ZWIERZ 9 349 Zgłoś ten post Napisano 14 Grudzień 2013 Relacja braciaka. ROZTOCZE 06-08.09.2013 Kilka lat temu na wypożyczonym motocyklu razem z bratem przelecieliśmy przez Roztocze, robiąc jedynie dwa przystanki a raczej jeden. Pierwsze podejście to rezerwat „Czartowe Pole” gdzie na parkingu leśnym narobiliśmy wioski usiłując wjechać przez kopny piach na naszym pseudo endurowatym moto. Jak się okazało pod piachem leżał w poprzek obrzyn z drzewa po którym, opona pięknie się ślizgała wyrzucając strumień piachu na drogę. Po tym przedstawieniu odechciało nam się spaceru, a może chcieliśmy darować sobie dalsze upokorzenie w oczach turystów. Drugie podejście to „Szumy na Tanwi”. Tu obyło się bez ekscesów, a przyroda zachwyciła. Szybkie zdjęcia i dalej. Pomyślałem – muszę tu jeszcze przyjechać. Wyjazd zaplanowałem na pierwszy weekend września. Pogoda wg synoptyków ma być sprzyjająca. Plan jest dokładnie opracowany, mapy pokserowane, moto przygotowane. W tym miejscu wypada przedstawić mój motocykl – Honda Transalp 700. Trampka nabyłem równo rok temu i jest to nasza druga poważna wycieczka. Przejechaliśmy razem około 2800 km i sprawuje się znakomicie, a ja po prostu jestem nim zachwycony. Żonie mniej się podoba, bo nie ma chromu i nie pyrka tak ładnie jak wcześniejszy VN 800. Motorek gotowy do drogi. Wracam do wycieczki. Plan jest taki: wylot w piątek około południa, a powrót w niedzielę wieczorem. Założenie: zobaczyć dużo ciekawych miejsc i nie napinać się zbytnio. Trasa: Sokołów Podlaski - Kazimierz Dolny - Roztocze i okolice - Zamość - Granica Wschodnia - Sokołów. Do przejechania około 1100 km. Niestety jadę sam. Ciężko zebrać ekipę nie planując wyjazdu dużo wcześniej. Dzień 1. Wyjeżdżam z Sokołowa Podlaskiego o 13.30 i kieruje się w stronę Kazimierza Dolnego. Jadę 63 przez Siedlce i Łuków a następnie 808 i lokalnymi przez Przytoczno, Żyrzyn do 824, która prowadzi do Kazimierza. Pogoda sprzyja lecz jazda jest raczej nerwowa. Po miesięcznej rozłące nie mogę zgrać się ze sprzętem i skupić na połykaniu kilometrów. Po 170 km dojeżdżam w jednym kawałku. W Kazimierzu byłem kilka razy więc robię relaksacyjne zwiedzanie. Zaczynam od wąwozu „Korzeniowy Dół”. Spacerek pod górkę wyciska troszkę potu. „Korzeniowy Dół” „Korzeniowy Dół”. Standardowy spacer po Kazimierzu Dolnym. Studnia na rynku. Kamienice Przybyłowskie – około 1615 r. Góra Trzech Krzyży – widziana z dołu. Kościół Farny. Zamek – XIV w. Baszta – najstarsza budowla Kazimierza – przełom XIII i XIV w. Spichlerz Ulanowski. Z Kazimierza udaję się do sąsiedniej wioski Mięćmierz. Przez drogę w lesie przebiega czarny kot. Wbrew przesądom tłumaczę to jako dobry znak- przecież motorek też mam czarny. Wiatrak. Widok ze skarpy na Krowią Wyspę. Nieuchronnie zbliża się wieczór. Według planu pierwszą noc spędzam u babci. Babcia mieszka we wsi zwanej Leśne Chałupy. Leśne leżą przy samym wale przeciwpowodziowym Wisły tylko po lewej stronie koło Tarłowa. Jak przyjeżdżałem tu na wakacje (dwadzieścia parę lat temu) to była to prawdziwa wieś – „koniec świata”. Trzeba było jechać 5 km kocimi łbami i 1,5 km szutrem. Teraz asfalt do samego wału. Ruszam w drogę. Rezygnuję z promu do Janowca ponieważ chcę jeszcze zobaczyć ruiny zamku w Bochotnicy. Wymyśliłem, że pokonam Wisłę mostem w Puławach potem skieruję się na Janowiec. W Janowcu zobaczę zamek i w drogę na skrót do Leśnych. Przelatuję przez Kazimierz i szukam ruin zamku w Bochotnicy. Pytam miejscowego, bo brak oznaczeń. Muszę jechać polnymi trzymając się szlaku pieszego. Jeżdżę 15 minut po polach, żeby w końcu odnaleźć – „cegłę na cegle” - jak mówi moja żona. Zamki to moja pasja, więc nie raz już szukała ze mną tych cegieł. Ruiny są bardzo malownicze. Droga powrotna troszkę prostsza. Do zamku w Janowcu dojeżdżam po zachodzie słońca. Kilka fotek i w drogę. Mam wątpliwości czy jechać nieznanymi lokalnymi drogami, czy cofnąć do Puław. Ustawiam nawigację i co będzie? Dojechałem szczęśliwie, dzięki pomocy tubylców. Dobrze, że spożycie piwa nie kończy się o zmroku. Dziś zrobiłem 270 km w tym kilkadziesiąt poza asfaltem. Ruiny zamku w Bochotnicy. Zamek Firlejów w Janowcu. Dzień 2. Wypoczęty i zrelaksowany o 7.30 wyjeżdżam z Leśnych. Kierunek na południe 79, następnie w Ożarowie na wschód 74, która doprowadzi do Szczebrzeszyna. W Szczebrzeszynie chrząszcz wcale nie brzmi w trzcinie. Stoi jakiś taki zdrewniały. Chrząszcz. Ze Szczebrzeszyna do Zwierzyńca gdzie rzucam okiem na Ordynację Zamoyskich, kościół Na Wodzie, Koniki Polskie i Stawy Echo. Barokowy kościół Na Wodzie – od tyłu. Konik Polski – jedyna rdzennie polska rasa koni. Ze Zwierzyńca udaję się drogami lokalnymi wzdłuż Wieprza do miejscowości Guciów. Niestety tu spotyka mnie rozczarowanie, ponieważ wychwalany w przewodnikach prywatny skansen Zagroda Guciów jest bardzo mini. Chałupka i trzy budynki gospodarcze w tym w jednym ekspozycja starych telewizorów, rupieci i dwa motocykle. Według mnie przereklamowane, a jedynie miłośnicy meteorytów mogą znaleźć coś dla siebie. Wejście 10 zł. Zagroda Guciów. Meteoryt ? Po kawie z guciowej karczmy jadę do 849 a nią na południe do Józefowa. W Józefowie do zobaczenia jest kamieniołom. Wieża widokowa. Kamieniołom. Z Józefowa dalej na południe do końca 849, a następnie około 8 km lokalnymi do wioski Stary Dzików, aby spojrzeć na opuszczoną cerkiew. Po drodze spotykam drewnianą cerkiewkę. Cerkiew w Moszczenicy z 1719 r. Cerkiew w Starym Dzikowie. Dzwonnica. Chwila refleksji pod cerkwią i w drogę. Kierunek na wschód pod samą granicę do Radruża, gdzie znajduje się Zespół cerkiewny wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Zwiedzanie niestety po wcześniejszym kontakcie telefonicznym. Droga do Rodruża. Kolejne miejsce – ruiny Monastyru Bazylianów w Werchracie. Jak się okazuje monastyr znajduje się 2,5 km w głąb lasu. Po dotarciu zastaje ruiny piwnic i cmentarz austriacko – niemiecko- rosyjski z pierwszej wojny światowej. Jadę dalej lokalnymi w kierunku Tomaszowa Lubelskiego. Po drodze następna cerkiew, która chyli się ku upadkowi – dosłownie, bo przechyla się na jedną stronę i została prowizorycznie podparta belkami. Cerkiew z 1755 roku w miejscowości Wola Wielka. Dojeżdżam do Bełżca aby zobaczyć Muzeum – Miejsce Pamięci. Muzeum