Marcin N 8 762 Zgłoś ten post Napisano 13 Styczeń 2012 (edytowane) Wprawdzie minęło od czasu zdarzenia sporo czasu, bo był to 12 wrzesnia, jednak należy się wam napisanie kilku słów w temacie Zaczęło się to tak: Dzisiaj Marcin72 miał wypadek. Z tego, co udało mi się dowiedzieć od jego Połówki, ma pękniętą kość pięty i spuchnięte kolano. Poza tym czuje się raczej dobrze. Ania jest teraz u Marcina w szpitalu. Moto jest pokiereszowane: lewe lusterko poszło w pizdu, dziób poszedł w pizdu, plastiki poszły w pizdu. Pod miską olejową jakiś wyciek. Nie wiadomo czy to tylko problem z uszczelką przy zakrętce, czy po glebie coś się rozszczelniło. Nie wiadomo jak z lagami i kierą...A było banalnie, jak zawsze. Jakiś misiu Yogi w Audi nie chciał stać w korku i wskoczył na prawy pas, chociaż była linia ciągła. Oprócz ciągłej liniii był tam także Marcin na moto. Oberwał. Marcin, wracaj szybko do zdrowia. Z autopsji wiem, że "cygana" zdejmą ci z nogi za 6 tygodni, a później jeszcze z dwa trzy, nim wsiądziesz na moto. 3 maj się. Za twoje zdrowie wznoszę... :beer: Na moje szczęście, w chwili wypadku poruszałem się powoli. Jak zawsze, zaważyły mikrosekundy. Zdążyłem skontrolować, czy kierowca samochodu po mojej prawej stronie mnie widzi i w momencie powrotu do kontroli lusterek samochodów stojących w korku, samochód znajdujący się po mojej lewicy ruszył gwałtownie, żeby uciec z korka, na ciągłej linii, przy okazji zgarniając mnie. Zaliczyłem dość spektakularny lot nad motocyklem i wywinąwszy salto upadłem na pobocze. Na moje szczęście motocykl nie zdążył mnie dogonić i leżał kilka metrów za mną. Ku uprzejmości (sic!) sprawcy został on postawiony do pionu, żeby zbyt długo nie leżeć i nie zalać się płynami ustrojowymi. Po upadku zachowałem się na tyle przytomnie, że się nie ruszałem, zdjąłem jedynie kask. Uznałem, że skoro mam czucie we wszystkich członkach, to mogę sobie pozwolić na taką ekstrawagancję. Niestety członek w postaci lewej nogi, która oberwała najbardziej, czułem aż nadto dobrze. To też powstrzymało mnie od zbytniej ruchliwości, do jakiej zmusza w takich wypadkach zastrzyk adrenaliny. Kolano nawalało konkretnie, stopa, pięta również. W rzeczywistości okazało się, że moja noga, jak i całe ciało nie doznało trwałych uszkodzeń, jestem tylko konkretnie poobijany i to na tyle, że dziś po upływie 4 miesięcy, kolano nadal czuję. Co mnie uratowało: - pełen strój motocyklowy - upadek na pobocze – zatrzymałem się na poboczu, ale upadając grzmotnąłem plecami i głową o asfalt - niska prędkość - szczęście – gdybym upadł kilka metrów dalej albo bliżej, wpadłbym na bariery ochronne, wolę nie myśleć jak wyglądałby mój kręgosłup. Pominę już atrakcje w stylu straż pożarna, karetka, szpital, policja, balonik. Na miejsce wypadku dotarła moja lepsza połowa, przerażona tym co się stało, czekająca na policję i zastanawiająca się co dalej zrobić z motocyklem. I tu pojawia się tajemniczy Leff… facet przypadkiem spotkany kilka miesięcy wcześniej pod sklepem motocyklowym w okolicy, z którym zdążyłem wówczas przegadać przy naszych motocyklach ponad godzinę i wymienić się numerami telefonów. To dzięki Przemkowi motocykl trafił do domu, podtrzymał na duchu przerażoną Anię za co WIELKIE DZIĘKI!!! A dalej to już zaczęła się jazda z ubezpieczycielem sprawcy. Zgłoszenie przyjęli, oględziny po prawie 2 tygodniach zrobili, powypłacali jakieś tam bezsporne kwoty. Niestety nie mogłem doprosić się wyceny kosztów naprawy, a gdy w końcu doprosiłem dostałem wycenę modelu CS :] Wycena motocykla przed wypadkiem też moim zdaniem była zaniżona, ale ubezpieczyciel na takie argumenty jest głuchy, gdy chodzi o odszkodowanie, natomiast otwarty, gdy chce skasować składkę. Za strój motocyklowy policzyli jakieś śmieszne kwoty i ze zgłoszonych roszczeń otrzymałem mniej więcej około 50%. Na wszelkie argumenty oczywiści są głusi, więc sprawę zleciłem już kancelarii prawnej, która dalej już to poprowadzi. Ze swojej strony jeszcze raz chciałbym podziękować WSZYSTKIM, którzy trzymali za mnie kciuki i wspierali duchem i słowem. SZCZEGóLNE PODZIĘKOWANIA należą się: Leff’owi za pierwszą pomoc oraz późniejsze wielokrotne konsultacje, wspieranie i ortezę, która okazała się na szczęście niepotrzebna :-) Alikowi za pomoc z zakresu techniki, mechaniki i grafiki oraz to, że potrafił znaleźć czas, gdy potrzebowałem jego pomocy. SALUT! Edytowane 13 Styczeń 2012 przez Marcin N72 7 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
leff 2 408 Zgłoś ten post Napisano 26 Styczeń 2012 Twoje zdrowie Marcin! Bo zdrowie najważniejsze... :beer: :) Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach