-
Zawartość
7 205 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Days Won
96
Posty dodane przez Vengosh10
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
- Strona 2 z 119
-
-
Marcin, a coś pisałeś że akumulator luźno lata. Wiadomo jaki ze mnie mechanik ale jak u mnie luźno latał to też motocykl tracił prąd, mało tego musiałem wymienić regulator napięcia!
-
Jestem na Dominikanie, zdjęcie jeszcze z PolskiA foty gdzie?
Wysłane z mojego SM-A525F przy użyciu Tapatalka
Wysłane z mojego motorola one zoom przy użyciu Tapatalka
- 9
- 5
-
Na najbliższym zlocie trzeba administratorom zrobić kocówę za te foty
- 6
-
No pięknie, Rotax jest jednak nieśmiertelny
- 1
-
I sprawiedliwie nie zawsze znaczy po równoAby pomnożyć trzeba dzielić
Wysłane z mojego motorola one zoom przy użyciu Tapatalka
- 1
- 1
-
Dnia 2.07.2021 o 19:38, Pawel napisał:Nic strasznego, miałem chyba że dwa z UK. Jedziesz, patrzysz, dzielisz na 1.6. Szybciej droga leci
z telefonu
Dzielisz? Chyba mnożysz...
- 1
-
Tak być koło Bydgoszczy i nie dać znać.... Pokazałbym Wam ciekawsze rzeczy niż DAG.
- 2
-
W tym towarzystwie jest walka o życie każdego dnia ale są tego plusy:To we trójkę pojedziemy , może się nie zabijemy po drodze
1 Dotarłem w końcu motocykl, nie chce już jeździć wolniej niż 150 km/h
2 Po wypiciu 0,5l nie mam kaca.
Wysłane z mojego motorola one zoom przy użyciu Tapatalka
- 2
- 1
-
23 godziny temu, dakarowy napisał:Najpierw wrzucisz zdjecia do "zdjecia google", tworzysz folder, który musisz udostępnić cały, powstaje link, nie jest on Ci potrzebny do wklejenia poszczególnych zdjęć, ale go tworzysz. (Udostępniając go dajesz komuś dostęp do całego folderu - ale to raczej jest jasne). Jak już udostępniłeś ten folder, to wklejasz normalnie poprzez kopiuj wklej obraz i po kłopocie. Jaśniej się nie da
P.s. jeśli najpierw wkleiłeś zdjecia, a dopiero później udostępniłeś folder, to nie zadziała, bo będą inne linki .. najpierw udostępnienie, a później wklejanie!
No spróbuję następnym razem, teraz już nie mam zdrowia tego poprawiać. Dla zainteresowanych odsyłam do relacji z wyjazdu na forum c-moto . Świetna relacja Danielu, czuję normalnie jakbym tam był
- 4
- 1
-
Dnia 18.06.2021 o 12:22, Seb napisał:SBZ! Tyle że, Ven, w Twoich pierwszych jakże kwiecistych postach, nie świecą foty. Czyta sie fajnie, ale bez zdjęć to coś jak ziemniaki bez sosu na obiad
Na początku świeciły, teraz już nie świecą, zwariować można! A kiedyś tak łatwo było wkleić tutaj zdjęcie....
-
56 minut temu, Piotreo napisał:Zajebista relacja Tylko w szoku jestem że wszędzie tak pustawo było... A przez granice przejazdy spokojne?
Przejezdne spokojnie, media kłamią!
- 3
-
Następnie udajemy się w stronę granicy francusko włoskiej (Les Chavonnes?) gdzie spotykamy resztę grupy (wcześniej rozdzieliliśmy się, Afryki pojechały zwiedzać Włochy)
I zjeżdżamy w stronę Val d'Isere w celu znalezienia jakiejś knajpy, w której moglibyśmy zjeść obiad
Okazuje się, że w Val d'Isere wszystko pozamykane jest czynny jeden sklep spożywczy gdzie nabywamy jakieś żarcie i raczymy się pod nim. Miejscowość jak pozostałe jest zupełnie pusta
Po jedzonku próbujemy zdobyć pobliską przełęcz niestety jest zamknięta, robimy więc odwrót z powrotem na Włochy. Na miejsce wyznaczonego campingu w Breuil docieramy ok 20.00 ale okazuje się, że go nie ma . Z racji odmiennych zdań co do zagospodarowania pozostałego czasu wieczoru dzielimy się na grupy, grupa GSiarzy idzie do hotelu grupa Afrykanerów hmmm, do dzisiaj nie wiem co się z nimi tej nocy działo
Następnego dnia spotykamy się w miejscu gdzie poprzedniego dnia szukaliśmy hotelu
Poprzedniego dnia nie wyglądało to tak różowo, padał deszcz, o 21.40 nie mieliśmy jeszcze zapewnionego noclegu, a dwójka śmiałków wyruszyła w stronę gór po śniegu podążając za śladem na booking , cudem wszyscy wrócili cało i zdrowo. Poprzedni dzień był ostatnim kiedy widziałem się z Afrykami, obecny stwiał przede mna wybór czy jadę z Danielem, Tomkiem i Dawidem w stronę Austrii czy z Pawłem do jego rodziny pod Baden Baden, rzut monetą wybrał opcję wyjazdu z Pawłem.
Ok 20.00 docieramy w okolice Baden Baden gdzie szwagier Pawła wita nas wg zasady słynnej polskiej gościnności gruszkówką i kiełbaskami. Czeka na nas jeszcze baranina z grilla i pieczone ziemniaczki, czuję że los był dla mnie łaskawy . Okolica jest piękna
Następnego dnia ruszamy z Pawłem żeby zobaczyć okolice słynnego Schwarzwaldu, okazuje się że to takie mniejsze Bieszczady, mają nawet swoją zaporę
Po powrocie zwiedzamy sobie jeszcze Baden Baden, temperatura dobija chyba 30 stopni
No i wieczorem kolejna biesiada, tym razem żeberka. Ruszyć się nie mogłem...
Następnego dnia powrót do Polski, do okolic Legnicy jechałem z Pawłem później się rozdzieliliśmy. Paweł zrobił tego dnia 800 ja 1100 km
- 20
- 3
-
Następny dzień obejmuje plan dojechania do Francji. Zaczynamy go od pokonania przełęczy Bernarda
Niestety jedna z przełęczy, która znacznie skróciła by nam drogę jest zamknięta, mamy więc opcje dołożyć jakieś 5 godzin drogi albo wybrać opcję transportu kolejowego Furka Pass. Wybieramy tę drugą opcję
Zawsze jest czas na kawę
Dalej śmigamy sobie Szwajcarskimi drogami w stronę Francji, niestety restrykcyjne poruszanie sprawia nam wszystkim problem . Oddech łapiemy po przekroczeniu granicy z Francją, wszyscy jadą 200 żeby odreagować . Pod wieczór docieramy do Chamonix, wybieramy opcję namiotową
Skrupulatne planowanie wyprawy
Następnego dnia planujemy wjechać na Mont Blanc kolejką
Niestety Pani w okienku szybko gasi nasz zapał ponieważ pokazuje na monitorze, że na górze nie ma w ogóle widoczności, tak więc 67 euro jakie kosztuje wjazd poszłoby się przejść, bo równie dobrze można sobie popatrzeć na mgłę w Polsce. Robimy więc kilka fot Chamonix, które jak pozostałe odwiedzone przez nas kurorty wygląda jak miasto w westernie o 12 w południe.
Kolej na Mont Blanc
Ruszamy dalej w stronę Val D"Isere
Na Val d"Arly robimy fotki, od taki zwykły ośrodek narciarski
Natomiast widoki drogi od tej miejscowości oraz dalej przełęcze w tym rejonie robią wrażenie
\
- 18
- 3
-
Dojeżdżamy do Cortiny gdzie planujemy nocleg
Wszyscy zgodnie podejmujemy decyzję, że po prysznicu, który spotkał nas na górze przełęczy celować będziemy w nocleg w hotelu. Szybki telefon do najtańszej oferty na booking w okolicy i udaje się zbić bookingową cenę o kilka euro, w końcu w ekipie jest kilku handlowców .
Po prysznicu i rozwieszeniu ciuchów ruszamy na miastoCortina jest miastem typowo nastawionym na turystów górskich i wygląda jak typowy kurort tego typu czyli ma swój urok niemniej to pierwsza miejscowość, w której zauważamy totalny brak turystów. Poza kilkoma motocyklistami nie ma właściwie nikogo. Nagonka medialna i straszenie ludzi robi jednak swoje...
Następny dzień zaczyna się nieszczęśliwie. Bez pośpiechu, po śniadaniu zaczynamy pakowanie, niestety mój motocykl ustawiony jest na parkingu dosyć niestabilnie. Podczas zapinania torby przechyla się lekko na prawą stronę, a niestety jestem ustawiony z tyłu także nie udaje mi się go przytrzymać więc z całym impetem przewraca się na prawo. Po podniesieniu ocena strat, na szczęście gmole ratują sytuację, poza zadrapaniem na prawym gmolu nie dzieje się nic więcej ale to nie koniec przygody.....
Ruszamy, spokojna jazda po mieście jednak jeden z naszych rusza nagle w prawo, jako że nie mam wbitej mapy docelowej w pośpiechu skręcam za nim, okazuje się jednak, że jest jakiś problem z kierownicą, nie mogę skręcić jej w prawo! Zaliczam glebę na skrzyżowaniu, ku mojemu przerażeniu tryska płyn spod obudowy prawego plastiku, myślę sobie że to już koniec mojej wyprawy.. Rolo pomaga pozbierać mnie z ulicy i oceniamy co się stało. Okazało się, że pomiędzy widelec a owiewkę dostała się plastikowa butelka z wodą, nie wiem czy ktoś tam ją położył czy sam nieopacznie ją tam odłożyłem przy pakowaniu. Na szczęście okazuje się, że tryskający płyn to woda z butelki, która pod naciskiem lagi po prostu pękła. Szczęście w nieszczęściu, że stało się to wszystko przy małej prędkości, nie chcę myśleć jakby to było jakbyśmy wyjechali gdzieś na prostą poza miastem... Na szczęście gmol znowu ratuje sytuację i motocykl wychodzi bez szwanku.
Wjeżdżamy w DolomityKierujemy się do Livigno gdzie planujemy nocleg. Niestety ze względu na dość niskie temperatury znowu wygrywa opcja hotelowa (po 40tce człowiek lekko dziadzieje )
Wyjeżdżamy z Livigno gdzie tradycyjnie czeka nas krótka kontrola celna (Livigno jest strefą bezcłową) i dojeżdżamy do tarasu widokowego z pięknym widokiem (na tapetę go! )
Kierujemy się na Stelvio robiąc po drodze kilka fotek
Docieramy na miejsce
Padre w akcji
Jurek
Dalej kierujemy się do Szwajcarii, która wita nas pięknym widokiem
Szybko jednak zostają zweryfikowane nasze dzisiejsze plany zwiedzania tego kraju, psuje się jedna z Afryk
Honda to jednak gówniany motocykl . Niestety z racji braku odpowiednich łatek udaje się usunąć awarię tylko na tyle żeby wrócić do Livigno, nie ma szansy na znalezienie wulkanizacji bo jest niedziela.
Wracamy do Livigno, tym razem na pole namiotowe
Tradycyjnie uderzamy "w miasto"
Jesteśmy w nim chyba sami...
Następnego dnia Szwajcaria, podejście drugie.... tuż po przekroczeniu granicy
Po drodze widoki zrywają kapcie z nóg
Po Szwajcarii motocyklem jeździ się średnio bo wszędzie są ograniczenia i fotoradary a kary są bajońskie, niemniej dla widoków zdecydowanie warto tam się wybrać. Na jednej z przełęczy zostaję z tyłu bo chcę porobić zdjęcia
Dostaję telefon od chłopaków, którzy są już na górze, że muszę dotrzeć w ciągu dwóch minut bo zamykają przełęcz z powodu robót drogowych, wsiadam więc na moto i tempem Valentino Rossiego "zdążam na czas" .
Po zjeździe z góry pogoda staje się zdecydowanie letnia, widoki równieżProblem jest tylko taki, że za bardzo nie ma się zatrzymać. Wszędzie rozkazy, nakazy i tereny prywatne, dla nas Polaków jest to trochę niezrozumiałe.. Na następny dzień planujemy pokonać przełęcz Bernarda a następnie przedostać się do Francji, niestety nie uda się zrealizować naszego planu z przyczyn od nas niezależnych...ale też będzie fajnie . Wieczorem docieramy na pole namiotowe do miejscowości Andermatt
41 minut temu, Pawel napisał:Poza tym nie trzymasz chronologii, zapomniałeś o noclegu w Cortina d'Ampezzo, deloreny były przed Bolzano
z telefonu
To powieść oparta na faktach z odrobiną fantazji, nie odbieraj mi tego
- 19
- 1
- 1
-
Chujnia z grzybnią i patatajnią na tym forum z zamieszczaniem zdjęć. Jak coś z tym nie zrobisz to się obrażę i następnym razem odmówię ogórkówkiNie wszystkie foty świecą, komentarz git
z telefonu
Wysłane z mojego motorola one zoom przy użyciu Tapatalka
- 5
- 1
-
Już w zeszłym roku powstał plan żeby w czerwcu 2021 ruszyć w Alpy. Dla mnie na motocyklu był to debiut ale mam to szczęście, że moi dobrzy znajomi mają zjeżdżony temat wzdłuż i w szerz więc opcje planowania miałem z głowy. Do końca nie wiadomo było jak będzie przedstawiać się sytuacja epidemiczna, nie wiedzieliśmy czy wymagane będą testy bo media wprowadzają dość duże zamieszanie w temacie. Wszyscy więc profilaktycznie odbyliśmy szczepienia, mi udało się przyjąć tylko jedną dawkę ale odbycie niepełnego szczepienia uprawnia do tzw. paszportu szczepienia, który można wydrukować sobie z e-pacjent. Okazało się później, że wszelkie obawy były nieuzasadnione ponieważ nie istnieje coś takiego jak obowiązek testów czy jakiekolwiek kontrole na granicach. Wszystko odbywa się tak jak w czasach przed covidowych. Plan był żeby zjeździć Alpy od strony austriackiej, włoskiej, szwajcarskiej i francuskiej, przez przypadek udało się jeszcze zobaczyć część Niemiec ale o tym potem. Wyjazd planowany był na 10 dni choć z racji mojej odległości do Zell Am See, gdzie planowaliśmy pierwszy nocleg musiałem zarezerwować sobie ich 11. Pierwszy dzień to dojazd do Pawła do Wrocławia i nocleg w jego domu, żeby wyruszyć całą ekipą następnego dnia . W sumie uzbierało się 8 chętnych na wyjazd spoza Wrocka był tylko Tomek, Daniel i ja. Jeżeli operować nazwami forum to była to mieszanka ludzi z forów Africa Twin i f650gs.pl. W związku z tym, że był to wyjazd mieszany użytkowników Hondy i GS nie obyło się oczywiście bez złośliwości podczas całego wyjazdu, wyszło jednak na to, że GS są bardziej bezawaryjne .
Wyruszyliśmy ok 8.00 w czwartek 3.06. Umówiliśmy się na stacji BP na Karkonoskiej we Wrocławiu tak żeby każdy był zatankowany i gotowy do drogi. Planowany dojazd do Austrii przez Czechy, ponad 800 km zupełnie bez historii. Nudna droga w dosyć żwawym tempie (mam nadzieję, że nie przyjdzie pocztą dodatkowa fotorelacja ). Ten dojazd spowodował, że postanowiliśmy z pewnością nie wracać przez Czechy, nudno, tłoczno i gorąco. Po kilku postojach na tankowanie, siku i jakieś jedzenie docieramy ok 18.00 do Zell am See na camping.Widoki zaczynają być całkiem całkiem...
Następnego dnia wyruszamy na sławny Grossglockner. Trasa robi oczywiście wrażenie jak nie pozna się innych przełęczy alpejskich niemniej klimat jest bardzo fajny. Ludzie wjeżdżają tam na różnych sprzętach od najnowocześniejszych i najdroższych maszyn, poprzez motorowery i skutery na klasykach kończąc. Największe wrażenie zrobił na mnie chyba stary KTM, chyba jeszcze z lat 70 o jakiejś mizernej pojemności. Niestety zdjęcia nie zrobiłem bo moto było ruchu i nie zdążyłem wyjąć aparatu.
Śniegu na górze zalega jeszcze sporo, niemniej temperatura na jazdę na moto jest komfortowa (ok 8 stopni)
Dalej zajeżdżamy na Kaiser Franz Josefs Hohe - czyli punkt, z którego można popykać foty na Grossglockner
I Grossglockner w całej okazałości
Dalej kierujemy się stronę Włoch, po drodze w Austrii jeszcze kawka na wodzie z górskiej wody
No i czas na foty widoczków
Wjeżdżamy do Włoch, jest znacznie cieplej i widoki powalają, niestety nie mam jakiś spektakularnych fot z tamtej chwili. Zaczyna padać więc wszyscy ubierają przeciwdeszczówki, ja jako że nie wziąłem tzw. kondoma musiałbym wypakować z bagażu podpinki ale oczywiście mi się nie chce...Za jakiś czas będę tego żałował.
Dojeżdżamy do jednej z przełęczy, deszcz zaczyna lać. Bez membrany moje ciuchy łapią wodę jak gąbka, a temperatura spada do jakiś 12 stopni. Im wyżej się wspinamy tym temperatura spada żeby na górze osiągnąć wartość 2 stopni, zamarzam!!! Nie mam siły robić zdjęć, wszystkie zamieszczone poniżej są autorstwa Dakarowego i Rola
Na górze jest jakiś zlot właścicieli Deloreanów, naliczyliśmy 7 (jeden jechał na lawecie), tak więc były to chyba wszystkie istniejące sztuki na ziemi.
- 17
- 2
-
Hej! Obserwuj krzyzacko tyfusowe ustawki
- 1
-
Jakby było tak bezproblemowo jak piszesz to bym nie rzeźbił tego ponad rok. Koło od wr czy yzf w tak ciężkim motocyklu jak terra, z tarczą i hamulcem dopasowanymi do modeli yamahy to przysłowiowe pchanie się w gips. A dopasowanie zawiechy od wr z przeróbką hamulców pasujących do huski kosztuje znacznie więcej niż 1300, wierz mi....rzeźba w razie potrzeby to o ile ceny się mocno nie zmieniły , 200-300pln nowa sztyca którą można zespolić np z dolną półką od popularnej WR-ki lub YZF-y ....cały zawias można wyhaczyć za tysia, przednie koło też nie problem bo to popularne rozwiązanie więc za całkiem rozsądne pieniądze można mieć na przedniej ośce 300mm skoku jeśli komuś potrzeba
Wysłane z mojego motorola one zoom przy użyciu Tapatalka
- 2
-
Dnia 28.04.2021 o 12:21, Pawel napisał:Sprzedam jak nowy BMW F650GS , 2001, przebieg 3200 (słownie: trzy tysiące) Polski salon , dokument zakupu, historia w cepiku, stan fabryczny, opony oryginalne. Motocykl jest jak nowy. Zarejestrowany. 20900 złLandrynaWreszcie ktoś wyda więcej pieniędzy na jednocylindrowe używane 20 letnie f650gs niż ja.
- 8
-
Że smrodu nie czuć to już ustaliliśmy
-
Ja też przeszedłem z grupy sceptyków 850 do grupy jej entuzjastów po tym jak kupiłem 800. I nawet zaczęła mi się podobać co nie znaczy w tym wypadku, że 800 nie wygląda fajnie.
- 3
-
Jarek, to nie jest takie proste jak Ci się wydaje, sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana..... Od razu widać że Twoje zamiłowanie do motocykli wynika z możliwości wyrywania lasek na ten środek lokomocji na bulwarach
- 2
-
Dnia 27.01.2021 o 09:06, aga5317 napisał:Rozumiem że teraz każdy perfekcyjnie wykona każde pranko i może pralnię otworzyć)))
Wysłane z mojego M2007J17G przy użyciu Tapatalka
Nie, można wystawić na olx jako "raz noszone" albo "nieudany prezent"
- 1
- 1
-
Kup motul do offroadu albo Ipone do offroadu. Nie mają tego białego gówna, które dodają do tych smarów nie wiadomo po co i nie ściągają całego syfu na łańcuch i na felgi.
- 1
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
- Strona 2 z 119
Lewy przedni boczek do f800gs rocznik 2008-2009
na Kupię
Napisano · Report reply
Hejo, kupię lewy przedni plastik do f800gs w kolorze zółtym jakby ktoś posiadał na stanie ponieważ mój po ostatnim zdarzeniu drogowym się był połamał. Nowy w ASO w kolorze ze wszystkimi naklejkami kosztuje 1600, jak trzeba będzie to kupię ale szczerze mówiąc wolałbym tańszy
Tutaj rzut na ten element jak jeszcze był cały