Skocz do zawartości

Leaderboard


Popular Content

Showing content with the highest reputation on 12.01.2013 in all areas

  1. 3 points
    świstak ładny z ciebie dziewczyna .... :)
  2. 3 points
    hardenne pewnie dla tego że jednoślad pojawił się u mnie dopiero pod koniec września a większość wolnego czasu spędzam w terenie tylko że zabawką 4x4 . ps. wcale nie siedziałem za sreberka one były z legalnego źródła :-D
  3. 3 points
    Jezu rowerzyści to jakaś plaga a do lasu i w plener a nie na drogi ło matko jak widzę takich to się trzęse bardziej niż jak motorem wyprzedzam Tico wszyscy w Tico chcą mnie zabić, a rowerzyści to .............oczywiście pisze z doświadczenia wyspiarskiego gdzie każdy Niemiecki emeryt chodzący z balkonikiem stawia sobie za ostatni cel w życiu zwiedzić Świnoujście na rowerze pierdzielona banda ma ścieżkę rowerową jedzie obok ulicą , dojeżdża do skrzyżawania wywraca się ,śnieg 10 cm co robią Qfa na rowery hura dziadki mają zabawe a do lasu i na tor .............a ostatnio wypożyczalnie wprowadziły nową ofertę 3kołowe rowery z koszykiem no to już ich nawet zaspy nie zatrzymają nieck kanał lodem zetnie to jeszcze tam zaczną jeździć przepraszam wszystkich myślących 2oo
  4. 3 points
    Niestety, ale nie za dużo się dzieje, a co tu pisać o oczywistych sprawach :drinkbeer: przecież nie będę pisał andronów czy o pogodzie? Ale co gorsza, więcej to już było. Wklejanie mapki, to oczywiście żaden problem, tylko skąd ją wziąć i co to jest ten googlemaps. :beer:
  5. 2 points
    Ta dogaduje Rumun Mongołom
  6. 2 points
    cox-u dawno się tak konstruktywnie nie rozpisałeś - musi to być dla Ciebie bardzo poważny problem jak widzę :lol:
  7. 2 points
    niech będą nawet zaj..scie solidne byleby nie były potrzebne
  8. 2 points
    Ludzie, a nie lepiej kupić coś konkretnego? I tak nikt z nas nie będzie jeździł w dakarze więc chyba taka zabawa ma tyle sensu co wkładanie silnika moto do malucha ;-) Kupcie sobie 800 albo konkretny moto do babrania się w błocie a nie zastanawiacie się nad wydumkami, które poza wyglądem nie mają nic wspólnego z dakarową maszyną. To pisałem ja, Jarząbek ;-)
  9. 1 point
    Sytuacja robi się napięta jak plecy jockeya ;)
  10. 1 point
  11. 1 point
    Czyli 2oo bez silnika nie mają pierwszeństwa od 4oo z silnikiem. Co tu dużo mówić. Duży ma pierwszeństwo (i słusznie) bo i dużego nie będą boleć połamane kości tego z 2oo bez silnika
  12. 1 point
    Nie tylko w Tico. Teraz to się towarzystwo na Dacie i Renulta Thalia poprzerzucało bo Tico już nie produkują
  13. 1 point
    Możesz im pomóc - dorzucając "czegoś" do chleba na ten przykład :lol: oczywiście w ramach odcinkowego pomiaru prędkości :-P
  14. 1 point
    bo on nic tylko zawija w papierki
  15. 1 point
    podobno merole tak mają :)
  16. 1 point
    A najbardziej zajebiste są klejone taśmy LED do jazdy dziennej, w lampy lub pod zderzak ... No qrwa nie mogę na to patrzeć , a jak już świeci niesymetrycznie to już w ogóle żal mi gościa i jego wydanych pieniążków :D
  17. 1 point
    Nie uważam się za zajebistego, poprostu małe mam pojęcie o elektryce w motocyklu i szukałem odpowiedzi. Pytałem o zasadność montowania LED'ów, bo powiem szczerze że to co zrobiłeś u siebie wogóle do mnie nie przemawia. Źródło światła które po skierowaniu na ścianę daję okrągłą poświatę, moim zdaniem idealnie nadaje sie np w podwieszany sufit w mieszkaniu a nie do oświetlania drogi przed motocyklem. Tak jak napisałem wcześniej, takie "garażowe" rozwiązania delikatnie mówiąc działają mi na nerw, bo powodują tylko oślepianie jadących z przeciwka, czego raczej żaden z nas nie znosi. Drażnią mnie też pseudo-xnenony które są ludzie montują w zwykłe reflektory które absolutnie nie są do tego przystosowane. O efektach takiej modyfikacji nie będę się rozpisywał bo chyba każdy mijał pojazd z takimi światłami i ma swoje własne zdanie na ten temat.
  18. 1 point
    czy temat nadal tyczy się motocykli? :shock: :-D :beer:
  19. 1 point
    22.08.2012r (środa) Widok naszego schronienia od strony zaplecza. Przygadywał garnek kociołkowi. Właśnie sobie uświadomiłem, że współrzędne, które podałem wczoraj, to prawdopodobnie namiar na plebanię :oops: , ale innego nie mam. A Siostry Bernardetta i Darianna są naprawdę super. Rankiem żegnamy się z Siostrami, dziękujemy za gościnę i jedziemy na dworzec kolejowy. Marzeniem kolegów jest podróż koleją transsyberyjską, więc próbujemy się zorientować, czy jest możliwość kupienia biletów dla nas i motocykli. Z kasy odsyłają nas do informacji. Z informacji do bagażnoje oddielenie. Tam nie chcą słyszeć o motocyklach. Przypadkowo przychodzi kierowniczka, już nie jest kategoryczne nie bo nie, tylko nie dlatego że …............ A to już jest punkt zaczepienia. Powoli zaczynamy rozmawiać, skąd, dokąd, dlaczego. Kobieta chce pomóc, w końcu zapada decyzja. Jedziemy jutro. Motocykle muszą być zapakowane w skrzynie (do 160 kg mogą jechać bez skrzyń). Znajomy znajomego kierowniczki może nam zapakować motocykle w skrzynie. Koszt zapakowania motocykli w skrzynie to 1500rubli za 1 moto. Idziemy do najbliższego banku kupić ruble. Zdziwiliśmy się, gdy w banku okazało się, że akurat mają godzinną przerwę obiadową i musimy czekać 50 minut. Sama wymiana też była interesująca. Pani z okienka, gdy upewniła się że nie potrzebujemy potwierdzenia wymiany, zaproponowała że sama prywatnie odkupi od nas zielone po kursie banku. Z dopiero co kupionymi rublami biegniemy więc do kasy po trzy ostatnie zarezerwowane dla nas bilety. Koszty transportu, to 46.000rubli za trzy osoby, motocykle i bagaż (wszystko razem). Tanio nie jest, ale alternatywą jest ok.8tyś km na kołach, plus paliwo, noclegi no i czas na podróż. Z motocykli trzeba zdjąć kufry, które zostają z resztą bagażu zapakowane w worki (zaszyte, oplombowane). Okazuje się, że trzeba również zlać paliwo z baków. Na pytanie co z nim zrobić? Poważnie odpowiadają, że w kanistrach możemy zabrać benzynę ze sobą do wagonu osobowego, bo w wagonie towarowym nie może jechać. Pracownik nadawalni bagażu łaskawie proponuje że możemy wlać zlane paliwo do jego samochodu, co czynimy. Na koniec bezczelnie zwraca uwagę, że można zlać jeszcze więcej paliwa, bo trochę zostało. Odesłałem go w p….. . Mimo że mówiłem po polsku to zrozumiał. Kierowniczka zaleca nam przyjście w dniu jutrzejszym rano (mimo, że pociąg mamy w południe). Zapewnia nas, że wszystko jest tu bezpieczne. Bierzemy ze sobą to co najcenniejsze i niezbędne. Reszta zostaje zapakowana w worki, lub umocowana do motocykli. Umęczeni trwającą 8 godzin procedurą idziemy na nocleg do najbliższego dworca hotelu, którym jest przerobione na motel mieszkanie w bloku. No i wiadomo co, regenerujemy siły i nawadniamy się :drinkbeer: Dziś przejechaliśmy 9km od Sióstr do dworca.
  20. 1 point
    21.08.2012r (wtorek) Plan na dzisiejszy dzień, to dojechać i przekroczyć granicę z Rosją, a najchętniej dojechać do Ułan Ude (już po rosyjskiej stronie). Chcemy więc wyjechać jak najwcześniej. Rano -2°C. Przepychamy oszronione motocykle nieco dalej, żeby nie pobudzić śpiących. Mój Dakarek bardzo niechętnie odpalił. Przejeżdżamy przez U. B. bez problemów „po ścieżce” GPS. Droga na północ jest od tej strony którą wjeżdżaliśmy. Natężenie ruchu umiarkowane, dziury widoczne. Przy wyjeździe z miasta makabreska. Przydrożny ryneczek, na którym odbywa się ten sam proceder co widzieliśmy dwa dni temu na stacji benzynowej, ale na znacznie większą skalę. Na sporym placu stada ledwo żywych ze strachu, zbitych w kupki zwierzaków (owce i kozy) czekających na swojego kupca. Ten podjeżdża, wskazuje którą wybiera i już po chwili oprawioną zabiera ze sobą do domu. Kilkadziesiąt kilometrów za U.B. coś mi nie pasuje w krajobrazie. Już wiem. Widzę DRZEWO. Pierwsze w Mongolii. Z U.B. do "północnej" granicy z Rosją jest 336km, droga asfaltowa, krajobraz urozmaicony, górki, lasy, rzeki. To już są zupełnie inne krajobrazy niż widzieliśmy na południe od U.B. To czego nie sfotografowałem w Rosji, wykonałem w Mongolii. Pole kwitnących słoneczników. Czas nas ponagla więc jedziemy dalej do granicy Tubriki są walutą całkowicie niewymienialną, więc żeby nie wozić makulatury, za wszystkie tubriki jakie nam pozostały kupujemy paliwo. Jesteśmy już niedaleko granicy, gdy przy wyjeździe z jakiegoś miasteczka stoi bramka. Obsługa żąda jakiejś kasy za niewiadomo co. Tłumaczymy, że nie mamy kasy, bo wyjeżdżamy i wszystko wydaliśmy przed chwilą na stacji benzynowej. Machają ręką i jedziemy dalej. Niedaleko. Dosłownie 300 metrów dalej kolejna bramka i ci już nie odpuszczają. Żądają 500rubli. Złodzieje. Po 20 minutach lżejsi o 100 rubli jedziemy dalej. Na granicy Mongolsko Rosyjskiej spędzamy 4 godziny. Odprawa bez czepiania się, ale procedury, czekanie itd. są jak zwykle uciążliwe. Rosjanie (dwie urocze celniczki) są niesamowicie aczkolwiek mile zaskoczeni, gdy orientują się, ze rozumiemy a nawet rozmawiamy po rosyjsku. Odpuszczają nam szczegółową kontrolę, co innego z Mongołami, których trzepią dość mocno. Dokumenty wwozowe przy pomocy celniczki wypełniamy sami. Widzimy też Czeskich Mongołów w Nissanach Nawarra, którzy jadą do domu do Mongolii na wakacje. Przejścia graniczne są czynne odpowiednio: Mongolskien9-18, Rosyjskie 9-20. Może to dziwne, ale z Mongolią żegnamy się jakoś tak bez żalu. No i jesteśmy z powrotem w Rosji. Gdyby przed wyjazdem ktoś powiedział mi, że wjeżdżając do Rosji będę myślał WITAJ CYWILIZACJO!!, to byłbym pewien że zwariował. Ale tak właśnie było. Przez chwilę czuliśmy się jak byśmy byli od domu nie parę tysięcy, ale parę setek kilometrów. Po przekroczeniu granicy Rosyjskiej jedziemy przyjemną krętą górską drogą, wokoło ładne lasy, całość przypomina nieco nasze Bieszczady. Ale droga też z niespodziankami, piękna serpentyna chodząca w dół i na ostrych zakrętach dziury i piasek naniesiony przez wodę ze zbocza. Nieprzyjemna sprawa. Dobrze, że wcześniej był znak ograniczenia prędkości. Chcemy dojechać na nocleg do Ułan Ude, gdzie jak wyczytaliśmy na jakimś forum jest Dom Polski, gdzie spokojnie i bezpiecznie można przenocować. Adresu nie podano, gdyż w U.U. każdy wie gdzie on jest i pokaże jak do niego trafić. Do Ułan Ude wjeżdżamy o zmroku. Ułan Ude na mapie to mała kropka, w rzeczywistości naprawdę duże miasto. Wjeżdżamy do miasta i na przystanku autobusowym pytamy się o Dom Polski. Tubylcy na zmianę robią duże oczy albo wzruszają ramionami – nikt nie wie co to jest i gdzie to jest. Pierwszy raz o tym słyszą. Pytam się taksówkarza, on również nie wie. Proszę żeby przez radio zapytał innych taksówkarzy. Nie wiedzą. Proszę żeby spytał w dyspozytorni, również nie wiedzą. Taksówkarz proponuje, że spyta się żony. Żona znalazła w internecie, misję katolicką, być może to jest to. Polska misja katolicka znajduje się w przeciwnym końcu miasta. Taksówkarz prowadzi nas tam za 200rubli. Jest już ciemno gdy podjeżdżamy pod kościół. Brama zamknięta. W głębi podwórka stoi budynek parafialny, a w nim w jednym oknie na piętrze jest zapalone światło. Andrzej pilnuje motorków, a ja z Wojtkiem forsujemy bramę i dzwonimy do plebanii. Cisza. Nic się nie dzieje. Znowu dzwonimy. Przybiegł jakiś pies, obszczekał nas i poszedł sobie. Znowu dzwonimy. Poruszyła się firanka w ciemnym oknie na piętrze. Jest dobrze, ktoś nas obserwuje. W końcu otwiera się okno na piętrze, więc tłumaczymy po rosyjsku że jesteśmy turystami z Polski i szukamy Domu Polskiego. Siostra zakonna zaczyna nas opieprzać, że to nie jest żaden Dom Polski, itd. My znowu tłumaczymy po rosyjsku, że spokojnie, jesteśmy turystami z Polski i powiedziano nam, że tu w U.U jest Dom Polski gdzie planowaliśmy przenocować. Z góry znowu opieprz. My się delikatnie wycofujemy, przepraszamy, tłumaczymy, ze nie jesteśmy bandytami i już sobie idziemy. Wymieniamy z Wojtkiem kilka zdań po polsku. Z góry znowu opieprz, ale już po polsku. W pewnej chwili siostra zakonna orientuje się, że opieprza nas po polsku i zaczyna już mówić „normalnie” zdziwiona - „wy turyści z Polski?” - Tutaj? - A skąd? - Dokąd? Schodzi na dół i tłumaczy że Dom Polski jest w centrum miasta przy ul. Gorkiego. Ale jest to dwupokojowe mieszkanie, w którym nikt nie mieszka. Ktoś się nim opiekuje, ale trzeba się umawiać z wyprzedzeniem, kontaktu do tej osoby nie ma. Jest on w ścisłym centrum, nie ma gdzie zaparkować. Na to wszystko przybiega pies, który nas wcześniej ignorował. Zaczął nas wściekle obszczekiwać i dziabnął mnie w udo. Krzywdy mi nie zrobił bo akurat trafił w kieszeń portek motocyklowych. Siostrzyczka jak to zobaczyła, wpuściła nas do środka, zamknęła pieska (suczka Zena). Przyszła siostra przełożona. Znowu wytłumaczyliśmy co i jak. Siostry skonsultowały się z księdzem Adamem, który wyraził zgodę żebyśmy przenocowali w podziemiach kościoła. Motorki spędziły bezpiecznie noc w parafialnym garażu. Siostrzyczki wytłumaczyły nam, że wysoki płot, zamykana na noc brama i wypuszczany pies to dla bezpieczeństwa. Są to środki zapobiegawcze, żeby jak najmniej rzeczy nieoczekiwanie nie zmieniły tu właściciela. Chyba te słowa nie za mocno utkwiły mi w pamięci ……….......................................................................... a szkoda. Siostry Bernardetta i Darianna zaprowadziły nas do sali w podziemiach kościoła. Był tam węzeł sanitarny, kuchenka i wszystko co trzeba, spaliśmy na materacach gimnastycznych. Porozmawialiśmy z Siostrzyczkami chwilę o nas, o tym jak im się żyje, o Bajkale, kolei transsyberyjskiej, Rosji i zmęczeni dniem szybko zasnęliśmy. Dla zainteresowanych adres Parafii Najświętszego Sera Pana Jezusa: Ułan Ude ul. Prospekt Stroitieli 3 GPS N 51°48,679’ E 107°39,287’. Tego dnia przekroczyliśmy granicę i przejechaliśmy 595km.
  21. 1 point
    Temu też robił "Touratech who are based in Germany" Wersja sote: tu już po "makijażu": i podczas zeszmacania na Dakarze:
  22. 1 point
    A u mnie na osiedlu taki przypadek. Sąsiad 40 parę lat, taki lanserek z mottem życiowym "zastaw się, a postaw się" od lat wpaja wszystkim, jaki z niego motocyklista, ile on motocykli nie przerobił, Europę całą zjeździł, Stany mu się marzą, achy i ochy że ojeju, tylko czasu nie ma. I zawsze do mnie, że Bandit, 80KM, ale gówno, on to miał maszynę! Majesty. Ale gejowóz, jak tym jeździć! Jak wspomniałem mu w tamtym roku, że przesiadam się z powrotem na enduro i będę celował raczej w BMW, to jego komentarze już nie miały końca. :-D Motocykl tylko japonia! Co Ty odpierdalasz! 50KM? Moja kosiarka do trawy ma więcej! - w porządku. Tylko jakoś nikt mu nie wierzył w te jego motocykle i tą europę itp. i czasem ktoś mu przyhamował bajerę i generalnie mieliśmy z niego bekę. Chłop się wkurwił, dobrał kredytu, kupił starego GSX 1300R i on do Chorwacji w tym roku jedzie! - w porządku sąsiedzie! Którejś niedzieli wyprowadził, co by pokazać chłopakom i pierwszą jazdę zrobić, odpalił, wsiadł, jedynka, ogień, leży. Hayka miała crash pady, więc praktycznie cała, koleś wyglądał jak zdrapka Orange Go, bo w dresikach i krótkim rękawku lepszy lans, a na kombinezony przeceny dopiero na zimę, z resztą i tak drogie cholernie. Haykę sprzedał za grosze, nowe dresiki poszły na szmaty, gość od tej pory ani słowem nie wspomina o dwóch kółkach. Ot taka historia.
  23. 1 point
    znajdz jakiegos Lukasza i go zmolestuj zeby kupil :) dobrowolnie nie wezmie....
  24. 1 point
  25. 1 point
    Upolowani przez Ciebie faceci, to dopiero szczęściarze :-D


×