” na sztrafstojance, nie tak łatwo zlicytować. Inspekcja transportowa samochód może tylko zatrzymać, - wyjaśnia Jurij Supranowicz. - Auto stoi na parkingu miesiąc, potem powiadamiamy, że właściciel dotychczas nie opłacił przejazdu, do głównego biura inspekcji. Stamtąd dokumenty wysyłane są dla notariusza, który przygotowuje wykonawczy nakaz i zwraca inspektorom. Ci przesyłają je komornikom sądowym, którzy szukają właściciela pojazdu. Proces jest długotrwały.

    Czasem z powodu wygaśnięcia terminu tymczasowego przywozu pojazdu szukają celnicy, z nimi wymieniamy informację. Oto za to naruszyć już urząd celny może zabrać auto, a następnie, po niezbędnych udokumentowanych procedurach, zlicytować.

    Czasem przed końcem okresu tymczasowego wwozu pojazdu szukają celnicy, z nimi wymieniamy się informacją. Wtedy za to naruszenie Urząd Celny może zabrać auto, a następnie, po niezbędnych procedurach, auto licytują.

    Źródło.

    Niechciałbym tego watku upolityczniać, nie jego tu rola. Ale Białoruś państwem prawa... wolne żarty. Za dużo tam bywam i bardzo wiele tam mam rodziny aby nie znać bialoruskiej rzeczywistości z pierwszej ręki.Zapewne gdybym urodził się i żył w tym kraju większość mego życia za moje poglądy spedziłbym w mińskiej amerykance i koloniach karnych jako dysydent.

    Zarzuciłeś mi też, iż dolary, euro czy złote nie są środkiem płatniczym w RB. Oczywiście legalnym środkiem platniczym są zajcziki, ale wszystko przeliczane jest na dolary nawet w państwowej TV. Bialoruskie oszczędności w skarpecie jeśli są, to niemalże wyłącznie w dolarach. Przeciętny Białorusin jak weźmie wypłatę jeszcze tego samego dnia zamienia ją na walutę obcą.

    Taki OET z mojej strony pierwszy i ostatni.


  3. Różne ludzie mają sposoby. Znajomemu z Warszawy wniosku wizowego nie przyjęli, bo nie miał napisanego pobytu. Tłumaczył się, przecież jedzie tam na kilka dni w celu turystycznym i każdego dnia będzie nocował w innym miejscu. Nie pomogło, nie ma takiej możliwości dostał w odpowiedzi. Trzeba wiedzieć, że byle hotele czy agroturystyka w Białorusi jest na niezbyt wysokim standardzie za to za niemałe pieniądze. Ale bez problemu można rozbić sobie namiot nad jeziorem czy w lesie. Zmotoryzowani dwuśladowi amatorzy białoruskich przygód powinni wiedzieć, że w Białorusi cudzoziemcy zobowiązani płacić za przejazd pewną liczbą dróg, które są o standardzie naszej krajówki... Motocykli to nie dotyczy. Czytałem, że bywały wypadki, iż złapani cudzoziemcy woleli zostawić swój pojazd na "krokdylowym" parkingu niż opłacić horrendalnie wysoką karę. Ponoć wychodziło taniej.

    Żywność na Białorusi w wielu przypadkach droższa jest jak w Polsce. Nie można wwozić nic co zawiera mięso, nawet kanapki. No i waluta - dolary, tam tylko dolary. Ostatnio jak bywałem miałem ich minimalną ilość, za paliwo i zakupy płaciłem polską kartą Master Card, a przelicznik wychodził naprawdę opłacalny. Visa jest ponoć droższa.

    Cena paliwa, - trudno mi powiedzieć jak teraz, ale min ze dwa razy, półtora raza mniej niż w Polsce i jeśli tankujemy na stacjach, których poza terenem zabudowanym ze świecą można szukać jest naprawdę dobrej jakości. Należy pamiętać, że w przeważającej większości, wpierw płacimy potem tankujemy.

    No i najważniejsze - jeżeli jesteśmy na Białorusi więcej jak pięć dni roboczych należy mieć wypełnioną "migracjonke" - na milicji gdzie przebywamy (u kogoś prywatnie bądź poprzez hotel) potwierdzenie naszego pobytu.


  4. Jeżdżąc po Ukrainie, w ciągu tych kilku dni wielokrotnie mijaliśmy na drodze orszaki nowożeńców, nawet ich nie liczyłem, było ich 10, 20, może więcej…Takie spotkania na trasie zawsze wyglądały podobnie, za każdym razem byliśmy pozdrawiani klaksonami, aby nie być grubiańskim, też zaczęliśmy odpowiadać tym samym. Tak w ogóle, to Ukraińcy wydają się być narodem bardzo radosnym, towarzyskim i gościnnym. W zeszłym miesiącu odbyłem podobną podróż po Białorusi. Nawet nie ma porównania, tak jakbym jeździł w czapce niewidce… Jeżdżąc po zachodniej Ukrainie nie widać żadnych oznak wojny, po za kilkoma wojennymi plakatami mijanymi po drodze. Widać za to dużo symboli patriotycznych i narodowych, wszystko co się da, wymalowane jest w barwy państwowe, no i liczne powywieszane na domach flagi. Po tych kilku dniach pobytu odniosłem wrażenie, że Polacy są tam dosyć lubiani, nie wiem, być może jest to zasługą Putina…

    Bo trzeba trochę poznać mentalność "szarego" białoruskiego obywatela. Białorusini, a zostało im to jeszcze z czasów sowieckich w poważaniu mają wyłącznie "maszinę". Samochód to prestiż, samochód to szacunek i im droższy albo o marce bardziej prestiżowej tym wzbudza większą zazdrość u sąsiadów. W domu mogą mieć niewiele, nie dojeść, szczególnie mężczyźni mogą chodzić w byle jakich od lat tych samych butach i ciuchach, nie być u dentysty, a maszina pod blokiem ma stać. Stąd te nikłe zainteresowanie motocyklami. Według sporej części Białorusinów, chociaż nie chcę generalizować, motorem jeżdżą ci, których na samochód nie stać.

    Wujek mój, w tamtym roku pojechał na Białoruś jakimś małym czoperkiem (250), to dalecy kuzyni pytali go dlaczego przyjechał motorem, czy nie ma samochody, że za granicę aby odwiedzić od lat niewidziane a i nie poznane wcześniej kuzynostwo przyjechał motorem. Argumenty o frajdzie do nich nie przemawiały, a to, że w domu są dwa samochody tym bardziej.

    Na Białorusi szczególnie na drogach asfaltowych na moto o wypadek nietrudno. Trzeba być czujnym i mieć na względzie to, że ludzie ci nie są przyzwyczajeni do moto na drodze. Przed wyjazdem wujka uczulałem na te sprawy i mi nie wierzył. Potwierdził moje racje po powrocie, kiedy mu samochód z podporzadkowanej drogi "bezczelnie" zajechał drogę nic sobie z tego nie robiąc. Na szczęście prędkość była na tyle duża aby wyhamować motocykl.

    W Białorusi np. rowerzyści mają zakaz poruszania się w mieście drogami, mogą jeździć tylko chodnikiem dla pieszych. W ogóle ile razy tam byłem jednośladów na drogach w postaci skuterów i motocykli jak na lekarstwo.

    Pzd.

    • Like 1

  5. Jeśli uda mi się kupić moto a w tym roku to nastąpi, chętnie wybiorę się na Białoruś. Przede wszystkim Raków... Magia Wielkiej Niedźwiedzicy i jej Kochanek ciągną mnie tam od lat i chociaż często z racji rodzinnych bywam na Białorusi do Rakowa nie dotarłem. Dwa razy byłem z Starych Wasiliszkach, gdzie charyzmatyczny Białorusin pan Sieniuta bez końca opowiada o Niemenie, niezależnie ile czasu mu się zajmie. Na Białorusi nie ma aż tylu miejsc z zabytków co na Ukrainie, ale jeśli tylko się chce można miło spędzić tam czas. Przeszkodą jest wiza, którą trzeba zrobić. Koszt jednorazowej 25€ plus koszty ubezpieczenia (ok 2 pln za dzień pobytu). Zaproszenie... Hmmm... Nigdy go nie potrzebowałem. Wiem, że w konsulatach wymagają aby podać adres gdzie i u kogo się zatrzymamy, ale są prostrze sposoby na to. Samo powiedzenie, że przecież znajdę hotel nie wystarczy. Wniosek odrzucą. A przecież można normalnie, po ludzku nawiązać internetowo kontakt z jakimś księdzem na wiejskiej parafii, lub innym "znajomym" i wpisać jego dane we wniosku wizowym. Ja zawsze wpisuje dane mojej rodziny. PZD.

    Białoruś sprzedaje rosyjską ropę, kupowaną po niskich cenach. To nie jest sposób na życie, tylko na łańcuch dla kraju. Krótką smycz. Żadna przyszłość niestety. Można sprawdzić po Kubie, Wenezueli i wielu innych państwach. A nawet Ukrainie.

    To prawda, dlatego dziś jest tam ogromny kryzys. Ogólnie, Rosja to wielki sponsor Białorusi o czym sami Białorusini mało wiedzą. Według nich łykających bezkrytycznie propagandę Baćki to Białoruś jest wielkim sponsorem Rosji, bez której ta niestety miałaby cienko.

    • Like 2

  6. Dawno, dawno temu przez dwa lata mieszkałem we Włoszech. To prawda, jednośladów tam bardzo dużo i sezon całoroczny, więc i przebiegi niemałe. No ale wtedy, kiedy byłem (93-94) bardziej mnie interesowały samochody niż motocykle. Widać do wszystkiego trzeba dorosnąć...


  7. Bardzo dawno temu w latach 1987 - 92 miałem etezetkę, która w czasach komuny kryzysu paliwowego kiedy sprzedawałem miała 35 kk. Dlatego czasami trudno mi uwierzyć, aby motocykl 8 - 9 letni miał 22 kk.


  8. Powtórzę się w temacie "kupię" bo podobny post spłodziłem w "zamierzam kupić moto".

    Chciałbym kupić BMW 650 GS. W zasadzie jestem "zielony" jeśli chodzi o ten motocykl. Nie wiem na co konkretnie mam zwrócić uwagę przy zakupie, jakie mogą być jego realne przebiegi odnośnie jego wieku. Bardzo proszę o porady i jestem zainteresowany podesłaniem mi Waszych ofert sprzedaży.

    Wszystkim tym którzy przesłali mi porady i oferty serdeczne dzięki za zainteresowanie, coś na pewno wybiorę.


  9. Tu nie chodzi o to, że "nie przeżyje" :) tylko w moim wypadku z tego "końca świata" to cała wyprawa, bo albo muszę znaleźć kierowcę na drogę powrotną samochodem, albo też turlać się pociągiem bądź autobusem przez całą Polskę. Ale wcale nie wykluczone, że tak zrobię dla dobrego motocykla.


  10. Witam wszystkich z Suwałki w moim pierwszym poście. Na wstępie chciałbym dodać, że nie jestem jeszcze posiadaczem GSa, a szukam takowego aby go nabyć. Nie będzie to mój pierwszy motocykl w życiu. Dawno, dawno temu bylem szczęśliwym posiadaczem enerdowskiej etezetki :-D

    Jestem zainteresowany przysłaniem mi ofert sprzedaży singla.

    Pozdrawiam.

×