Skocz do zawartości
mguzzi

DOOKOŁA TRZECH MÓRZ – czyli G R U Z J A 2013

Recommended Posts

22.06.2013 Sobota

Rano po śniadaniu przypętała się do nas wychudzona do granic możliwości, a do tego jeszcze ciężarna suczka. Karmimy ją czym możemy i jedziemy do Gori - miasta urodzin dyktatora.

Chcemy zatankować paliwo, ale na „stacji benzynowej” jest tylko gaz.

Muzeum Stalina znajdujemy bez trudu. W centrum niewielkiego miasta jest wielki park, na skraju którego jest wielki „pałac” – muzeum.

Parkujemy na parkingu przy punkcie informacji turystycznej

N 41° 59.268’

E 044° 06.823’

P6226337.JPG

Bezpośrednio przy muzeum.

P6226331.JPG

W Informacji turystycznej, w klimatyzowanym pomieszczeniu, pod opieką przemiłej i uroczej pani pozostawiamy nasze „skarby”.

Spotykamy grupę Polaków, którzy przylecieli do Gruzji samolotem, a na miejscu poruszają się wynajętym z kierowcą samochodem. Z mieszanymi odczuciami idziemy do muzeum, gdzie z poczuciem winy kupujemy bilety (muzeum 10 lari, wagon – 5 lari). Wchodzimy do środka, traktując to jako doświadczenie socjologiczne. Zwiedzamy bowiem muzeum poświęcone komuś, kto dla nas jest odzwierciedleniem wszystkiego co najgorsze. Katem i mordercą milinów. Dla Gruzinów jest bohaterem narodowym.

Lepiej w Gruzji nie mówić za głośno tego co o nim myślimy (przynajmniej nie wszystkim i nie we wszystkich okolicznościach). Gruzini nie dorośli jeszcze do tego, by traktować go jako znanego, ale jednak negatywnego "bochatera".

P6226368.JPG

P6226375.JPG

W muzeum najbardziej godny uwagi jest park, stojąca pod „marmurowym baldachimem” stara chałupina w której ponoć mieszkał mały dyktator, arkady przed budynkiem muzeum i portiernia z pamiątkami.

P6226345.JPG

P6226344.JPG

P6226343.JPG

Cały parter budynku zajmuje administracja, na piętrze szemrane „pamiątki”: fotokopie fotografii, opisy jaki do dyktator jest/był debeściak, niektóre z darów bratnich krajów ( w tym dwa talerze z Polski) i taki niby grobowiec bez głównego bohatera.

P6226348.JPG

W muzeum najlepszy był wpis w księdze pamiątkowej (po polsku), luźny cytat „… pomimo usilnych starań, nie przypominam sobie, żeby gdzieś w Niemczech było jakiekolwiek muzeum poświęcone zbrodniarzowi Hitlerowi. A tu proszę jest. Wstyd ….”

Nie polepszył on naszego moralnego kaca. Czuliśmy, że kupując bilety wstępu poniekąd firmujemy i wspieramy pana S. Ale czort z nim.

Jedyną naprawdę oryginalna i związaną z nim rzeczą jest …….. pancerny wagon.

P6226339.JPG

I to jest to co naprawdę można i warto zobaczyć. Jest to opancerzony wagon którym podróżował odwiedzając swój kraj. Przedziały dla ochrony, radiooperatora, łazienka z kotłem pod wanną do podgrzewania wody, salonik – wszystko z epoki.

P6226380.JPG

P6226383.JPG

Zdjęcie z saloniku nie nadaje się do pokazania, więc go nie będzie.

Co dziwne, pani z obsługi, która wpuściła nas do środka nie pozwala filmować, ale zdjęcia można robić. A kto to wie co akurat robi aparat fotograficzny?

Bez żalu opuszczamy teren muzeo-parku.

Przy punkcie informacji turystycznej jest coś znacznie ciekawszego. Tradycyjna Gruzińska piekarnia w której wypiekają chleb (placki) wewnątrz okrągłego pieca.

P6226338.JPG

P6226334.JPG

P6226335.JPG

P6226336.JPG

Można wejść do środka i popatrzeć na proces technologiczny. My przed wejściem do muzeum obserwowaliśmy „wkładanie” czyli oblepianie ciastem wnętrza pieca, a po muzeum załapaliśmy się na świeżutkie pieczywo. Grzech nie kupić. Tym bardziej że jest przesmaczne i sprzedawane w opakowaniu ze starej miejscowej gazety.

Klimat jak w PeeReLu. Będąc tam, nie można tego przeoczyć.

P6226400.JPG

Szyld informujący o typie piekarni.

Jednocześnie sugerują aby jednocześnie parę metrów dalej, w kiosku, nabyć spory zapas picia. „Chlebek” jest piekielnie słony.

Przy motorkach spotykamy kolejną grupę z Polski.

P6226397.JPG

Tym razem są to motocykliści.

Przyjechali Goldasem z przyczepką i GeeSem 1200. Nówki sztuki. Wypasione fury.

Wymieniamy doświadczenia. Odradzają nam przejazd do Armenii. Kolejne przejście graniczne, kamery, radary, i drogie mandaty. No ale jak się jedzie takimi wypasionymi furami, to się samemu prosi o wysokie mandaty za nic.

Przed wyjazdem z miasta tankujemy paliwo, olewamy jakąś twierdzę na wzgórzu i jedziemy do Tbilisi (mamy jechać przez góry).

Ale żeby nie był za łatwo szybko i przyjemnie zjeżdżamy w jakąś podrzędną drogę, która przechodzi w jeszcze mniejszą i jeszcze i jeszcze.

P6226414.JPG

W centrum jednej z miejscowości dzieci bawiące się w fontannie z wodą.

Asfalt już się skończył już dawno temu, kamienny szuter też, teraz juś tylko polna droga.

P6226418.JPG

P6226420.JPG

P6226425.JPG

P6226428.JPG

Mijamy rodzinę w rozklekotanej wołdze. Gościny Gruzin częstuje nas domowym winem. Grzecznie się wymawiamy. Kierowca wołgi już jest prawie ugotowany (prowadzi jedną ręką, w drugiej trzyma szklankę z winem, polewa siedząca obok kobieta), a my byśmy już dzisiaj dalej nie pojechali (już mieliśmy zaproszenie do domu).

Czekamy na Bolka którego straciliśmy z oczu. Okazuje się, że zaliczył piaskowego paciaka. Gruzini przy których się położył pomogli mu postawić „kobyłę”. Gdy po tradycyjnym skąd?, powiedział dokąd teraz jedziemy. Mocno się zdziwili. Tędy? Do Tbilisi? Przecież tam prowadzi autostrada! A to jest droga w góry i w przeciwną stronę. Na koniec skwitowali „A eto takaja fantazja?”.

P6226434.JPG

P6226430.JPG

Zatrzymujemy się przy małej cerkwi. Pop na mapie pokazuje, że droga przez góry owszem jest, ale przejezdna tylko czasami i dla dużych terenówek. My nie mamy żadnych szans na przejazd. Trudno.

Zawracamy i z podkulonymi ogonami jedziemy w kierunku wzgardzonej uprzednio autostrady. Jadąc którą prawie zasypiam z nudów.

Za to w Tbilisi wracamy wszyscy do życia i rośnie nam ciśnienie. Nie ma zmiłuj i taryfy ulgowej. Przebijamy się do centrum.

P6226437.JPG

Parkujemy w podrzędnej uliczce. Co prawda jest znak zakaz parkowania i z pobliskiego budynku wybiega dozorca. Tłumaczymy się, że my tylko na chwilę. Na ile? Na godzinkę. Nie zdążyliśmy go poprosić żeby zerknął na motocykle. Machnął tylko ręką, że taką godzinką będziemy mu głowę zawracali i zniknął w bramie.

P6226443.JPG

P6226445.JPG

P6226447.JPG

P6226446.JPG

Samochód, który nas wszytkich zainteresował. Bolek twierdzi, ze jest to bardzo popularna w Irlandii odmiana MIcry.

Poszliśmy do miejscowej restauracji. Weszliśmy do pierwszej z brzegu.

W planach na dzisiejszy dzień było CHINKALI. Tradycyjne Gruziński „pierożki” w środku których jest miąsko z rosołem.

Mają, domowej roboty.

Pytam się czy duże?

Niiiiie małe. Jedna sztuka za 0,7pieniążka.

Zmawiamy po 6, 8, 10.

Wedle fantazji i sił.

Jeszcze zanim dostaliśmy zamówione dania, czytamy w przewodniku „…chinkali, tradycyjne gruzińskie pierożki z mięsem, jada się biorąc je do ręki, odgryza się kawałek ciasta, wypija rosołek, wyjada miąsko, resztę można zjeść albo odłożyć. I dalej … normalny zdrowy mężczyzna zjada TRZY sztuki, jak jest bardzo głodny da radę zjeść PIĘĆ!!!!!...”

W przewodniku pisali prawdę. Nie daliśmy rady zjeść więcej niż pięć na osobę.

P6226454.JPG

Pewnym wyjątkiem jest Przemek, który najpierw wrąbał swoją sztukę mięsa z przystawkami, a następnie uwolnił mnie od moich pięciu. Przemo! Szacun. Naprawdę patrzymy na Niego z podziwem.

Jesteśmy gapcie.

P6226469.JPG

W głównej Sali pod sufitem jest podwieszony do góry nogami stół z potrawami w skali 1:1.

Płacimy przed wyjściem.

Na pytanie czy smaczne odpowiadamy, ze bardzo. Tylko że wcale nie były małe. Panie chyba przewidziały, ze tak będzie, błyskawicznie zapakowały nasze niezjedzone Chinkali do pojemników, dorzuciły pieczywo i serdecznie pożegnały upewniając się że na pewno niczego więcej nie potrzebujemy.

P6226483.JPG

Motorki stały tak jak je zostawiliśmy.

P6226484.JPG

P6226485.JPG

Albo mają mocny sygnał, albo deficyt anten.

Wyjeżdżając z miasta tankujemy paliwo i kierujemy się w stronę lotniska. Po drodze mijamy Aleję imienia Kaczyńskiego. Nie jesteśmy PISowcami, olewamy politykę, stwierdzamy fakt i jedziemy dalej.

Kierujemy się w kierunku doliny Omalo. Którą mamy zamiar w następnych dniach odwiedzić. Nocleg pod namiotami wypada nam nad strumykiem, jesteśmy schowani od szosy niewielkim wzgórzem i laskiem.

P6226498.JPG

Biwak przebieg tradycyjnie według wypracowanego schematu, kąpiel w strumyku, ognisko, piwo, omówienie dnia, plany na jutrzejszy.

Współrzędne biwaku

N 41° 51.479’

E 045° 11.070’

Przejechaliśmy 251km. Co my robiliśmy przez cały dzień?

https://maps.google.pl/maps?saddr=Khidisavi-Ateni-Boshuri&daddr=Samepo+Street%2F%E1%83%A1%E1%83%90%E1%83%9B%E1%83%94%E1%83%A4%E1%83%9D+%E1%83%A5%E1%83%A3%E1%83%A9%E1%83%90+to:Tbilisi-Senaki-Leselidze%2F%E1%83%97%E1%83%91%E1%83%98%E1%83%9A%E1%83%98%E1%83%A1%E1%83%98-%E1%83%A1%E1%83%94%E1%83%9C%E1%83%90%E1%83%99%E1%83%98-%E1%83%9A%E1%83%94%E1%83%A1%E1%83%94%E1%83%9A%E1%83%98%E1%83%AB%E1%83%94%2FE60%2F%E1%83%A11+to:%E1%83%92%E1%83%A0%E1%83%98%E1%83%92%E1%83%9D%E1%83%9A+%E1%83%A0%E1%83%9D%E1%83%91%E1%83%90%E1%83%A5%E1%83%98%E1%83%AB%E1%83%98%E1%83%A1+%E1%83%92%E1%83%90%E1%83%9B%E1%83%96%E1%83%98%E1%83%A0%E1%83%98+to:%E1%83%A838&hl=pl&ie=UTF8&ll=41.689322,44.796753&spn=2.518639,3.532104&sll=42.004407,44.012604&sspn=0.626576,0.883026&geocode=Fa6cfwIdPemgAg%3BFcOegAIdNwWhAg%3BFRXngAIdWFaaAg%3BFYobfQIdRT-rAg%3BFSfofgIdaAO0Ag&mra=mr&t=m&z=8

  • Like 19

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Heidenau Scout K60

Była o nich wzmianka we wstępie. Później też będzie o nich kilka akapitów (pierwszy za 2-3dni).

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

23.06.2013 Niedziela

Deja vu znad Morza Azowskiego.

Obudziły nas gruzawiki, które tym razem obok namiotów woziły kamienie z pobliskiego wyrobiska (w niedzielny poranek!!!!!!). Zresztą wożenie jak wożenie, najlepszy był załadunek, czyli ręczne wrzucanie kamieni na pakę i towarzyszący temu hałas.

P6236508.JPG

Na śniadanie odgrzewamy wczorajsze chinkali. Też były dobre.

Jedziemy na Omalo. W Telavi na stacji benzynowej uzupełniamy paliwo w bakach i kanistrach, oraz wodę pitną.

Przemek panikuje, że w jego TKMie ubywa płynu chłodniczego, więc dolewa do swojego kapkę, a przy okazji do mojego trzy krople. Niepotrzebnie panikował. Jak się okazało wszystko było w porządku (może wcześniej dobrze nie dokręcił korka?).

W Pashaveli – przedostatniej wiosce przed wjazdem na szlak do Omalo odruchowo zatrzymujemy się przy Cafe którą tworzy parasol, i plastikowy stołek z krzesłami.

P6236512.JPG

Zamawiamy kawę i domowe wino dla pobudzenia kubków smakowych.

Zdązyłem trzasnąć kilka fotek.

P6236513.JPG

P6236526.JPG

Tędy do Omalo.

P6236532.JPG

I w tym momencie od strony gór majestatycznie wtacza się kamper na polskich blachach z którego wysiadają Adam i Helena z Raciborza. (To prawdopodobnie ich spotkała Doodek kilka tygodni później.)

Właśnie wystartowali w dalszą drogę, a tu widzą jakieś motorki. Helena woła: „Patrz, jacyś wariaci na motocyklach. To MUSZĄ być NASI”. Podwajamy zamówioną kawę i wino się bratamy.

P6236529.JPG

Relacjonują, że są tu już drugi tydzień (w tym miejscu!!!!!!!) i jadą dalej bo im wątroby wysiądą.

Zatrzymali się u Tamary, której sąsiad tydzień temu został dziadkiem, więc wieś świętuje, je i pije od tygodnia.

Pływali po strumieniu kajakiem, ale nurt jest miejscami silny i trochę ich sponiewierało. Nadmieniam, że Adam jest tak około 60tki i pędzi spokokojny żywot emeryta. Wyjechał do Gruzji na wiosnę, powrót planuje na wrzesień- październik. Szacunek!

Przez kilka następnych tygodni wszystkim nam daje to troszkę do myślenia.

Do Omalo pojechali „okazją”. Spędzili tam kilka uroczych dni. Zatrzymali się u Naczelnika Straży Granicznej, który bardzo lubi Polaków, a jeszcze bardziej naszą żubrówkę.

Mieli niewielki kłopot z powrotem, czekali na jakiś transport. Na ich uwagę, że może wrócą pieszo, usłyszeli że zamarzliby po drodze. Wracają więc ciężarówką. Helena w kabinie, Adam na pace. Na przełęczy mieli śnieg, grad i ujemne temperatury. Adam odmroził sobie twarz i ręce.

Opowiadają ze droga jest wykuta w zboczu gór, przechodzi przez strumienie, są nieciekawe podjazdy z wypłukaną przez deszcz nawierzchnią, na przełęczy przebiega w śnieżnym wąwozie, jest nieprzewidywalna i wszystkiego można się spodziewać.

Jest przejezdna tylko przez trzy letnie miesiące. Jeżdżą tam wtedy tylko duże samochody terenowe i radzieckie ciężarówki z napędem na kilka osi.

Proponują, żebyśmy zatrzymali się u Tamary, a do Omalo pojechali wynajętym samochodem z kierowcą.

Jeszcze nie dopiliśmy co mieliśmy do wypicia, a już mamy wszystko zorganizowane. Adam poleca właścicielce i zarazem jedynemu pracownikowi Cafe zadzwonić po Tamarę która mieszka kilkaset metrów dalej. Tamara otrzymuje dyspozycje, że ma nas przenocować i się nami zaopiekować, zorganizować transport do Omali i to taki żeby nas nie naciągnęli na koszty.

Taki wojskowy charakter.

Rozstajemy się z żalem. Ich czas nie nagli, ale my mamy jeszcze dziś jechać do Omalo.

Przemieszczamy się do Tamary (około 40 lat, panna,skończyła filologię gruzińska w Tbilisi i tam mieszkała. Po śmierci mamy wróciła do rodzinnej wsi, żeby zaopiekować się ojcem).

P6236535.JPG

P6236546.JPG

Zaparkowaliśmy przy letniej kuchni.

P6236539.JPG

Dzieci z sąsiedztwa obadarowane pamiatkami.

Tamara faktycznie się nami zaopiekowała, przydzieliła pokój, nakarmiła („Może jesteście głodni? Zjedzcie coś przed drogą. Kierowca zaczeka”).

P6236536.JPG

Pokrzepiamy się pyszną jajecznicą, miodem, serem swojego wyrobu (biały i żółty), sałatką z kiszonych kwiatów drzewa żorżoli, marynowanymi malutkimi pstrągami (zastawili strumień siecią i wszystko co płynęło w górę i w dół się w niej zatrzymało. Gospodarka skrajnie rabunkowa, jedzone przez nas pstrągi miały wielkość naszych rybek akwariowych, większe zostały zjedzone wczesniej). Ja byłen najbardziej zadowolony z konfitury z jagód (wrąbałem wszystko).

P6236542.JPG

sałatka z kiszonych kwiatów drzewa żorżoli (lipa????)

P6236547.JPG

to już wiadomo:marynowane malutkie pstrągi

Naszym przewodnikiem kierowcą jest Tito, jedziemy jego terenowym Mitsubishi. Przejeżdża tą drogę kilkanaście razy w sezonie. W sumie jechał już około 60-70 razy. Przejazd jest dla samochodu bardzo obciążąjący (wymiana klocków hamulcowych 2x w roku), ale jak zauważyłem, tylko raz zablokował napęd (jak pojechał na skróty pod górę).

Przejazd drogą zajmuje przy dobrej pogodzie, sprawnemu, miejscowemu kierowcy 3,5 godziny (72 kilometry!).

Zanim wybudowali drogę, przejazd konno zajmował 3-4 dni.

Omalo jest to nazwa wioski, która jest stolicą regionu o tej samej nazwie.

O samej drodze nie będę za dużo pisał. To po prostu bajka, którą życzę żeby każdy obejrzał i przeżył po swojemu. Droga wcale nie była taka straszna jak nam opisywali. Owszem. Było wszystko o czym mówili Adam z Heleną, ale do przejechania.

ALE, radziłbym na lekko. Bambetle zostawić „na dole” np. u Tamary. Zabrać tylko mały zapas jedzenia, namioty, śpiwory, ciepłe ubrania i ZAPAS PALIWA. W Omalo nie ma żadnej stacji benzynowej.

Droga jest jedna, nie ma możliwości żeby zabłądzić, na poboczach są słupki kilometrowe więc wiadomo ile jeszcze zostało do przejechania.

Wracając do naszej podróży. Tuż po starcie Tino zatrzymuje się przy przydrożnym sklepiku gdzie robi szybkie zakupy, chwilę rozmawia ze znajomkami.

I jeziemy. Zamiast zbędnych opisów, będzie więcej fotek.

P6236555.JPG

P6236560.JPG

P6236562.JPG

P6236566.JPG

P6236597.JPG

P6236592.JPG

P6236593.JPG

P6236621.JPG

P6236661.JPG

Stamtąd jedziemy

P6236652.JPG

Dojechaliśmy do bazy drogowców dbających o utrzymanie drogi. Działa tylko przez te trzy letnie miesiące, podczas których jest przejezdna. Obowiązkowa przerwa i pogawędki z drogocami. Zgodzili się żebym zrobił kilka fotek.

P6236678.JPG

P6236657.JPG

P6236658.JPG

P6236662.JPG

P6236666.JPG

P6236671.JPG

P6236644.JPG

P6236673.JPG

P6236646.JPG

Sławojka z widokiem na góry.

P6236645.JPG

Ruszamy w dalsza drogę.

P6236684.JPG

P6236686.JPG

Baza w której przed chwilą byliśmy widziana z drogi z góry.

P6236698.JPG

P6236713.JPG

P6236715.JPG

P6236718.JPG

P6236719.JPG

P6236720.JPG

P6236728.JPG

P6236733.JPG

pyszna źródlana woda siły doda

P6236738.JPG

P6236741.JPG

P6236751.JPG

W tym miejscu parę lat temu parień (młodzieniec) spadł z koniem w przepaść. Tradycyjnie koniarze wspominają swojego kolegę.

P6236752.JPG

P6236753.JPG

P6236758.JPG

P6236763.JPG

Na zboczu góry widoczna stara droga dla koni. Na koniach wędrował ładunek, ludzie szli pieszo.

P6236768.JPG

P6236779.JPG

Przełęcz (2936mnpm)

Sorki, przerwa techniczna.

Cdn.

niebawem

  • Like 22

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Mguzzi, uprasza się o uzupełnienie tej mapy, my tu bardzo dokładnie czytam i sprawdzamy czy wszystko się zgadza ;-)

piękny wyjazd

Już poprawiłem.

https://maps.google.pl/maps?saddr=%E1%83%A13&daddr=Zahesi-Mtskhata-Kavtiskhevi-Gori+to:41.956934,44.1675873+to:Uplistsikhe+Complex+Road+to:Khidisavi-Ateni-Boshuri&hl=pl&ie=UTF8&ll=42.195969,44.431458&spn=1.249369,1.766052&sll=41.909431,44.265289&sspn=0.313756,0.441513&geocode=FaTKigIddyupAg%3BFV5qfgId6EqqAg%3BFUY2gAIdo_GhAikxK05slpxEQDFRr94YmX4mow%3BFZtFgAIdxYCiAg%3BFXpcfwId9rygAg&mra=dpe&mrsp=2&sz=11&via=2&t=m&z=9

Niestety, niektóre miejsca wskazuję tylko orientacyjnie, nie ma ich na mapie google.

Mam nadzieję, że współrzędne dobrze zapisałem. :?

Jakby co będę miał "w łeb". :cry:

  • Like 2

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Zdjęcia powalają :cool:

Ale to już nie moja zasługa.

Trafiliśmy na dobrą pogodę,

a widoki ........ jak widać.

  • Like 1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Ale to już nie moja zasługa.

Trafiliśmy na dobrą pogodę,

a widoki ........ jak widać.

Twoja, twoja.....bez ciebie by ich nie było wcale, naprawdę są super, zwłaszcza patrząc "za siebie" ;)
  • Like 1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Wracając do naszej podróży.

P6236803.JPG

Tuż za przełęczą Tito zarządza przerwę.

P6236804.JPG

Nieco zjeżdża z drogi, zgarnia resztki śniegu z płaskiego kamienia i mamy stolik.

P6236810.JPG

Na „stoliku” stawia stakana, 1,5litrowego peta z Czaczą, gruziński chlebek i konserwę szprotek na zakąskę. To była prawdziwa uczta.

P6236837.JPG

Nawet chłopie nie próbuj odmawiać. Chyba, że masz pokutę.

I nie bój się, że zabraknie. Bo flaszki są DWIE.

Nie jestem w stanie opisać niepowtarzalnego smaku czaczy pitej w górach z pięknym widokiem:

P6236817.JPG

(daleko przed nami dolina, jeszcze dalej - bardziej na lewo Czeczenia, bardziej na prawo Dagestan).

P6236840.JPG

wszystkich nas wzięło.

P6236838.JPG

Nasza dalsza droga.

P6236892.JPG

P6236896.JPG

P6236904.JPG

P6236907.JPG

Gdy Tito zobaczył jadącą pod górę ciężarówkę - przyśpieszył.

P6236918.JPG

Wiedział, że minąć możemy się tylko w tym miejscu. Tu zaczekaliśmy chwilę na kamaza z ładunkiem.

P6236920.JPG

To taka pomoc drogowa. Komuś zepsuł się samochód i wraca "na lawecie".

P6236922.JPG

P6236929.JPG

Nie wiedziałem, które lepsze.

P6236949.JPG

P6236948.JPG

P6236950.JPG

P6236953.JPG

P6236956.JPG

P6236962.JPG

P6236966.JPG

P6236967.JPG

P6236970.JPG

P6236978.JPG

P6236982.JPG

P6236997.JPG

P6237005.JPG

To jeszcze nie jest Omalo.

P6237009.JPG

P6237010.JPG

NIe wiedziałem, które z tych trzech zdjęć pokazać, dlatego są trzy.

Niech każdy sobie sam wybierze.

P6237017.JPG

P6237023.JPG

P6237026.JPG

P6237028.JPG

Sama dolina Omalo wita nas ciepłem i słońcem.

Ale to za chwilę. Przerwa technologiczna.

cdn.

  • Like 18

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach
Twoja, twoja.....bez ciebie by ich nie było wcale, naprawdę są super, zwłaszcza patrząc "za siebie" ;)

W tą stronę siedziałem w bagażniku :-(

  • Like 2

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

c.d.

Sama dolina Omalo wita nas ciepłem i słońcem.

P6237028.JPG

P6237033.JPG

P6237031.JPG

P6237037.JPG

P6237043.JPG

P6237057.JPG

P6237053.JPG

P6237058.JPG

Dostajemy od Tity 2 godziny na zwiedzanie.

Przemek z Gruckiem gdzieś się okopali.

Pozostała trójka wspina się na strome wzgórze z wieżami obronnymi.

Zdjęcia ułożone nieco chaotycznie, ale taka była chronologia:

P6237067.JPG

P6237060.JPG

P6237063.JPG

P6237065.JPG

Przemek się odnalazł na szczycie wzgórza skąd podziwiał widoki.

P6237068.JPG

P6237071.JPG

P6237074.JPG

P6237078.JPG

P6237080.JPG

P6237081.JPG

P6237084.JPG

P6237085.JPG

P6237086.JPG

P6237088.JPG

P6237090.JPG

P6237092.JPG

P6237094.JPG

P6237095.JPG

P6237097.JPG

P6237107.JPG

P6237109.JPG

P6237110.JPG

P6237111.JPG

P6237122.JPG

P6237123.JPG

P6237126.JPG

P6237130.JPG

P6237133.JPG

P6237134.JPG

P6237138.JPG

P6237141.JPG

P6237142.JPG

P6237143.JPG

P6237144.JPG

P6237145.JPG

P6237146.JPG

P6237147.JPG

P6237151.JPG

P6237154.JPG

P6237156.JPG

P6237152.JPG

P6237157.JPG

P6237177.JPG

P6237168.JPG

P6237175.JPG

P6237176.JPG

P6237180.JPG

P6237173.JPG

P6237185.JPG

Te dwie godziny mięły nie wiadomo kiedy.

Świeci popołudniowe słońce, wokoło widoki, widoki, widoki.

Żal wracać.

Ale mus, to mus.

Przepraszam, ale znowu przerwa techniczna.

cdn.

  • Like 18

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Zacna relacja :)

Proponuję stworzenie tematu "Gruzińskie Ustawki "

  • Like 3

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Piekna ta trasa. Chcialoby sie ja motocyklem przejechac :).

  • Like 5

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

posikałam się... :roll: :oops: ;-)

kiedy wyjazd? ;)

  • Like 2

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Piekna ta trasa. Chcialoby sie ja motocyklem przejechac :).

tak to ogladam i chyba wiem gdzie xsy trzeba by na wycieczke zabrac ... Gruzja chodzi mi po glowie od dawna ale zdjecia drogi do Omalo i samej doliny chyba zaczna mi sie snic po nocach

mguzzi dziekuje pieknie, klaniam sie nisko i prosze o jeszcze !!

Edytowane przez MTBiker
  • Like 9

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

tak to ogladam i chyba wiem gdzie xsy trzeba by na wycieczke zabrac ... Gruzja chodzi mi po glowie od dawna ale zdjecia drogi do Omalo i samej doliny chyba zaczna mi sie snic po nocach

mguzzi dziekuje pieknie, klaniam sie nisko i prosze o jeszcze !!

Wiesz co.... Przed chwila sprawdzalem koszty transportu motka i biletow lotniczych... :lol:

  • Like 5

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Teraz to już przesada z tymi fotami :-) :beer: brak słów ;-)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Odpowiedzi za chwilę, nie wrabiam się. Najpierw skończę relację z dnia. :shock:

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Heh... Nie śpiesz się, dokładnie i powoli ;)

  • Like 1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

c.d.

Żal wracać.

Ale Tito nie chce jechać całej powrotnej drogi w nocy.

Ma nie za dobre światła i jest troszkę zmęczony.

P6237185.JPG

P6237186.JPG

Dzieci bawiące się w karuzelę na starym słupie.

P6237188.JPG

P6237189.JPG

Technika już tu dotarła.

P6237192.JPG

P6237197.JPG

P6237205.JPG

P6237202.JPG

P6237206.JPG

P6237212.JPG

P6237218.JPG

P6237219.JPG

Teraz już naprawdę wyjeżdżamy z doliny.

Przed nami droga powrotna.

P6237223.JPG

P6237225.JPG

P6237229.JPG

P6237232.JPG

P6237237.JPG

P6237249.JPG

P6237256.JPG

P6237263.JPG

P6237269.JPG

P6237271.JPG

P6237274.JPG

Uzupełniamy elektrolity ze źródełka.

W drodze powrotnej punktem obowiązkowym jest przerwa na ……..

Wiadomo na co.

P6237285.JPG

To czego nie daliśmy już rady wypić, dostaliśmy w prezencie „na wynos”.

Następnego dnia było nam bardzo potrzebne.

I wbrew pozorom nie na klina.

(Ale cicho sza. O tym jutro)

Zdjęcia trochę nieostre, ale wiadomo dlaczego.

Pod dom Tamary podjeżdżamy już w nocy.

Rozliczamy się z Tito (400lari za wszystkich), dajemy mu nasze suweniry (w tym naszą największą żubrówkę) i zmęczeni „drogą” przechodzimy do domu.

P6237291.JPG

Oczkins odrabia pracę domową.

Ale nie ma lekko. Na werandzie czeka na nas Tamara z ojcem, sąsiadem – świeżo upieczonym dziadkiem i zastawionym stołem.

P6237294.JPG

Bolek z Sąsiadem - Dziadkiem tuż przed nocną biesiadą.

Trzeba uszanować gościnność Gospodarzy. Tylko Grucek przynosi nam wstyd – odmawia degustowania wina Gospodarza. Tak naprawdę, to jest to dla nich obraźliwie, ale staramy się go wytłumaczyć chorobą i nadrabiamy za niego.

Na tyle ile możemy.

Gospodarz, ojciec Tamary (żylasty, około 70tki, rozmawia tylko po gruzińsku) co chwila znika w piwniczce i donosi wino. Żeby dużo nie chodzić, przynosi od razu po dwa kilkulitrowe gąsiorki.

Okazuje się, że ja nie mogę za dużo (na pewno byłem osłabiony długotrwałą chorobą).

Jak obrócił czwarty raz, podziękowałem i poszedłem sprawdzić jak wygodne jest łóżko.

Było w sam raz, akurat takie jak potrzebowałem.

Przytuliłem głowę do poduszki.

W środku nocy, jak już było po imprezie, obudziłem się na chwilę. Rozebrałem się z opakowania, umyłem i już legalnie spałem do rana.

A następnego dnia,

Zagadka! :idea:

Jakie było zastosowanie Titowej czaczy? :?:

Dla formalności:

Przejechaliśmy „na swoich kołach” 70km.

Podwórko Tamary

N 42° 05. 886’

E 045° 26.113’

https://maps.google.pl/maps?saddr=%E1%83%A838&daddr=41.9903459,45.5846349+to:Pshaveli-Abano-Omalo+to:Pshaveli-Abano-Omalo&hl=pl&ie=UTF8&ll=42.122673,45.552063&spn=0.62541,0.883026&sll=42.353216,45.575752&sspn=0.155783,0.220757&geocode=Fd_ZfgIdjMiyAg%3BFcm4gAId-pC3Aik5I0ky8s5FQDFARgNu9bQsig%3BFRBOgwId1RG1Ag%3BFXSUhgIdbVC4Ag&mra=dme&mrsp=3&sz=12&via=1&t=m&z=10

  • Like 17

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Można się przenieść w czasie oglądając zdjęcia i czytając relację!

Nieskazitelne, nienastawione na zysk z turystów regiony, mają to coś :)!

Czekam na dalsze dni wyjazdu :)

  • Like 1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Zacna relacja :)

Proponuję stworzenie tematu "Gruzińskie Ustawki "

Może wrzucić do planów wyjazdowych na 2014? :-D

  • Like 1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Piekna ta trasa. Chcialoby sie ja motocyklem przejechac :).

Planowaliśmy przejechać ją następnego dnia. Ale o tym jutro.

W każdym bądź razie miesiąc po nas pojechał tam Wojtek.

I wjechał. Może nam coś o tym napisze?

  • Like 2

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Żeby dodać komentarz, musisz założyć konto lub zalogować się

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą dodawać komentarze

Dodaj konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się tutaj.

Zaloguj się teraz

×