Leaderboard
Popular Content
Showing content with the highest reputation since 22.09.2022 in all areas
-
15 points
-
15 pointsDzień trzeci i czwarty. Sobota wita nas deszczem i takim widokiem z balkonu. Bardzo możliwe że to ta sama łania która poprzedniego wieczoru wyskoczyła Bartkowi na drogę. Odległość była bezpieczna ale i tak się spocił. Deszcz odpuszcza około 10.30 to ruszamy. Dziś pojedziemy przez Słowację popatrzeć na Tatry z drugiej strony. Część trasy to bardzo fajna widokowo droga 537, niestety prawie cała w remoncie. Nieskończona ilość wahadeł ze światłami psuje trochę radość z jazdy natomiast można popatrzeć wokół. Zdjęć nie ma. Po drodze Oravski Hrad. Gonieni deszczowymi chmurami około 17.00 dojeżdżamy do Szczawnicy. Kilka szybkich fotek i do restauracji na obiad bo już pada. Wodospad Zaskalnik. Szczawnica zadbana i ta w ruinie. Według radaru pogodowego będziemy mieli dwugodzinne okienko bez opadów od 18.30. Załatwiam nocleg u ,,cioci,, w Łomnica Zdrój. Radar nie kłamał, dojeżdżamy na miejsce i za dosłownie 20 minut pada. Niedziela. Pogoda spoko. Jedziemy. Łomnica. Wodospad na potoku Łomniczanka. Dalej zabieram chłopaków na wyzwanie. Wjeżdżamy na punkt widokowy, wioska Jarzębaki. Przy dobrej pogodzie widać Tatry. Podjazd jest dość stromy, płytami i szutrem. Bartek zalicz swoją pierwszą glebę. Na ostrym zakręcie jadąc pod górę zgasł mu motocykl, gibnął się na prawą stronę a tam akurat skończyła się płyta. Zabrakło podparcia dla nogi. Straty niewielkie. Podobno już nie będzie ze mną jeździł bo go ciągam po dziurach. Potem już tylko ogień na trzy tłoki do Warszawy. To były fajne cztery dni i 1351 kilometrów. Szerokości.
-
14 points
-
14 pointsDobra ale na waszą nie odpowiedzialność: Tak na dobrą sprawę to moja moto przygoda zaczeła się w zeszłym roku za sprawą dwóch kumpli. Jednego znałem z woodstocków , a drugi miał 125kę. Później pojawił się inny gitarowy kolega który pomógł mi trochę ze stojącym w garażu zaniedbanym do reszty krosem niebagatelnej pojemności 124cm3. Znajomy chciał mnie zajarać choperami i troche zacząłem sie ogarniać o co w tym wszystkim chodzi. Ogólnie wyszło tak że nie warto zaczynać od dużych pojemności, więc klasycznie miał być shadow 750 z 85' w sumie spoko maszyna, nie wyglądał źle, nawet niektóre zrobione zachęcały do spakowania plecaka i wjo, ale potem zacząłem szukać w nowszych aż tu nagle zupełnie nie spodziewanie pojawia sie shadowka ace 750 z 98, nowsza, ładniejsza, już cruiserowe klimaty i wtedy pierwsze dylematy, ta stara więcej koni ,ta nowsza ładniejsza. Pojawia się pytanie gdzie ja w ogóle chce jeździć? Odpowiedź przychodzi jak by natychmiastowo, że na asfalt koło na góry nogi. Gdzieś między tym wszystkim jest ichty boots i jednak myśl że nie wszędzie dojadę z niskim zawieszeniem. Nie wiedzieć jak? Na yt trafiam na gościa od żółtego dziobaka I historia zaczyna się układać w całość. Gska wydaje się wyposrodkowaniem mojej wiedzy I umiejętności ale tak że daje ogromne możliwości swiato poznawcze. Plany.. Plany są takie że by ją wreszcie kupić I zacząć jeździć, doposażyć, spakować I ruszyć przed siebie. Czas I finanse powiedzmy ogarnięte. Ideałem byłby dla mnie Dakar po lifcie z tym fajnym bajerem automatycznie Smarujacym łańcuch. Witam wszystkich obecnych tu miłośników szeroko rozumianej wolności jaka dają nam te maszyny.
-
13 pointsNad morze, precyzując nad Zatokę Gdańską, konkretnie JANTAR. Ja - Bartek jedziemy na Bieszczady. Bartek - w tym roku jeszcze nie byłem. Jedziemy. Mieliśmy wystartować 01.09.2023. około południa ale prognoza pogody nie zachęca więc zmieniamy plany i jedziemy tam gdzie ma być słońce. Sobota. Startujemy około dziewiątej i nieśpiesznie jedziemy po lewej stronie Wisły. Nowy Duninów. Trzy pałace w jednym miejscu. Zameczek Neogotycki. Pałacyk Myśliwski. Pałac główny. Całkowita ruina pochłaniana przez przyrodę. Jedziemy dalej, przeskakujemy na drugą stronę i w górę na mapie. Radzyń Chełmiński. Zamek Krzyżacki. Okrągła Łąka. Schron bojowy. Pozycja Gardejska. Taki bunkier budowany na szybko. Kawałek dalej w las Cmentarz Mennonicki. Kwidzyn. Zamek. Korzeniewo. Budynek historyczny - Granica II RP - Niemcy. Obecnie kaplica i drugi budynek. Znowu przybliżamy się do Wisły. Biała Góra. Zespół Śluz. Ruiny Mostu Jagow Brucke. Stogi. Cmentarz Mennonicki. Największy w Polsce i zadbany. Mennonici – wyznanie chrześcijańskie zaliczane do protestantyzmu, powstałe w roku 1539 w Holandii. Nazwę wywodzi od swego założyciela – Menno Simonsa. Boręty. Ruiny kościoła. Palczewo. Wiatrak holenderski. Ostaszewo. Ruiny kościoła. Żołnierz został już zidentyfikowany i jest przy mogile kartka ze zdjęciem bohatera. Tu zastaje nas noc. Wsiadamy na rumaki i lecimy na kwaterę. Dojeżdżamy około 21.00. jemy kolację i padamy ze zmęczenia. Dwanaście godzin jazdy z przerwą na obiad i tankowanie. Drogami różnej kategorii. Super to mało powiedziane. Ambitnie nastawiliśmy budzik na 5.10. bo pójdziemy na wschód słońca skoro na zachód się spóźniliśmy. Budzik dzwoni, spojrzeliśmy na siebie, Bartek - zimno trochę, Ja - nie idziemy i w tym samym czasie usnęliśmy.
-
13 pointsBartek - jadę we wtorek na Mazury i taką traskę na dziewięć godzin wymyśliłem. Ja - we wtorek zapowiadają upał nawet do 35 stopni. Jak byś chciał jechać ze mną to dawaj w sobotę. Rozciągniemy trochę trasę. Bartek - może być, jedziemy. Ja - zajebiście. Sobota, rano. Ciągniemy do Sokołowa, do moich rodziców zrobić serwis. Nie wiadomo kiedy ale od kwietnia nakręciłem 10000 km a Bartkowy sprzęt też trzeba ogarnąć. Ogarniamy, wciągamy wczesny obiad i dzida na Mazury. Teraz jedziemy tylko ja i Bartek. Trasa przez Biebrzański Park Narodowy - Mikaszówka - Suwałki - nocowanie - na Giżycko - Ryn - i coś tam w kierunku domu. Były drogi różnej nawierzchni i było super. Niesamowita sprawa jak dziecko ma taką samą pasję (nie wymuszoną) jak ty. Szczęście nie do opisania. Jedziemy. Nie opisuję szczegółowo bo najważniejsza była droga, jak to stwierdził Bartek ,, wszystko widzieliśmy już po trzy razy albo lepiej,, po prostu jedziemy. Bunkry muszą być. Jakieś opuszczone dworce kolejowe, czemu nie? Poważniejsze sprawy. Dojechaliśmy na nocowanie ogarnięte przez KaeS-a. Jakie to szczęście bo pierwotny plan zakładał namiot a tu w nocy 10 stopni. Bartek by mnie pobłogosławił. Druga sprawa za którą wielkie dzięki dla Sławka to naprawa świateł z przodu w Bartka 310. Jak się okazuje elektryka to najsłabszy punkt tego szprzętu. Sławek i syn - dziękuję. Rano już sprawnym sprzętem lecimy dalej. Kruklanki. Gdzieś po drodze. No i nie tylko jechaliśmy, trochę też popływaliśmy Przejechane 826 kilometrów. Bartek wyznaczył trasę no i trochę przypadek. Były asfalty które już nie istnieją, były kocie łby, były szutry, był piach przez las i ......... Bartek stwierdza że to nawet nie jest to takie złe, tylko trzeba podnieść kierownicę bo pozycja stojąca trochę nie wygodna. Szok bo ostatnio narzekał że go ciągam po dziurach ale widocznie jak dojechał do miejsc które zapierają dech w piersi i nie są dostępne dla wszystkich to inaczej na to patrzy. Mega zajefajny wyjazd. Młody mówił w trakcie ,,że siedzi mu ten wyjazd w każdym kilometrze,, Szerokości.
-
12 pointsNad morze, precyzując nad Zatokę Gdańską, konkretnie JANTAR. - Żona, pojedziemy na kilka dni nad morze, ma być super pogoda. - Ja, jedź z dzieciakami. - Tak, Bartek ma szkolenie w pracy a Marcin, wiesz że ma nowe hobby i nie chce jechać. - Dobra, niech będzie. - Żona. Pojedziemy do Jantaru, jest bezpośredni autobus, pięć godziny i na miejscu. - Ja. No ja autobusem to się tłukł nie będę, ja mam czym jechać (nie mamy samochodu bo sprzedałem miesiąc temu i nie kupiłem nowego) - Dobra to się spotkamy na miejscu. - Fajnie. Wyjedziemy w sobotę rano. Piątek. Siedzę w robocie, kurna, myślę, co mam jutro gonić S7 jak mogę wyjechać dziś, przenocować pod namiotem, ognisko, mały browarek i w sobotę na luziku dojadę. Szybki SMS do Bartka - jedziesz nad jezioro pod namiot? Odpowiedz, jak nie jadę jak jadę. Moja krew. No to zwalniam się z roboty o 14.00, śmigam do domu, pakuję oba motocykle i czekam na syna. Niestety przedłuża mu się szkolenie i ruszamy dość późno. Do Bindugi Borowej dojeżdżamy już po ciemku. Bartek zadowolony że KaeS z synem naprawili mu reflektor (ja to może po sezonie znalazł bym chwilę czasu). KaeS + syn - jeszcze raz dziękuję. Robię przejazd obserwacyjny czy przypadkiem nie ma kogoś z naszych i rozbijamy namioty. Świecę małą latarką, Bartek komórką i Bartek mówi mniej-więcej coś takiego ,,tato śweić motocyklem tobie prąd się nie skończy,,. I tu po chwili podchodzi dziadek który ma stałą posesję kilkadziesiąt metrów dalej i mówi: mam dużą latarkę mogę pożyczyć a i jak by coś z akumulatorem to ma kable rozruchowe. Dziadek, ale słuch wyśmienity. Dziękuję, ( rano zostawiam mu browarka za dobre chęci) jakoś się rozkładamy, ale już bez ogniska i pływania bo późno, ja dwa piwka, Bartek jedno 0% i zapadamy w sen. Rano, zbieramy się wcześnie i Bartek ma dylemat że nie zapłacimy itd. Dobra, zadzwonię i prześlę na konto. W ostatniej chwili przyjeżdża poborca i płacę 54 złote. Bartek już wyluzowany. Ruszamy, każdy w swoim kierunku. Bartek zauroczony miejscem. Jak by było ognisko to już szczęście pełne. Jadę nieśpiesznie trasą penetrująco-zwiedzającą Coś mnie naszło ostatnio na zwiedzanie opuszczonych, zapomnianych cmentarzy. Takie coś po drodze. Chyba ,,znak czasów,, bo nie kojarzę żeby babcie ciągnął Afroamerykanin. Sorkwity. Pałac. Zdjęcia z za płotu. Kobułty. Ruiny kościoła. Gładysze. Pałac. Tu ktoś inwestuje. Nówka sztuka. Park i otoczenie jeszcze do ogarnięcia. Karwiny. Kościół rodowy rodu Dohna. Słobity. Ruiny pałacu. Borzynowo. Stary Niemiecki Cmentarz. Dolatuję na obiad. Bartek, też wraca ,, na około,, Miesiąc temu marudził że go ciągam po wertepach a teraz sam leci skrótem i jest zadowolony. ,,Kurcze z pół godziny go wyciągałem, musiałem podkopać pod kołami,,. Relacji mało, jak by ludzie pokupowali GS-y i przestali jeździć. Zaczyna być więcej relacji z cyklu ,, nie samym motonogiem człowiek żyje,, niż tych na motocyklach. Forumowicze!!!! Piszczcie, nie dajcie umrzeć f650gs
-
12 pointsCzterodniowy wyjazd z synami w kierunku Beskidu Żywieckiego. Dzień pierwszy, Warszawa - Domaniewice. Inowłódz. Bunkry, kościół, zamek. Jeleń, bunkier dla pociągu Adolfa. Małpi most nad Pilicą. Modliszewice - dwór obronny. Nieznanowice. Pałac. Szczekociny. Pałac. CDN.
-
11 pointsTrochę zardzewiałego złomu napatoczyło się pod nogi. Jakieś prądnice czy coś, widać stojan i jakie to wielkie. Rufa powoli ulega biodegradacji. Wąski dziób zadziwia ale coś te fale musi przecinać. To jest kawałek silnika, brakuje wału turbiny parowej. Nazywa się to ORP Wicher II, stoi przy porcie wojennym na Helu. Władysławowo od strony wejścia do portu wieczorową porą. Północne Krupówki. Jest w końcu coś z żelbetonu! Na każdym poziomie fajne wystawy a jedna poświęcona "Znaczy Kapitanowi" czyli Karol Olgierd Borchardt. Czytałem tą książkę za szczeniaka, do tej pory pamiętam tekst - "Wsie handszpaki połamał...." Marynistyka pełną gębą napisana z jajem.
-
11 pointsNiedzielna wycieczka, Warszawa - Łochów - Ostrów Mazowiecka - Ostrołęka - Wyszków - Warszawa. 400 kilometrów i 10 godzin jazdy różnymi drogami w poszukiwaniu sterty cegieł, betonu itd. Okuniew. Ruiny Pałacu Łubieńskich z 1982 roku. Jadów. Cmentarz szkockich osadników. Jadów. Cmentarz Żydowski. Czy tak to powinno wyglądać?!!! Brok. Ruiny pałacu biskupów. Brok. Cmentarz Żydowski. Brok. Wrak parowca na rzece Bug. Guty-Bujno. Miejsce Pamięci. W tutejszych lasach Niemcy w latach 1939–1943 zamordowali tysiące Żydów więzionych w obozach Grądy i Komorowo ale też w ramach selekcji tzw. elementów niepożądanych — radzieckich oficerów, komisarzy politycznych i innych. Guty-Bujno. Nowy pomnik ale jeszcze bez tablicy. Żochowo. Bunkry. Rząśnik. Miejsce Pamięci Narodowej. Miejsce masowych egzekucji Żydów przez Niemców w 1941 roku. Jakać Dworna. Tu szukam pewnego pomnika. Zdjęcia z netu a historia dalej. Tak wyglądał za komuny. Tak po komunie A teraz już całkiem zniknął. Pomnik ten powstał w miejscu, w którym (najprawdopodobniej) w 1944 zginał od kuli snajpera Siergej Michaiłowicz Biełustin (Сергей Михайлович Белycтин) - sowiecki żołnierz. Został on tam też pochowany. Pomnik uroczyście odsłonięto w 1967 roku a miejscowej Szkole Podstawowej nadano imię zmarłego sowieckiego żołnierza. Na uroczystościach odsłonięcia pomnika obecna była rodzina zmarłego żołnierza - siostra z mężem i dziećmi. Ciekawy przykład tego że wystarczy zginąć we właściwym miejscu i okolicznościach, do tego trochę propagandy i stajesz się bohaterem. Jakać. Bunkry. Susk Stary. Dwór. Rzekuń. Miejsce pamięci. I kamień Pałac Glinków w Szczawinie. Ponikiew Duża. Cmentarz z okresu I wojny światowej. Kółko. Młyn wodny z 1933 roku. Nowy Lubiel. Pomnik wzniesiony ,,bohaterom,, spod Lubiela upamiętniający zabitych w wyniku akcji partyzanckiej. Akcja miała miejsce 8 maja 1946 roku. Zginęli funkcjonariusze UB, Milicjanci i członkowie PPR. Wracali z wiecu na którym opowiadali, jakie korzyści rolnicy będą mieli z ustroju Polski Ludowej oraz ile Polsce daje przyjaźń ze Związkiem Sowieckim. Pomnik był systematycznie niszczony już za komuny a teraz niema już płyty głównej. Pod Wyszkowem. Porządzie. Cmentarz z okresu I wojny światowej. Polska - co krok historia pisana krwią.
-
11 pointsWrzuciłem wcześniej już fotkę na naszych maszynkach bo tak zaczyna się ta przygoda … Ogólnie wiadomo ze jeszcze nikt nie wyprodukował idealnego dla naszej „grupy” motocykla - No dobra jest może Huska 701 / KTM 690 tylko ta cena … w wersji jaka mi się podoba czyli rally, wieża itp. To wydatek ponad 50 tys. PLN więc … jak na motor do topienia w błocie i niestety narażony na braki techniczne w umiejętnościach kierowcy czyt. Wyjebki … sporo. Ktoś mógłby zapytać czemu nie DR650 … w sumie tylko z jednego powodu , może dwóch … 1. Cena - za zadbany egzemplarz po 96 roku wiele ogłoszeń to kwota ponad 15 tys. PLN wiec sporo jak na 30 letni sprzęt mimo wszystko 2. To właśnie problem zadbanego niezajeżdżonego egzemplarza o który trudno a jak już jest to pkt. 1 Trochę błędne koło wiec decyzja o zakupie Freewinda - cena zakupu - niska czyli poniżej 5 tys PLN, motocykl szosowy wiec stan z założenia lepszy niż moto enduro - serducho SUZUKI - stara dobra japońska szkoła [emoji3] Wróćmy jednak do założeń dla motocykla do wszystkiego jednak głównie przeznaczonego w teren 1. Waga - freewind na sucho 168 kg 2. Moc - akceptowalne 48KM i 52 Nm 3. Zbiornika paliwa - 18 litrów lux ! 4. Gaźniki (2) , kranik , ssanie przyjęte z dobrodziejstwem inwentarza [emoji3] Brakuje - wyglądu [emoji6] i normalnego zawieszenia Z [mention]arthurr [/mention]rozmyślamy na niejednym ognisku co można uzdatnić na wyprawówke i tak powstał FMX650 [emoji41] od Moniki - tutaj już sporo wiemy i najważniejsze ze działa - szlak przetarty , mógłbym podążyć ta drogą ale … ceny FMX tez drastycznie się zmieniły a tego jeszcze nie próbowaliśmy więc na start : Zakupiony XF650 Freewind 1999r. Przebieg deklarowany 41 tys. km - wygląd zewnętrzny pomijalny [emoji23] jak w tytule zreszta widać jeden z najbrzydszych motocykli jakie widziałem czyli taka Multipla na 2 kołach [emoji6] Owiewki miejscowo z zaciekami pomalowane wałkiem [emoji38] petarda Tak wiec czas zacząć i usunąć zbędne elementy - obnażyć smerfa [emoji123] Już wyglada niezaprzeczalnie lepiej [emoji106] Z rzeczy na plus : 1. Zajebisty stelaż do wykorzystania - mocowanie przedniej lampy + licznik 2. Regulacja tylnego amora na który póki co jeszcze nie ma pomysłu - będą testy Tak wiec plan na ta chwile : 1. Przód - zawias z DR650 wchodzi bez większych problemów skok 260 mm lagi 43mm wchodzą w oryginalne półki freewinda - nie jest to najlepszy zawias na świecie ale wystarczający na moje wykorzystanie - cena zakupu jest bardzo dobra 2. Koło 21 również z DR650 ale po 96r później wytłumaczę dlaczego 3. Wszystkie plastiki OUT - na przód lampa LED + szyba turystyczna + wieża nawigacyjna c.d.n. [emoji6] Wysłane z pełną mocą za pomocą Tapatalk
-
11 pointsPozdrowienia z Hollental i Zugspitze [emoji123][emoji106][emoji106][emoji106] Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
-
11 pointsTatuś, tak w ogóle to ktoś czyta te twoje wypociny?! Ożeż ty gówniarzu, już cię wziąłem na następny wyjazd Dzień drugi. Zamek Pilcza w Smoleniu. Jaskinia Jasna koło Smolenia i Skały Zegarowe. Słońce daje niemiłosiernie. Marcin odpuszcza 20 minutowy spacer do skałek. Zamek Rabsztyn koło Olkusza. Zamek Tenczyn w Rudnie. Chodzimy, zwiedzamy a pot cieknie nam się po tyłkach. Dalej lecimy na Żywiec i Węgierską Górkę zahaczając o Kozubnik ale po PRL-u już nic nie zostało. Węgierska Górka. Miejsce mocnego oporu we wrześniu 1939. CDN.