powstało stosunkowo niedawno w 2004 roku. W latach 1942-1943 działał tu niemiecki obóz zagłady. Miejsce wstrząsające. Wracam w kierunku granicy, aby poszukać bunkrów z Linii Mołotowa w miejscowości Dęby. Jeżdżę trochę po polach i znajduję dwa. Następny punkt podróży znajduje się tuż obok. Kniazie - ruiny cerkwi z 1806 roku. Zbliża się wieczór. Jadę 17 do Tomaszowa i 853 do Suśca. Znajduję top ofertę noclegu na campingu u pana Zbyszka. Płacisz 20 PLN i jesteś na Hawajach. Szybkie rozpakowanie i pędzę zobaczyć szumy „Na Tanwi”. Szumy, to małe wodospady powstałe w skutek ruchów tektonicznych. Płynąca wartko woda spadająca z tych progów po prostu szumi. Po całym dniu intensywnej jazdy spacer wzdłuż takiego potoku, wieczorem, bez turystów to fantastyczny seans wyciszający. Zdjęcia nie są w stanie oddać piękna tego miejsca. To był bardzo udany dzień. Przejechałem 420 km i zobaczyłem dużo wspaniałych miejsc. Kolacja i spać. Dzień 3. W tak „komfortowych” warunkach pospałem nieco dłużej. Wyjeżdżam o 8.10 kierując się na rezerwat „Czartowe Pole”. Piękne miejsce. Ruiny papierni. Z rezerwatu kieruję się lokalnymi na północ do Krasnobrodu, gdzie znajduje się kaplica na wodzie z cudownym źródłem. Dojeżdżam do 849 a następnie do Zamościa. Zamość – miasto idealne zaprojektowane i stworzone od zera. Spacerkiem okrążam całą starą część miasta, zwracając szczególna uwagę na fortyfikację. Stare Miasto wpisano w 1992 na listę UNESCO. Ratusz. Kamienice na rynku. Rotunda – w czasie wojny miejsce egzekucji setek Polaków i Żydów Dawny pałac Ordynacji Zamoyskich. Zamość zdobyty. Jadę 17 na północ do Krasnegostawu a następnie 812 do Krupe. Ruiny zamku w Krupe. Tuż obok niedaleko wsi Krynica następne ciekawe miejsce. Ciężko trafić. Krata wejściowa wyważona, w środku ślady po ognisku a to przecież grobowiec. Ruiny ariańskiej kaplicy grobowej z XVII w. Jedę dalej na północ lokalnymi drogami do miejscowości Stołpie koło Chełma. Romańska wieża z XII w. Najprawdopodobniej miejsce kultu religijnego. Dalej na północ. Kawałeczek od 812 w miejscowości Sawin znajduje się cmentarzysko kurhanowe. Docieram tam dzięki miejscowym. Miejsce położone na początku lasu, ale całkowicie zaniedbane. Nagrobki zdewastowane. Został tylko obelisk poświęcony Żydom pomordowanym przez hitlerowców. Dla kontrastu 50 kroków dalej na skraju lasu miejsce piknikowe z trzema stanowiskami na ogniska z wykoszoną trawką. Szlag mnie trafia. Z Sawina jadę lokalnymi w kierunku wschodniej granicy, a następnie 816 do Sobiboru. To kolejne miejsce uświęcony krwią zamordowanych przez hitlerowców. W 1943 roku miało tu miejsce bezprecedensowe powstanie więźniów zakończone masową ucieczką z obozu. Pomnik. Kamienna ściana i posąg konającego mężczyzny i dziecka. Aleja Pamięci. Lecimy dalej wzdłuż granicy. Cerkiew w Sławatyczach. Jabłeczna – męski klasztor prawosławny. Dalej jadę 816 w kierunku Terespola. Zatrzymuję się na chwilę w Kodniu, aby zobaczyć kościół św. Anny i pozostałości zamku. Przytłacza mnie jednak tłum ludzi. Jadę dalej. Około ośmiu kilometrów dalej znajduje się jedyna w Polsce parafia neounicka. Kostomłoty – cerkiew unicka św. Nikity. Kilka kilometrów dalej szukam śladu po Tatarach. Pomagają miejscowi. Mizar w Zastawku koło Lebiedziewa. Nieuchronnie zbliża się wieczór. Przelatuję przez Terespol i zatrzymuję się w Neplach, aby spojrzeć na „średniowieczną babę”. Nie jest w moim typie. Następny przystanek Janów Podlaski. Nie zajeżdżam do stadniny ponieważ jest późno, już kiedyś tam byłem a bardziej interesują mnie konie mechaniczne. Jadę na oparach więc zajeżdżam na stację paliw, która w niedzielę o tej porze niestety jest zamknięta. Zabytkowe i współczesne dystrybutory. Koryguję plan, który przewidywał powrót przez Drohiczyn. Wiem, że w Łosicach jest duża stacja paliw więc dalej lecę 698. Szczęśliwym trafem, kawałek za Janowem napotykam lokalną stacyjkę. Tankuję dwa litry i dojeżdżam do Łosic. Jest już ciemno i chłodno. Zostało około 40 km lokalnymi drogami. Do Sokołowa docieram o 21.30. Jestem potwornie zmęczony ale szczęśliwy. Dzisiaj przejechałem 460 km. To była wspaniała przygoda. Wszystkich, którym bliska jest poprawność mowy ojczystej szczerze przepraszam za ewentualne błędy. Humanistą nigdy nie byłem a komputer zrobił ile mógł. Zdjęcia nie były poddawane obróbce upiększającej. Co widziało moje oko a aparat uchwycił to oglądacie. Mario. 23 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
ZWIERZ 9 349 Zgłoś ten post Napisano 14 Grudzień 2013 I jeszcze parę fotek. https://picasaweb.go...256788601128418 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
Mario 6na9 6 804 Zgłoś ten post Napisano 14 Grudzień 2013 Awansowałem z oprawcy na braciaka, chyba ZWIERZ mięknie na święta. Dzięki bratu za wrzutkę reklacji. :-P 4 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
ZWIERZ 9 349 Zgłoś ten post Napisano 14 Grudzień 2013 O kochany, to ty już masz dostęp :shock: , no no 8 postów napykałeś ;-) 2 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
lcoo 5 494 Zgłoś ten post Napisano 16 Grudzień 2013 Gdzieś już to widziałem ;) http://f650gs.pl/topic/5396-roztocze/page__hl__roztocze__fromsearch__1 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
FALCON 5 929 Zgłoś ten post Napisano 16 Grudzień 2013 fajnie - wybieramy się w te strony w 2014 r. Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
Marcin N 8 767 Zgłoś ten post Napisano 16 Grudzień 2013 mnie też ciągnie... podróż na wschód... jest wciąż tyle miejsc do zobaczenia... Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
Sylwester112 16 Zgłoś ten post Napisano 24 Marzec 2014 RUINY PAPIERNI w miejscowości HAMERNI Funkcjonowała latach 1747 - 1883. Produkowała różne gatunki papieru na potrzeby Ordynacji i Akademii Zamojskiej oraz dla drukarni w Józefowie założonej przez żydowską rodzinę Waxów w 1820 roku. Wodospad na rzece Jeleń, próg skalny o 1,5 m wysokości i ok 9 m szerokości w lipcu wybieram się na Roztocze, dokładnie: Susiec i Oseredek :) 4 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
JacekJ 8 862 Zgłoś ten post Napisano 24 Marzec 2014 Fajoskie. Dzwoń za każdym razem jak będziesz jechał. Jeden i drugi z Was zresztą. Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach